Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Muzyko moja

Dyskusje o twórczości Niemena.

Niemen a kultura duchowa narodu 2007-04-25 - 2016-08-05 Andrzej Mróz 77 37418
Andrzej Mróz
2007-04-25 05:15:42
Ten temat i takie spojrzenie jest dla mnie osobiście najbardziej pasjonującym podejściem do ogromnego dorobku artystycznego Niemena.

Zaczęło się od tego, że Jego piosenki, te pierwsze, które były na samym początku drogi artystycznej nowego wówczas wykonawcy, zaważyły o moim zainteresowaniu się Niemenem już na resztę mojego życia.
Muzyka, interpretacja jakże inna od znanej mi dotąd, wyczuwalna niezwykła muzykalność, obezwładniające wręcz warunki głosowe, z czasem zauważalnie narastająca ambicja twórcza, przekonały samoistnie moje duchowe wnętrze do tej kiełkującej na moich oczach i następnie rozrastającej się do gigantycznych rozmiarów działalności artystycznej, i uczyniły mnie na zawsze miłośnikiem tej twórczości i oddanym fanem Wielkiego Muzyka.

Z czasem coraz bardziej rysowała się w moich odczuciach nietypowa sylwetka człowieczeństwa artysty, budząc mój narastający szacunek do Niego, a w konsekwencji nie tylko atencję i uznanie dla warsztatu wykonawczego, ale szacunek aż do pochylenia głowy włącznie, dla Jego postawy duchowej, i roli, jaką samoistnie zaczął odgrywać w polskiej kulturze, i duchowej spuściźnie wielowiekowych tradycji.

Podobne rozumienie zagadnienia dostrzegam po wypowiedziach publicznych u Włodzimierza Kleszcza, dlatego Panie Włodku, o ile Pan tu zagląda na forum to zapraszam do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami i wsparcia nimi dyskusji, temat jest już otwarty.
Zapraszam też do dyskusji wszystkich, którym bliskie są sprawy ducha naszej rodzimej kultury i tradycji, i którzy dostrzegają ogrom dokonań Niemenowych dla przetrwania, i odrodzenia tego co poprzez różne dekrety, i niecne czyny miało zostać wyparte ze świadomości naszego narodu.

Sam temat i próby podjęcia się pewnych ocen wymagają szerszego wprowadzenia w całość zagadnienia w jego tło, i najistotniejsze dla polskiego dziedzictwa wydarzenia zarówno te pozytywne, jak i te negatywne, a nawet przerażająco negatywne.
Dlatego w kolejnych postach pokuszę się o naszkicowanie szerszego kontekstu dla omawianego zagadnienia. Pozwoli nam to na właściwe i jednoznaczne rozumienie tematu, i będzie istotnym tłem dla (mam nadzieję) szerszej niż jednoosobowy monolog dyskusji.
Andrzej Mróz
2007-04-26 04:48:55
W tytule tematu celowo użyłem sformułowania kultura duchowa narodu, a nie najczęściej dotąd używanego zamiennika jakim jest formuła narodowe dziedzictwo, gdyż mimo pozornej równoważności tych pojęć, określenie kultura duchowa narodu samo w sobie ma znacznie głębszy wydźwięk ludzki, osobisty i bliższy sercu, jest też określeniem bardziej refleksyjnym.
Dziedzictwo narodowe jest czymś co posiadamy nie my indywidualni Polacy, ale my naród, jest ono nasze, ale przez to niejako mniej osobiste. Nie ma w nas przy stosowaniu tego określenia naturalnego odruchu utożsamiania się z tym czymś.
Dziedzictwo kulturowe narodu może nam się wydawać czymś bardzo głęboko ukrytym w sercu, czymś do czego zaglądamy odświętnie lub wcale, jest ono niejako zapakowane uroczyście i owinięte wstążką. Często ma dla nas charakter okolicznościowy.

Określenie kultura duchowa narodu, jest stymulatorem pewnego wewnętrznego ożywienia, sprawia, że zaczynamy odczuwać jakąś głębszą i żywszą wzajemną więź, i jakąś naszą inność w stosunku do pozostałych narodów mających swoje własne, odmienne od naszego dziedzictwo, i zapewne szanujących swój duchowy skarb.

Ideologie, które w dwudziestym wieku zawładnęły naszym krajem i częściowo narodem, jako ze swej natury nieprzyjazne polskości i polskiemu narodowi niechętnie używały i nadal starają się nie używać takich określeń jak to zawarte w tytule naszego tematu.
Andrzej Mróz
2007-04-27 05:14:45
Pojęciem o kluczowym znaczeniu dla problemu kultury duchowej narodu jest tradycja.
Nie mam tu na myśli najszerzej rozumianej formy tradycji (czyli obyczajowej, regionalnej, liturgicznej), która jest zbiorem pewnych określonych wartości istotnych dla danej zbiorowości i które są wyznacznikami pewnych istotnych tożsamości dla określonych grup społecznych. Tradycja ta jest pielęgnowana, kultywowana i przekazywana.

Wprowadzając określenie tradycja mam na myśli niejako najwyższą jej formę, czyli kulturalno - artystyczną tzn. literacką, muzyczną, publicystyczną, plastyczną.
Nośnikami tej tradycji, jak każdej innej są ludzie. Jednak nie są to szerokie rzesze społeczne, ale specjalnie przygotowane elity inteligenckie. Ich wysoka świadomość kształtowana była poprzez przekaz międzypokoleniowy, przez odpowiednie wychowanie (w rodzinach i szkołach) i wykształcenie tak, że były one w stanie pełnić rolę niejako społeczno - narodowego zaczynu. Nie mam tu na myśli dzisiejszych wykształconych inteligenckich elit społecznych. Bo to są dwie zupełnie inne grupy o zupełnie innej (inaczej uformowanej) świadomości. Te elity o głębokiej świadomości narodowej, już od czasów okresu romantyzmu (a dlaczego zastanowimy się później) usilnie pracowały nad scaleniem naszego narodu, wokół najistotniejszych dla nas Polaków wartości. Praca ta przynosiła wielkie i wymierne efekty. Jako naród staliśmy się na tyle silni (zjednoczeni), że byliśmy w stanie odzyskać utraconą w XVIII wieku niepodległość, byliśmy w stanie obronić swoje granice w 1920 roku, rozstrzygnąć na korzyść cywilizacji europejskiej jedną z najważniejszych bitew w historii ludzkości, bitwę decydującą o jej losach i potrafiliśmy stworzyć na okres dwudziestu lat wolne, niepodległe, i zapewniające poczucie bezpieczeństwa państwo. Potrafiliśmy też w tym państwie stworzyć atmosferę poszanowania dla własnej narodowej godności.
Andrzej Mróz
2007-04-28 05:27:37
Sarmacja, była najświetniejszym okresem naszej państwowości, mimo to wiele jej słabości wewnętrznych (problemów ciągle nie rozwiązanych) z którymi musiała się borykać, skutkowało utratą naszej niepodległości na długi okres zaborów. Z zaistniałą wówczas sytuacją dumny naród nie był w stanie pogodzić się. Podejmował wysiłki zbrojne dla odzyskania swej wolności, ale były one bezskuteczne. Polskie elity inteligenckie starały się analizować nową sytuację w której przyszło nam Polakom żyć, co w konsekwencji doprowadziło do poszerzenia się wpływów tych elit nie tylko na stan szlachecki, ale na cały naród. Główne kierunki rozwoju duchowego naszego narodu zostały nakreślone w czasie trwania romantyzmu. Najwybitniejsi polscy romantycy jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Norwid, poświecili całe swoje życie sprawie budowania nowej jakości narodu, narodu nie rozbitego na warstwy o wzajemnie niespójnych interesach, ale narodu wewnętrznie zjednoczonego wokół wartości zakreślonych przez czołowych polskich romantyków. Polski romantyzm, był okresem największego rozwoju naszej kultury. Stworzył podwaliny pod pozytywizm, w którym podjęto inne o bardziej społecznym znaczeniu problemy, ale duch romantyzmu, odtąd zawsze był obecny w naszej historii i kulturze (przykładem niech będzie postać romantyka przedsiębiorcy - Wokulskiego).
Romantyzm, śmiało można powiedzieć, uratował nasz kraj przed zmaterializowaniem, które wraz z ruchami rewolucyjnymi szło z Zachodu i ze Wschodu, chronił nas w czasach zaborów, pozwolił odzyskać niepodległość i chroni nas również po dzień dzisiejszy przed kolejnymi próbami materializacji naszego życia, nie niszcząc jednak, ani nie umniejszając w nas zainteresowania dla mechanizmów cywilizacyjnego rozwoju.
Andrzej Mróz
2007-04-28 19:46:40
Przyjrzyjmy się teraz roli jaką odegrały wspomniane już elity inteligenckie w formowaniu i rozszerzaniu świadomości naszego narodu. Praca tych XIX wiecznych inteligenckich elit, które z Panem Tadeuszem w ręku, rozprzestrzeniały polskość, poza wąskie grupy społeczne na stan robotniczy, na stan włościański, inspirowana, czy inaczej została puszczona w ruch przez najtęższe polskie umysły o najwyżej rozwiniętej duchowości. Kamieniem węgielnym tego ruchu był Mickiewicz i pozostali wielcy romantycy. To właśnie Mickiewicz umiał uchwycić i zrozumieć z odpowiednim wyprzedzeniem rzeczywiste wyzwania swego czasu. To on zarysował najistotniejsze obszary i kierunki naszej przyszłości, kiedy mówił o pielgrzymiej misji naszej emigracji, kiedy tworzył projekty polskiej demokracji, kiedy uczył polską kulturę bycia kulturą wszystkich, a nie tylko kulturą salonów. Kultura ta miała stać się taką, aby wszyscy mogli się do niej przybliżyć, aby wszyscy mogli się w niej wyrazić, aby wszyscy mogli w niej odnaleźć swoje własne doświadczenie. Reasumując fundamentem całego zespołu wartości inteligenckich był romantyzm. To on stworzył jedyny w swoim rodzaju fenomen jakim była polska inteligencja. Dzięki tej elitarnej warstwie społecznej, tożsamość polska została wniesiona do szerokich kręgów społecznych.

Ta życiodajna siła jaką dla narodu była jego warstwa inteligencka odradzająca się w każdym kolejnym pokoleniu, po raz ostatni była formowana w dwudziestoleciu międzywojennym. Potem nastąpiły zajadłe masakry tej inteligencji przez świadomych jej roli dla polskiego społeczeństwa najeźdźców zarówno, tych ze wschodu, jaki i tych z zachodu: Katyń, masakry polskich profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, i Uniwersytetu Lwowskiego, hekatomba w obozach koncentracyjnych, zesłania, wymuszona emigracja, a po wojnie dalsze, i nieustające represje wobec polskich elit przez komunistycznych oprawców, a w najlepszym wypadku spychanie tych elit na margines życia społecznego. Już przedwojenni socjologowie stwierdzili, że kilku procentowy ubytek substancji inteligenckiej narodu może spowodować osłabienie, a nawet zanik więzi w tej zbiorowości. Mieli więc agresorzy zarówno ci zewnętrzni, jak i ci wewnętrzni naukowe uzasadnienie dla swoich zbrodni.
Kontynuacją takiej wrogiej wobec polskiej kultury postawy jest szerzenie nadal na ogromną skalę i wszelkimi dostępnymi środkami wartości innych niż te, które są najgłębiej zakorzenione w naszej kulturze, i tradycji. Jest nadal podejmowana próba dyskredytacji, ośmieszania i pomniejszania tego co było naszą największą dziejową siłą, i co w konsekwencji doprowadziło do odbudowania, a kiedy powstała taka konieczność to i do obronienia naszej niezawisłości politycznej.
Andrzej Mróz
2007-04-29 10:39:13
Edytowany 2 raz(y), ostatnio 2007-04-29 10:39:13 przez Andrzej Mróz
Po II wojnie światowej polskie elity inteligenckie w dużej części zostały zastąpione przez tak zwane i za takie uważane przez komunistów elity społeczne, które dla określonych korzyści własnych, lub z powodu niewykształconej w dostatecznym stopniu świadomości narodowo – społecznej, stały się gotowe na wszelkie niegodziwości wobec swojego macierzystego narodu. Zaczęło się więc stopniowo postępujące i konsekwentne przebudowywanie świadomości społeczno – narodowej.
Z początku dość prymitywna i niedouczona, przodująca w społeczeństwie, a przez komunistów nazywana klasą robotniczą, siła jaką był aparat ucisku, jedynie mordowała i skazywała na wieloletnie więzienia. Z czasem jednak zaczynała wyraźniej rozumieć jaką przyjąć taktykę postępowania wobec ciągle nie przekonanego do jej przodującej roli, ogromnej części narodu polskiego. Wprowadzano cenzurę głównie na wypowiedzi podważające wnoszone przez komunistyczną władzę najnowsze jej ideologiczne zdobycze, a treści głęboko już zakorzenione w polskiej myśli społeczno – politycznej, czy filozoficznej próbowano kwestionować, czy kompromitować. Podejmowano równocześnie różne akcje i inicjatywy wymierzone przeciwko fundamentom naszej duchowej tradycji. Jednak dzięki niezłomnie silnemu w narodzie polskim duchowi, zakorzenionemu głęboko w wartościach ukształtowanych przez romantyzm, akcje te były mało skuteczne i nie przynosiły zamierzonych efektów. Kiedy przystąpiono do likwidacji Kościoła katolickiego pojawił się cud lubelski i komunistom nie udało się. Niczym swoją wielką porażkę przyjęli też komunistyczni zarządcy wybór kardynała Wojtyłę na papieża. Na dodatek papież Jan Paweł II oparł swoją naukę na Piśmie Św. (to oczywiste), na tradycji chrześcijańskiej, na naukach II Soboru Watykańskiego i na... polskim romantyzmie.

Kiedy zaczęto formować nową świadomość młodzieży pojawił się (tu świadomie zawężam problem) jazz, rock and roll, i nowa jakość kultury, którą można było albo tolerować, albo się jej przeciwstawić. Komunistyczne elity inteligenckie (czyli inaczej „towarzysze od propagandy i agitacji” jak sami o sobie mówili – dlatego pozwolę sobie używać zamiennie określenia „towarzysze” nie dopisując już, że chodzi mi o tych od propagandy i agitacji) były ciągle zbyt ubogie w rozum i nadal jeszcze za mało przygotowane do tych wyzwań, z którymi przyszło im się zmierzyć, wówczas kiedy komunizm podniósł swoją zbrodniczą dłoń na ducha polskości. Wydaje mi się że i wśród nich byli też ludzie dobrej, (lub tylko ciut lepszej) woli, ostudzający co nie co zapędy radykałów, zwłaszcza gdy jedynie chodziło tylko o problemy związane z lekką muzą.
Próba hamowania każdej formy inicjatywy, zatrzymania życia w skostniałym gorsecie ideologii nie miała dostatecznej siły argumentów. Wprawdzie próbowano ten młodzieżowy ruch i nową muzykę dyskredytować, zwłaszcza w prasie, ale karawana szła dalej. Wspomnę tu tylko o jednej komicznie trzeźwej i proroczej mimo wszystko recenzji prasowej. Po jednym z koncertów Niemena, napisano (cytuję z pamięci), że koncert ten dowiódł, że nie można socjalizmu budować, czy wprowadzać w życie jego ideałów jedynie przy pomocy gitary. Zaiste prawdziwe to stwierdzenie, autor jedynie nie dodał, że potrzebny jest jeszcze do tego szczytnego celu.... sprawny aparat terroru.

Wielka i naturalna inicjatywa o charakterze artystycznym, czyli „rozmuzykowanie się” polskiej młodzieży, stało się faktem.
Udało się (to naiwne sformułowanie najlepiej oddaje istotę problemu) i grupa polskich artystów estradowych została zaakceptowana przez „Jej Czerwoną i Wszechobecną Nadrzędność”, ale... nie do końca. Zaakceptowana ale i niejako monitorowana, a więc otrzymała przyzwolenie "towarzyszy" na funkcjonowanie, na zasadzie „to i to jest wolno, ale tego nie można”. Jednak drzwi, zostały otwarte.
Andrzej Mróz
2007-04-29 20:30:04
Drzwi zostały otwarte i polską estradą muzyczną zawładnęły na masową skalę mnożące się jak przysłowiowe grzyby po deszczu zespoły big bitowe, śpiewając i grając coś, czego świat dotąd jeszcze nie słyszał.
Z czasem z tego masowego ruchu estradowo – muzycznego coraz wyraźniej zaczęły wyłaniać się prawdziwe perełki, wielkie talenty, czyli giganci profesji muzycznej.
To oni, ci najlepsi (w tamtych czasach było to jeszcze możliwe) zdominowali naszą scenę muzyczną, to oni zaskarbili sobie wręcz uwielbienie, jeszcze nie całej, ale przede wszystkim młodej publiczności. Muzyka ta stopniowo pozyskiwała sympatię i u starszych wiekiem, choć ci starsi wykazywali znacznie mniej entuzjazmu w okazywaniu uczuć, tak jak to w sposób naturalny przysługiwało ich wiekowi.
Nawet wśród niektórych "towarzyszy" widoczne było na imprezach muzycznych często autentyczne rozbawienie i nie było w tym ni krzty chęci promowania własnego wizerunku, bo po prostu w tamtych czasach jeszcze się o tym nie myślało. Na różnych materiałach archiwalnych dokumentujących tamte lata można to naocznie zobaczyć.

W międzyczasie pojawiają się zwroty programowe, pada hasło „polska młodzież śpiewa polskie piosenki” i jest to przez "towarzyszy" przyjęte ze spokojem. Sprawują oni swoją pieczę nad ogólną poprawnością, jest wszystko dobrze, a my w rozważaniach przechodzimy do kolejnego etapu. Otóż niektórzy z artystów estradowych zaczęli poszukiwać tekstów literackich do swoich piosenek, nie chcieli śpiewać tylko i wyłącznie o rzeczach lekkich, łatwych i przyjemnych. Określono to zjawisko dość oględnie mówiąc, że zapanowała moda na śpiewanie poezji. Po części była to istotnie moda, ale dla niektórych artystów, silniej duchowo osadzonych w polskiej kulturze, była to gdzieś głęboko w sobie odczuwana konieczność.
Andrzej Mróz
2007-05-04 06:55:04
Niemen rozpoczął swoje śpiewanie poezji w wielkim stylu. Zaskoczył i wprowadził w osłupienie niemal wszystkich, nawet tych którzy zawsze byli na „nie” w stosunku do tego co robił.
Wykonaniem „Bema pamięci rapsodu żałobnego” wytrącił wszystkim ewentualne argumenty, które zwyczajowo miały być na wspomniane już wyżej „nie”. Choć nie obeszło się bez zarzutów o świętokradztwo, typu szarganie poezji i nie obeszło się bez sugestii: czy aby naprawdę sam Niemen rozumiał to czego podjął się zaśpiewać.
Mimo, że Rapsod nie był pierwszą Jego próbą zaśpiewania tekstu poetyckiego, to jednak od tej chwili Niemen śpiewał już prawie tylko teksty literackie.

O ile ja pamiętam tamten okres, to najbardziej wyrazistą reakcją na wykonanie Rapsodu, było zdziwienie, zaskoczenie, niedowierzanie, to po prostu nie mogło pomieścić się w głowach, zarówno „towarzyszy”, publiczności, jak również i mojej głowie.
Chodziłem jak nieprzytomny, a wrażeniom jakie dawał odsłuch utworu nie było końca.
O wrażeniu innych słuchaczy, niech zaświadczą fakty. Pierwszym z nich i bodajże najbardziej wyrazistym jest jeden z najdłuższych okresów zajmowania pierwszego miejsca w historii list przebojów, innym faktem niech będą kilometrowe kolejki (tak zwykło się kiedyś określać bardzo długie kolejki) za płytą Niemen Enigmatic.
Wydawało się, że takiego sukcesu w przyszłości Niemen już nie powtórzy, że wszystko co w przyszłości zrobi, będzie musiało się zmierzyć z tą magią artystyczną która zawarła się w Rapsodzie i pozostałych utworach z płyty Niemen Enigmatic.

