CZESŁAW NIEMEN: robić coś ważnego
Wywiad Wiesława Królikowskiego z 1978 roku (magazyn "Jazz")
1
Czesław Niemen ma na sobie koszulkę z emblematem XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Kilka dni temu wrócił z Hawany. Wziął tam udział w "espectaculo de gala de Polonia" razem z innymi artystami reprezentującymi nasz kraj (2 VIII), a ponadto wystąpił w koncercie pieśni politycznej i dał dwa recitale: w festiwalowym klubie polskim i w kompleksie szkół artystycznych.
Specjalnie na ten wyjazd przygotował "Hymn do Matki Ziemi". Jest to 24-minutowy utwór o kantatowej formie, w którym zostały wykorzystane fragmenty wierszy słynnych poetów Europy i Ameryki, z zachowaniem języka oryginału.
Na recitalu dla przedstawicieli miejscowego środowiska twórczego obecny był kubański wiceminister kultury: "W czasie spotkania, które odbyło się po koncercie, zwrócił uwagę zebranych na to, że warto wprowadzić do popularnych pieśni trochę literatury - opowiada Niemen i zaraz przenosi się na krajowy grunt. - My jesteśmy w innej sytuacji, u nas często zwalcza się poezję śpiewaną. Dzieje się tak z prostej przyczyny - wiele osób ulega złudzeniu, ze niejako "automatycznie" tworzy dzieła włączając do swoich prac poezję przez duże "p". Sprawa jest bardzo delikatna, zwłaszcza, że to, co powiedziałem, dotyczy właściwie wszystkich kompozytorów nie wyłączając mnie samego. Myślę, że ostra samokrytyka jest dla naszych twórców nieodzowna".
2
W 1976 r. wycofał się z krajowego życia koncertowego. Była to reakcja na nieudolność i niekompetencję pionu organizacyjnego naszej estrady. Zamierzam ograniczyć się tylko do występów zagranicznych, nagrań płytowych oraz prac dla teatru i filmu. Jak dotąd stara się być konsekwentny. W Polsce wystąpił zaledwie z kilkoma recitalami (Zielona Góra, Łódź) oraz w grudniu ub. r. wziął udział w krajowych koncertach ekipy na "Jazz Yatra" - jako jeden z jej członków.
Natomiast zagraniczne występy to poza wspomnianym udziałem w indyjskim festiwalu jazzowym, zeszłoroczne koncerty w ZSRR i tegoroczne w NRD i Czechosłowacji - wszystkie bardzo udane, a ponadto występy w klubach RFN (wiosną b.r.).
"Na Zachodzie duże koncerty naszych artystów mijają się z celem. Dotyczy to również i mnie... Będąc w RFN słyszałem co nieco na temat jednej z naszych "eksportowych" grup. U nas mami się, że to taka "bomba", a tam na wielkich salach bywało po 100 osób".
Niemen twierdzi, ze miał na swoich recitalach komplety. Największy klub, w którym występował, mógł pomieścić około 300 osób.
3
"W czasie pobytu na Kubie słyszałem miejscowy zespół, grający bardzo nowocześnie. Występował w nim organista. Grał niezwykle biegle. Nasi muzycy: Mikuta, Pawlik byli zachwyceni. Ja też byłem - początkowo. Ale po kilku utworach przekonałem się, że gra bez serca. Wielkim błędem instrumentalistów jest uleganie chęci pokazywania swoich szczytowych możliwości technicznych. Z pozoru błyskotliwe improwizacje stają się ubogie w treść uczuciową".
4
W końcu 1976 r. ukazał się 10 polski longplay Czesława Niemena - "Katharsis". Trudno sobie wyobrazić bardziej "autorską" płytę. Jest on tu kompozytorem, autorem tekstów i jedynym wykonawcą. Tylko dwa krótkie utwory zawierają partie śpiewane lub recytowane, "Katharsis" to właściwie longplay z muzyką instrumentalną - chwilami ilustracyjną, chwilami przywodzącą na myśl impresjonizm. Płyta eksponuje możliwości brzmieniowe syntezatorów i mellotronu, Trzeba tu jednak dodać, że w licznych fragmentach melodia naśladuje śpiew melizmatyczny, a rytmika jest stosunkowo prosta. "Katharsis" to dowód dążenia do większej formy - jakby suity scementowanej pozamuzycznymi treściami. Pierwsza strona płyty ma swoją fantastyczną fabułę jest opowieścią o przybyciu człowieka z Kosmosu na Ziemię. Druga - to dramatyczne rozważania nad nikłością tego, co dla nas najwspanialsze i największe - nad nikłością ludzkiego życia.
