Jedna z pierwszych scen filmu Leszka Gnoińskiego* i Wojciecha Słoty* to Czesław Niemen śpiewający "Dziwny jest ten świat". Duży ekran potęguje wrażenie Oby na soundtracku ukazała się właśnie ta wersja - live '67 !
Niestety cały film pozostawił we mnie niedosyt. Odniosłem wrażenie, że po raz enty usiłuje się wbić ludziom do głowy, że kilka zespołów z lat 80-tych rzuciło na kolana komunę. Tymczasem Tomasz Lipiński, składnie opowiadający całą tą historię panu Salewiczowi (autorowi biografii m.in.Marleya i McCartneya) pod koniec lat 80-tych śpiewał z Tiltem "Nie wierzę politykom"...
Nie jest też tajemnicą, że np. guru Hołdys na wybory 4 VI nie poszedł => You Tube.
Podobnie inni muzycy pojawiający się w tym filmie- od stanu wojennego konsekwentnie deklarowali apolityczność. Pewien prezenter radiowy mógłby uchodzić niemal za dysydenta, gdyby nie to, że w 1989r. (rzecz miała miejsce przed wyborami) w wywiadzie radiowym pokazał ludzką twarz towarzysza Leszka- przed wieloma laty widza koncertu Polan.
Z filmu wynika, że w kwietniu 1967r. przyjechali Stonesi do Polski, nasi się napatrzyli i zaczął się polski rock- a to przecież nie tak... I to nie tylko dlatego, że wcześniej był już koncert the Animals (a w 1966. Polanie wygrali rywalizację z innymi tego typu zespołami w Hamburgu). Niebiesko-Czarni grali w Paryżu w 1963r. - jeszcze przed Beatlesami !
Drugi zarzut to niedocenienie polskiego rocka przełomu lat 60-tych i 70-tych oraz roli radiowej Trójki z tego okresu (w ogóle nie pojawiają się nazwiska Kaczkowskiego i Gaszyńskiego).
Niemen zaśpiewał "Dziwny jest ten świat" i co? - chyba od razu umarł..? Breakout pojawia się tylko na moment w piosence "Na drugim brzegu tęczy", a Grechuta, u którego w zespole grali Jackowski (Maanam) i Ostaszewski (Osjan) - tylko na fotce.
Klan z "Mrowiskiem" przemyka jako tło do opowieści o czymś zupełnie innym. O tym, że są użyte fragmenty dwóch utworów Romualda i Romana dowiedzieć się można z napisów końcowych...
Polskiego jazzu, Walickiego, Nalepy, a nawet grupy Skrzeka - w ogóle nie było**
Poważnym niedopatrzeniem jest zwłaszcza brak wzmianki o SBB, który w latach 70-tych uchodził za najbardziej progresywny zespół nie tylko w Polsce, ale w tej części Europy.
Rozumiem, że cały temat przedstawiono w filmie skrótowo***, ale też nie sądzę, aby konieczne w nim były sceny z panem Hołdysem opowiadającym, jak kiedyś w sklepie wskazano mu miejsce na końcu kolejki i z zespołem Stan Zvezda z Jarocina, który raczej nie zainteresuje pana Salewicza i ludzi ciekawych rocka po tej lepszej stronie żelaznej kurtyny.
Mimo krytyki warto obejrzeć, a już na pewno trzeba posłuchać soundtracku na 2 CD
MZ
* Polecam rozmowę z twórcami filmu na stronie Jazz Forum
** Skaldów, Budki Suflera i Testu też nie było
*** Reportaż z premiery filmu = > Plejada
Niestety cały film pozostawił we mnie niedosyt. Odniosłem wrażenie, że po raz enty usiłuje się wbić ludziom do głowy, że kilka zespołów z lat 80-tych rzuciło na kolana komunę. Tymczasem Tomasz Lipiński, składnie opowiadający całą tą historię panu Salewiczowi (autorowi biografii m.in.Marleya i McCartneya) pod koniec lat 80-tych śpiewał z Tiltem "Nie wierzę politykom"...
Nie jest też tajemnicą, że np. guru Hołdys na wybory 4 VI nie poszedł => You Tube.
Podobnie inni muzycy pojawiający się w tym filmie- od stanu wojennego konsekwentnie deklarowali apolityczność. Pewien prezenter radiowy mógłby uchodzić niemal za dysydenta, gdyby nie to, że w 1989r. (rzecz miała miejsce przed wyborami) w wywiadzie radiowym pokazał ludzką twarz towarzysza Leszka- przed wieloma laty widza koncertu Polan.
Z filmu wynika, że w kwietniu 1967r. przyjechali Stonesi do Polski, nasi się napatrzyli i zaczął się polski rock- a to przecież nie tak... I to nie tylko dlatego, że wcześniej był już koncert the Animals (a w 1966. Polanie wygrali rywalizację z innymi tego typu zespołami w Hamburgu). Niebiesko-Czarni grali w Paryżu w 1963r. - jeszcze przed Beatlesami !
Drugi zarzut to niedocenienie polskiego rocka przełomu lat 60-tych i 70-tych oraz roli radiowej Trójki z tego okresu (w ogóle nie pojawiają się nazwiska Kaczkowskiego i Gaszyńskiego).
Niemen zaśpiewał "Dziwny jest ten świat" i co? - chyba od razu umarł..? Breakout pojawia się tylko na moment w piosence "Na drugim brzegu tęczy", a Grechuta, u którego w zespole grali Jackowski (Maanam) i Ostaszewski (Osjan) - tylko na fotce.
Klan z "Mrowiskiem" przemyka jako tło do opowieści o czymś zupełnie innym. O tym, że są użyte fragmenty dwóch utworów Romualda i Romana dowiedzieć się można z napisów końcowych...
Polskiego jazzu, Walickiego, Nalepy, a nawet grupy Skrzeka - w ogóle nie było**
Poważnym niedopatrzeniem jest zwłaszcza brak wzmianki o SBB, który w latach 70-tych uchodził za najbardziej progresywny zespół nie tylko w Polsce, ale w tej części Europy.
Rozumiem, że cały temat przedstawiono w filmie skrótowo***, ale też nie sądzę, aby konieczne w nim były sceny z panem Hołdysem opowiadającym, jak kiedyś w sklepie wskazano mu miejsce na końcu kolejki i z zespołem Stan Zvezda z Jarocina, który raczej nie zainteresuje pana Salewicza i ludzi ciekawych rocka po tej lepszej stronie żelaznej kurtyny.
Mimo krytyki warto obejrzeć, a już na pewno trzeba posłuchać soundtracku na 2 CD
MZ
* Polecam rozmowę z twórcami filmu na stronie Jazz Forum
** Skaldów, Budki Suflera i Testu też nie było
*** Reportaż z premiery filmu = > Plejada