Tymczasem „towarzysze” uświadomili sobie, że mają przed sobą nieprzewidywalnie wielkiego kalibru zjawisko artystyczne, które może grozić im nieobliczalnymi konsekwencjami.
Niemen wówczas jednoczył wokół swojej twórczości i wokół swojej osoby wielkie rzesze zdumionej i zafascynowanej publiczności. Jego popularność wzrastała mimo iż znacznie podniósł poprzeczkę artystyczną swoich utworów.
„Towarzysze” nie patrzyli jeszcze wtedy na Niemena jak na piewcę obcych ideologicznie wartości, bo nie było jeszcze ku temu podstaw, ale tak wielkiej popularności musieli się już obawiać.
Andrzej Mróz
2007-05-05 05:46:17
Kolejnym wielkim wydarzeniem muzycznym był „Człowiek jam niewdzięczny”, w którym to Niemen wyraźnie odsłonił swoje wnętrze, prezentując własne credo literacko – filozoficzne. Nie były to jednak strawne, a raczej „podejrzane treści” dla obserwujących wszystko, zawsze i bez wytchnienia „towarzyszy”. Więc mimo niezaprzeczalnych walorów muzycznych utwór ten przyjęto już wyraźnie nieprzychylnie, jako zbyt... pompatyczny. Był jednak siłą rzeczy bardzo popularny, gościł na listach przebojów, ale również datował okres, od którego rozpoczął się trwały i konsekwentny proces wymuszony przez „towarzyszy” pomniejszania popularności Niemena. Odtąd wszystko co działo się wokół Niemena coraz częściej przemawiało na Jego niekorzyść, taki był wyrok „towarzyszy” i należało go posłusznie wykonać.

Byłem w 1970 r. na koncercie Niemena w Sopocie, w Operze Leśnej. Usłyszałem wtedy „Człowieka jam niewdzięcznego” po raz pierwszy. Koncert był bardzo długi, Niemen wielokrotnie bisował, w końcu opuścił scenę, opuścił też obiekt Opery Leśnej, ale....publiczność nadal nie opuszczała widowni, skandowała „Niemen, Niemen....” jeszcze przez (aż trudno w to uwierzyć) ok. pół godziny. Obserwowałem ludzi, widziałem wielki entuzjazm, widziałem łzy cieknące po policzkach i chyba pierwszy raz w życiu byłem uczestnikiem entuzjazmu o tak wielkiej sile wyrazu, o tak pozytywnej energii. Gdy w końcu publiczność zaczęła wychodzić, okazało się że musimy przejść przez szpaler milicji z psami u nóg i z pałkami w rękach. Widziałem jak niektórzy milicjanci bili pałkami tych, którzy przechodzili bliżej szpaleru. Takie nerwowe poczynania dobitnie i jednoznacznie świadczyły o zakłopotaniu „towarzyszy” zbyt wielką popularnością Niemena.

Bo wielka popularność to jedno, a propagowane na taką wielką skalę niepoprawne ideologicznie treści to drugie. Nastąpiło więc (patrząc wzrokiem „towarzyszy”) wyraźne i niebezpieczne nawarstwienie się problemów.
Jak „towarzysze” żywo i autentycznie zainteresowani, wszystkim co, kto i kiedy, i komu powiedział, mieli przyjąć to, że „...nonsensami karmią się nawzajem, spraw komicznych omotani siecią”, za kogo Mu wstyd, kto tu niby nie ma wstydu.
Przecież to już był manifest, jak na tamte czasy, jakie komiczne sprawy, jakie nonsensy, przecież żyjemy w sielskiej krainie w której wszyscy widzimy, myślimy, i czujemy... jednakowo.
Tadeusz
2007-05-05 06:48:02
Andrzej napisał, że władze ludowej „ojczyzny" odebrały tekst utworu „Człowiek jam niewdzięczny" jako wytyk pod swoim adresem i protest przeciwko swojej obłudzie.
Nie sądzę. Władze nie w takich kategoriach rozpatrywały zjawisko Niemena; władze tępiły wszystko co było inne niż idee wytwarzane w jej paranoicznych umysłach, nie wnikając w treści i przesłania tępionych zjawisk. Tępiły wszystko co obce – bezmyślnie, na oślep.
Myślę, że Niemen nie do władz „wykrzykiwał” te słowa - a do nas. Chciał przemówić do tysiąca cwaniaczków, intrygantów, hipokrytów i wszelkiej maści kombinatorów, których i dzisiaj pełno spotyka się na swojej drodze. Myślę też, że tekst ten był jednak zbyt pompatyczny, choć wraz muzyką komponuje się doskonale, a słuchając całości doświadcza się niebanalnego przeżycia artystycznego.
szach' raj
2007-05-05 07:23:49
Władze PRL lubiły lansować "swoich" artystów. Szukając odpowiednich kandydatów kierowały się zasadą : "mierny ale wierny". Tacy ludzie, ludzie małego talentu do niczego wielkiego by nie doszli, gdyby nie poparcie reżimu. Zapewniało to długotrwałą wdzięczność i posłuszeństwo ze strony tych "sztucznie" promowanych.
Niemen natomiast wykreował się sam. Był samorodnym talentem. Jego wielkość wypływała z tego co i jak robił. Był uczciwy i autonomiczny, niełatwo było nim manipulować - poza tym, z racji wykonywanego zawodu miał ogromny wpływ na innych . I dlatego właśnie stał się tak niebezpieczny.
Andrzej Mróz
2007-05-05 08:05:40
W 1968 r. próba reinterpretacji romantycznego przesłania zawartego w Mickiewiczowskich Dziadach uświadomiła „towarzyszom” zawarte w romantyzmie polskim zagrożenia dla ich jedynie słusznych i niepodważalnych wartości. Coraz bardziej jednak zaczynali oni rozumieć to, że świadomość socjalistyczna zaczyna wyraźnie przegrywać bój o polskie dusze ze świadomością narodową i że serce tej zwyciężającej świadomości bije nie tylko w tradycji chrześcijańskiej, ale bije też w literaturze romantycznej. Nie wiedzieli jeszcze wówczas, tego co potwierdzają bardziej współczesne badania literaturoznawców, że polska poezja romantyczna jest wśród poezji literatur europejskich najcenniejsza, najwartościowsza, że Mickiewicz jest coraz wyraźniej postrzegany jako jeden z największych twórców w dziejach literatury europejskiej, że podobne uznanie w niedalekiej przyszłości czekać będzie Norwida. Tymczasem tu w Polsce nikt nie miał wątpliwości co do wielkości obydwu.
Jednym z największych piewców wielkości Norwida stał się Czesław Niemen. Coraz częściej sięgał do jego poezji, coraz częściej też publicznie głosił myśli, które ta poezja w sobie kryła.

Tymczasem lata 70 – te i 80 - te wydały kolejne pokolenie „towarzyszy”, dużo lepiej przygotowane do sprawowania swej samozwańczej, przywódczej roli w społeczeństwie. Były to już istoty wykształcone w profesji prania mózgów, w końcu część z nich to przyszli liberałowie. Zrozumiano wreszcie, że to nie idee socjalizmu ale duch romantyzmu polskiego, jest nadal wszechobecny we wszystkich istotnych dla polskiego narodu sprawach. „Towarzyszom” tamtych czasów zabrakło pewności siebie i przekonania a być może i odwagi aby podjąć próbę rozprawienia się z etosem romantyzmu, odpuścili. Nie odpuścili jednak liberałowie i po roku 1990 coraz zajadlej zaczęli na wielką skalę szerzyć koncepcje, jakoby polski romantyzm był siedliskiem jakiś patologii, jakiś fobii, jakiś fatalnych wyobrażeń, zgubnych idei itd. Nadrabiając tą fałszywą diagnozą zasiali wśród ludzi mniej zapoznanych z tą literaturą jakiś rodzaj niepokoju. Tymczasem aby nie powtarzać stwierdzeń bez pokrycia, każde pokolenie musi romantyzm na nowo przeczytać, musi go na nowo zreinterpretować. Wtedy fakty jawią się same, a dociekliwość liberałów w tej materii jawi się jedynie jako próba podcięcia korzeni tym których świadomość ukształtowała się na zdrowym pniu tradycji.
W naszej polskiej kulturze, polskiej tradycji nigdy nie było wrogiego nastawienia do biernej wobec naszej kultury inności. Nie miało też znaczenia, czy ta inność miała charakter osobowy, czy zbiorowy. W dawnej Rzeczypospolitej obowiązywała zasada, że ktokolwiek schroni się w Jej granice to nie ma to dla nas znaczenia z jakiego powodu jest do tego zmuszonym. W granicach Rzeczypospolitej wolnym jest. Proste i jednoznaczne.
Romantyzm głosił zasadę, która przeniknęła do polskiej kultury, że „nie ważne skąd kto przychodzi i dlaczego przychodzi, jeżeli chce niech przyjdzie, ale (i tu jedyne wymaganie) niech zaakceptuje zasady panujące w naszej zbiorowości”. Powstaje pytanie, czy za tym można odnaleźć jakąś fobię, typu ksenofobii, czy wałkowanej „w kółko Macieju” przez liberałów naszej rzekomej homofobii. Akurat do naszej niby homofobii ustosunkował się też Niemen w swoim Trąbodzwonniku, pisząc, że „świat nie jest własnością niepełnosprawnych seksualnie”. Tak nazwał tych którzy mają problem ze swoją intymnością i koniecznie muszą ją masowo manifestować przed innymi. W Polsce przecież nikt ich nie potępia, ale ich paradowanie w publicznych miejscach z tego powodu w sposób zrozumiały i naturalny musi budzić odrazę, tak jak budziłoby odrazę publiczne demonstrowanie swojej intymności heteroseksualnej. Są granice których kulturalny człowiek nie przekracza.
Andrzej Mróz
2007-05-06 09:23:01
U Niemena po powrocie z Italii widać powiew nowego. Powstaje Grupa Niemen. Muzyka nowej formacji jest jeszcze bardziej progresywna i przez to trudniejsza do zaakceptowania dla sporej części publiczności. „Towarzysze” też dorzucają swój wkład aby ugasić żar serc gorejących dla Niemena. Podejmowane są próby zniechęcenia publiczności do Jego nowych form muzycznych, ale... gdzieś w radiu rozbrzmiało Strange is this world i kolejne osłupienie.
To również nie mieściło się w mojej wyobraźni. Potem słuchałem już z własnego magnetofonu i w ten sposób stałem się posiadaczem muzycznej treści pierwszej płyty długogrającej Niemena nagranej za granicą.
Ta stosunkowo trudna i bezkompromisowa muzyka przysłużyła się „towarzyszom” do w miarę skutecznego wygaszenia tego spontanicznego zrywu popularności jaki towarzyszył Niemenowi w końcówce lat 60 – tych. Nikt z nich nie postrzegał tego w kategoriach, że tak oryginalną twórczość należy promować. Kierunek działań był jeden – odebrać Niemenowi publiczność. Oczekiwany skutek nastąpił i był to ich spory triumf zważywszy fakt, że prawdziwie szkodliwa działalność Niemena w rozumieniu „towarzyszy” miała dopiero się rozpocząć, wraz z powstaniem nowej formacji Niemen Aerolit.
Niemen już na dobre rozsmakował się w Norwidzie, a i zaczął zaglądać do nie lubianego przez „towarzyszy” Herberta.
Popularność Jego choć nadal duża, jednak stopniowo i zauważalnie malała.
Ewa
2007-05-06 10:33:32
Myślę Andrzeju, że cenzura (Herbert) dotyczyła wówczas wszystkich wykonawców, nie tylko Niemena. Trudno też oskarżać "towarzyszy" o to, że odebrali Niemenowi publiczność albo o to, że nie lansowali Grupy Niemen czy Niemen Aerolit. To była zbyt trudna muzyka dla wielu słuchaczy, którzy woleli Niemena w piosenkach z lat 60-tych, więc co tu się dziwić "towarzyszom". Faktycznie ograniczono Niemenowi dostęp do telewizji. Jednak płyty się ukazywały, koncerty również miały miejsce, radiowa Trójka też nadawała wiele z tych trudniejszch utworów. Więc, kto chciał, miał dostęp do tych nagrań. Nie wszyscy jednak chcieli słuchać takiego Niemena, więc to chyba dlatego Jego publiczność się zmniejszała i popularność malała.
szach' raj
2007-05-06 11:00:03
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-05-06 11:00:03 przez szach' raj
Niektórych nie trzeba było cenzurować, gdyż od początku do końca byli ludźmi "towarzyszy" - bezguścia lansowały miernoty. Dzięki temu ci drudzy tańcowali jak im zagrano "na górze". Zdawali sobie bowiem sprawę, że bez poparcia władz nawet nie otarli by się o sławę i kasę.
Andrzej Mróz
2007-05-06 11:22:24
Ewo, ale ja napisałem, że przyczyna spadku popularności wynikała z nawarstwienia się kilku czynników.
Spróbuję więc bardziej przekonująco i wnikliwiej wykazać wkład samych „towarzyszy” w proces obniżania Niemenowej popularności.

Skoro bardzo trudna muzyka z płyty Niemen Enigmatic była w stanie zapewnić Niemenowi szczyty popularności, to przy odpowiednim promowaniu Jego dalszych poczynań artystycznych, również muzyka Grupy Niemen, rozwijającej się wraz z Niemenem publiczności mogłaby się podobać. W tamtych latach występowało dość specyficzne zjawisko rozwijania się nie tylko artystów, ale i gustów publiczności.
Publiczność nie odczuwała jak w obecnych czasach zmęczenia danym artystą, ale dojrzewała do odbioru coraz trudniejszej muzyki. Wszak w tamtych latach były bardzo popularne zespoły jazzowe, czy choćby tylko grupa SBB, grająca trudną progresywną muzykę.

Inny argument, to skoro Grupa Niemen, była stosunkowo popularna na nowym dla niej gruncie, czyli w Niemczech, to tym bardziej mogłaby być rozumując logicznie popularna w Polsce, gdyby ktoś nie zadecydował, że ma być inaczej.
Ewa
2007-05-06 11:56:08
Andrzej Mróz Wszak w tamtych latach były bardzo popularne zespoły jazzowe, czy choćby tylko grupa SBB, grająca trudną progresywną muzykę.

Ten argument mnie nie przekonuje, bo przecież popularność SBB czy jazzmanów nie była wynikiem lansowania ich przez odpowiednie czynniki.
Andrzej Mróz
Inny argument, to skoro Grupa Niemen, była stosunkowo popularna na nowym dla niej gruncie, czyli w Niemczech, to tym bardziej mogłaby być rozumując logicznie popularna w Polsce, gdyby ktoś nie zadecydował, że ma być inaczej.

Na niemieckim rynku wydali dwie świetne płyty, dużo też koncertowali, więc na pewno mogli się tam podobać. Polskie płyty na pewno nie miały takiej promocji, jak te niemieckie, ale przecież tutaj mieli największą rzeszę fanów. Oczywiście, umiejętna promocja w mediach mogłaby sprawić, że byłoby ich jeszcze więcej. Tylko, czy wtedy ktoś u nas myślał o popularyzacji takiej muzyki?
Andrzej Mróz
2007-05-06 12:18:33
EwaOczywiście, umiejętna promocja w mediach mogłaby sprawić, że byłoby ich jeszcze więcej. Tylko, czy wtedy ktoś u nas myślał o popularyzacji takiej muzyki?


Muzyka nie stanowiła niemożliwej do przejścia bariery, barierę stanowiły przede wszystkim komentarze do muzyki, do muzyka i sposób prezentacji tej muzyki w mediach. Skoro dziś się podoba tym którzy mieli możliwość zapoznać się z nią, to i wtedy byłoby podobnie.
Andrzej Mróz
2007-05-07 04:52:50
Niemen pochodził z niezwykle żyznego duchowo regionu Polski. Ziemia ta wydała na świat wielu wielkich i oddanych Polsce ludzi, że wspomnę tylko Mickiewicza, czy Orzeszkową.

Głęboki związek duchowy z ojczyzną może się wykształcić raczej tylko wtedy, gdy dom rodzinny przesiąknięty jest tymi wartościami duchowymi, które najbliższe są kulturze i tradycji narodowej. Istotny wpływ na rozwój świadomości narodowej ma też lokalna społeczność, której sposób bycia jest odzwierciedleniem panującej na danym obszarze kultury. Te czynniki plus proces kształcenia wywierają z reguły największy wpływ na przyszłe postawy duchowe poszczególnych jednostek. W przypadku Niemena głęboki związek duchowy z ojczyzną umocniły również wojna i jej następstwa w postaci przesunięcia granic Polski poza teren w którym żył i mieszkał. Nagłe usunięcie się spod nóg ziemi ojczystej i narzucenie w zamian państwowości obcego i wrogiego Polsce imperium sowieckiego, spowodowało przesuniecie możliwości odczuwania i przejawiania swojej polskości głęboko we własną sferę duchową. Tam też powstawało i zmuszone było kształtować się idealistyczne wyobrażenie własnej ojczyzny.

Przyjęty przez Niego pseudonim artystyczny „Niemen” też miał symbolizować choć kawałek utraconej ojczyzny, który mógł mieć na zawsze przy sobie i który miał do końca pozostać w Jego sercu takim skojarzeniem.
Niemen swój stosunek do utraconej ojczyzny wyraził publicznie po raz pierwszy w piosence „Czas jak rzeka” pisząc w pierwotnej jej wersji:

...Uśmiecham się do wspomnień swoich dziś ,
a sądzę , że rozumie każdy z Was,
jak bardzo drogi jest rodzinny kraj ,
gdyż sercem zawsze jesteś tam
i każdy dzień to skarb
mych wspomnień wielki skarb...


Reasumując trudno jest jednoznacznie stwierdzić, co miało najistotniejszy wpływ na wykształcenie się u Niego miłości do Ojczyzny i na wykształcenie się w Nim głębokiej świadomości narodowej. Na pewno był to dom i przekaz rodzinny, przekaz środowiskowy, ale były to też przeżyte zdarzenia, i doświadczenia, i płynące z nich wnioski.

Niemen wspominał, jak do Jego wsi już po wojnie zajechał na motocyklu pewien człowiek i głośno puszczał wrogą ideologicznie stację radiową, prowokując zebrane wokół niego społeczeństwo wioski do dyskusji. Dla tych, którzy nie dostrzegli w tym zdarzeniu fałszywych intencji i otworzyli swoje serce, była to ... ostatnia ich dyskusja.
Andrzej Mróz
2007-05-08 05:16:14
Lata siedemdziesiąte to okres w którym szkwał porywający okręt Niemena poniósł Go na szerokie wody polskiej literatury. Powstaje wrażenie pracy bez wytchnienia. Niemen oprawia muzycznie nie tylko perełki polskiej poezji, ale pisze muzykę do filmów i spektakli teatralnych. Wszystko to już dzieje się na uboczu zainteresowania się mediów Jego pracą. Nie ma jeszcze jak w mediach lat dziewięćdziesiątych zmowy milczenia, ale pojawia się zdawkowość i lakoniczność zarówno informacji o nowościach, jak i prezentacji tychże nowości.
Niemen tymczasem w swoich poszukiwaniach dotarł do wielkiej i niewyczerpalnej skarbnicy polskiej kultury, dotarł do poezji romantycznej, a w szczególności do filozofa, mędrca, poety, jakim był Cyprian Kamil Norwid. Moment ten stał się przełomowym w życiu Niemena. Dzięki Jego zaangażowaniu i wielkiej pracy romantyczne źródło na nowo zaczęło poić swoimi życiodajnymi wodami kolejne pokolenia tych, którym kierunek rozwoju a właściwie zaniku ich duchowości wyznaczono już na zjazdach, plenach i innych sabatach nieomylnej PZPR.
Ścieżki a raczej wąwozy duchowe miały prowadzić kolejne pokolenia Polaków do niewolniczego posłuszeństwa i poddaństwa wobec okupującego Polskę sowieckiego imperium, do zaniku ich godności osobistej i narodowej.