Niemen bardzo sobie ceni ten longplay. Nie ulega wątpliwości, że bez "Katharsis" nie byłoby "Idee fixe".
Wydany w b.r. album jest najbardziej zaawansowaną muzycznie propozycją Czesława Niemena. Nagrywał go z zespołem - spełnia on jednakże marginalną rolę (wyjątek stanowią sola Namysłowskiego i Radziejewskiego). Utwory stricte rockowe obok wzbogaconych elementami modern i free-jazzu oraz elektroniczne, quasi-symfoniczne poematy o ciekawej polifonii składają się na oryginalną całość. Warto odnotować wzbogacenie i zróżnicowanie warstwy rytmicznej, interesujące eksperymenty kolorystyczne - także w sferze wokalnej, a w melodyce wprowadzenie elementów zaczerpniętych z polskiej muzyki ludowej.
To ostatnie pozostaje w, logicznym związku z wykorzystanymi w części utworów wierszami Cypriana Norwida. Pełen melancholii album "Idee fixe" ma już wyraźny program: mówi o potrzebie choćby chwilowego powrotu do życia blisko natury, wśród ludzi "co mają t a k z a t a k, n i e z a n i e", głosząc równocześnie pochwałę pracy. Nie - jako źródła bogacenia się, ale jako wyróżnika człowieczeństwa.
Słabą stroną są pewne muzyczne dłużyzny, szczególnie rażące w utworach instrumentalnych "Białe góry" i "Twarzą do słońca". Niemen zgadza się z tym zarzutem. Trudno mu ocenić cały album, realizował go przez blisko półtora roku po trochu - kiedy tylko studio było wolne. Pod koniec przestało mu się podobać to, co nagrał na początku i chciał poprawić. Ostatecznie "Larwa" trafiła na płytę w zupełnie nowej wersji. A i tak nie jest zadowolony, bo utwór został źle zmiksowany: słowa tekstu nie są w pełni zrozumiałe.
5
"Odczuwam często coś niedobrego ze strony środków masowego przekazu. Bądź "zmowa milczenia", bądź złośliwe przytyki. Są też sprawy, nad którymi trudno mi przejść do porządku dziennego. Np. rok temu brałem udział w audycji telewizyjnej "To Lubię" w ramach "Studia 2". Był to konkurs piosenkarski. Było kilku wykonawców - ci najbardziej "chodliwi" w radiu: Krawczyk, Wodecki, Prońko, Mec. I ja się tam znalazłem, z utworem "Pieśń Wernyhory". Była publiczność, byli prezenterzy - każdy zachwalał własnego faworyta. Mnie zapowiadał Marek Piwowski. Wszyscy wykonawcy odśpiewali swoje, zrobiono głosowanie i wygrałem. No i przyznam, że się ucieszyłem. Śmiałem się z kolegów: "Wykosiłem was!'. Wkrótce miało się okazać, że żart ów nie wykroczył poza próg budynku telewizji. Oglądam ten program - widzę, że zaczyna się głosowanie. Nagle: ucięte. Nie ma zakończenia. Dzwonię do Mariusza Waltera - wspaniały człowiek i na pewno wie, o co chodzi. Pytam. "Czy panu zależy na takim małym sukcesie?" - słyszę w odpowiedzi. "To wcale nie jest mały sukces" - mówię. Wielokrotnie zarzucano mi publicznie niekomunikatywność mojej muzyki i nagle wygrywam w takim konkursie, słuchacze wybierają mój utwór. To oznacza, że przeciętny odbiorca nie przepada za szmatławymi dyskotekowymi kawałkami albo za "Jak się masz kochanie". Raczej niektórzy redaktorzy radia i telewizji preferują takie piosenki... I niech pan powie, jakie ja mogę mieć odczucia? Czy jestem taki niebezpieczny, czy też niepożądany w tworzeniu tej "kultury masowej"? Swego czasu lansowany był pogląd o moim destruktywnym wpływie na młodzież. Teraz widuję na ulicy młodych ludzi - po 13, 14 lat - z moimi płytami. Nie myślę, żebym mógł wpływać na nich antywychowawczo. Wprost przeciwnie: poprzez swoja muzykę staram się przekazywać wartości bliskie narodowej kulturze".
