Wojciech Majewski w monografii M.Grechuty (M.G.) pisze:
M.G.: Pamiętam, że kiedy pierwszy raz usłyszałem Czesława Niemena, autentycznie zaniemówiłem. Ekspresja, z jaką śpiewał, specyficzna barwa głosu, były porywające.
W trakcie pracy nad jednym z projektów architektonicznych, także z radia, po raz pierwszy usłyszałem zespół The Beatles.
Pomyślałem sobie: co ja właściwie robię przy desce kreślarskiej ? Czwórka z Liverpoolu była znakomita już od pierwszych płyt, bardzo prościutkich w warstwie muzycznej. Zachwyciły mnie zwłaszcza mistrzowsko dopracowane, idealnie czyste chórki..
.. i
chyba nie tylko chórki , ale i smyczkowe aranżacje George Martina do piosenek McCartneya: "Yesterday" i "Eleanor Rigby".
A może i spektakularna aranżacja orkiestrowej cody w "A Day in the Life" Lennona i McCartneya..?
Nie byłoby w tym nic zaskakującego, bo wielu artystów z kręgu muzyki popularnej (w tym być może także J.K.Pawluśkiewicz) czerpało od Beatlesów zamiłowanie do przeszczepiania innych stylów i gatunków muzycznych na uprawianym przez siebie poletku).
Dobrym przykładem jest tu przywołany przez Dzeka w innym wątku utwór "Nowy, radosny dzień" z płyty "Korowód" ze wstępem nawiązującym do muzyki konkretnej, poprzez orkiestrowe rozwinięcie tematu
a la Górecki do zgoła filmowego kolażu
a la The Beatles (przypomnę tu z filmu
Help odgłosy tłumu kibiców szalejących w rytm
Ody do radości oraz późniejszy dźwiękowy kolaż Lennona i Yoko Ono zatytułowany
Revolution No 9).
Dużą falę zainteresowania muzyką Wschodu wywołał już w połowie lat 60-tych George Harrison. Na ten muzyczny, a także i filozoficzny trend załapał się u nas gitarzysta grupy Anawa Marek Jackowski (vide:
Widzieć więcej).
Kiedyś zdumiało mnie na forum protekcjonalne potraktowanie muzyki The Beatles (słynne
piosenki na potańcówkę). A niedawno przeczytałem post o tym, że:
Cytuj:
Nawet the Beatles (..) stracili swój blask i popularność
.. i doszedłem do wniosku, że dla sporej części nawet wyrobionych słuchaczy, a może i naszych krytyków muzycznych
dokonania the Beatles sprowadzają się do przebrzmiałej mody, fryzur, kilku przebojów i okrzyku "ye, ye !".
Ich wpływ na muzykę innych artystów wciąż pozostaje niedoceniony...
Polecam szczególnie album z muzyką z widowiska Cirque du Soleil p.t. LOVE oraz duży projekt (CD, książka i DVD) p.n. Anthology.
The Beatles ciągle mogą nas inspirować do dalszych poszukiwań muzycznych