Tymczasem to co miało przeminąć wraz wygaśnięciem polskiej inteligencji, zaczynało odzyskiwać sposobność odradzenia się na masową skalę w pokoleniach, dla których przewidziano już tylko socjalistyczną możliwość realizacji społecznej.
Dotychczasowe prace nad kształtowaniem świadomości zarówno tej społecznej, jak i narodowej, przez inteligenckie elity polskie, mogły lub mogłyby na nowo się odrodzić dzięki szeroko dostępnym i szeroko oddziaływującym nowym środkom międzyludzkiej komunikacji, czyli dzięki mediom. Tak jednak się nie stało. „Towarzysze” w porę ustrzegli (choć raczej im się to nie w pełni udało) świadomość socjalistyczną, przed mającą na nią zgubny wpływ, a tryskającą z romantycznych korzeni świadomością narodową.

Do fundamentalnych podstaw naszej kultury, sięgali również i inni artyści, my w naszych rozważaniach koncentrujemy się jednak tylko na działalności Niemena.

Jego wielka praca i pasja twórcza zaczęły skutkować odkrywaniem w szerokich (jednak coraz węższych) masach społecznych tych skarbów naszej literatury, które mówiły nam kim my jesteśmy.
Czy Niemen świadomie i z przekonaniem wyszukiwał w naszych „złożach” literackich wszystkie te cegiełki naszej tożsamości, czy też efekt ostateczny czyli kształcenie świadomości kolejnych pokoleń Polaków nie był zamierzony, a jedynie wtórny wobec własnych Jego literackich zamiłowań? Trudno to jednoznacznie ocenić, prawda zapewne leży po środku, a sam proces przyglądania się Jego dokonaniom w tej materii jeszcze na dobrą sprawę się nie rozpoczął.

Natomiast bezspornym faktem jest to, że oprawił muzycznie w ponadczasową, monumentalną formułę liczne dzieła Norwida i innych polskich poetów, przez co powstały muzyczne „pomniki” naszej narodowej literatury. Pomniki te mające same w sobie walory artystycznych uniesień, korzeniami sięgające również do ludowych źródeł, niosąc duchowy przekaz, stały się jednocześnie same przez się naszym duchowym dziedzictwem.
Andrzej Mróz
2007-05-09 04:46:11
Lata osiemdziesiąte, to chwilowy błysk nadziei, próba odszukania własnej wolności, niezależności, tożsamości i próba nadania naszemu państwu ludzkiego oblicza. Trwało to jednak zbyt krótko i musiało usunąć się spod żelaznych gąsienic najeżdżających na swój naród rozgniewanych „towarzyszy”.
„Towarzysze” w obronie egocentrycznej prywaty i w obronie własnych poddańczych aspiracji względem sowieckiego brata, chwycili za broń i wylegli na polskie ulice, aby pokonać..., aby przywrócić... i aby zatrzymać pędzący czas na ok. osiem lat niezbędnych im dla organizacyjnego przygotowania podwalin pod dyrektywę o przemianie ustrojowej. Jak zawsze najistotniejszym argumentem „towarzyszy” potwierdzającym ich rację okazała się siła.

Wielu ludziom zawalił się wówczas ich świat, zawalił się też świat Niemena. Najpierw „towarzysze” zmanipulowali rzekome poparcie Niemena dla stanu wojennego, a dopełnili obrzydliwości ci co niby będąc opozycją i mając rozeznanie w sposobach działania „towarzyszy” nie dość, że nie zdementowali oskarżeń, które zaciążyły nad Niemenem, ale skwapliwie wykorzystali „kawałek dobrej roboty” „towarzyszy” i ogłosili w swoich opozycyjnych broszurach, że Niemen to kolaborant. Wieść poszła w świat, a wraz z nią poszło w świat zniesławienie, upokorzenie uczciwego człowieka. Upokorzeniem tym jednak nikt nigdy się nie przejmował, nigdy też oficjalnie nie zrehabilitowano Niemena.
Co jednak działo się wewnątrz człowieka, z czym musiał się borykać i jakie szkody na zdrowiu, tak cielesnym, jak i duchowym poniósł? Czy to jest... bez znaczenia?
Dla kogo ma znaczenie, dla tego ma, dla „towarzyszy” znaczenie miało i ma nadal tylko to co dzieje się na czubku ich nosa.

Niemen zamilkł na kilka lat. Wrócił w 1984 r. już wyraźnie zmieniony, chciałoby się powiedzieć doświadczony czymś przytłaczającym.
Byłem na inaugurującym Jego powrót na estradę koncercie w gdańskim Teatrze Wybrzeże w 1984 r. Niemen przedstawił publiczności zupełnie nowy repertuar, oparty na Jego własnych tekstach, repertuar zawarty w dużej części na płycie Terra deflorata. Zobaczyłem statycznego spokojnego mężczyznę, ubranego w szarawe spodnie i szarawy sweter pod szyję. Dużo mówił o swoich nowych utworach. Publiczność przyjęła Go ciepło. Długo bisował.
Andrzej Mróz
2007-05-10 04:53:54
Edytowany 2 raz(y), ostatnio 2007-05-10 04:53:54 przez Andrzej Mróz
Po roku 1980 Niemen coraz rzadziej sięgał do dzieł literackich. Cały swój późniejszy program artystyczny oparł głównie na własnych tekstach, nawet songi z Księgi Krzysztofa Kolumba są Jego autorstwa. Jednak całość twórczości poetyckiej Niemena nie była jak dotąd opublikowana i to co można o niej napisać dotyczy jedynie znanego wycinka tych dzieł, które poznaliśmy głównie w formie utworów muzycznych.
W zamiarze mam chęć pozostać przy tej części twórczości, która została oprawiona muzycznie i wydana, lub jest dostępna w wersjach koncertowych utworów dotąd oficjalnie nie publikowanych.

Niemen jako późny wnuk Norwida, podjął się niejako samodzielnej kontynuacji tej pracy, której Norwid poświęcił tak wiele swojej uwagi.
Duch Norwida, jego wielka wewnętrzna witalność obejmuje swoim zainteresowaniem wiele płaszczyzn ludzkiej egzystencji. Obszary egzystencjalne jednostek ludzkich i całych zbiorowości tzn. płaszczyzny społeczną i narodową.

Niemen w swojej twórczości literackiej wyraźnie ograniczył się do problemów społecznych i problemów jednostek ludzkich.
Cechą charakterystyczną dla Niemena jest ironizowanie tych ludzkich przypadłości, które same w sobie jawią się inaczej w różnych środowiskach społecznych i przez to są diametralnie różnie postrzegane, przez odrębne środowiska społeczne. Sama poezja jakkolwiek by na nią patrzeć, czy jest wartościowa literacko, czy może trochę mniej, jawi nam jej autora jako trzeźwo przyglądającego się ludzkiej rzeczywistości myśliciela, filozofa. To jest jej największa wartość. Podobnie jak poezja romantyczna nie zawsze doskonała była w swej formie, ale za to genialna w swej treści, również poezja Niemena niedoskonałości warsztatowe nadrabia głębią swojego przesłania. Oprawiona muzycznie staje się ponadczasową zawsze aktualną refleksją nad tym kim jesteśmy i co nas najbardziej do bycia takimi właśnie motywuje.

Przesłanie które w sobie zawiera nie zawsze pokrywa się z aktualnymi trendami i modami na współczesną formułę ludzkiej egzystencji, jaką są kuszone społeczności ludzkie przez różne ideologie. Stąd mimo, że upłynęło już kilkanaście lat od pojawienia się omawianych obecnie utworów Niemena na tzw. rynku muzycznym, nie doczekały się one koniecznej dla każdego artysty akceptacji i prezentacji medialnej. W zamian pojawiły się chętnie przez media publikowane nieprzychylne Niemenowi jak i Jego twórczości artykuły prasowe, medialne wypowiedzi podane w formie przekonujących obiektywnych sugestii, że Niemen zbłądził.
Zbłądził, bo za bardzo utożsamił się z Norwidem, stał się jego nie tyle co skromnym kontynuatorem, ale ślepym naśladowcą. Jak nie wierzyć tak przedstawionym wywodom sugerującym, że zawarta jest w nich obiektywna troska o społeczne gusta.

To, że szerokie rzesze społeczne nie są przygotowane do rzeczowych dyskusji na przedstawiany im temat, pozwala medialnym „dusz grabarzom” dowolnie ukierunkowywać sposób w jaki mają one (rzesze społeczne) dane zjawisko postrzegać. Ten jeden tylko przykład pozwala już dostrzec nam jak kultura duchowa zamiast być kształtowana przez ludzi o szerokim spojrzeniu, jest raczej deformowana przez ludzi których publiczne wypowiedzi są echem różnych ideologii zabiegających o popierające je (te ideologie) rzesze ludzi intelektualnie uzależnionych.

My spójrzmy na to zupełnie z innej strony. Nasz polski geniusz poetycki epoki baroku Maciej Kazimierz Sarbiewski, który wywarł wielki wpływ na poezję zagraniczną, a w szczególności na angielską, stworzył już w tamtych latach określaną jako romantyczna teorię twórczości, która to teoria wyprzedzała swoją epokę.

Pisał w niej tak: „Poeta może wysnuć fabułę bez jakiejkolwiek podstawy w bycie. On jeden tworzy poniekąd to o czym traktuje. Jeżeli naśladuje to sam stwarza to co naśladuje. Różni się tym od przedstawicieli innych sztuk, którzy naśladują, a nie tworzą. On jeden na podobieństwo Boga na nowo stwarza. O rzeczach których nie ma, mówi jakby istniały naprawdę, a mimo to nie kłamie”
Andrzej Mróz
2007-05-11 04:57:53
Edytowany 4 raz(y), ostatnio 2007-05-11 04:57:53 przez Andrzej Mróz
Opozycja zarówno wtedy, jak i zawsze dzieliła się na tę, która była autentyczną i na „towarzyszy opozycjonistów”. Autentyczni opozycjoniści, szczególnie ci których zbyt się obawiano ginęli z rąk „towarzyszy”. „Towarzysze opozycjoniści” zawsze mieli się dobrze, a nawet pisane im było w gwiazdach ponieść dalej na własnych barkach, w kolejną epokę innej równie absurdalnej ideologii, czterdziestomilionowy naród.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie był opozycjonistą. Nie był w opozycji do jakiejkolwiek destrukcji społeczno – politycznej, jakkolwiek by ona się nazywała.
W swoich kazaniach nawiązywał do głębokiej mądrości, jaką nosiły w sobie polska i chrześcijańska tradycja, i kultura. Był głosem polskiego i ludzkiego zarazem sumienia.
Mimo, że nie był opozycjonistą względem czegokolwiek, za takiego został uznany przez zaniepokojonych jego nauką „towarzyszy”. Jeszcze bardziej niepokoiła „towarzyszy” charyzma księdza i wynikające z niej szerokie oddziaływanie społeczne nauki opartej na wartościach wykształconych przez chrześcijaństwo i polski romantyzm.

Ksiądz Popiełuszko był człowiekiem autentycznym i mocno zaangażowanym w swoje posłannictwo, dlatego przez „towarzyszy” uznany został za zbyt wielkie zagrożenie, na drodze realizacji ich pokrętnych planów. Wydali na niego i wykonali wyrok w sposób okrutny, pastwiąc się jeszcze nad nim w ostatniej chwili jego życia. Bestialska śmierć księdza Popiełuszki wstrząsnęła całym narodem. Wstrząsnęła też Niemenem. Dla oddania hołdu jednemu z najwspanialszych synów naszego narodu napisał i oprawił muzycznie wiersz znany pod różnymi tytułami: „Amen”, „W imię Niepodległej”, „Nie obawiajcie się prawdy”.
Zobrazował w nim, lub inaczej uplastycznił, to co miało miejsce w rzeczywistości - białą gołębicę symbol pokoju, pojednania, który nie mógł sam w sobie stanowić dla kogokolwiek fizycznego zagrożenia (mimo orlich skrzydeł). Zagrożenie w poczuciu morderców było natury duchowej. Gdy walka toczy się o rzędy dusz, staje się bezpardonową.
Rozwinięta świadomość ludzka, społeczna jest największym zagrożeniem dla wszelkiej maści doktryn i ideologii. Polska kultura duchowa była i jest nadal (niczym „pieśń nieskończona, której bronić aż do końca będę...”) kulturą dojrzałej, wrażliwej i rozległej świadomości.
Świadomość ta wymyka się spod możliwości manipulowania nią i z żywą obecnością jej w sercach, i umysłach ludzkich, „towarzysze”, i ich następcy nie mogli się pogodzić. Walka z tą świadomością, zabiła księdza Popiełuszko.
Przerażającym i wiele mówiącym o autorach zbrodni jest fakt, że czynu tego dokonać musieli w zgodzie ze swoim (takim jakie ono jest) sumieniem. „Towarzysze” uczynili przecież to, co w swoich sercach i umysłach uważali za słuszne. Zamordowali człowieka aby zapobiec chwili, lub odsunąć ją w czasie, aby oddalić termin, gdy runą wszystkie monumenty i dźwięki diamentowe zostaną usłyszane, i zrozumiane niczym muzyka złotego rogu. Wszystko wróci wówczas na właściwe sobie miejsce, a my przebudzimy się znów w kraju, gdzie kruszynę chleba....
Takie oczekiwania zwykliśmy już traktować z przymrużeniem oka, nie ma w nas już tej żywej wiary w naszą polską tożsamość, duchowość i niezależność. Nie ma w nas ducha wiary, że „biel niepokalana, dobrem się objawi” – tym dobrem, któremu - jak nauczał ksiądz Jerzy - pisane jest zło zwyciężyć. Jeżeli jednak będzie inaczej to nasilanie się traktowania przedmiotowo naszego społeczeństwa przez kolejne utopie doprowadzi nieuchronnie do zdominowania naszej duchowości przez chwilowe ulotne bożyszcza przeciągane na zgliszczach tego, czego nie było nam dane poznać.

Znamiennym jest to, że Niemen śpiewa ten utwór w osobie pierwszej, co oznacza, że w sposób absolutny utożsamia się z księdzem Popiełuszko i jego nauką. Daje też w ten sposób możliwość wyrażenia, wyartykułowania tego, czego nie mógł już dopowiedzieć ksiądz Jerzy.


--------------------------------------------------------------------------------------


Kiedy po wiecu robotniczym pod Politechniką Gdańską w grudniu 1970 r. wróciłem podbudowany do domu i podzieliłem się tym czego byłem świadkiem, brat mojej mamy, mój wujek, żołnierz A.K. uczestnik Powstania Warszawskiego, powiedział mi, „zobaczysz jutro w całym mieście będą tylko czołgi”. Trudno było mi będącemu w amoku euforii w to uwierzyć. W nocy jednak słyszałem niekończące się odgłosy gąsienic czołgów pędzących po bruku ulicy odległej w prostej linii o ok. jeden kilometr od mojego domu. Dzień powitał mnie w mieście wizją jaką roztoczył wcześniej mój wujek.

Podobnie w grudniu 1981 r. „towarzysze” nie podołaliby utrapieniom które spadały na ich zatroskane naszymi losami głowy „ze wszystkich stron kosmosu”, gdyby nie czołgi i ich ponure terkotanie na drogach dojazdowych do polskich miast.
Te same odgłosy terkoczących czołgów, towarzyszyły koncertom Niemena w 1984 r. Przygnębiająca muzyka wywoływała ciarki przerażenia. Nie była jedynie dźwiękowym podkładem pod „Sen końca i początku”, który pierwszy raz w atmosferze przetaczających się czołgów zabrzmiał w moich uszach w Teatrze Wybrzeże w 1984 r.
Terkotanie pobrzmiewało we wszystkich innych utworach.

Niemen został odarty z własnej godności, nie tyle samym rzekomym poparciem stanu wojennego, ale ustawieniem go przez opozycję w szeregu wszelkiej maści małych człowieczków, którzy niekiedy jedynie dla doraźnych korzyści, publicznie wspierali walczących z narodem „towarzyszy”. Poczucie sponiewierania miało podwójny wyraz, społeczny i osobisty. Oderwało go od aktywnego życia artystycznego w obłoki wewnętrzne, aż do....gwiazd, w przestrzenie mgławic, stamtąd nie musiał już spoglądać na poczynania „towarzyszy”. Trwało to tak długo, że sprawy te pokryły się kurzem w Jego sercu. Imperium piekielne jednak nie powstało, bo choć mocarze byli, to jednak trony nie okazały się nieśmiertelne.

Niemen opowiadał w tamtym czasie na koncertach, że miał zamiar wycofać się z „zawodu na którym się zawiódł srogo”. Jednak po długiej przerwie wróciła energia, napisał też kilka „wierszydeł”, i zaczął kontynuować swoją profesję.
O napisanych przez siebie tekstach powiedział, są „one niestety gorzkie tak, że proszę się przygotować, że dostanie się nam wszystkim i może nasuną się jakieś pozytywne refleksje z tego”
Cytując Norwida dodał, że nie w tym rzecz aby milczeć na temat swego gniazda, bo więcej zła wyrządza przemilczanie problemów niż mówienie o nich.


--------------------------------------------------------------------------------------


Duchowe dziedzictwo tworzy się na mocnym i zdrowym pniu kultury i tradycji określonej zbiorowości. Każde pokolenie do tego zbioru dodaje swój wkład. Naród cementuje się wokół własnych wartości duchowych wypracowywanych przez pokolenia. W niczym to nie ogranicza niczyjej indywidualnej swobody duchowej, intelektualnej, czy fizycznej. Jako naród tworzymy więzi między ludzkie i chronimy je. To nam pozwala przetrwać różne kryzysy społeczne, czy polityczne jakimi nacechowane jest życie wszystkich zbiorowości. To pozwala również poszczególnym jednostkom dowolnie się realizować, zapewnia im poczucie bezpieczeństwa w ramach funkcjonowania zbiorowości, jak i poza nią.

Każda zbiorowość rozumując analogicznie jest odzwierciedleniem indywidualności na wielką skalę, posiada niejako swoją własną osobowość. Istotnym dla życia wszystkich zbiorowości jest to aby ta zbiorowa osobowość nie uległa zniszczeniu przez próby nadania jej cech schizofrenicznych. Wtedy może pojawić się sytuacja w której część wartości szanujemy, szczególnie w dni świąteczne, w inne dni zastanawiamy się czy nam się opłaca szanować samych siebie, jako zbiorowość, jako naród. Jeżeli my będziemy wątpić, to nie oczekujmy na to, że inne zbiorowości będą nas poważać, że będą nas traktować tak jak traktuje się ludzi i zbiorowości ludzkie świadome swojej odrębności i szanujące ją. Inaczej mówiąc, tak jak my siebie, tak inni nas.

Niemen w trudnych i podważających nasz duchowy dorobek latach dziewięćdziesiątych wrócił do śpiewania Norwida.
Najwymowniejszym utworem tego okresu stała się „Pieśń od ziemi naszej”.

