(M.W.Dutkiewicz, w rubryce "Z kraju"
Magazyn "Jazz", lipiec/sierpień 1970)
Koncert Niemen Enigmatic rozpoczęła grupa Romuald i Roman.
Zespół pozostaje pod wpływem Creamów, co najwyraźniej widać na przykładzie gitarzysty stosującego cały arsenał chwytów zaczerpniętych od Claptona. W grupie wyróżnia się dobry technicznie i pełen inwencji perkusista. Można mieć zastrzeżenia co do strony wokalnej wykonywanych piosenek, szkoda też, że Romuald i Roman zarzucili efektowną oprawę świetlną swych koncertów — niemniej jednak zespół pozostawił po sobie korzystne wrażenie. Dosyć ryzykownym pomysłem było umieszczenie w programie koncertu debiutującej grupy Respekt, która chyba zbyt wcześnie sięga po estradowe laury. Kompletne pomieszanie stylów (soul, swing, gospel, sweet music spod znaku Sióstr Panas), brak obycia estradowego i kiepska angielszczyzna wokalistki to główne wady zespołu, których nie zrekompensowała jedyna zaleta w postaci dobrej sekcji dętej.
I wreszcie Niemen, powitamy jak bohater narodowy, który powrócił „z ziemi włoskiej do Polski". Najlepiej wypadły w jego wykonaniu: „Jedno serce" z dobrze odtworzonym brzmieniem płytowym, „Wróć jeszcze dziś" — murowany przebój z tekstem Młynarskiego, a także nowa, szybka wersja „Sittin'on the dock of the bay" Steve Croppera i Otisa Reddinga. Rozczarowały trochę największe sukcesy Niemena: „Rapsod" i „Dziwny jest ten świat", który brzmi fatalnie jako „Strange world". W grupie akompaniującej wyróżnili się: Tomasz Jaśkiewicz i nowy organista rodem ze świata jazzu: Jacek Mikuła.
(M.W.D.)
Magazyn "Jazz", lipiec/sierpień 1970)
Koncert Niemen Enigmatic rozpoczęła grupa Romuald i Roman.
Zespół pozostaje pod wpływem Creamów, co najwyraźniej widać na przykładzie gitarzysty stosującego cały arsenał chwytów zaczerpniętych od Claptona. W grupie wyróżnia się dobry technicznie i pełen inwencji perkusista. Można mieć zastrzeżenia co do strony wokalnej wykonywanych piosenek, szkoda też, że Romuald i Roman zarzucili efektowną oprawę świetlną swych koncertów — niemniej jednak zespół pozostawił po sobie korzystne wrażenie. Dosyć ryzykownym pomysłem było umieszczenie w programie koncertu debiutującej grupy Respekt, która chyba zbyt wcześnie sięga po estradowe laury. Kompletne pomieszanie stylów (soul, swing, gospel, sweet music spod znaku Sióstr Panas), brak obycia estradowego i kiepska angielszczyzna wokalistki to główne wady zespołu, których nie zrekompensowała jedyna zaleta w postaci dobrej sekcji dętej.
I wreszcie Niemen, powitamy jak bohater narodowy, który powrócił „z ziemi włoskiej do Polski". Najlepiej wypadły w jego wykonaniu: „Jedno serce" z dobrze odtworzonym brzmieniem płytowym, „Wróć jeszcze dziś" — murowany przebój z tekstem Młynarskiego, a także nowa, szybka wersja „Sittin'on the dock of the bay" Steve Croppera i Otisa Reddinga. Rozczarowały trochę największe sukcesy Niemena: „Rapsod" i „Dziwny jest ten świat", który brzmi fatalnie jako „Strange world". W grupie akompaniującej wyróżnili się: Tomasz Jaśkiewicz i nowy organista rodem ze świata jazzu: Jacek Mikuła.
(M.W.D.)