6
Pięcioletni kontrakt Niemena z CBS wygasł w zeszłym roku. W porozumieniu była mowa o nagrywaniu przynajmniej jednego albumu rocznie. Do pełnej realizacji umowy nie doszło.
"Mogłem przygotować tyle płyt, ale co z tego - kiedy nie zapewniono mi odpowiedniej reklamy. Nie oszukujmy się: także dlatego, że jestem Polakiem i na dodatek nie zdecydowałem się na wyjazd z kraju. Nie zamierzam wdawać się z nimi w dyskusję i dochodzić swoich praw. To już nie ma sensu. Dobrze poznałem wytwórnię CBS. To wielka, nastawiona na komercję machina. Napisałem im w ostatnim swoim liście, że wcale nie muszę jeździć do Nowego Jorku, aby robić coś ważnego. Kariery światowe robią osoby na pewno zdolne, ale przede wszystkim umiejące być posłusznymi swoim "mecenasom"".
Niemen ma w tej chwili kontakt z wytwórnią "Polydor" i najprawdopodobniej w przyszłości będzie nagrywał dla niej longplay.
7
"Unikam słuchania płyt. Boję się ulec jakimś chwilowym modom" - mówi mój rozmówca. "Przesada, że się boję" - protestuje po chwili. - "Tak. dużo pracuję, prawie na okrągło, iż dosłownie nie mam chwili, żeby usiąść i posłuchać dla przyjemności".
Przyznaje, że czuje się przemęczony. Niektóre oferty odrzucił, a i tak ma bogaty plan pracy na najbliższe miesiące. Od razu po powrocie z Kuby wziął się za komponowanie muzyki do "Dziadów", które w reżyserii Adama Hanuszkiewicza wystawi Teatr Narodowy. W przyszłości chce zrezygnować z pisania dla teatru, bardziej interesuje go kinematografia. Najnowsze większe przedsięwzięcia w tej dziedzinie to muzyka do długometrażowego filmu "Zapach ziemi" Dragovana Jovanoviča i telewizyjnego obrazu "Kronika Galla Anonima" Grzegorza Królikiewicza. Obecnie zaczyna też pracować nad podkładem muzycznym do serialu "Rodzina Leśniewskich" w reżyserii Janusza Łęskiego: "Trudne to dla mnie zadanie, bo jest to film o życiu domowym - proste, prawie banalne treści. Na pewno jest mi łatwiej przygotować muzykę, np. do filmu historycznego".
Niemen nie kryje swojej satysfakcji z tego, co zrobił, ale zadowolony nie jest: "Wszystkie filmy, do których podjąłem się napisać muzykę, uważam za dobre. Jednak - jak dotąd - nie miałem szczęścia współpracować przy filmie znaczącym".
8
Ostatnio poszerzył swoje instrumentarium o syntezator polifoniczny firmy "Korg" i fortepian elektryczny "Yamaha" posiadający ramę ze strunami - a więc mogący także brzmieć jak zwykły fortepian. Zestaw instrumentów, którymi rozporządza, ma tym większe znaczenie, iż zdecydował się występować i nagrywać prawie wyłącznie samodzielnie. Na estradzie posiłkuje się magnetofonem w przypadku efektów niemożliwych do osiągnięcia na żywo. W czasie koncertów na Kubie towarzyszył mu chór, który sam stworzył posługując się własnym głosem i operując techniką wielośladową.
"Moje zainteresowanie malarstwem jest dość mocne. Dlatego mając możliwość tworzenia muzycznych obrazów samemu - i jak gdyby zazdroszcząc malarzom, którzy mogą wykonywać swe prace bez ingerencji innych osób - nie jestem w stanie oprzeć się tej pokusie".
9
Najbliższe plany koncertowe: festiwal jazzowy w Debreczynie - na Węgrzech i występy w klubach RFN.
Najbliższe plany nagraniowe: longplay dla "Supraphonu". Ponadto zamierza skomponować muzykę do utworu Edwarda Stachury "Missa pagana", ale traktuje to jedynie jako punkt wyjścia: "Chcę zrobić spektakl. Teatralna scenografia, obrazy. Sam będę wykonywał".
Jednak jest to nie tyle zwrot Czesława Niemena ku poezji współczesnej co sięgnięcie po pozycje bardzo pasującą do jego artystycznego i życiowego credo.
"Czytam często miesięczniki literackie, coś tam wyławiam. Ale nie szaleję na tym punkcie. Dla mnie poezja Norwida jest współczesna" - zwierza się Niemen. Norwidowska "Moja ojczyzna" będzie tytułowała jego czechosłowacki album.