W latach w których było dane nam dokonywać przekształceń ustrojowych, oddzielać się od jednej zideologizowanej przeszłości, pojawiły się istotne, mające uzasadnienie w faktach obawy, czy aby nie popadamy w kolejną, prowadzącą nas na duchowe manowce obłędną ideologię. Zdominowane przez liberalizm media, nie dopuszczały do głosu inaczej postrzegających, tych dla których to co jest naszym największym skarbem, nasze dziedzictwo duchowe było podstawą na której powinniśmy odbudowywać naszą tożsamość narodową. „Normalną” praktyką mediów stało się biczowanie ośmieszaniem tych, którzy mimo wszystko decydowali się przeciwstawiać napływowi liberalnego obłędu, tych którzy starali się wskazać, że nie jesteśmy znikąd, że mamy swoją kulturę, tradycję i prawo do historycznej prawdy.

Jeszcze raz wkleję wypowiedź Niemena, którą wcześniej już wkleił Szach’raj:

C.NIEMEN : „Muszę powiedzieć, że mam jeszcze sporo wierszy Norwida do zaśpiewania, które czekają na swoją kolej. Myślę, że jestem jeszcze winien poecie płytę pod tytułem "Pieśń od ziemi naszej" - bardzo aktualna, jak się dziś okazuje.”

Pozwólmy sobie na chwilę skupienia nad tym co o nas i otaczającej nas rzeczywistości napisał Norwid.

PIEŚŃ OD ZIEMI NASZEJ
Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica,
Tam jest mój środek dziś - tam ma stolica,
Tam jest mój gród.

Od wschodu: mądrość-kłamstwa i ciemnota,
Karności harap lub samotrzask z złota,
Trąd, jad i brud.

Na zachód: kłamstwo-wiedzy i błyskotność,
Formalizm prawdy - wnętrzna bez-istotność,
A pycha pych!

Na północ: Zachód z Wschodem w zespoleniu,
A na południe: nadzieja w zwątpieniu
O złości złych!

II
Więc - mamże oczy zakryć i paść twarzą,
Wołając: "Kopyt niech mię grady zmażą,
Jak pierwo-traw!"

Więc mamże nie czuć, jaką na wulkanie
Stałem się wyspą, gdzie łez winobranie
I czarnej krwi!...

Więc - mamże barki wyrzucać do góry
Za lada gwiazdką ze złotymi pióry -
Za sny nieść jaw?

Lub znać, co ogień z łona mi wypali?
Gdzie spełznie? - odkąd nie postąpi daléj? -
I - zmarszczyć brwi...

III
Gdy ducha z mózgu nie wywikłasz tkanin
Wtedy cię czekam - ja, głupi Słowianin,
Zachodzie - ty!...

A tobie, Wschodzie, znaczę dzień-widzenia,
Gdy już nie będzie żadnego sumienia
W ogromni twéj.

A ciebie minę, o głucha Północy,
Południe! - klaśniesz mi, bo klaszczesz mocy;
Więc wstanę sam.

Braterstwo ludom dam, gdy łzy osuszę,
Bo wiem, co własność ma - co ścierpieć muszę -
Bo już się znam….


--------------------------------------------------------------------------------------


Czas mijał, a Niemen nadal nie pozwalał sobie na przemilczanie istotnych problemów zarówno ludzkich, jak i społecznych. Kolejna i ostatnia Jego płyta Spodchmurykapelusza, jest kontynuacją tych rozważań. Niemen staje się przez to niejako współczesnym bardem, który zwracając się do swoich słuchaczy, zwracając się do każdego człowieka, próbuje pobudzić ich do aktywności na wszystkich płaszczyznach ludzkiej egzystencji. Budzi refleksje nad bytowaniem, nad sensem tego czemu niekiedy oddajemy się bezkrytycznie, bezmyślnie.

Przynosi również współczesnemu światu te głębokie przemyślenia i nauki które skryte są w „archiwach” naszej kultury. Jeszcze raz dzięki Niemu, a może nawet jedyny raz dzięki Niemu przeżywamy refleksyjne teksty „Mojej ojczyzny”, „Mojej piosnki”, „Sieroctwa”, „Pielgrzyma”, „Pieśni od ziemi naszej” i innych. Wszystkie te utwory literackie można dzięki opracowaniu Szach’raja znaleźć pod adresem: http://www.venco.com.pl/~dsier/Niemen/f ... 52&start=0

(Wydaje mi się, że można by było zebrać w podobne opracowanie pozostałe wiersze innych autorów wykonywane przez Niemena, jak i Jego własne teksty.)

Niemen to przede wszystkim największy bard polskiej najwartościowszej literatury. Podniósł On te wielkie dzieła ze stanu spoczynku w jakim były stojąc na księgarskich, czy też naszych domowych półkach, ożywił wspaniałą muzyką i niezwykłą interpretacją, nadał im ponadczasowy charakter, i wniósł tę poezję głęboko do naszych serc. Sprawił, że często i chętnie do niej wracamy, za każdym razem coś nowego w niej odkrywając. Dzięki Niemenowi, dzięki Jego wspaniałym dokonaniom, kolejne pokolenia mogą odczuć piękno i radość duchowego przekazu. Chleb duchowy karmi nieustannie, karmi bo był ktoś, dzięki komu duchowy pokarm zaistniał i był ktoś kto ten pokarm wziął w swoje ręce i nam podał.
To jest nasze duchowe dziedzictwo. To jest kultura duchowa Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
To jakie będą Rzeczypospolite zależy tylko od nas i to Niemen chciał nam dogłębnie uświadomić, chciał obudzić nasze sumienia, przywrócić nam samym jak i całemu naszemu dziedzictwu wymiar godności.

Wielowiekowa mądrość narodu nie ma nic wspólnego z transparentnością kultury ostatnich dziesięcioleci. To jacy jesteśmy wykuwało się już ponad tysiąc lat, każde pokolenie coś do duchowej skarbnicy dokładało i jeżeli mamy nadal być niepodległym szanującym się narodem, to nie możemy być przysłowiową papugą innych narodów. Wróćmy więc idąc za myślą Norwida i za głosem Niemena do kraju tego gdzie kruszynę chleba.... Nie ma innej bardziej godnej drogi dla wielkiej naszej narodowej społeczności.

Oddajmy jeszcze raz głos Norwidowi, którego fraszkę jakże nadal aktualną (mimo, że w dzisiejszych czasach to pojednanie ma charakter bardziej medialny niż militarny) recytował Niemen.

SIŁA ICH
( fraszka )

Ogromne wojska, bitne generały,
Policje - tajne, widne i dwu-płciowe –
Przeciwko komuż tak się pojednały? –
Przeciwko kilku myślom... co nie nowe!...


--------------------------------------------------------------------------------------


Próba spojrzenia na rozważany temat powoli dobiegła końca. Jednak uważam, że to co dotychczas zostało napisane to jedynie pobieżny szkic problemu, któremu warto poświecić więcej uwagi. Namawiam wszystkich chętnych do rozszerzenia tematu, na dyskusję w temacie, do rzucenia światła wiedzy i rozumienia na te aspekty, które z powodu mojej jedynie amatorszczyzny nie zostały w nim zauważone. Myślę, że i sam coś jeszcze tu w przyszłości bliższej, czy dalszej dopiszę. Naszym wspólnym skarbem jest zarówno Niemen ze swoim dorobkiem, jak i nasza duchowa tradycja w którą zarówno Niemen jak i jego twórczość wspaniale się wpisują. Któż inny jak nie my Polacy powinniśmy szanować jedyne w swoim rodzaju korzenie z których jako zbiorowość wyrastamy. Nie ma dwu identycznych ludzi i nie ma dwu identycznych narodów. Jeżeli będziemy pawiem, czy papugą innych, to nigdy nie odnajdziemy największego skarbu, tego co autentycznie nasze. Cudze chwalmy, ale swoje poznawajmy, abyśmy mogli sami siebie określić i uszanować, bo nasza kultura na tle kultur innych narodów nie ma się czego wstydzić. Przez całe stulecia szerzej i głębiej dostrzegaliśmy sprawy międzynarodowe, społeczne, ludzkie niż inne europejskie narody. Gdy Paweł Włodkowic i Stanisław ze Skarbimierza na soborze w Konstancji (1414 – 1418 r.) przemawiali do przedstawicieli innych narodów o konieczności wzajemnego poszanowania między narodami, nikt z adresatów tej mowy nie rozumiał, nawet nie kojarzono o czym nasi rodacy mówią, tak nieprzygotowana była jeszcze wówczas Europa na humanizm. Wystąpienie pozostało bez echa, nie tylko w tamtych czasach, ale i wieki później. Myślę, że i dziś Europie niełatwo by przyszło zrozumieć te poglądy, które zostały sześćset lat temu wyłożone przez naszych rodaków. Już wtedy nasi, polscy myśliciele sugerowali możliwości łączenia się narodów w większe państwowości wielonarodowe, dla zapewnienia narodom bezpieczeństwa i lepszej organizacji życia wewnętrznego. Podstawowa zasada głoszona w polskiej kulturze politycznej, że narody powinny się jednoczyć jak wolny z wolnym i jak równy z równym do dziś nie znalazła zastosowania. Nie ma wolnych i równych, gdy jest wyścig interesów.


Myślę, że i Niemen ze swoim wkładem w naszą kulturę, może być traktowany jak wielkie i niepowtarzalne zjawisko. Ta niekończąca się pieśń, którą nas obdarzył, wzbogacił duchowo pozostanie już „na wieka” (jak powiedziała Teresa Aksciłowicz w reportażu „Czas jak rzeka”) z nami i z tymi co przyjdą po nas aby tu żyć i aby w tym co my pozostawimy po sobie, doszukiwać się swoich własnych korzeni.

--------------------------------------------------------------------------------------


Jest to już mój ostatni post w tym temacie, który mam nadzieję przedstawiłem choć skrótowo, to jednak w miarę obszernie. Taki był mniej więcej zamysł tego przedsięwzięcia. Kiedy dotrze do mojej świadomości coś co przeoczyłem, pominąłem, nie zauważyłem, lub nie zdążyłem tego wcześniej poznać aby móc to tu zaprezentować, to postaram się temat uzupełnić w kolejnych postach.
Mam też wielką nadzieję, że spotkam się z rzeczowym ustosunkowaniem do moich tez i temat samoistnie się rozszerzy w wyniku naszej wspólnej dyskusji. Dziękuję wszystkim za wytrwałość i za zrozumienie, wszak pisałem całość na bieżąco i bez możliwości autoweryfikacji, do której niezbędny jest dystans czasowy. Przepraszam też za powstały w pewnym momencie bałagan.
gasket
2007-05-11 16:04:58
Dziwie sie, ze Tadeusz jeszcze nie wrzeszczy "za bardzo intelektualne", badz "bzdury ktore wszyscy wiedza" etc. Ciesze sie jednak, ze podczas mojego przymusowego urlopu chcialo sie komus, chocby odrobinke, pomyslec i podzielic efektami z innymi. Posty Andrzeja, nieslychanie jednostronne, do tego stopnia, ze chcialoby sie je wrecz zatytulowac "Niemen a kultura duchowa Andrzeja Mroza", pokazuja wlasnie jak nie nalezy dokonywac takich analiz. Bo rozpatrujac "taki" szeroki kontext (kultura duchowa narodu) nie mozna przyjmowac egocentrycznego punktu widzenia. Nikt z nas nie jest narodem, choc kazdy z nas jest elementem narodu.
Andrzej MrózSam temat i próby podjęcia się pewnych ocen wymagają szerszego wprowadzenia w całość zagadnienia (...)
Dlatego w kolejnych postach pokuszę się o naszkicowanie szerszego kontekstu dla omawianego zagadnienia. Pozwoli nam to na właściwe i jednoznaczne rozumienie tematu, i będzie istotnym tłem dla (mam nadzieję) szerszej niż jednoosobowy monolog dyskusji.

Chcialbym prosic Andrzeja, aby rzeczywiscie pokusil sie o nieco szersze spojrzenie na postawione zagadnienie, zwlaszcza, ze takowe we wstepie zapowiadal. Zaczal juz analizowac kulture duchowa... Moznaby sie zastanowic raczej nad narodu kultura duchowa i zamiast dopasowywac mniej lub bardziej wyidealizowane teorie do uogolnionego narodu, zastanowic sie najpierw nad tym konkretnym narodem i dopiero potem nad JEGO kultura duchowa.

Ale to tak na marginesie tylko. Jak na razie pisma powyzsze sa pogmatwane - jak gaszcze cmentarniane.

Zastanawia mnie jedno: dlaczego nie padl jeszcze tytul ani jednej piosenki Niemena w kontexcie naszej kultury duchowej. Czyzby to jednak nie piosenki byly dziedzictwem narodowym? (Smieszne by bylo, gdyby byly, to fakt! - kultura narodu oparta na piosenkach!).

Przypuszczam, ze dyskusji pomoglby udzial wiekszej ilosci osob. Niestety, zrazony dzialalnoscia cenzury i zagrozony w kazdej chwili banem, moje szczere poglady pozostawie dla siebie. Jeszcze mi forumowe zycie mile! Niech zyje Niemen!

Niech zyje! Niech zyje! Niech zyje!
Markovitz
2007-05-11 20:55:52
Referat Andrzeja wreszcie pobudził do dyskusji ...
Że pierwszym krytykiem będzie Gasket - niektórzy nawet byli gotowi się założyć :twisted:

Jednak nadzieje na równie wyczerpujący koreferat spełzły na razie na niczym... :?

Gaskecie - próba przekręcenia tematu plus sugestia, że to co piszemy znamionuje tylko nasz punkt widzenia - to za mało , aby zanegować postawione w tym topicu tezy. Nieuważnie przeczytałeś posty Andrzeja, bo odnosi się w nich do kilku utworów: "Czas jak rzeka"(cytat),"Bema pamięci żałobny rapsod", "Człowiek jam niewdzięczny", "Dziwny jest ten świat").
Nie przekonuje mnie sugestia, że na rozwinięcie tematu nie pozwala Ci groźba zbanowania , bo Twój wątpliwej próby humor (niech żyje) dowodzi, że wcale się z taką możliwością nie liczysz...

Ad rem.

Autor tego tematu prezentuje wyraziste poglądy i nie ukrywa jak Gasket swoich zamiarów (gloryfikacja artysty). Andrzej sporo wysiłku dołożył w naszkicowanie kontekstu kulturowego, w którym postrzega jako wyjątkowo wartościową twórczość Niemena. Momentami wywód może wydawać się nazbyt mentorski, ale przecież trochę młodzieży odwiedza te forum i dla nich gratką będzie kilka śmiałych interpretacji (momentami porywających), a więc być może ten temat ośmieli młodych do równie odważnego prezentowania swoich opinii.

Ja mogę z naszkicowanym tu obrazem się nie zgadzać, mogę także do niektórych jego aspektów odnosić się ironicznie, ale nie sądzę, aby trafne było nazwanie szkicu pogmatwanym, bo według mnie jest on właśnie zbyt klarowny i uproszczony, a przez to rzeczywiście przeidealizowany.
Tyle, że z natury rzeczy tezy na forum zwykle bywają uproszczone !
Gorzej jeśli uproszczenie dotyczy nie idei, ale faktów, które w jakiś sposób są niewygodne, bo podważają sens dokonywanego uogólnienia.

Myślę, że Andrzej i inni użytkownicy forum nie wezmą nikomu za złe kamyczków, które wprowadzą nieco urozmaicenia do tego starannie pielęgnowanego ogrodu postrzegania sztuki Niemena w tak szerokim kontekście jak kultura narodowa.

Jeśli miałbym gdzieś wrzucić swoje kamyczki do wywodu Andrzeja, to zacząłbym od ostatnich postów, które konkretyzują właściwe miejsce twórczości Niemena na mapie życia kulturalnego dzisiejszej Polski.

1.Bo jakże to możliwe Andrzeju, że z zarejestrowaną w formie programów telewizyjnych twórczością Niemena możemy najpełniej zapoznać się właśnie teraz - w dobie szalejących liberalnych mediów ?

2. Sięgając zaś do początków historii muzyki rockowej w PRL zadaję sobie pytanie : jak to możliwe, że współautorem wielu pięknych piosenek i propagatorem twórczości Niemena w pierwszym okresie Jego drogi artystycznej był komunista z przekonania (sam tak o sobie mawiał) - Franciszek Walicki ?

3. Wreszcie wątpliwość o najszerszym zasięgu historycznym: czy Niemena jako twórcę muzyki popularnej (zwanej też rozrywkową), muzyka prezentującego się na estradach festiwali (rockowych i piosenki), poetę publikującego w TERAZ ROCku możemy w sposób uprawniony nazywać artystą romantycznym ?
Czy to nie nazbyt patetyczne określenie ?

Na koniec: mam nadzieję, że to dopiero początek dyskusji, która wzbogaci nasz pobyt na zlocie :)
Tadeusz
2007-05-12 13:04:03
Widzę, że zanosi się na koło dyskusyjne Gasket-Markovitz. Wybaczcie Panowie, ale ja – i wielu innych- nie jesteśmy zainteresowani Waszymi wywodami . Nie będę tutaj prognozował ich poziomu-choc jest on do przewidzenia- aby nie wywoływać zgorszenia co u niektórych bardzo tolerancyjnych niewiast, które zawsze „na czas zjawiają z kwiatami” – jak to trafnie określiła kiedyś Ewa. Będę natomiast omijał je szerokim łukiem.
Panowie proponuję Wam – tobie Marku i Gasketowi- założenie własnej strony pod tytułem: dyskusje „ Liberała z nie wiadomo jakim”. Kto jest kim w tym tytule? – wiadomo. Dołączyć może do tego grona wcześniej rzeczona niewiasta - tolerancyjna do bólu.
Tobie Gaskecie poradzę, abyś nie wytężał swojego wątłego intelektu i spuścił z siebie to wojownicze i jednocześnie ironiczne powietrze, zakażone wyziewami pochodzącymi z rozkładu bagiennych resztek obumarłych organizmów.
Naście dni temu Bogdan Ratajczak powiedział Ci co masz zrobić. Wiem, ze tego nie zrobisz , bo honor, ambicja i własna cześć są dla Ciebie pojęciami nieznanymi. Chcę jednak abyś wiedział, że Bogdan całkiem słusznie zaproponował Ci honorowe rozwiązanie Twojego problemu, polegającego na braku akceptacji samego siebie.
Markovitz
2007-05-12 13:15:37
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-05-12 13:15:37 przez Markovitz
TadeuszWybaczcie Panowie, ale ja – i wielu innych- nie jesteśmy zainteresowani Waszymi wywodami .


Trochę mnie ciekawi z iloma Userami skonsultowałeś swą wypowiedź: z trójką , z czwórką ?

Tadeusz Panowie proponuję Wam – tobie Marku i Gasketowi- założenie własnej strony pod tytułem: dyskusje „ Liberała z nie wiadomo jakim”. Kto jest kim w tym tytule – wiadomo. Dołączyć może do tego grona wcześniej rzeczona niewiasta..


A ja Ci proponuję Tadeuszu założenie własnego forum, na które będziesz mógł wpuszczać tylko owych "wielu".
Przepustką będą prawomyślne poglądy i bezwarunkowa akceptacja niechęci do wymiany myśli.
W tym topicu nikt Cię nie zmusza do uczestnictwa w dyskusji. Nie interesuje Cię temat - nie pisz. Bez wieszania psów na tych, którzy piszą. Po prostu.
Tadeusz
2007-05-12 13:21:20
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-05-12 13:21:20 przez Tadeusz
Owocnych i budujących dyskuji z Gasketem życzę Markovitzowi.

Markovitz napisał:

* Trochę mnie ciekawi z iloma Userami skonsultowałeś swą wypowiedź: z trójką , z czwórką ?

Drogi Markovitzu, Ty chyba nie rejestrujesz rzeczywistości.

PS. Wyraziłem swoją myśl, a mam do tego prawo - każdy ma, jak twierdzisz.
Czemu się więc denerwujesz. Wymiana myśli oznaką człowieczeństwa :lol:
Wybacz za typowo gasketowską prowokację, ale może wreszcie zrozumiesz.
_________________
Markovitz
2007-05-12 13:31:07
Tadeusz Drogi Markovitzu, Ty chyba nie rejestrujesz rzeczywistości.

