W wywiadzie udzielonym p.Damianowi Gajdzie padło zdanie: "Niestety, wielu
z nas nie rozumie, czym jest własność intelektualna, bo
nie przywiązujemy wagi do efektów pracy artystów" [
pogrubienia - moje M-Z].
I ja podpisuję się pod tym, bo sfera własności nad dorobkiem intelektualnym (w tym artystycznym) to wyjątkowo delikatna materia. Efektem pracy nieodżałowanego artysty pozostaje nie tylko należna spadkobiercom scheda praw majątkowych i nadzoru nad dziełami, ale również to, co rozumiane jest szeroko jako dziedzictwo kultury.
I jeśli inicjatywy środowiskowe w rodzaju umieszczenia w miejscu publicznym gwiazdy lub pomnika, czy też wykorzystania utworu jako swoistego hymnu, albo dyskusje na forum fanów, czy zawiązanie stowarzyszenia- napotykają sprzeciw i traktuje się je jako nieuprawnione ingerencje w prawa i przestrzeń spadkobiercy- to znaczy, że w wymiarze społecznym i kulturowym redukuje się znaczenie efektów pracy owego artysty!
Żal z powodu takiej postawy mogą jeszcze pogłębiać wypowiedzi, w których osoby
naciskające na wydanie niepublikowanych nagrań posądza się o niegodziwość...
Pozwólcie, że w tym miejscu przejdę od ogółu do - dość bolesnego dla mnie- szczegółu :
Damian Gajda w tyg.GALA - Podobno dostaje Pani anonimy.
MAŁGORZATA NIEMEN: Tak. W jednym z nich jasno jest wyjaśnione, o co chodzi osobom, które od kilku lat naciskają na mnie, bym wydała płytę z niepublikowanymi nagraniami męża.
Nie upoważniłem nikogo do pisania w swoim imieniu listów. Przypomnę, że podpisany z imienia i nazwiska
list otwarty z 2006r. doczekał się odpowiedzi tyleż wymijającej, co zdawkowej. Byłem zdruzgotany tym, jak potraktowano naszą troskę. Dwa lata później w empiku przelała się czara wyrozumiałości dla złości.
Podobnej złości nie udało się ukryć w programie
A normalnie o tej porze w TVP2 z 18 III br., a przecież redaktor Kamel usiłował zrozumieć postawę pani Niemen. Nie wiedział biedny, że tę postawę trzeba akceptować na wiarę.
W TVP2 znana mi słabo pani Atalay usiłowała błysnąć wyrażając wątpliwość: jak można pytać, czy się lubi kibiców- nie znając ich? Podejmę ten tok myślenia:
jak można lubić- nie znając? Jak młodzi ludzie mogą lubić Niemena, czy Beatlesów- nie znając ich osobiście? Prawda, że niezbyt trafna i przenikliwa to myśl..?
„
Dopiero teraz czuję się strażnikiem twórczości swojego męża” - z takim samym jak kiedyś zdumieniem czytam
w kwietniu 2011r. wywiad z panią NIEMEN w tygodniku
GALA. A przecież przejawy tak dobitnie demonstrowanej pieczy były widoczne już
w maju roku 2004= > patrz
Skandal w Opolu ? - Onet.pl.
Kilka lat temu niektórzy z nas mogli żywić nadzieję na zrozumienie dobrych intencji odbiorców muzyki.
Teraz można mieć nadzieję co najwyżej na kolejne spory, wywiady i fotografie pani N....
PS
Przy tej okazji proponuję przypomnieć sobie opowieść dla GALI sprzed 3 lat. W marcu 2008r. była mowa m.in. o planach wydania felietonów Czesława Niemena z "Tylko (Teraz) Rocka". Dwustronicowy wątek na forum znajduje się => TUTAJ