Wywiad Wiesława Królikowskiego z 1978 roku (magazyn "Jazz")
1
Czesław Niemen ma na sobie koszulkę z emblematem XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Kilka dni temu wrócił z Hawany. Wziął tam udział w "espectaculo de gala de Polonia" razem z innymi artystami reprezentującymi nasz kraj (2 VIII), a ponadto wystąpił w koncercie pieśni politycznej i dał dwa recitale: w festiwalowym klubie polskim i w kompleksie szkół artystycznych.
Specjalnie na ten wyjazd przygotował "Hymn do Matki Ziemi". Jest to 24-minutowy utwór o kantatowej formie, w którym zostały wykorzystane fragmenty wierszy słynnych poetów Europy i Ameryki, z zachowaniem języka oryginału.
Na recitalu dla przedstawicieli miejscowego środowiska twórczego obecny był kubański wiceminister kultury: "W czasie spotkania, które odbyło się po koncercie, zwrócił uwagę zebranych na to, że warto wprowadzić do popularnych pieśni trochę literatury - opowiada Niemen i zaraz przenosi się na krajowy grunt. - My jesteśmy w innej sytuacji, u nas często zwalcza się poezję śpiewaną. Dzieje się tak z prostej przyczyny - wiele osób ulega złudzeniu, ze niejako "automatycznie" tworzy dzieła włączając do swoich prac poezję przez duże "p". Sprawa jest bardzo delikatna, zwłaszcza, że to, co powiedziałem, dotyczy właściwie wszystkich kompozytorów nie wyłączając mnie samego. Myślę, że ostra samokrytyka jest dla naszych twórców nieodzowna".
2
W 1976 r. wycofał się z krajowego życia koncertowego. Była to reakcja na nieudolność i niekompetencję pionu organizacyjnego naszej estrady. Zamierzam ograniczyć się tylko do występów zagranicznych, nagrań płytowych oraz prac dla teatru i filmu. Jak dotąd stara się być konsekwentny. W Polsce wystąpił zaledwie z kilkoma recitalami (Zielona Góra, Łódź) oraz w grudniu ub. r. wziął udział w krajowych koncertach ekipy na "Jazz Yatra" - jako jeden z jej członków.
Natomiast zagraniczne występy to poza wspomnianym udziałem w indyjskim festiwalu jazzowym, zeszłoroczne koncerty w ZSRR i tegoroczne w NRD i Czechosłowacji - wszystkie bardzo udane, a ponadto występy w klubach RFN (wiosną b.r.).
"Na Zachodzie duże koncerty naszych artystów mijają się z celem. Dotyczy to również i mnie... Będąc w RFN słyszałem co nieco na temat jednej z naszych "eksportowych" grup. U nas mami się, że to taka "bomba", a tam na wielkich salach bywało po 100 osób".
Niemen twierdzi, ze miał na swoich recitalach komplety. Największy klub, w którym występował, mógł pomieścić około 300 osób.
3
"W czasie pobytu na Kubie słyszałem miejscowy zespół, grający bardzo nowocześnie. Występował w nim organista. Grał niezwykle biegle. Nasi muzycy: Mikuta, Pawlik byli zachwyceni. Ja też byłem - początkowo. Ale po kilku utworach przekonałem się, że gra bez serca. Wielkim błędem instrumentalistów jest uleganie chęci pokazywania swoich szczytowych możliwości technicznych. Z pozoru błyskotliwe improwizacje stają się ubogie w treść uczuciową".
4
W końcu 1976 r. ukazał się 10 polski longplay Czesława Niemena - "Katharsis". Trudno sobie wyobrazić bardziej "autorską" płytę. Jest on tu kompozytorem, autorem tekstów i jedynym wykonawcą. Tylko dwa krótkie utwory zawierają partie śpiewane lub recytowane, "Katharsis" to właściwie longplay z muzyką instrumentalną - chwilami ilustracyjną, chwilami przywodzącą na myśl impresjonizm. Płyta eksponuje możliwości brzmieniowe syntezatorów i mellotronu, Trzeba tu jednak dodać, że w licznych fragmentach melodia naśladuje śpiew melizmatyczny, a rytmika jest stosunkowo prosta. "Katharsis" to dowód dążenia do większej formy - jakby suity scementowanej pozamuzycznymi treściami. Pierwsza strona płyty ma swoją fantastyczną fabułę jest opowieścią o przybyciu człowieka z Kosmosu na Ziemię. Druga - to dramatyczne rozważania nad nikłością tego, co dla nas najwspanialsze i największe - nad nikłością ludzkiego życia.
