Dziś po połdniu Trójka transmitowała początek koncertu Czesława Niemena ze swojego studia - niestety poza przemową, wierszem i piosenka 'Pod Papugami' nic więcej nie transmitowano. Można z tej transmisji (jak i z urywków innych koncertów pokazywanych w TVP) wywnioskować, że Niemen to już tylko muzyk od odgrzewanych przebojów, brzmiących jak "midi z komputera".
Tak się szczęśliwie złożyło, że miałem przyjemność być na tym koncercie i usłyszeć
dużo więcej nagrań które (być może) ukażą się na nowej płycie Niemena. I
akurat "papugi" jak i parę innych przeboików (prezentowanych pod koniec
koncertu - "Stodoła", "Czy mnie jeszcze pamiętasz"...) wypadły z nich
wszystkich najsłabiej. W końcu nawet oryginalne wykonania nie sa
arcydzielami i mocno dziś trącą myszką. Niemen odegrał je chyba trochę
przez sentyment, trochę pod publiczkę która wciąż lubi te "bigbitowe"
klimty, w wersjach które opracował sobie na początku lat 90-tych i od
tamtego czasu zupełnie się nie zmieniły. Przynajmniej ja byłem w stanie
poznać je po "atmosferze wstępu do piosenki", na długo zanim zabrzmiała
melodia. Oczywiście są to tylko "midy okraszone jedynie niemenowymi
improwizacjami i jako takie mają małe szanse na wprawienie w większy
zachwyt - ale pozostaje zawsze głos, którym Niemen wciąż włada doskonale
mimo, że robi to intensywnie od prawie półwiecza. Jedyny punkt programu
z którym sobie nie poradził to owe przeciągłe "nieeeee!!!!" w Dziwnym
świecie, które zamarkował tylko odsuwając się od mikrofonu.
Nie pamiętam już po kolei tytułów (takie rzeczy nie trzymają się mnie na
koncertach :-)), niektórych wogóle nie znam, bo część nagrań to były
premiery (jak tytułowe z planowanej plyty: "Spod chmury kapelusza").
Nowe kompozycje byly dosyć stonowane, z refleksyjnymi, zadumanymi
tekstami. Niemen znów sięgnął po wiersze Norwida... Muzycznie
przypominały mi nastrojem kompozycje Vangelisa, jednak z dobranymi
charakterystycznymi dla Niemena brzmieniami.
Było parę starych kompozycji, nie granych tak często jak Papugi
- "Jeżeli", "Jednego serca"... Największym zaskoczeniem i niespodzianką
dla mnie było wykonanie "Pielgrzyma" do wiersza Norwida, nagranego
oryginalnie na moją ukochaną płytę - Aerolit. Tym razem wersja miała
jeszcze silniej podkreślony orientalny charakter, nic a nic nie
zatraciła onirycznego klimatu, a zaśpiewana była DOSKONALE. "Przecież i
ja ziemi tyle mam ile jej stopa ma pokrywa dopokąd idę...."
Wokaliści oddaliby duszę diabłu żeby mieć takie możliwości
głosowe wogóle. O takich możliwościach w wieku lat 60-ciu nawet nie
śmieliby marzyć.
Co jeszcze ? Niemen jest gaduła :-) Między utworami opowiadał
różne historyjki, często w swoim aluzyjno-niejasnym stylu, żartobliwe
albo filozoficzne. Troszkę "politykował"
przycinając nielubianym postaciom sceny politycznej, troszkę
wspominał... Pewnym zgrzytem koncertu było nagłośnienie - choć trójkowa
sala ma fenomenalne warunki akustyczne, nie zachowano równowagi pomiędzy
głosem i poszczególnymi instrumentami. Śpiew bylo słychać doskonale,
niektóre klawisze też (szczególnie podczas improwizacji stylizowanych na
"gitarowe"), ale niektóre brzmienia i podkłady były za bardzo schowane.
To nawet słychac w transmitowanych "Papugach" (gdzie przyczynia się
dodatkowo do płaskiego brzmienia tego utworu).
Bedą jeszcze dwa takie koncerty w styczniu 2000 roku - póniej Niemen ma
wybrać z nich kilka kompozycji i wydać je na płycie. Myślę, że to będzie
dobra plyta.
Darek Sieradzki, 6.11.1999