Nie rejestruję też przypadków, kiedy rozbijasz dyskusję uwagami pod adresem jej uczestników, choć trochę by się uzbierało.
Łatwo deklarować tolerancję (np.Twój post o możliwej obecności Gasketa na zlocie), lecz trudniej okazać ją w codziennych kontaktach na forum...
Tadeusz
2007-05-12 13:37:16
Edytowany 2 raz(y), ostatnio 2007-05-12 13:37:16 przez Tadeusz
Nie zauważyłeś ironii w moim poście o możliwości obecności Gasketa ?
Nie zauważyłeś aluzji pod Twoim adresem abyś nie wspominał o nim- są ciekawsze tematy niż Gasket. Ale nie, Ty o Gaskecie. Stęskniłeś się za nim ? - to wrócił. Cieszę się , że sprawiło Ci to radośc.


PS. 1.Zarejestruj rzeczywistośc: Nie było Gasketa, było miło, jest Gasket, jest kiepsko. Czy to tak trudno zarejestrowac.
2. Zarejestruj rzeczywistośc; Nie Tadeusz jest problemen na forum, a Gasket jest problemen na forum. To jego "odstawiono" na kilka dni, a nie mnie. No- chyba, że niesprawiedliwie. No- chyba, że to mnie się należało.
Markovitz
2007-05-12 13:45:38
Zarejestrowałem to inaczej: nie było Ciebie Tadeuszu w tym topicu- dyskusja była merytoryczna...
Resztę sobie dopowiedz.
Andrzej Mróz
2007-05-12 14:15:06
Edytowany 3 raz(y), ostatnio 2007-05-12 14:15:06 przez Andrzej Mróz
Ja tak na to patrzę, jeżeli w to miejsce, o ile jeszcze będzie istniało, ktoś zajrzy za np. 50 lat, to mam wątpliwości, czy nie odrzuci go nasza małostkowość i nieustanne zajmowanie się pierdołami. Pomyśli sobie, żyli w tamtych czasach, doświadczali fizycznej obecności artysty, a niczego sensownego nie potrafili tym co przyjdą po nich przekazać. Dysputy, które nawet na chwilę nie potrafią się zatrzymać na jednym temacie, a prowadzą nas jedynie po ścieżkach naszych połyskujących rozważań od przysłowiowego Sasa do lasa. Wałkowanie problemów typu, czy zielone jest bardziej białe, czy bardziej czarne, trudności w przebrnięciu przez jakiś temat jeżeli jest konsekwentnie realizowany, rozdygotanie emocjonalne i próba obracania wszystkiego w żart, ironizowanie postaw wyrastających z szerszych kontekstów, niż postawy tych, którzy jedynie potrafią ironizować. Lojalność wobec pewnych wartości najistotniejszych dla normalnego nie zdziczałego człowieczeństwa nazywana idealizowaniem, uciekaniem we własny świat, chowaniem się przed życiem, jest wyrażaniem jedynie swojego powierzchownego traktowania ludzkich problemów. Potrzeba większej głębi życia wewnętrznego, duchowego, nie może być kojarzona, w sposób mechaniczny ze zdziwaczeniem, czy niedostosowaniem. Przepraszam, że zmuszony jestem tu tak wiele napisać o sobie, ale: ja mam odwagę powiedzieć publicznie, że w tym świecie w który próbuje się mnie wciągnąć, poprzez lansowanie tak zwanych współczesnych postaw, nie znajduję zbyt wiele dla siebie. Idę przez życie swoją własną drogą, która nie jest wybrukowana jakąkolwiek ideologią, współczesnością, modą, czy trendem. Nie obawiam się też z tego powodu jakiejkolwiek swojej śmieszności w oczach innych. Na ewentualny zarzut nieprzystosowania, mogą odpowiedzieć, że życie samo w sobie jest tak pociągające, że szkoda byłoby energii i czasu na dopasowywanie się do nieustannie zmiennej, czyli niepewnej tzw. współczesności.

Nie obawiam się też konfrontacji swojego spojrzenia z jakimkolwiek innym postrzeganiem. Wobec wiedzy większej niż moja pochylę się z pokorą, z mędrkowaniem natomiast nie czuję potrzeby dyskutowania.


Wracając do postawionych zarzutów o idealizowaniu tematu, mogę napisać, że mam świadomość gdy piszę o pewnych zależnościach między zbiorowością, a jednostką wynikających z aspektów historycznych, kulturowych, czy związanych z tradycją, że okrajam, zawężam swoje spojrzenie do rzeczy najistotniejszych dla postawionych w temacie tez.
Drugorzędne sprawy, jak i wszystkie istotne, ale zacierające klarowność wywodu pomijam.
Dlatego stawianie jako zarzutu uproszczeń, przyjmuje jako uzasadnione, ale nie przywiązuję do niego wielkiej wagi, bo nie mam pretensji do tego aby mój temat traktować jako pracę naukową. Są to stosunkowo luźne przemyślenia wynikające z moich obserwacji i niewielkiej wiedzy na ten jednak dość pasjonujący dla mnie temat. Tego rodzaju rozważań jak te które teraz piszę chciałem uniknąć, aby to co napisałem samo w sobie, a w szczególności dla młodego czytelnika było w miarę klarowne. Temat jest wyraźnie sformułowany i mimo szeroko zakreślonego kontekstu historyczno – kulturowego, dotyczy osoby i twórczości Niemena i nie było koniecznym rozpisywania się o wszystkim, nawet o tym o czym nie potrafiłbym napisać, a być może powinienem.

Traktowanie natomiast samej kultury duchowej naszego narodu i jej roli jaką w tak rozległej społeczności jak naród pełni, sugerując że wyidealizowałem ten problem, to odpowiem, że tak, wyidealizowałem, bo nigdy nie jest tak, że jeżeli coś dotyczy narodu, to dotyczy również wszystkich członków zbiorowości i w dodatku w jednakowym stopniu.
Innym problemem związanym z idealizacją a tyczącym się rozwoju zarówno jednostki, jak i zbiorowości jest rola tejże idealizacji w rozwoju.
Samo idealizowanie nie jest skuteczną formą rozwoju jednostki, czyli pojedynczego człowieka. Idealizowanie prowadzi bowiem do samo wykształcania w sobie pewnych wzorców, które następnie próbuje się wprowadzić we własne życie. Inaczej mówiąc jest próbą tworzenia siebie samego na kanwie własnych wyobrażeń o sobie, o życiu i o otaczającym nas świecie. Dla rozwoju indywidualności jedyną skuteczną drogą jest podjęcie próby rozumienia wszelkich aspektów i mechanizmów życia, aby w sposób naturalny mogła się wykrystalizować świadomość. Idealizacja w tym przypadku prowadziłaby jedynie na manowce rozwoju.
Zbiorowości ludzkie natomiast nie są w stanie rozwijać się poprzez postrzeganie i rozumienie, gdyż zarówno postrzeganie, jak i rozumienie postrzeganych zjawisk, zachowań, problemów jest różne w różnych jednostkach tworzących zbiorowość. Zbiorowość może się rozwijać jedynie poprzez idealizację swojego zbiorowego życia wewnętrznego, poprzez stawianie wzorców, wyznaczanie wartości, poprzez uczenie się mechanizmów wzajemnego obcowania.
Jeżeli te zjawiska nie występują, a ludziom mówi się jedynie liberalne „róbta co chceta”, to prowadzi to jedynie do zatomizowania społeczeństwa i zaniku w nim poczucia wspólnoty.

Wówczas niedojrzałe więzi wspólnotowe mogą się jedynie przypadkowo ujawniać np. podczas zawodów sportowych antagonizując przeciwstawne sobie zbiorowości. Czyli namiastka wspólnoty, a nie wspólnota powstaje w wyniku nie więzi autentycznych wykształconych, wpojonych (wychowanie), ale w wyniku np. emocji, materialnych korzyści, czy opętańczych przekonań.

Prawdziwa autentyczna wspólnota daje wsparcie wszystkim jednostkom, a jednostka swoim wkładem wspiera wspólnotę.
szach' raj
2007-05-12 14:17:33
Mowa tu o innych forumowiczach, więc wypada się ustosunkować. Tadeusz nie rozmawiał ze mną,a mimo to jemu przyznaję rację. Czasem lepsze od niezalezności jest przyznanie racji aktywnej większości. Myślę, że takowa tu istnieje i przyznaje ( w tej chwili po cichu) rację Tadeuszowi. Jeśli nie, oczywiście szybko wezmę stąd "nogi za pas".
Uważam, że w imię ważniejszych celów należy wykluczyć z forumowego grona "g". Do momentu kiedy to nastąpi, nalezy go ignorować.
Andrzej Mróz
2007-05-12 14:18:48
Markovitz.Bo jakże to możliwe Andrzeju, że z zarejestrowaną w formie programów telewizyjnych twórczością Niemena możemy najpełniej zapoznać się właśnie teraz - w dobie szalejących liberalnych mediów ?

A to jest moja odpowiedź:

MarkovitzJa tylko okazyjnie słucham RDC. Natomiast jeśli sądzisz Bogdanie, że laureatom festiwalu Nowa Tradycja wystarczy promocja w radiowej Dwójce, to do zobaczenia w skansenie ziemi podlaskiej... Pardon- mazowieckiej


Oba dzisiejsze posty.
Markovitz
2007-05-12 14:44:19
Ciesze się , że wracamy do meritum dyskusji, ale Kolego Andrzeju - obiecuję, iż nie pójdzie Ci tak łatwo :D

Dlaczego pod wodzą medialnych zwolenników IV RP festiwal Nowa Tradycja przemyka cichaczem jak mysz pod miotłą ?

A jeszcze nie tak dawno twórczość Niemena była prezentowana w takim wymiarze -jak nigdy przez 40 lat !
Nigdy wcześniej nie miałeś Dnia Niemena w TVP, ani Dni Niemena w rozgłośniach publicznych radia (Trójka i RDC). I to mimo oporów Spadkobierczyń, które ograniczają się tylko do wystawiania cenzurek autorom takich audycji. Dlaczego w dniu urodzin Niemena zostaje odwołany red.M.Gaszyński, którego pomysł na audycje w RDC nie przypadł do gustu Pani Niemen ? To krasnoludki opanowały radę nadzorczą tej rozgłośni, czy politycy koalicji rządowej ?

Pasuje Ci teza, iż do czasu proklamacji IV RP twórczość Niemena była niewidoczna w mediach. Ale to tylko część prawdy, bo od dwóch lat wielkie zainteresowanie Osobą i Muzyką Niemena stale opada i końca tej spadkowej tendencji nie widać...

Po pogrzebie Czesława - obecny Pan Prezydent RP obiecał publicznie wielki koncert , z którego -jak dotąd - nic nie wyszło :(
Przerwano serię wydawniczą Niemen od początku, mimo iż Polskie Radio było gotowe ją kontynuować. Odtrącono deklaracje pomocy w tym dziele znawców tematu.
Wstrzymana została zbiórka na ratowanie Domu w St.Wasiliszkach (mimo zainteresowania i reportażu telewizyjnej Dwójki).

Tego nie zrobili ani komuniści , ani liberałowie.

Krasnoludki też nie.
Andrzej Mróz
2007-05-12 14:59:50
Ale i ja nic o tych sprawach w tym temacie nie pisałem, więc co mam odpowiedzieć??????? :roll:
szach' raj
2007-05-12 15:10:05
A jeszcze wczoraj Markovitz pisał, że "jałowe narzekanie na pasywną postawę Pań Niemen" nie jest zbyt zajmujące. No ale to było wczoraj...
Markovitz
2007-05-12 15:14:21
Szach' rajA jeszcze wczoraj Markovitz pisał, że "jałowe narzekanie na pasywną postawę Pań Niemen" nie jest zbyt zajmujące. No ale to było wczoraj...


Oj, Ty gorący zwolenniku wymiany wolnej myśli ...

Nie zamierzam o Paniach dyskutować na zlocie, bo nie lubię magla.

Co nie oznacza, że w kwestiach merytorycznych będę omijał ten temat na forum.
Andrzej Mróz
2007-05-12 15:53:53
Markovitz2. Sięgając zaś do początków historii muzyki rockowej w PRL zadaję sobie pytanie : jak to możliwe, że współautorem wielu pięknych piosenek i propagatorem twórczości Niemena w pierwszym okresie Jego drogi artystycznej był komunista z przekonania (sam tak o sobie mawiał) - Franciszek Walicki ?

3. Wreszcie wątpliwość o najszerszym zasięgu historycznym: czy Niemena jako twórcę muzyki popularnej (zwanej też rozrywkową), muzyka prezentującego się na estradach festiwali (rockowych i piosenki), poetę publikującego w TERAZ ROCku możemy w sposób uprawniony nazywać artystą romantycznym ?
Czy to nie nazbyt patetyczne określenie ?


ad 2. W tamtych czasach dokonać tego mógł tylko komunista. Niemen natomiast w owych czasach nie stanowił dla nikogo zagrożenia.

ad.3 Nie nazwałem ani razu Niemena artystą romantycznym, choć bez wątpienia takim był. Pisałem w innym temacie, że jest romantykiem. Każdy z nas już czy chce, czy nie chce jest w mniejszym lub wiekszym stopniu romantykiem. To w nas płynie jak krew.
Niemen od początku był wychowywany w "duchu romantycznym", ale świadomym swojego romantyzmu stał się zapewne w późniejszym wieku.
Mickiewicz też pisał "Niedaleko Damaszku...."kiedy był młody, a kiedy był starszy był wybitnym ekonomistą i prawnikiem, (odwracam kota ogonem), Słowacki był prawnikiem, pracował w ministerstwie finansów, inwestował pieniądze na giełdzie i żył z giełdowych zysków, Krasinski był prawnikiem itd......ale byli romantykami. Niemen najpierw śpiewał wielce romantyczne piosenki (w potocznym rozumieniu romantyzmu), potem świadomie dobierał literackie utwory do których pisał muzykę niezwykle romantyczną, bardziej romantyczną niż rockową, choć i rockową ona też była i jeszcze do tego pobrzmiewała słowiańską ludowością.

Co w tym jest patetycznego, że wszyscy jesteśmy potrosze lub nawet więcej romantykami. Romantyzm to tylko inna perspektywa postrzegania życia, nie tylko materia, ciało, intelekt, pieniądze, ciuchy i długie na kilometr paznokcie, ale też głębia wnętrza, rozwój nie tylko pozersko - powierzchowny, ale zaglądanie człowieka w sferą ducha, jego poszukiwania również i w tym kierunku.
Markovitz
2007-05-12 21:24:35
Andrzej Mróz Nie nazwałem ani razu Niemena artystą romantycznym, choć bez wątpienia takim był (...)

Romantyzm to tylko inna perspektywa postrzegania życia, nie tylko materia, ciało, intelekt, pieniądze, ciuchy i długie na kilometr paznokcie, ale też głębia wnętrza, rozwój nie tylko pozersko - powierzchowny, ale zaglądanie człowieka w sferą ducha, jego poszukiwania również i w tym kierunku.


Skoro piszesz Andrzeju o potocznym rozumieniu postawy romantycznej, to przypomnij sobie , że prawdziwie romantyczny bohater gotów był poświęcić osobiste szczęście na stosie całopalnym, którym bywała ojczyzna (to w Polsce), kobieta lub przynajmniej jakaś romantycznie skrojona awanturnicza przygoda.
Był więc taki heros tajemniczym marzycielem- samotnikiem, kierował się w życiowych wyborach uczuciami a nie rozumem i dręczyło go ciągłe uczucie niespełnienia.
Czy to jest obraz młodego Czesława Wydrzyckiego, czy też może późniejszego Niemena ?

Wyznam , że mi samemu wydawał się raczej marzycielem-racjonalistą niż buntownikiem kierującym się wyłącznie uczuciami.
Ale mogę się przecież mylić ...
Andrzej Mróz
2007-05-13 06:09:29
Marku, gubisz się w nierozumieniu istoty romantyzmu. Twoja wypowiedź czerpie swoje natchnienie w obiegowym, populistycznym rozumieniu romantyzmu, nie jako epoki, nie jako dojrzałej i szeroko ujmującej ludzkie aspekty egzystencjalne formy samej w sobie, ale jako zakrzywienie ludzkich nastawień do życia, do narcystycznych postaw zapatrzonych jedynie w otchłań własnej duszy. Romantyzm był okresem zdrowych i silnych zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie ludzi, stojących na ziemi obiema nogami. O tym już pisałem, w dyskusji (kim byli polscy romantycy) i o Niemenie w temacie "Niemen w różnych kontekstach"
Andrzej Mróz
2007-05-13 07:27:25
Postanowiłem swoje kolejne posty na podjęty przeze mnie temat wklejać również do ostatniego mojego postu, zanim pojawił się ten zajadły atak na moje opracowanie, przypominający mi jako żywo swoim wydźwiękiem ten okres naszej historii, od którego jako naród staramy się uwolnić i pozostawić w końcu za sobą. Chcę w ten sposób ułatwić ewentualnemu czytelnikowi zapoznanie się z tematem w całości, bez konieczności wyszukiwania wśród pozostałych tzw. dyskusyjnych postów, tych które są częścią opracowania.
Andrzej Mróz
2007-05-13 07:30:20
Kiedy po wiecu robotniczym pod Politechniką Gdańską w grudniu 1970 r. wróciłem podbudowany do domu i podzieliłem się tym czego byłem świadkiem, brat mojej mamy, mój wujek, żołnierz A.K. uczestnik Powstania Warszawskiego, powiedział mi, „zobaczysz jutro w całym mieście będą tylko czołgi”. Trudno było mi będącemu w amoku euforii w to uwierzyć. W nocy jednak słyszałem niekończące się odgłosy gąsienic czołgów pędzących po bruku ulicy odległej w prostej linii o ok. jeden kilometr od mojego domu. Dzień powitał mnie w mieście wizją jaką roztoczył wcześniej mój wujek.

Podobnie w grudniu 1981 r. „towarzysze” nie podołaliby utrapieniom które spadały na ich zatroskane naszymi losami głowy „ze wszystkich stron kosmosu”, gdyby nie czołgi i ich ponure terkotanie na drogach dojazdowych do polskich miast.
Te same odgłosy terkoczących czołgów, towarzyszyły koncertom Niemena w 1984 r. Przygnębiająca muzyka wywoływała ciarki przerażenia. Nie była jedynie dźwiękowym podkładem pod „Sen końca i początku”, który pierwszy raz w atmosferze przetaczających się czołgów zabrzmiał w moich uszach w Teatrze Wybrzeże w 1984 r.
Terkotanie pobrzmiewało we wszystkich innych utworach.

Niemen został odarty z własnej godności, nie tyle samym rzekomym poparciem stanu wojennego, ale ustawieniem go przez opozycję w szeregu wszelkiej maści małych człowieczków, którzy niekiedy jedynie dla doraźnych korzyści, publicznie wspierali walczących z narodem „towarzyszy”. Poczucie sponiewierania miało podwójny wyraz, społeczny i osobisty. Oderwało go od aktywnego życia artystycznego w obłoki wewnętrzne, aż do....gwiazd, w przestrzenie mgławic, stamtąd nie musiał już spoglądać na poczynania „towarzyszy”. Trwało to tak długo, że sprawy te pokryły się kurzem w Jego sercu. Imperium piekielne jednak nie powstało, bo choć mocarze byli, to jednak trony nie okazały się nieśmiertelne.