Niemen bardzo sobie ceni ten longplay. Nie ulega wątpliwości, że bez "Katharsis" nie byłoby "Idee fixe".
Wydany w b.r. album jest najbardziej zaawansowaną muzycznie propozycją Czesława Niemena. Nagrywał go z zespołem - spełnia on jednakże marginalną rolę (wyjątek stanowią sola Namysłowskiego i Radziejewskiego). Utwory stricte rockowe obok wzbogaconych elementami modern i free-jazzu oraz elektroniczne, quasi-symfoniczne poematy o ciekawej polifonii składają się na oryginalną całość. Warto odnotować wzbogacenie i zróżnicowanie warstwy rytmicznej, interesujące eksperymenty kolorystyczne - także w sferze wokalnej, a w melodyce wprowadzenie elementów zaczerpniętych z polskiej muzyki ludowej.
To ostatnie pozostaje w, logicznym związku z wykorzystanymi w części utworów wierszami Cypriana Norwida. Pełen melancholii album "Idee fixe" ma już wyraźny program: mówi o potrzebie choćby chwilowego powrotu do życia blisko natury, wśród ludzi "co mają t a k z a t a k, n i e z a n i e", głosząc równocześnie pochwałę pracy. Nie - jako źródła bogacenia się, ale jako wyróżnika człowieczeństwa.
Słabą stroną są pewne muzyczne dłużyzny, szczególnie rażące w utworach instrumentalnych "Białe góry" i "Twarzą do słońca". Niemen zgadza się z tym zarzutem. Trudno mu ocenić cały album, realizował go przez blisko półtora roku po trochu - kiedy tylko studio było wolne. Pod koniec przestało mu się podobać to, co nagrał na początku i chciał poprawić. Ostatecznie "Larwa" trafiła na płytę w zupełnie nowej wersji. A i tak nie jest zadowolony, bo utwór został źle zmiksowany: słowa tekstu nie są w pełni zrozumiałe.
5
"Odczuwam często coś niedobrego ze strony środków masowego przekazu. Bądź "zmowa milczenia", bądź złośliwe przytyki. Są też sprawy, nad którymi trudno mi przejść do porządku dziennego. Np. rok temu brałem udział w audycji telewizyjnej "To Lubię" w ramach "Studia 2". Był to konkurs piosenkarski. Było kilku wykonawców - ci najbardziej "chodliwi" w radiu: Krawczyk, Wodecki, Prońko, Mec. I ja się tam znalazłem, z utworem "Pieśń Wernyhory". Była publiczność, byli prezenterzy - każdy zachwalał własnego faworyta. Mnie zapowiadał Marek Piwowski. Wszyscy wykonawcy odśpiewali swoje, zrobiono głosowanie i wygrałem. No i przyznam, że się ucieszyłem. Śmiałem się z kolegów: "Wykosiłem was!'. Wkrótce miało się okazać, że żart ów nie wykroczył poza próg budynku telewizji. Oglądam ten program - widzę, że zaczyna się głosowanie. Nagle: ucięte. Nie ma zakończenia. Dzwonię do Mariusza Waltera - wspaniały człowiek i na pewno wie, o co chodzi. Pytam. "Czy panu zależy na takim małym sukcesie?" - słyszę w odpowiedzi. "To wcale nie jest mały sukces" - mówię. Wielokrotnie zarzucano mi publicznie niekomunikatywność mojej muzyki i nagle wygrywam w takim konkursie, słuchacze wybierają mój utwór. To oznacza, że przeciętny odbiorca nie przepada za szmatławymi dyskotekowymi kawałkami albo za "Jak się masz kochanie". Raczej niektórzy redaktorzy radia i telewizji preferują takie piosenki... I niech pan powie, jakie ja mogę mieć odczucia? Czy jestem taki niebezpieczny, czy też niepożądany w tworzeniu tej "kultury masowej"? Swego czasu lansowany był pogląd o moim destruktywnym wpływie na młodzież. Teraz widuję na ulicy młodych ludzi - po 13, 14 lat - z moimi płytami. Nie myślę, żebym mógł wpływać na nich antywychowawczo. Wprost przeciwnie: poprzez swoja muzykę staram się przekazywać wartości bliskie narodowej kulturze".
6
Pięcioletni kontrakt Niemena z CBS wygasł w zeszłym roku. W porozumieniu była mowa o nagrywaniu przynajmniej jednego albumu rocznie. Do pełnej realizacji umowy nie doszło.
