Tadeusz
2006-09-25 13:29:12
Edytowany 3 raz(y), ostatnio 2006-09-25 13:29:12 przez Tadeusz
„Cała w trawie” – piosenka o poetycko-infantylnych słowach, usiłujących nieśmiało musnąć o romantyzm i zarazić nim słuchacza, nie zostałaby z pewnością zauważona przez wielu melomanów gdyby nie wykonanie Niemena. Nie oznacza to bynajmniej dyskredytacji wykonania Ryszarda Riedla. Oba wykonania są w podobnej konwencji: prawie identycznie rozłożone są intonacje, bardzo podobnie prowadzona jest linia melodyczna i podobne są wzajemne relacjemiędzy kapelą a wokalistą ( równoważny dialog, bez uprzywilejowania kogokolwiek ) a mimo to, mnie bardziej podoba się wersja Niemena; podoba mi się w ogóle mimo infantylnego tekstu. Jest bowiem w niej coś, czego nie można nazwać po imieniu a wywołuje ono mrowienie po całym ciele i relaksuje jednocześnie. Szczególnie wykonanie Niemena ma takie właściwości. Pisałem kiedyś, że często jedna nutka decyduje o wszystkim, o powodzeniu lub klęsce wykonania. W tym przypadku moje zauroczenie tą piosenką spowodowane z pewnością jest barwą głosu Niemena i typowymi dla niego ozdobnikami, których niestety brakuje u Riedla. Brakuje, bo wykonanie Riedla jest „bardziej metalowe”.
Zauroczyłem się „Całą w trawie” Niemena do tego stopnia, że jadąc służbowo samochodem ponad cztery godziny, słuchałem jej na okrągło. Mało tego, tak mnie ona zrelaksowała, że nie przekraczałem dopuszczalnych prędkości, nawet na autostradzie, gdzie przekroczenia uchodzą zazwyczaj na sucho. Jechałem sobie na luzie a obok była ona- cała w trawie.
PS. Wiem, że podsunąłem temat dla kpiarzy, ale co tam…
Zauroczyłem się „Całą w trawie” Niemena do tego stopnia, że jadąc służbowo samochodem ponad cztery godziny, słuchałem jej na okrągło. Mało tego, tak mnie ona zrelaksowała, że nie przekraczałem dopuszczalnych prędkości, nawet na autostradzie, gdzie przekroczenia uchodzą zazwyczaj na sucho. Jechałem sobie na luzie a obok była ona- cała w trawie.
PS. Wiem, że podsunąłem temat dla kpiarzy, ale co tam…