Niemen opowiadał w tamtym czasie na koncertach, że miał zamiar wycofać się z „zawodu na którym się zawiódł srogo”. Jednak po długiej przerwie wróciła energia, napisał też kilka „wierszydeł”, i zaczął kontynuować swoją profesję.
O napisanych przez siebie tekstach powiedział, są „one niestety gorzkie tak, że proszę się przygotować, że dostanie się nam wszystkim i może nasuną się jakieś pozytywne refleksje z tego”
Cytując Norwida dodał, że nie w tym rzecz aby milczeć na temat swego gniazda, bo więcej zła wyrządza przemilczanie problemów niż mówienie o nich.
angur
2007-05-13 08:14:07
Andrzeju, gratuluje Ci trzezwosci w ocenie tego balaganu. Ja bym nie wytrzymal :twisted: .

Panowie i Panie!
Wyobrazcie sobie odczyt, referat, wyklad (niepotrzebne skreslic), gdzie nagle wtraca sie sluchacz, potem drugi, i zamiast wysluchania calosci do konca przepotwarza sie to w dyskusje sluchaczy (a w tej dyskusji tylko pierdoly).
Prosze, wytrzymajmy w cuglach do konca Andrzejowaj "opowiesci". Jest ona (przynajmniej dla mnie) niezmiernie wazna i ciekawa.

A jesli sie chcemy troche pospierac to prosze, otworzmy sobie temacik na ten temat.
Markovitz
2007-05-13 08:34:01
Andrzej Mrózzanim pojawił się ten zajadły atak na moje opracowanie

:o

AngurProszę, wytrzymajmy w cuglach do końca Andrzejowej "opowieści".

Jeśli Andrzej chciał przedstawić cały referat, to powinien tak uczynić od razu.
Można zamieścić taki tekst na forum, albo na stronie.

Na forum wcześniej takie szkice prezentował już Szach'raj. Zamieścił całość w jednym poście, a potem była dyskusja.
Natomiast sugestia - poczekajcie, bo to jest jeszcze 12 odcinków do wklejenia - jest nie do przyjęcia.
I to bynajmniej nie z uwagi na Osobę tego konkretnie autora!
Wyobraźcie sobie, że taki esej w odcinkach prezentowałby tak lubiany przez "Wielu" Kolega. Również miałby prawo oczekiwać, że nikt mu nie przerwie :twisted:

To miejsce w sieci nie bez kozery nazywa się forum dyskusyjnym.
A skoro tak, to dbajmy by nie zamieniło się w coś na styku katedry i ambony.

Jeśli publikujesz tu z własny szkic dotyczący twórczości artystycznej - nie obawiaj się prezentowania poglądów przeciwnych.
Być może pozwolą one zweryfikować lub udoskonalić ten szkic !
Liczę, że tak się właśnie stanie z referatem Andrzeja i mam nadzieję, że zaprezentuje On go na zlocie ku pożytkowi ruchu myśli ...:idea:
Ewa
2007-05-13 09:58:42
Markovitz
To miejsce w sieci nie bez kozery nazywa się forum dyskusyjnym.
A skoro tak, to dbajmy by nie zamieniło się w coś na styku katedry i ambony.

To bardzo trafna uwaga Markovitza.

Trudno wymagać od uczestników forum dyskusyjnego, żeby milczeli i biernie przyglądali się serwowanej w odcinkach dłuższej wypowiedzi jednego usera, kiedy się z czymś nie zgadzają lub mają jakieś uwagi co do treści owej wypowiedzi.

Rozumiem zdenerwowanie Andrzeja i dlatego, doceniając jego bardzo ciekawą i osobistą pracę, żałuję, że nie zamieścił jej od razu w całości.
Nie widzę jednak nigdzie "zajadłego ataku", tylko próbę wyrażenia własnych poglądów.

Dlaczego ma tutaj obowiązywać jedynie słuszna idea postrzegania dokonań Niemena? Przecież to forum ma służyć dyskusji i wymianie opinii i poglądów. Oczywiście z zachowaniem kultury i pewnych norm, bez lekceważenia i obrażania głównego bohatera naszego forum, a także innych dyskutantów.
Romuald Juliusz Wydrzycki
2007-05-13 11:27:40
Oj uczone glowy. Przeczytajcie trzy razy post ANGURA . Jest tak oczywisty ze nie trudno go zrozumieć. No chyba , ze koniecznie sie chce zaistnieć gdzie się tylko da. Dajcie Andrzejowi skonczyc to co zaczął w spokoju. A potem piszcie co chcecie.
Terrible , znowu pojawił się ten diabolo , czy debilo. Moja propozycja , jak juz musi to niech zmieni swój awatar z kpiacego wizerunku powyzej pasa , na wizerunek poniżej pasa , najlepiej z tyłu . Będzie wtedy to bardziej oczywiste . :?
Tadeusz
2007-05-13 12:01:57
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-05-13 12:01:57 przez Tadeusz
Czemu prezentacja Andrzeja, a właściwie jej forma, tak niektórym uwiera, a jeszcze ktoś inny, wypoczęty po urlopie, drwi sobie z treści tej prezentacji.
Andrzej ma cos do powiedzenia, więc mówi i liczy na to, że pozostali przynajmniej go wysłuchają.
Mnie forma i treść pracy Andrzeja odpowiada. Jeżeli będę miał uwagi , to wygłoszę je na koniec, dając Andrzejowi czas na pełną wypowiedź.

Andrzej obrał sobie temat i konsekwentnie go kontynuuje. Gorzej z tymi, którzy „łażą” po wszystkich postach mimo, że nie maja nic- poza „ryciem”- do powiedzenia , a dodatkowo znajdują poparcie wśród wysokiego formatu forumowiczów. To może zdziwić i zdenerwować!
Markovitz
2007-05-13 12:13:45
Jeszcze jeden zwolennik wolnej myśli : niech Andrzej pisze 10 postów pod rząd i proszę się nie wtrącać , niech Gasket zmieni avatar, niech uczony Markovitz się zamknie, bo nie wie wszystkiego.

Kulturę duchową i wizerunek Niemena chcecie podawać nam ex-cathedra ?

Mamy przyjmować na wiarę tezy referatu ?

Bez dyskusji ???

- Stachu wracaj ! :twisted:
Tadeusz
2007-05-13 12:24:29
Markovitz napisał:
..niech uczony Markovitz się zamknie..

Nie, nie musi się zamykac. Niech tylko da Andrzejowi dokończyc jego pracę.
migaweczka
2007-05-13 12:49:03
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, iż mój post jest odpowiedzią skierowaną do Tadeusza (wszak mnie wywołał osobiście i nawiasem mówiąc, chyba się nie podźwignę po takim wielkim wyróżnieniu...) i dlatego proszę innych Userów o darowanie sobie ironicznych uwag, bo coś mi mówi, że wielu by się tutaj znalazło chętnych do wpisania szyderczych postów, wszak licznik bije...
TadeuszWybaczcie Panowie, ale ja – i wielu innych- nie jesteśmy zainteresowani Waszymi wywodami .

Jakie to wspaniałomyślne Tadeuszu, że tak myślisz o/za tych wielu innych. Muszą Ci być niezmiernie wdzięczni.
TadeuszNie będę tutaj prognozował ich poziomu-choc jest on do przewidzenia- aby nie wywoływać zgorszenia co u niektórych bardzo tolerancyjnych niewiast, które zawsze „na czas zjawiają z kwiatami” – jak to trafnie określiła kiedyś Ewa.

Zgorszenie ? Po przepychankach słownych, które tu znajduję, kiedy tylko wejdę ? Przyzwyczaiłam się, spoko. Sztywne myślenie i jeden tor wypowiedzi nie sprzyja dyskusjom... Możesz sobie pozwalać Tadeuszu na niecenzurowane wypowiedzi, wszak nie jesteś pierwszym tak... hmmm... szczerym Userem. Poza tym od czego mamy moderatorów ? Zajrzą i przywołają do porządku, jak sądzę.
TadeuszBędę natomiast omijał je szerokim łukiem.

Nie obiecuj, bo jeszcze uwierzę... ;)
TadeuszDołączyć może do tego grona wcześniej rzeczona niewiasta - tolerancyjna do bólu.

To Twoje zdanie. Ale jak się zastanowić, to całe szczęście, że do tego bólu tolerancyjna, a nie głupia... :roll:
Andrzej Mróz
2007-05-13 14:30:59
MarkovitzJeśli publikujesz tu z własny szkic dotyczący twórczości artystycznej - nie obawiaj się prezentowania poglądów przeciwnych.


Swoje rozumowanie oparłem na kilku podstawowych faktach:
- że są takie zbiorowości jak narody,
- że mają one swoją odrębną tradycję, kulturę,
- że ta tradycja i kultura są duchowym dziedzictwem narodu,
- że kolejne pokolenia w mniejszym, lub większym stopniu starają się to dziedzictwo wzbogacić,
- że są lub, że mogą być w większych zbiorowościach podzbiorowości, które próbują macierzystej zbiorowowości narzucić takie formy istnienia, które pozwalają im na podporządkowanie swoim partykularnym interesom interesów całej zbiorowości,
- że są jednostki, które świadomie lub nieświadomie, a jedynie wykonawczo działają na szkodę zbiorowości, na szkodę jej kultury i tradycji,
- że są także jednostki, które próbują przenieść do świadomości kolejnych pokoleń dorobek niejako ukryty w duchowym skarbcu tej zbiorowości,
- że są jednostki, których działalność twórcza wzbogaca całość dziedzictwa kulturowego,
- że twórczość Niemena była nośnikiem dziedzictwa narodowego i jednocześnie wkładem w to dziedzictwo.

Trudno jest mi wyobrazić sobie koncepcję tych powiązań, która miałaby charakter przeciwny.
Różnica w spojrzeniu może polegać jedynie na szerszym lub bardziej zawężonym postrzeganiu czynników o roli skądinąd decydującej w naturalnym procesie dojrzewania zbiorowej świadomości. Gdy jednak dojrzewanie tej świadomości jest procesem wymuszonym, czyli następuje w wyniku wymagania akceptacji tez narzuconych przez próbującą się rozprzestrzenić w danej zbiorowości nową ideologię, czyli kiedy podjęta jest próba podporządkowania zbiorowości takiej np. jak naród, samo dojrzewanie świadomości nie ma już charakteru naturalnego, ale jest wymuszone w sposób sztuczny i prowadzi do destrukcji, zwyrodnień, „towarzysze” powiedzieliby „wypaczeń”. Podsumowując ten przydługawy wybieg myślowy, pojawiają się w jednostkach wypaczenia psychiczne, a w zbiorowości wypaczenia społeczne.

Do tych problemów próbował też ustosunkować się Niemen, zarówno w swojej twórczości, jak i w wypowiedziach publicznych, szczególnie w okresie po roku 1980. Na koncercie w Sopocie w 1990 r. okres komunistyczny nazwał czasem idiotycznych eksperymentów. Mówił o tym, że strzałopióry orzeł znów przywdział koronę, a my rozpoczęliśmy być może żmudną drogę ku prawdziwej niepodległości. Mówił też o tym, że jesteśmy tymi, którym wmawiano przez wiele lat jedynie słuszną ideologię. Cała postawa Niemena, zarówno osobista, jak i twórcza nie budzi cienia wątpliwości, jakie były Jego artystyczno - duchowe priorytety.
Markovitz
2007-05-13 15:36:11
Andrzej Mróz Cała postawa Niemena, zarówno osobista, jak i twórcza nie budzi cienia wątpliwości, jakie były Jego artystyczno - duchowe priorytety.


Ja nie atakuję Andrzeju ani Ciebie, ani Niemena i prosiłbym, abyś nie tworzył tu syndromu oblężonej twierdzy- pomnika, który budujesz z postów w tym temacie.

Tym, którzy za chwilę zarzucą mi brak konsekwencji, bo zabieram znów głos tylko przypomnę, że po pierwszych dziewięciu postach Andrzeja (zamieszczanych od 25 IV do 5 V) jako pierwszy ów wywód przerwał ... No -zgadnijcie - kto ?

Gasket ?

Skucha .

Pierwszy uczynił to Tadeusz :) , czego nie mam Mu za złe, bo czas był najwyższy, aby monolog przekształcić przynajmniej w dialog (a poza tym wypowiedź dotyczyła meritum).
Następnie swój post zamieścił Szach'raj i w życzliwie- krytycznym tonie głos zabrała Ewa.

Dyskusja toczyła się wokół tematu aż po dłuższej przerwie jeden post napisał Gasket, a zaraz potem ja...

Co takiego strasznego było w tych dwóch postach, że z histerycznym nie będę tego czytał wyskoczył Tadeusz, a zaraz potem poparli Go Szach'raj, Romuald i dopatrujący się "wściekłych ataków" sam Autor :?:

Marku, gubisz się w nierozumieniu istoty romantyzmu.


Może i tak, choć radziłbym zderzyć ten domysł nie tylko z własną nieomylnością, ale także z powszechnie dostępnymi źródłami - np.wikipedia.
Nie widzę potrzeby tworzenia nowej definicji bohatera romantycznego, aby tak nazwać Czesława. I wątpię, czy On sam tak siebie postrzegał.

Mam ogólne wrażenie Andrzeju, że w tej twórczej gonitwie zatraciłeś po drodze proporcje swego opracowania. Porwałeś się przedstawić nam nie tylko historię Niemena i Jego miejsce na mapie kultury narodowej, ale w wielu fragmentach przedstawiasz własne tezy z zakresu historii powszechnej, historii kultury i kultury idei ! I reagujesz oburzeniem, że ktoś może powątpiewać w trafność tych wszystkich tez.

Dla mnie bardzo ciekawe są te fragmenty Twojej pracy, które wynikają z Twojego osobistego doświadczenia oraz z prób własnej interpretacji muzyki i poezji Niemena a nie kreacja obrazu kultury jako takiej i próby ustawienia Niemena gdzieś pomiędzy Mickiewiczem a Norwidem.

Niemen czuł się "późnym wnukiem" i na szeroką skalę popularyzował poezję Norwida jak nikt z powojennego pokolenia artystów. To wiemy. Ale czy to wystarczy, aby czynić Go następcą tego Poety ?
Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że za życia Niemen nie wydał nawet jednego tomika wierszy ...
A więc proporcyją - Mocium Panie ...

Na koncercie w Sopocie w 1990 r. okres komunistyczny nazwał czasem idiotycznych eksperymentów.


Tak było. Gwoli ścisłości zadedykował wtedy wykonanie "Za płotem" Lechowi Wałęsie i Solidarności.
Ale nie przemilczaj w tym miejscu, że kilkanaście lat wcześniej nie patrzył aż tak ostro na system, bo przecież wziął udział jako zaproszony artysta w Festiwalu Młodzieży w Hawanie i w Festiwalu Pieśni Politycznej w Berlinie. Znam też kilku ciekawszych poetów niż Majakowski, którego wiersz uznał za stosowne oprawić własną muzyką.

O tych faktach samokrytycznie :N: opowiadał wielokrotnie w wywiadach (jest na ten temat obszerna wypowiedź w Monografii R.Radoszewskiego), stąd wniosek, że absurdalność tego systemu docierała do Niego stopniowo i jeśli tworzyć tu cezurę radykalnej politycznej przemiany z ostrożnego krytyka w kontestatora, to ja bym postawił ją gdzieś w czasie męczeńskiej śmierci ks.Jerzego, w słynnym, orwellowskim roku 1984.
Zresztą widzę, że dostrzegłeś wagę tego wydarzenia - trzeba więc spróbować wyciągnąć z tego wnioski.

Proszę zatem nie krytykować w czambuł tych, którzy zechcą tu wyrazić swoje wątpliwości, bo dla jakości opracowania i jego rzetelności może to wyjść tylko na dobre.

I nie zamykajmy swoich prób odczytania i opisania tej Twórczości w sztywne ramy quasi-podręcznikowych stwierdzeń niepodlegających jakiejkolwiek dyskusji...

I proszę jeszcze mnie więcej nie wywoływać do zabrania głosu w tym temacie. Dość mam awantur.
Tadeusz
2007-05-13 16:50:31
Marku, w kilku słowach -jeżeli pozwolisz- opiszę mój punk widzenia na nasz ostry spór na temat postów po Andrzeja- i nie po to aby ciągnąć go dalej, lecz po to aby go zakończyć.

- Andrzej wybrał sobie temat i prowadzi go bardzo intensywnie, nie oczekując –jak się domyślam- milczenia ze strony userów, stąd moja wypowiedź przerywająca monolog Andrzeja

- Wcześniej- przy innej okazji – Ty poddałeś krytyce sam fakt pisania przez Andrzeja serii postów, do czego nie miałeś podstaw, bo przecież mogłeś - podobnie jak ja – napisać jakieś merytoryczne spostrzeżenia. Gdybyś tak uczynił, byłoby to przyjęte normalnie - jako głos w dyskusji. Twoja krytyka „płodności-seryjności” Andrzeja spotkała się z moim sprzeciwem, bo uważam, że nie było żadnego zakazu przerywania Andrzejowi jego wypowiedzi. Mogłeś się wypowiadać do woli.

- Twoja – wybacz –chrześcijańska tolerancja wobec cynizmu „pana g” nie tylko mnie dziwi.

Wszystkie te –wyżej wymienione – fakty i pewna trudność komunikacji, wynikająca z ułomności porozumiewania się drogą korespondencyjną ( przy pomocy liter) spowodowały nasz spór. To tyle.
Z mojej strony padają w tej chwil gesty zawieszenia broni.
Markovitz
2007-05-13 17:02:13
W tym temacie zabrałem głos od razu ad meritum.

To, że Tadeuszu nie trawisz Gasketa nie jest żadnym wytłumaczeniem, bo na otwartym forum publicznym odmówiłeś i jemu i mi prawa do zamieszczenia tu swojego zdania na tak szeroko opisywany wcześniej przez Andrzeja temat.

I co by nie mówić i czego by nie pisać , to pisaliśmy o :N:-nie i kulturze, gdy Ty zacząłeś karczemną awanturę.

Po czymś takim , albo się mówi "przepraszam -poniosły mnie nerwy ", albo nie mówi się nic - wierząc, że się miało świętą rację tak postąpić...
Andrzej Mróz
2007-05-13 17:20:16
Ja też nie mam zamiaru z nikim się spierać, reaguję jedynie i wyłącznie na postawione mi zarzuty, ale mogę też zaprzestać i tych reakcji. Mogę napisać swoje i niech się dzieje co chce.

Naturalną rzeczą jest to, że tak obszernego tematu, do którego kontekst historyczny jest niezbędny, choćby tylko dla młodych userów, nie da się zmieścić w jednym poście. Gdybym pisał wcześniej do szuflady, to mógłbym całość wkleić i byłoby po problemie. Ale ja piszę to stopniowo i sukcesywnie, korzystając z możliwości zastanowienia się w między czasie jak i co pisać dalej. Dziwią mnie zarzuty, że przedstawiam jedynie słuszną rację, bo niejako dyskutuję sam ze sobą.
Jaka jest więc różnica między przedstawieniem swojego stanowiska w jednym krótkim poście a w kilkunastu długich postach. Jest to moje w obu wypadkach jednakowe stanowisko, a nie jedynie słuszna racja. Dyskutujmy, ale bez zarzutów o wyłączności na rację, bo to niesprawiedliwe. Swoich racji będę bronił, jeżeli mnie kto przekona, to ustąpię.
Weźcie pod uwagę obszerność tematu i zanim kto mi zarzuci, że za długo piszę, a przez to moja racja staje się wyłączną, niech zastanowi się nad tym jak zmieścić taki temat w jednym lapidarnym poście.

Co do złośliwości uwag zawartych w jednym z postów, to dziwi mnie przeoczenie przez niektórych userów tych niekoniecznie tu potrzebnych treści. Nie o przepychanki tu przecież chodzi, ani nie o atak na piszącego.
Spróbujmy wspólnymi siłami zdziałać coś pozytywnego, a nie tylko trąbić na kolejne boje. Zważcie, że Czesław na nas patrzy. Patrzy jakich dochował się fanów.
migaweczka
2007-05-13 17:46:37
Andrzej MrózCo do złośliwości uwag zawartych w jednym z postów, to dziwi mnie przeoczenie przez niektórych userów tych niekoniecznie tu potrzebnych treści. Nie o przepychanki tu przecież chodzi, ani nie o atak na piszącego.
Spróbujmy wspólnymi siłami zdziałać coś pozytywnego, a nie tylko trąbić na kolejne boje. Zważcie, że Czesław na nas patrzy. Patrzy jakich dochował się fanów.