"Mogłem przygotować tyle płyt, ale co z tego - kiedy nie zapewniono mi odpowiedniej reklamy. Nie oszukujmy się: także dlatego, że jestem Polakiem i na dodatek nie zdecydowałem się na wyjazd z kraju. Nie zamierzam wdawać się z nimi w dyskusję i dochodzić swoich praw. To już nie ma sensu. Dobrze poznałem wytwórnię CBS. To wielka, nastawiona na komercję machina. Napisałem im w ostatnim swoim liście, że wcale nie muszę jeździć do Nowego Jorku, aby robić coś ważnego. Kariery światowe robią osoby na pewno zdolne, ale przede wszystkim umiejące być posłusznymi swoim "mecenasom"".
Niemen ma w tej chwili kontakt z wytwórnią "Polydor" i najprawdopodobniej w przyszłości będzie nagrywał dla niej longplay.
7
"Unikam słuchania płyt. Boję się ulec jakimś chwilowym modom" - mówi mój rozmówca. "Przesada, że się boję" - protestuje po chwili. - "Tak. dużo pracuję, prawie na okrągło, iż dosłownie nie mam chwili, żeby usiąść i posłuchać dla przyjemności".
Przyznaje, że czuje się przemęczony. Niektóre oferty odrzucił, a i tak ma bogaty plan pracy na najbliższe miesiące. Od razu po powrocie z Kuby wziął się za komponowanie muzyki do "Dziadów", które w reżyserii Adama Hanuszkiewicza wystawi Teatr Narodowy. W przyszłości chce zrezygnować z pisania dla teatru, bardziej interesuje go kinematografia. Najnowsze większe przedsięwzięcia w tej dziedzinie to muzyka do długometrażowego filmu "Zapach ziemi" Dragovana Jovanoviča i telewizyjnego obrazu "Kronika Galla Anonima" Grzegorza Królikiewicza. Obecnie zaczyna też pracować nad podkładem muzycznym do serialu "Rodzina Leśniewskich" w reżyserii Janusza Łęskiego: "Trudne to dla mnie zadanie, bo jest to film o życiu domowym - proste, prawie banalne treści. Na pewno jest mi łatwiej przygotować muzykę, np. do filmu historycznego".
Niemen nie kryje swojej satysfakcji z tego, co zrobił, ale zadowolony nie jest: "Wszystkie filmy, do których podjąłem się napisać muzykę, uważam za dobre. Jednak - jak dotąd - nie miałem szczęścia współpracować przy filmie znaczącym".
8
Ostatnio poszerzył swoje instrumentarium o syntezator polifoniczny firmy "Korg" i fortepian elektryczny "Yamaha" posiadający ramę ze strunami - a więc mogący także brzmieć jak zwykły fortepian. Zestaw instrumentów, którymi rozporządza, ma tym większe znaczenie, iż zdecydował się występować i nagrywać prawie wyłącznie samodzielnie. Na estradzie posiłkuje się magnetofonem w przypadku efektów niemożliwych do osiągnięcia na żywo. W czasie koncertów na Kubie towarzyszył mu chór, który sam stworzył posługując się własnym głosem i operując techniką wielośladową.
"Moje zainteresowanie malarstwem jest dość mocne. Dlatego mając możliwość tworzenia muzycznych obrazów samemu - i jak gdyby zazdroszcząc malarzom, którzy mogą wykonywać swe prace bez ingerencji innych osób - nie jestem w stanie oprzeć się tej pokusie".
9
Najbliższe plany koncertowe: festiwal jazzowy w Debreczynie - na Węgrzech i występy w klubach RFN.
Najbliższe plany nagraniowe: longplay dla "Supraphonu". Ponadto zamierza skomponować muzykę do utworu Edwarda Stachury "Missa pagana", ale traktuje to jedynie jako punkt wyjścia: "Chcę zrobić spektakl. Teatralna scenografia, obrazy. Sam będę wykonywał".
Jednak jest to nie tyle zwrot Czesława Niemena ku poezji współczesnej co sięgnięcie po pozycje bardzo pasującą do jego artystycznego i życiowego credo.
"Czytam często miesięczniki literackie, coś tam wyławiam. Ale nie szaleję na tym punkcie. Dla mnie poezja Norwida jest współczesna" - zwierza się Niemen. Norwidowska "Moja ojczyzna" będzie tytułowała jego czechosłowacki album.