To ja się może wtrącę. Po pierwsze, tekstów Juliana Mateja będę bronił i stawiał je zdecydowanie wyżej niż wszystkie angielskie liryki SBB razem wzięte. Bo to mądre i ciekawe wiersze, utrzymane w bardzo charakterystycznej i rozpoznawalnej poetyce. Nawet jeśli nie miały przesłania tak aktualnego na tamten czas - to są albo ciekawymi obrazami i pejzażami, bądź małymi traktatami filozoficznymi z ciekawymi odniesieniami (vide: "Memento...").
Po drugie, Józek nigdy nie nagrał na żaden album SBB utworu, w którym byłby melotron. Miał okazję na Zachodzie testować instrument, dość intensywnie, ale nie był zadowolony z jego działania, czasem zacinających się taśm i małej "zwrotności" (kto próbował zagrać na melotronie szybki pasaż, wie o czym mówię). Dlatego wybrał string-maszynę włoskiej firmy SLM* - Concert Spectrum i z niej intensywnie korzystał w latach 1976-78, a w 1978 (dokładnie 13 lutego

) stał się posiadaczem jednego z pierwszych w Europie Polymoogów, który zdegradował Concert Spectrum do roli podstawki pod Sonicsixmooga.
Zaś z opisami na okładkach winylowych płyt był od początku chaos. I tak 'moog' na debiucie i "Nowym horyzoncie" to nie był żaden Moog, tylko odkupiony od Wojtka Puczyńskiego syntezator firmy Davoli - Davolisint (też włoska bestia, prymitywna i pancerna, do dzisiaj działa bez zarzutu, nawet jeden potencjometr nie trzeszczy). Analogicznie - "melotron" był tak naprawdę Concert Spectrum, co przy ostatnich płytach oryginalnego SBB doprowadziło do tego absurdalnego wykazu instrumentów, w którym jest i melotron, i Concert Spectrum. Dlatego pozwoliłem sobie to skorygować na okładkach ostatnich wydań CD.
Wiele razy zastanawiałem się, jakby muzyka SBB brzmiała, gdyby Józek korzystał z melotronu bądź gdyby nie dorwał Polymooga i dalej dużo do powiedzenia miałyby Rhodes, Concert Spectrum i Clavinet razem wzięte. Z drugiej strony - kolorystyczne możliwości Polymooga były naprawdę duże... i w kontekście takich nagrań jak koncert z Sopotu '78** cieszę się, że melotron nie wszedł do instrumentarium SBB.
Pozdrawiam wszystkich i - jako, że to mój pierwszy post w Nowym Roku - to życzę wszystkim tego, co najlepsze
Michał
PS. Druga edycja książki o SBB "robi się", jak wspomniał Maciek... Chociaż w zasadzie - będzie to w większym stopniu zupełnie nowa książka. Szczególnie, jeśli chodzi o lata 70.
* - firma i instrument o których niewiele wiadomo, bardzo rzadko się trafiają egzemplarze na sprzedaż. Jedyni znani użytkownicy to SBB i Electric Light Orchestra. Brzmienie instrumentu, typowe dla włoskiej string-maszyny, może z powodzeniem imitować każdy inny włoski string-kombajn z tamtych czasów. Mój Crumar Multiman S spokojnie daje radę

** - właśnie "robi się" dwupłytowa re-edycja ze ścinkami, ciekawostkami i okolicami głównego materiału