Mam nadzieję, że tej złośliwości mnie nie przypisujesz, Andrzeju. Zważ, iż nie ja pierwsza rozpoczęłam ten temat. Ja jedynie odpowiedziałam na aluzje Tadeusza, skądinąd mało wyszukane... :roll:
Chyba już nie mam ochoty być fanką Niemena wśród tutejszych Userów, choć kiedyś cieszyłam się na tę stronę. Wolę posłuchać muzyki Niemena bez ironicznych aluzji... A Niemen, cóż, pewnie patrzy... nie zazdroszczę mu wcale.
Andrzej Mróz
2007-05-13 17:51:20
MigaweczkaChyba już nie mam ochoty być fanką Niemena wśród tutejszych Userów, choć kiedyś cieszyłam się na tę stronę. Wolę posłuchać muzyki Niemena bez ironicznych aluzji... A Niemen, cóż, pewnie patrzy... nie zazdroszczę mu wcale.


Mnie też takie odczucia nachodzą, ale póki co próbuję jeszcze coś zmienić.
Szukam też wsparcia dla pozytywnych inicjatyw wśród "ludzi dobrej woli".
migaweczka
2007-05-13 17:53:39
Andrzej Mróz
MigaweczkaChyba już nie mam ochoty być fanką Niemena wśród tutejszych Userów, choć kiedyś cieszyłam się na tę stronę. Wolę posłuchać muzyki Niemena bez ironicznych aluzji... A Niemen, cóż, pewnie patrzy... nie zazdroszczę mu wcale.

Mnie też takie odczucia nachodzą, ale póki co próbuję jeszcze coś zmienić.
Szukam też wsparcia dla pozytywnych inicjatyw wśród "ludzi dobrej woli".

Powodzenia Andrzeju, ja straciłam nadzieję, że coś się da tutaj zmienić. Do zmian potrzebna jest elastyczność, a nie wszyscy ją posiadają...
Ale trzymam kciuki :idea:
Bożena
2007-05-13 18:30:27
migaweczka Wolę posłuchać muzyki Niemena bez ironicznych aluzji...


Takie jest i moje zdanie.
Może nie powinnam sie" wymądrzać"(z racji małej aktywności),
ale to już staje sie niesmaczne. :cry:
Andrzej Mróz
2007-05-14 04:57:37
Duchowe dziedzictwo tworzy się na mocnym i zdrowym pniu kultury i tradycji określonej zbiorowości. Każde pokolenie do tego zbioru dodaje swój wkład. Naród cementuje się wokół własnych wartości duchowych wypracowywanych przez pokolenia. W niczym to nie ogranicza niczyjej indywidualnej swobody duchowej, intelektualnej, czy fizycznej. Jako naród tworzymy więzi między ludzkie i chronimy je. To nam pozwala przetrwać różne kryzysy społeczne, czy polityczne jakimi nacechowane jest życie wszystkich zbiorowości. To pozwala również poszczególnym jednostkom dowolnie się realizować, zapewnia im poczucie bezpieczeństwa w ramach funkcjonowania zbiorowości, jak i poza nią.

Każda zbiorowość rozumując analogicznie jest odzwierciedleniem indywidualności na wielką skalę, posiada niejako swoją własną osobowość. Istotnym dla życia wszystkich zbiorowości jest to aby ta zbiorowa osobowość nie uległa zniszczeniu przez próby nadania jej cech schizofrenicznych. Wtedy może pojawić się sytuacja w której część wartości szanujemy, szczególnie w dni świąteczne, w inne dni zastanawiamy się czy nam się opłaca szanować samych siebie, jako zbiorowość, jako naród. Jeżeli my będziemy wątpić, to nie oczekujmy na to, że inne zbiorowości będą nas poważać, że będą nas traktować tak jak traktuje się ludzi i zbiorowości ludzkie świadome swojej odrębności i szanujące ją. Inaczej mówiąc, tak jak my siebie, tak inni nas.

Niemen w trudnych i podważających nasz duchowy dorobek latach dziewięćdziesiątych wrócił do śpiewania Norwida.
Najwymowniejszym utworem tego okresu stała się „Pieśń od ziemi naszej”.

W latach w których było dane nam dokonywać przekształceń ustrojowych, oddzielać się od jednej zideologizowanej przeszłości, pojawiły się istotne, mające uzasadnienie w faktach obawy, czy aby nie popadamy w kolejną, prowadzącą nas na duchowe manowce obłędną ideologię. Zdominowane przez liberalizm media, nie dopuszczały do głosu inaczej postrzegających, tych dla których to co jest naszym największym skarbem, nasze dziedzictwo duchowe było podstawą na której powinniśmy odbudowywać naszą tożsamość narodową. „Normalną” praktyką mediów stało się biczowanie ośmieszaniem tych, którzy mimo wszystko decydowali się przeciwstawiać napływowi liberalnego obłędu, tych którzy starali się wskazać, że nie jesteśmy znikąd, że mamy swoją kulturę, tradycję i prawo do historycznej prawdy.

Jeszcze raz wkleję wypowiedź Niemena, którą wcześniej już wkleił Szach’raj:

C.NIEMEN : „Muszę powiedzieć, że mam jeszcze sporo wierszy Norwida do zaśpiewania, które czekają na swoją kolej. Myślę, że jestem jeszcze winien poecie płytę pod tytułem "Pieśń od ziemi naszej" - bardzo aktualna, jak się dziś okazuje.”

Pozwólmy sobie na chwilę skupienia nad tym co o nas i otaczającej nas rzeczywistości napisał Norwid.

PIEŚŃ OD ZIEMI NASZEJ
Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica,
Tam jest mój środek dziś - tam ma stolica,
Tam jest mój gród.

Od wschodu: mądrość-kłamstwa i ciemnota,
Karności harap lub samotrzask z złota,
Trąd, jad i brud.

Na zachód: kłamstwo-wiedzy i błyskotność,
Formalizm prawdy - wnętrzna bez-istotność,
A pycha pych!

Na północ: Zachód z Wschodem w zespoleniu,
A na południe: nadzieja w zwątpieniu
O złości złych!

II
Więc - mamże oczy zakryć i paść twarzą,
Wołając: "Kopyt niech mię grady zmażą,
Jak pierwo-traw!"

Więc mamże nie czuć, jaką na wulkanie
Stałem się wyspą, gdzie łez winobranie
I czarnej krwi!...

Więc - mamże barki wyrzucać do góry
Za lada gwiazdką ze złotymi pióry -
Za sny nieść jaw?

Lub znać, co ogień z łona mi wypali?
Gdzie spełznie? - odkąd nie postąpi daléj? -
I - zmarszczyć brwi...

III
Gdy ducha z mózgu nie wywikłasz tkanin
Wtedy cię czekam - ja, głupi Słowianin,
Zachodzie - ty!...

A tobie, Wschodzie, znaczę dzień-widzenia,
Gdy już nie będzie żadnego sumienia
W ogromni twéj.

A ciebie minę, o głucha Północy,
Południe! - klaśniesz mi, bo klaszczesz mocy;
Więc wstanę sam.

Braterstwo ludom dam, gdy łzy osuszę,
Bo wiem, co własność ma - co ścierpieć muszę -
Bo już się znam….
gasket
2007-05-14 10:55:46
W moim poprzednim szkicu (slynnym "wscieklym ataku") zasygnalizowalem jedynie pare punktow, ktore wydaja mi sie dosc istotnym przeoczeniem ze strony Andrzeja Mroza. Brak szerokiego spojrzenia pozostaje. Autor nie zastanowil sie nad narodem, nie zastanowil sie nad kultura, zignorowal narodowe dziedzictwo... Zamiast tego zajal sie jakimis elitami, poetami i duchami... I wszystko to w duchu romantyzmu - ale nie takiego, jaki wszyscy znamy, tylko jakiegos innego.
MarkovitzJeśli miałbym gdzieś wrzucić swoje kamyczki do wywodu Andrzeja, to zacząłbym od ostatnich postów, które konkretyzują właściwe miejsce twórczości Niemena na mapie życia kulturalnego dzisiejszej Polski.
A ja zaczne po kolei - od samego poczatku...

Przy tak postawionym temacie wypadaloby na wstepie zastanowic sie nad "narodem". Nad naszym narodem. Polskim. Co to za narod? Autorowi nie przyszlo zapewne do glowy, ze owi "towarzysze" o ktorych z taka luboscia wspomina jako o tych jednoznacznie "zlych", byli (i sa w dlaszym ciagu!) elementem tegoz narodu? I mordercy i ofiary rowniez? Na rowni?

To narod... A teraz "kultura duchowa". Andrzej Mroz pisze:
Andrzej MrózW tytule tematu celowo użyłem sformułowania kultura duchowa narodu, a nie najczęściej dotąd używanego zamiennika jakim jest formuła narodowe dziedzictwo, gdyż mimo pozornej równoważności tych pojęć, określenie kultura duchowa narodu samo w sobie ma znacznie głębszy wydźwięk ludzki, osobisty i bliższy sercu, jest też określeniem bardziej refleksyjnym. (i dalej)

Nie moge sie z tym zgodzic. Juz samo slowo "dziedzictwo" wskazuje na historyczny przekaz, na historyczna ciaglosc i to nie wylacznie w suchym "historycznym" sensie ale wiecej - rodzinnym. "Od ojca dostalem moje dziedzictwo nad ktorym pracowal i on i jego ojciec i ich dziadowie i dziadowie dziadow". To nie tylko wywoluje duchowa wiez z tymi co byli przede mna ale takze zobowiazuje. Zeby dziedzictwa nie zmarnowac i zeby przekazac je uzupelnione wlasnym wkladem - nastepnym pokoleniom. Przez to tez nabiera dodatkowego znaczenia - spolecznego, bo jest zdolne tworzyc wspolnote.
W moim przekonaniu "dziedzictwo" nie jest czyms co wyjmujemy od swieta z szafy i odkurzamy. A jezeli tak jest rzeczywiscie, to cos zlego dzieje sie z nami... Moze stajemy sie synami marnotrawnymi?

I jeszcze - w dziedzictwie dostalismy takze tradycje... Jestesmy wiec dziedzicami tradycji!

To byl moj komentarz do samego tematu i do drugiego postu Andrzeja Mroza.
*****************************************************************************************************

Aby nie zostac posadzonym o bezpodstawne "wsciekle ataki", wyjasniam, co mialem na mysli piszac o pogmatwaniu (sprobuje w skrocie). Jeden przyklad:
Andrzej MrózNośnikami tej tradycji, nie są to szerokie rzesze społeczne, ale specjalnie przygotowane elity inteligenckie. Nie mam tu na myśli dzisiejszych wykształconych inteligenckich elit społecznych. Bo to są dwie zupełnie inne grupy o zupełnie innej (inaczej uformowanej) świadomości. Te elity o głębokiej świadomości narodowej, już od czasów okresu romantyzmu (a dlaczego zastanowimy się później) usilnie pracowały nad scaleniem naszego narodu, wokół najistotniejszych dla nas Polaków wartości.

Na strazy kultury duchowej staly wiec jakies "elity inteligenckie" ale te elity inteligenckie sa znowu rozne od elit inteligenckich... Nie wydaje mi sie to calkiem jasne...

Drugi przyklad:
Andrzej MrózNajwybitniejsi polscy romantycy jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Norwid, poświecili całe swoje życie sprawie budowania nowej jakości narodu, narodu nie rozbitego na warstwy o wzajemnie niespójnych interesach, ale narodu wewnętrznie zjednoczonego wokół wartości zakreślonych przez czołowych polskich romantyków.

Czyli w skrocie: "Najwybitniejsi romantycy poswiecili cale zycie sprawie budowania narodu zjednoczonego wokol wartosci zakreslonych przez czolowych romantykow". Czyli przez nich samych. To oczywiste tylko niczego nie mowiace.

PS.
Andrzej Mrózbędzie istotnym tłem dla (mam nadzieję) szerszej niż jednoosobowy monolog dyskusji.
To takze wydaje mi sie niezrozumiale w swietle pozniejszych wypowiedzi typu: "Nie przerywac!"... Jak dla mnie - pogmatwane... Nie jestem jak widac az tak wielkim romantykiem!
Andrzej Mróz
2007-05-15 05:49:13
Czas mijał, a Niemen nadal nie pozwalał sobie na przemilczanie istotnych problemów zarówno ludzkich, jak i społecznych. Kolejna i ostatnia Jego płyta Spodchmurykapelusza, jest kontynuacją tych rozważań. Niemen staje się przez to niejako współczesnym bardem, który zwracając się do swoich słuchaczy, zwracając się do każdego człowieka, próbuje pobudzić ich do aktywności na wszystkich płaszczyznach ludzkiej egzystencji. Budzi refleksje nad bytowaniem, nad sensem tego czemu niekiedy oddajemy się bezkrytycznie, bezmyślnie.

Przynosi również współczesnemu światu te głębokie przemyślenia i nauki które skryte są w „archiwach” naszej kultury. Jeszcze raz dzięki Niemu, a może nawet jedyny raz dzięki Niemu przeżywamy refleksyjne teksty „Mojej ojczyzny”, „Mojej piosnki”, „Sieroctwa”, „Pielgrzyma”, „Pieśni od ziemi naszej” i innych. Wszystkie te utwory literackie można dzięki opracowaniu Szach’raja znaleźć pod adresem: http://www.venco.com.pl/~dsier/Niemen/f ... 52&start=0

(Wydaje mi się, że można by było zebrać w podobne opracowanie pozostałe wiersze innych autorów wykonywane przez Niemena, jak i Jego własne teksty.)

Niemen to przede wszystkim największy bard polskiej najwartościowszej literatury. Podniósł On te wielkie dzieła ze stanu spoczynku w jakim były stojąc na księgarskich, czy też naszych domowych półkach, ożywił wspaniałą muzyką i niezwykłą interpretacją, nadał im ponadczasowy charakter, i wniósł tę poezję głęboko do naszych serc. Sprawił, że często i chętnie do niej wracamy, za każdym razem coś nowego w niej odkrywając. Dzięki Niemenowi, dzięki Jego wspaniałym dokonaniom, kolejne pokolenia mogą odczuć piękno i radość duchowego przekazu. Chleb duchowy karmi nieustannie, karmi bo był ktoś, dzięki komu duchowy pokarm zaistniał i był ktoś kto ten pokarm wziął w swoje ręce i nam podał.
To jest nasze duchowe dziedzictwo. To jest kultura duchowa Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
To jakie będą Rzeczypospolite zależy tylko od nas i to Niemen chciał nam dogłębnie uświadomić, chciał obudzić nasze sumienia, przywrócić nam samym jak i całemu naszemu dziedzictwu wymiar godności.

Wielowiekowa mądrość narodu nie ma nic wspólnego z transparentnością kultury ostatnich dziesięcioleci. To jacy jesteśmy wykuwało się już ponad tysiąc lat, każde pokolenie coś do duchowej skarbnicy dokładało i jeżeli mamy nadal być niepodległym szanującym się narodem, to nie możemy być przysłowiową papugą innych narodów. Wróćmy więc idąc za myślą Norwida i za głosem Niemena do kraju tego gdzie kruszynę chleba.... Nie ma innej bardziej godnej drogi dla wielkiej naszej narodowej społeczności.

Oddajmy jeszcze raz głos Norwidowi, którego fraszkę jakże nadal aktualną (mimo, że w dzisiejszych czasach to pojednanie ma charakter bardziej medialny niż militarny) recytował Niemen.

SIŁA ICH
( fraszka )

Ogromne wojska, bitne generały,
Policje - tajne, widne i dwu-płciowe –
Przeciwko komuż tak się pojednały? –
Przeciwko kilku myślom... co nie nowe!...
gasket
2007-05-15 10:46:27
Widze niestety, ze temat dziedzictwo vs kultura nikogo nie interesuje do tego stopnia, zeby sie wypowiedzial na temat. Sa przeciez encyklopedie! Ktore odpowiedza nam na kazde pytanie a gazety i telewizja powiedza co myslec o faktach! Racja Markovitzu. Przeciez i w encyklopedii znajdziemy informacje, ze popularny kardynal nazywal sie nie Wojtylla, tylko Wojtyla, i ze nauke swoja oparl nie tylko na Pismie Sw. (wlasciwa polska, tradycyjna, w tym romantyczna pisownia - z duzych liter; mozliwa rowniez: Pismo sw.) (***1) ale i na Akwinacie, ktorego mysli uzupelnil i rozwinal w oparciu np. o Schelera. Po coz wiec nawet te poprawki, skoro i tak - wszyscy wiedza? No ale dosyc moich placzow na dzisiaj.


Zwracam sie z prosba do autora tematu o dokladniejsze odpowiedzi na pytania Markovitza, ktory jest byc moze ukontentowany. Sa jednak osoby na forum (w tym ja) ktore nie czuja sie nimi w pelni usatysfakcjonowane.

Pytanie drugie:


Andrzej Mróz
ad 2. W tamtych czasach dokonać tego mógł tylko komunista. Niemen natomiast w owych czasach nie stanowił dla nikogo zagrożenia.


"W tamtych czasach dokonać tego (czego? byc "współautorem wielu pięknych piosenek i propagatorem twórczości Niemena"?) mógł tylko komunista". Czyli co, Niemen podpial sie pod komuniste i tak wlasnie osiagnal sukces??? To wynika z odpowiedzi Andrzeja i powinno zostac wyjasnione dokladniej, bo ja czegos takiego przyjac nie moge!

I co za znaczenie ma, ze Niemen nie stanowil zagrozenia? Z Walickimi przyjaznil sie do konca.
Andrzej Mróz
Markovitz3. Wreszcie wątpliwość o najszerszym zasięgu historycznym: czy Niemena jako twórcę muzyki popularnej (zwanej też rozrywkową), muzyka prezentującego się na estradach festiwali (rockowych i piosenki), poetę publikującego w TERAZ ROCku możemy w sposób uprawniony nazywać artystą romantycznym ?
Czy to nie nazbyt patetyczne określenie ?


ad.3 Nie nazwałem ani razu Niemena artystą romantycznym, choć bez wątpienia takim był.

Dziwna odpowiedz. A potem tlumaczenie, ze Krasinski byl prawnikiem i ze pieniadze mial z gieldy. No tak. Czy jednak paral sie poezja rozrywkowa? Nie. (Wiem to z encyklopedii!). A Niemen zajmowal sie wlasnie muzyka popularna... To chyba jest roznica?


Trawestujac ostatnie pytanie Markovitza, zapytam sam:

Wreszcie wątpliwość o najszerszym zasięgu historycznym: czy Niemena jako twórcę muzyki popularnej (zwanej też rozrywkową), muzyka prezentującego się na estradach festiwali (rockowych i piosenki), poetę publikującego w TERAZ ROCku możemy w sposób uprawniony wlaczac do kultury duchowej, badz narodowego dziedzictwa?

Czyzby polska kultura duchowa byla - rozrywkowa???

