Wbrew narracji, iż po mniej znanego Niemena nikt nie sięgał, przypomnę że czynili to z niezłym skutkiem: Marek Bałata ("List do M.", "Śnieżna elegia" i unikalne "Ślepe posłuszeństwo"), Joachim Perlik ("Terra deflorata"), Stach Soyka ("Nim przyjdzie wiosna", "Moja ojczyzna"), Natalia Sikora ("Trąbodzwonnik"), a i nasz Jarek tykał mniej ogranych nut ...
Dziwię się, że Panowie Andrzej i Domin zachwycając się następczynią Czesława Niemena publikują w tym topiku klip innego wykonawcy (zespołu Soundrise).
Ten Wasz zachwyt- jak rozumiem- wynika raczej z wiary w możliwości artystki niż z realnej oceny jej płyty, której Panowie dotąd nie mieli okazji posłuchać.
Wysłuchałem dotąd trzech nagrań, z których spodobało mi się jedno ("Począwszy od Kaina"). Wciąż wytrwale staram się nadążyć za wieloma wywiadami artystki, aby gdzieś wreszcie dosłyszeć nutę pokory i doświadczyć prawdziwie chrześcijańskiej postawy, do której często odwołuje się Pani Natalia. Na razie dociera do mnie przekaz, jak to mała Natalka musiała sobie robić lalki i meble z tektury. Niewiele jest w wywiadach o edukacji muzycznej, o dostępie do instrumentów, a już w ogóle o takich formach nauki i wypoczynku jak.. obóz muzyczny w Danii (przecież wszystkie dzieci tam jeździły

). No, bidula- po prostu...
W programie poznańskiej telewizji z cyklu =>
"Ewa i jej goście" bohaterka wątku znów napiętnowała kilku Panów (z których- o ile wiem- na tym padole zostało czterech). Owych 5-ciu panów spotkało się w realu tylko raz w jednym miejscu, a było to w 2004 w malej wiosce na Podlasiu. Jedyną wspólną cechą tych dżentelmenów była fascynacja twórczością Cz. Niemena oraz doświadczenia wynikające z różnorakich kontaktów z tym wybitnym Artystą. Wśród piętnowanych panów byli autorzy książek i recenzji w prasie muzycznej oraz Kuzyn najbardziej utalentowanego z rodu Wydrzyckich, śledzący Jego drogę artystyczną od słynnego Festiwalu w Szczecinie w 1962r. (niestety już nieżyjący). A już zupełnym przegięciem było kreowanie się na ofiary "wylewania pomyj" i określenie "mafia niemenologów" na blogu młodszej siostry p.Natalii. Oczywiście pomija się milczeniem, że zarzuty Pani M.N. wobec prezesa Stowarzyszenia Pamięci Cz.Niemena zakończyły się prawomocnym wyrokiem uniewinniającym świebodzińskiego pasjonata.
Przykro czytać opowieści świadczące o tym, że jest się wrzucanym do jednego worka z mitycznymi hejterami. Słucham oskarżeń o inspirowanie artykułów w prasie brukowej i myślę- przecież to nie ja!
Nadszedł już czas zaniechać tych krzywdzących uogólnień, zwłaszcza że nie wszyscy z nas mogą się bronić... Taką płytę jak "Niemen mniej znany" można chyba promować godnie, niekoniecznie domalowując innym gęby, a siebie przedstawiając jako kogoś w rodzaju
sierotki Marysi..?
Z wywiadu dla =>
Radia Kraków wynika, że Pani Natalia była raptem na trzech, czterech koncertach ojca (w 1986, 1999 i w nocy z 31 XII 1999 na Nowy Rok 2000, gdy zaśpiewali na jednej scenie). Koncert to jednak coś zupełnie innego niż domowe próby i nagrania. Trudno się w tym stanie rzeczy dziwić, że Panie Niemen nie doceniły historycznej wagi rejestracji zawartej na 2 CD "Terra deflorata Koncert". Słynny set z Urbaniakiem na JJ'86, który obserwowała 10-letnia Natalia plasuje się "w skali meteo" gdzieś w dolnej strefie stanów średnich (W. Karolak nie znał jeszcze utworów z programu "Terra deflorata").
A więc można uczciwie stwierdzić, że Niemenówny za młodu twórczością ojca nie ekscytowały się i na jego recitale nie chodziły. To i tak lepiej niż w latach 70. ich nastoletnia, przyrodnia siostra, która - jak usłyszeliśmy w filmie- dla świętego spokoju wręcz wypierała się związków z C.N.. Tak już jest, że wzorem dla córek są raczej matki. Być może stąd wzięła się niechęć Pań do tzw.
niemenologów,czyli tych którzy dyskografię C.N. mają w małym palcu i nawet utwory z programu "Terra deflorata", czy "spodchmury..." znają w kilku wersjach.
Irytują mnie określenia, jakimi N.N. określa stare przeboje w=>
Quadransie Qltury z 02 III od 11min.. "Rzyg"? A, fe!
Oczywiście, córka nie ma obowiązku zachwycać się wczesnymi piosenkami ojca, tak jak fani Czesława nie muszą sławić
Niemena mniej znanego. Podziwiając kunszt artysty nie muszę wielbić jego córek i zięciów i kogo tam jeszcze Opatrzność obdarzyła talencikiem, czy nawet talentem... Niemen nie jest i nie był nigdy dla mnie jakimś "złotym cielcem", a Jego talent i sławne dokonania nie muszą rozciągać się na potomnych. A tak na marginesie: do czasu sięgnięcia po utwory ojca p. Natalia śpiewała w sposób raczej nie przypominający stylu "późnego Czesława".
W listach moich przedmówców pobrzmiewała sugestia, że tacy artyści jak
J.Radek, czy Soyka specjalnie nie angażując się emocjonalnie poszli na łatwiznę nagrywając (w większości) stare, znane piosenki. Tak się składa, że te piosenki o miłości długo zachowały swój urok. A jaki uniwersalny przekaz wynika z utworów zawartych na 2-óch ostatnich albumach Cz. Niemena..?
Cóż z tego, że inni artyści wybrali i śpiewali znane utwory, skoro
zrobili to PO SWOJEMU 
Czy można to samo powiedzieć o wersjach utworów z płyty "Niemen mniej znany"? Mam nadzieję, że po przesłuchaniu płyty ktoś udzieli przekonującej odpowiedzi na te pytania.