Przypisy:
***1. Mysle Andrzeju, ze w romantycznym uniesieniu kultury duchowej nalezaloby akurat te literowki poprawic. Zlosliwy Freud moglby nam zwrocic uwage, ze w ten sposob wlasnie ujawniamy swoja kulture duchowa. Nie zrobmy mu tej przyjemnosci.
Andrzej Mróz
2007-05-15 12:35:00
Gasket może sie zdziwisz, ale chcę Ci podziękować, za uwagi odnośnie literówek. Miałem też iskrówki na pw. odnośnie innych niedociągnięć gramatycznych w tym i... ortograficznych.
Andrzej Mróz
2007-05-16 05:07:13
Próba spojrzenia na rozważany temat powoli dobiegła końca. Jednak uważam, że to co dotychczas zostało napisane to jedynie pobieżny szkic problemu, któremu warto poświecić więcej uwagi. Namawiam wszystkich chętnych do rozszerzenia tematu, na dyskusję w temacie, do rzucenia światła wiedzy i rozumienia na te aspekty, które z powodu mojej jedynie amatorszczyzny nie zostały w nim zauważone. Myślę, że i sam coś jeszcze tu w przyszłości bliższej, czy dalszej dopiszę. Naszym wspólnym skarbem jest zarówno Niemen ze swoim dorobkiem, jak i nasza duchowa tradycja w którą zarówno Niemen jak i jego twórczość wspaniale się wpisują. Któż inny jak nie my Polacy powinniśmy szanować jedyne w swoim rodzaju korzenie z których jako zbiorowość wyrastamy. Nie ma dwu identycznych ludzi i nie ma dwu identycznych narodów. Jeżeli będziemy pawiem, czy papugą innych, to nigdy nie odnajdziemy największego skarbu, tego co autentycznie nasze. Cudze chwalmy, ale swoje poznawajmy, abyśmy mogli sami siebie określić i uszanować, bo nasza kultura na tle kultur innych narodów nie ma się czego wstydzić. Przez całe stulecia szerzej i głębiej dostrzegaliśmy sprawy międzynarodowe, społeczne, ludzkie niż inne europejskie narody. Gdy Paweł Włodkowic i Stanisław ze Skarbimierza na soborze w Konstancji (1414 – 1418 r.) przemawiali do przedstawicieli innych narodów o konieczności wzajemnego poszanowania między narodami, nikt z adresatów tej mowy nie rozumiał, nawet nie kojarzono o czym nasi rodacy mówią, tak nieprzygotowana była jeszcze wówczas Europa na humanizm. Wystąpienie pozostało bez echa, nie tylko w tamtych czasach, ale i wieki później. Myślę, że i dziś Europie niełatwo by przyszło zrozumieć te poglądy, które zostały sześćset lat temu wyłożone przez naszych rodaków. Już wtedy nasi, polscy myśliciele sugerowali możliwości łączenia się narodów w większe państwowości wielonarodowe, dla zapewnienia narodom bezpieczeństwa i lepszej organizacji życia wewnętrznego. Podstawowa zasada głoszona w polskiej kulturze politycznej, że narody powinny się jednoczyć jak wolny z wolnym i jak równy z równym do dziś nie znalazła zastosowania. Nie ma wolnych i równych, gdy jest wyścig interesów.


Myślę, że i Niemen ze swoim wkładem w naszą kulturę, może być traktowany jak wielkie i niepowtarzalne zjawisko. Ta niekończąca się pieśń, którą nas obdarzył, wzbogacił duchowo pozostanie już „na wieka” (jak powiedziała Teresa Aksciłowicz w reportażu „Czas jak rzeka”) z nami i z tymi co przyjdą po nas aby tu żyć i aby w tym co my pozostawimy po sobie, doszukiwać się swoich własnych korzeni.


--------------------------------------------------------------------------------------


Jest to już mój ostatni post w tym temacie, który mam nadzieję przedstawiłem choć skrótowo, to jednak w miarę obszernie. Taki był mniej więcej zamysł tego przedsięwzięcia. Kiedy dotrze do mojej świadomości coś co przeoczyłem, pominąłem, nie zauważyłem, lub nie zdążyłem tego wcześniej poznać aby móc to tu zaprezentować, to postaram się temat uzupełnić w kolejnych postach.
Mam też wielką nadzieję, że spotkam się z rzeczowym ustosunkowaniem do moich tez i temat samoistnie się rozszerzy w wyniku naszej wspólnej dyskusji. Dziękuję wszystkim za wytrwałość i za zrozumienie, wszak pisałem całość na bieżąco i bez możliwości autoweryfikacji, do której niezbędny jest dystans czasowy. Przepraszam też za powstały w pewnym momencie bałagan.
gasket
2007-05-16 14:58:46
Andrzej MrózNiemen ze swoim wkładem w naszą kulturę, może być traktowany jak wielkie i niepowtarzalne zjawisko. ... Taki był mniej więcej zamysł tego przedsięwzięcia.

coś co przeoczyłem, pominąłem, nie zauważyłem, lub nie zdążyłem

Andrzeju, w imieniu wlasnym dziekuje za przedstawienie wyczerpujacych efektow Twoich wlasnych przemyslen. Jako autor powyzszego opracowania, przedstawiles Niemena w sposob nieco zamazany, niewyrazny, jakby wzorujac sie na markovitzowym golebiu. Rozumien, ze szkicowo, takze z powodow ograniczonej ilosci miejsc(a), potraktowales cale tlo. Boli mnie, ze samego Niemena, w to tlo rowniez - nieco rozmazales.

Dostajemy w powyzszych wywodach "postac" Niemena, ktora przewija sie jak cien po roznych zakamarkach Twojej kultury duchowej, od Sarmacji po wspolczesnosc. Postac, ktora unosi sie ponad, badz pojawia niespodziewanie i rownie niespodziewanie znika w dziejach Twojego obraz kultury i historii. Zdecydowanego obrazu Niemena i jego miejsca nie dostajemy jednak.

Nie podales nam wlasciwego miejsca Niemena w kulturze duchowej. To przeoczyles. Stwierdziles tylko jego obecnosc. Wywolales z przeszlosci rozne duchy, ktore swoje okreslone miejsca maja. Jednak Niemenowi miejsca takiego nie dales.


Czyzbys oczekiwal sprecyzowania teraz - od nas???
Markovitz
2007-05-16 16:19:59
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-05-16 16:19:59 przez Markovitz
Gasket Czyli co, Niemen podpial sie pod komuniste i tak wlasnie osiagnal sukces ??? (...) Z Walickimi przyjaźnil sie do końca.


Dobrze o Obu Panach świadczy, że mimo różnicy poglądów przyjaźnili się aż do końca !

Gaskecie - być może "podpinali się" karierowicze aparatu partyjnego, ale na litość boską - przecież nie - muzycy rockowi.

Czy przespałeś PRL ? Przecież oficjalna propaganda całe środowisko big-beatowe przedstawiała jako pół-legalny podejrzany o czerpanie z obcych ideowo idei światek.

W pytaniu dotyczącym Osoby tak zasłużonej dla powstania i rozwoju muzyki rockowej w Polsce nie chodziło mi o uszczypliwość wobec pana Franciszka Walickiego, ani artystów, którymi się zajmował.

Chciałem zwrócić Andrzejowi uwagę, że często używane przez Niego w szkicu bardzo pojemne pojęcia o pejoratywnym wydźwięku zawierają spory obszar nieścisłości.

Pojęcie "towarzyszy", czyli -jak rozumiem członków PZPR- użyte jest zbyt szeroko jak na zdefiniowanie grupy ludzi, którym nie podobał się rock&roll i debiutujący w latach 60-tych zbuntowany młodzian Wydrzycki.

Większość z nas zna historię zakończenia działalności przez pierwszy rockowy skład, którym zajmował się Franciszek Walicki. Po występach na Śląsku zastrzeżenia do tow.Walickiego i zespołu Rhytm & Blues miał sam sekretarz wojewódzki partii tow. Edward Gierek. Nie okazał wtedy żadnej wyrozumiałości dla pasji red.Walickiego - szeregowego członka tejże partii.

A więc twardogłowi towarzysze zakazywali, ograniczali i polecali nie lansować "Niemenków", gdy równocześnie wewnątrzpartyjna opozycja o inklinacjach zgoła liberalnych ściągała na koncerty The Animals, Paula Ankę, The Rolling Stones, Blood Sweet and Tears i innych przedstawicieli kultury "zgniłego" Zachodu.
Podobnie rzecz ma się z "liberałami" po odzyskaniu niepodległości.
Byli tacy, którzy zapraszali Niemena do mediów i tacy, którym być może to się nie podobało, bo woleli lansować raczej niewyszukane muzyczne trendy.
Trudno mi zaakceptować takie uproszczenia.
Andrzej Mróz
2007-05-16 17:46:16
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-05-16 17:46:16 przez Andrzej Mróz
MarkovitzPodobnie rzecz ma się z "liberałami" po odzyskanie niepodległości.
Byli tacy, którzy zapraszali Niemena do mediów i tacy, którym być może to się nie podobało, bo woleli lansować raczej niewyszukane muzyczne trendy.


Byli tacy a jakże, zapraszali Go do swoich audycji aby poklepać po ramieniu, aby powiedzieć jaki to Niemen znakomity artysta ...itd. i zaprezentować wszystkim jak to tak wielki i o tak wielkim dorobku twórca śpiewa "Dziwny jest ten świat", czy "Pod papugami". Efekt (zamierzony, czy nie?) był taki, że ci, którzy mieli w ten sposób okazję zapoznać się z tak prezentowanym artystą wyrabiali sobie na podstawie takich aktów dobroczynności wobec Niego pogląd, że Niemen to tylko kilka (wprawdzie dobrych, ale tylko kilka) piosenek. Ponoć wielki artysta, ale... bez repertuaru.
Andrzej Mróz
2007-05-16 18:26:24
Ja jeszcze do poprzedniego postu:

Chciałem zwrócić Andrzejowi uwagę, że często używane przez Niego w szkicu bardzo pojemne pojęcia o pejoratywnym wydźwięku zawierają spory obszar nieścisłości.


Pojęcie „towarzysze” zawęziłem do pewnej podgrupy ich społeczności i wyraźnie o tym napisałem, choć patrząc na nich wszystkich, możemy bez zastanowienia przyjąć, że wszyscy funkcyjni komuniści byli „towarzyszami”. Tak też się do siebie przynajmniej oficjalnie zwracali. W swoim opracowaniu nadałem słowu „towarzysze” wydźwięk ironiczny, choćby tylko dlatego, że sami o to zadbali, żeby tak ich postrzegać. Dla poszerzenia swojej argumentacji dodam, że wśród „towarzyszy” na pewno obowiązywała i jak widać nadal obowiązuje iście muszkieterowska zasada: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”

Dowolność poglądów w tej społeczności może występować jedynie w obszarach w których jest dozwolona, w obszarach zastrzeżonych obowiązuje tak teraz, jak i wówczas j...j....j...jednomyślność.
Markovitz
2007-05-16 18:42:14
Andrzej Mróz Dla poszerzenia swojej argumentacji dodam, że wśród „towarzyszy” na pewno obowiązywała i jak widać nadal obowiązuje iście muszkieterowska zasada: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”


To bajki. Skąd bowiem wzięłaby się tak liczna grupa rewizjonistów partyjnych usuwanych z PZPR, a nie rzadko zmuszanych do wyjazdu za granicę ?

I nie upieraj się Andrzeju, bo oczywiste jest, że w tej mierze pozwoliłeś sobie na zbytnie uproszczenie. Tak Ci pasowało 8)

Dla dobra polskiej kultury popularnej w obrębie, której najpełniej zaistniała osobowość artystyczna Niemena więcej zasług mają Franciszek Walicki , Władysław Jakubowski (z ramienia Pagartu pośredniczył w kontaktach z Marleną Dietrich) i Włodzimierz Sokorski (Szef Radiokomitetu, który przyznał Niemenowi w 1967r. nagrodę w Opolu) niż przywoływani tu "pampersi" oraz wszyscy prezesi, szefowie telewizyjnej Jedynki i Dwójki po 1990r. razem wzięci.
Andrzej Mróz
2007-05-16 18:56:46
MarkovitzDla dobra polskiej kultury popularnej w obrębie, której najpełniej zaistniała osobowość artystyczna Niemena więcej zasług mają Franciszek Walicki , Władysław Jakubowski (z ramienia Pagartu pośredniczył w kontaktach z Marleną Dietrich) i Włodzimierz Sokorski (Szef Radiokomitetu, który przyznał Niemenowi w 1967r. nagrodę w Opolu) niż przywoływani tu "pampersi" i wszyscy szefowie Jedynki i Dwójki po 1990r. razem wzięci.


Absolutnie tak samo uważam. :D

A uproszczenia,.... czy ja miałem analizować szczegółowo tamte czasy i wszystkie poszczególne układy?
Zarysowałem jedynie problem i chętnie widzę wszelkie uszczegółowienia, poszerzenia. Myślę, że nurt mojego myślenia jest poprawny, a że nie o wszystkim i nie naraz, poprostu nie czuję się kompetentny do tego, a pozwól też, że przypomnę Ci, że sam mnie atakowałeś o przydługi monolog. W końcu sprawy wokół mojego pisania tak się pogmatwały, że i wenę gdzieś zgubiłem, a może.... sobie sama, (hm) gdzieś poszła. :lol:
Jurek
2016-07-02 22:18:24
Świetne opracowanie Andrzeja Mroza uzupełnię swoim opisem , jak Polki i Polacy zareagowali na wypowiedż Czesława Niemena we Wrocławiu , podczas koncertu w Hali Ludowej w listopadzie bądż grudniu 1981 roku . Finał koncertu , na estradzie samotny Czesław Niemen śpiewa walecznie i smutno pieśń "Dziwny jest ten świat" , po wykonaniu pieśni mówi słowa : " niebawem się przekonamy " , lub " niebawem się przekonacie" , piszę w dwu możliwych wersjach, bo dwie ostatnie sylaby nie były słyszalne, bo realizator koncertu wyłączył dżwięk i światło . Co się dzieje, cisza , ciemność . Olbrzymie wnętrze Hali Ludowej we Wrocławiu tworzy wspaniały nastrój . Cisza, kompletna ciemność , czas trwania takiej sytuacji jedna minuta , dwie minuty, trzy minuty . Czesław Niemen powiedział , Polki i Polacy wysłuchali , wyłączono dżwięk Czesławowi Niemenowi w czasie wypowiadania takich słów. Godność Czesława Niemena przejęła zgromadzona publiczność, Polki i Polacy. Godne stanie i co dalej . Za jakiś czas włączono jakieś trochę światła , spokojne i godne odnalezienie swojej drogi. Ale wrażenie , sam Czesław Niemen mówi takie słowa . Za jakiś czas słowa , które mówi Czesław Niemen stają się rzeczywistością. Zostaje ogłoszony stan wojenny w Polsce.
Jurek
Tadeusz
2016-07-03 07:06:47
Jurek napisał:
Olbrzymie wnętrze Hali Ludowej we Wrocławiu tworzy wspaniały nastrój .

Małe sprostowanie - nazwę tego obiektu zmieniono po zmianie ustroju w Polsce i obecnie nosi on nazwę "Hala Stulecia"
hala_stulecia2.jpg hala_stulecia2.jpg | Komentarz: Hala Stulecia
Jurek
2016-07-07 09:42:13
Tadeuszu, w swoim opisie nazwa Hala Ludowa w roku 1981 i w roku 1982 jest częścią relacji , tak jak było . Czesław Niemen przemawia do zgromadzonego ludu .
Relacja z koncertu Czesława Niemena w roku 1981 zawiera oryginalne nazewnictwo.
Nowa nazwa w ogóle nie pasuje do niczego .
Jurek
Tadeusz
2016-07-09 08:44:08
Ja nie napisałem tego sprostowania z zamiarem jakiejkolwiek sugestii. Zrobiłem to ze względu na niewtajemniczonych, aby nie byli w błędzie dotyczącym aktualnej nazwy tego obiektu.
Jurek
2016-07-09 12:33:58
Tadeuszu, jestem zgodny w tej sprawie , Jurek

Chcę opisać , co myślę po przeczytaniu postów w tym tytule. Co wchodzi w skład narodowego kulturowego bogactwa;
1. Piosenka "Dziwny jest ten świat" , wykonanie , koncert w Opolu, Festiwal Polskiej Piosenki, czerwiec 1967 , Czesław Niemen i Akwarele i Alibabki.
2. Kompozycja "Dziwny jest ten świat" , wykonanie , koncert w Opolu , Festiwal Polskiej Piosenki, czerwiec 1972 , Grupa Niemen.
3. Pieśń "Dziwny jest ten świat" , wykonanie , koncert we Wrocławiu , w Hali Ludowej , listopad lub grudzień 1981 , samotnie Czesław Niemen.
Ja napiszę, trzy wymienione przeze mnie realizacje ; piosenka, kompozycja i pieśń .
Narodowe kulturowe bogactwo są to pieśni zgromadzone przez Oskara Kolberga, mazurki Fryderyka Chopina, piosenki Czesława Niemena, kompozycje instrumentalne Czesława Niemena, pieśni Czesława Niemena, różne piosenki , pieśni, kompozycje , to co słychać w muzyce.
Narodowe kulturowe bogactwo , jest bogato.
Jurek
Jurek
2016-08-05 08:44:10
Po lekturze opracowania Andrzeja Mroza "Niemen a kultura duchowa narodu'' mam co nieco do napisania. Ja zatytuuję swoje pisanie "Niemen a kulturowe narodowe bogactwo" , jest taki tytuł realnym poglądem na polską rzeczywistość. Co takiego wchodzi w skład kulturowego narodowego bogactwa. Wytwory wyobrażni Artystek i Artystów , uznane za narodowe kulturowe bogactwo. W przypadku Czesława Niemena chodzi o wszystko; piosenki, pieśni, kompozycje, malarstwo, pisanie . Kawa na ławę, co ; płyty , nagrania,zdjęcia , obrazy, słowa pisane.
Publiczność Niemena, proszę ; rok 1981 listopad lub grudzień , koncert Czesława Niemena w Hali Ludowej we Wrocławiu, mnóstwo ludzi stawiło się na spotkanie z Niemenem.Byłem na tym koncercie. O co chodziło, o zobaczenie na własne oczy i wysłuchanie na własne uszy Czesława Niemena , jak zachowa się wobec rzeczywistości. Wszyscy w Polsce znają piosenkę w wykonaniu Tadeusza Rossa "Wejdą , nie wejdą", w domyśle uzbrojeni Ruscy w celu agresji na Polskę. Jak zachowa się człowiek , który stworzył "Dziwny świat" . Po wysłuchaniu z taśmy elektronicznych kompozycji Niemena, następuje oczekiwanie , i jest , Czesław Niemen rzeczywiście śpiewa "Dziwny jest ten świat", smutno, walecznie, trochę brzdąka jakieś dżwięki. Powaga sytuacji jest , dostojność Czesława Niemena , klimat zagęszcza się . Brawa , i , myślę , "takie jest życie, do widzenia" , ale nie. Czesław Niemen nachyla się do mikrofonu, mówi: "Niebawem się przekonamy". Momentalnie zostaje wyłączony prąd w ogóle, cicho i ciemno. Publiczność, ja , stanie i stanie , jedna minuta, dwie minuty . Jaki był posłuch publiczności dla Czesława Niemena, ostatnie słowa na tym koncercie należały do Niemena, i praktycznie , mniej więcej , nikt nie odważył się powiedzieć coś głośno po Czesławie Niemenie. Mniej więcej, koncert muzyki estradowej wyzwala emocje. Ogólnie cicho , ciemno, za jakiś czas włączono jakieś światło, wybieram swoja drogę i podążam wybraną drogą. Oczekiwałem na słowa Czesława Niemena i doczekałem się tych słów na temat polskiej rzeczywistości w jesieni 1981 roku.
Słowa Czesława Niemena ,śpiewane i powiedziane na tym koncercie pozwoliły mi zrozumieć czas 1981, 1982 roku .

"Publiczność dojrzewała do odbioru coraz trudniejszej muzyki" takie słowa pisze Andrzej Mróz . Usiłowanie traktowania ludzi jako jeszcze niedojrzałych, dojrzewających, całkiem dojrzałych jest tylko usiłowaniem .

Jurek
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Muzyko moja | górę strony