Opozycja zarówno wtedy, jak i zawsze dzieliła się na tę, która była autentyczną i na „towarzyszy opozycjonistów”. Autentyczni opozycjoniści, szczególnie ci których zbyt się obawiano ginęli z rąk „towarzyszy”. „Towarzysze opozycjoniści” zawsze mieli się dobrze, a nawet pisane im było w gwiazdach ponieść dalej na własnych barkach, w kolejną epokę innej równie absurdalnej ideologii, czterdziestomilionowy naród.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie był opozycjonistą. Nie był w opozycji do jakiejkolwiek destrukcji społeczno – politycznej, jakkolwiek by ona się nazywała.
W swoich kazaniach nawiązywał do głębokiej mądrości, jaką nosiły w sobie polska i chrześcijańska tradycja, i kultura. Był głosem polskiego i ludzkiego zarazem sumienia.
Mimo, że nie był opozycjonistą względem czegokolwiek, za takiego został uznany przez zaniepokojonych jego nauką „towarzyszy”. Jeszcze bardziej niepokoiła „towarzyszy” charyzma księdza i wynikające z niej szerokie oddziaływanie społeczne nauki opartej na wartościach wykształconych przez chrześcijaństwo i polski romantyzm.
Ksiądz Popiełuszko był człowiekiem autentycznym i mocno zaangażowanym w swoje posłannictwo, dlatego przez „towarzyszy” uznany został za zbyt wielkie zagrożenie, na drodze realizacji ich pokrętnych planów. Wydali na niego i wykonali wyrok w sposób okrutny, pastwiąc się jeszcze nad nim w ostatniej chwili jego życia. Bestialska śmierć księdza Popiełuszki wstrząsnęła całym narodem. Wstrząsnęła też Niemenem. Dla oddania hołdu jednemu z najwspanialszych synów naszego narodu napisał i oprawił muzycznie wiersz znany pod różnymi tytułami: „Amen”, „W imię Niepodległej”, „Nie obawiajcie się prawdy”.
Zobrazował w nim, lub inaczej uplastycznił, to co miało miejsce w rzeczywistości - białą gołębicę symbol pokoju, pojednania, który nie mógł sam w sobie stanowić dla kogokolwiek fizycznego zagrożenia (mimo orlich skrzydeł). Zagrożenie w poczuciu morderców było natury duchowej. Gdy walka toczy się o rzędy dusz, staje się bezpardonową.
Rozwinięta świadomość ludzka, społeczna jest największym zagrożeniem dla wszelkiej maści doktryn i ideologii. Polska kultura duchowa była i jest nadal (niczym „pieśń nieskończona, której bronić aż do końca będę...”) kulturą dojrzałej, wrażliwej i rozległej świadomości.
Świadomość ta wymyka się spod możliwości manipulowania nią i z żywą obecnością jej w sercach, i umysłach ludzkich, „towarzysze”, i ich następcy nie mogli się pogodzić. Walka z tą świadomością, zabiła księdza Popiełuszko.
Przerażającym i wiele mówiącym o autorach zbrodni jest fakt, że czynu tego dokonać musieli w zgodzie ze swoim (takim jakie ono jest) sumieniem. „Towarzysze” uczynili przecież to, co w swoich sercach i umysłach uważali za słuszne. Zamordowali człowieka aby zapobiec chwili, lub odsunąć ją w czasie, aby oddalić termin, gdy runą wszystkie monumenty i dźwięki diamentowe zostaną usłyszane, i zrozumiane niczym muzyka złotego rogu. Wszystko wróci wówczas na właściwe sobie miejsce, a my przebudzimy się znów w kraju, gdzie kruszynę chleba....
Takie oczekiwania zwykliśmy już traktować z przymrużeniem oka, nie ma w nas już tej żywej wiary w naszą polską tożsamość, duchowość i niezależność. Nie ma w nas ducha wiary, że „biel niepokalana, dobrem się objawi” – tym dobrem, któremu - jak nauczał ksiądz Jerzy - pisane jest zło zwyciężyć. Jeżeli jednak będzie inaczej to nasilanie się traktowania przedmiotowo naszego społeczeństwa przez kolejne utopie doprowadzi nieuchronnie do zdominowania naszej duchowości przez chwilowe ulotne bożyszcza przeciągane na zgliszczach tego, czego nie było nam dane poznać.
Znamiennym jest to, że Niemen śpiewa ten utwór w osobie pierwszej, co oznacza, że w sposób absolutny utożsamia się z księdzem Popiełuszko i jego nauką. Daje też w ten sposób możliwość wyrażenia, wyartykułowania tego, czego nie mógł już dopowiedzieć ksiądz Jerzy.
--------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy po wiecu robotniczym pod Politechniką Gdańską w grudniu 1970 r. wróciłem podbudowany do domu i podzieliłem się tym czego byłem świadkiem, brat mojej mamy, mój wujek, żołnierz A.K. uczestnik Powstania Warszawskiego, powiedział mi, „zobaczysz jutro w całym mieście będą tylko czołgi”. Trudno było mi będącemu w amoku euforii w to uwierzyć. W nocy jednak słyszałem niekończące się odgłosy gąsienic czołgów pędzących po bruku ulicy odległej w prostej linii o ok. jeden kilometr od mojego domu. Dzień powitał mnie w mieście wizją jaką roztoczył wcześniej mój wujek.
Podobnie w grudniu 1981 r. „towarzysze” nie podołaliby utrapieniom które spadały na ich zatroskane naszymi losami głowy „ze wszystkich stron kosmosu”, gdyby nie czołgi i ich ponure terkotanie na drogach dojazdowych do polskich miast.
Te same odgłosy terkoczących czołgów, towarzyszyły koncertom Niemena w 1984 r. Przygnębiająca muzyka wywoływała ciarki przerażenia. Nie była jedynie dźwiękowym podkładem pod „Sen końca i początku”, który pierwszy raz w atmosferze przetaczających się czołgów zabrzmiał w moich uszach w Teatrze Wybrzeże w 1984 r.
Terkotanie pobrzmiewało we wszystkich innych utworach.
Niemen został odarty z własnej godności, nie tyle samym rzekomym poparciem stanu wojennego, ale ustawieniem go przez opozycję w szeregu wszelkiej maści małych człowieczków, którzy niekiedy jedynie dla doraźnych korzyści, publicznie wspierali walczących z narodem „towarzyszy”. Poczucie sponiewierania miało podwójny wyraz, społeczny i osobisty. Oderwało go od aktywnego życia artystycznego w obłoki wewnętrzne, aż do....gwiazd, w przestrzenie mgławic, stamtąd nie musiał już spoglądać na poczynania „towarzyszy”. Trwało to tak długo, że sprawy te pokryły się kurzem w Jego sercu. Imperium piekielne jednak nie powstało, bo choć mocarze byli, to jednak trony nie okazały się nieśmiertelne.
Niemen opowiadał w tamtym czasie na koncertach, że miał zamiar wycofać się z „zawodu na którym się zawiódł srogo”. Jednak po długiej przerwie wróciła energia, napisał też kilka „wierszydeł”, i zaczął kontynuować swoją profesję.
O napisanych przez siebie tekstach powiedział, są „one niestety gorzkie tak, że proszę się przygotować, że dostanie się nam wszystkim i może nasuną się jakieś pozytywne refleksje z tego”
Cytując Norwida dodał, że nie w tym rzecz aby milczeć na temat swego gniazda, bo więcej zła wyrządza przemilczanie problemów niż mówienie o nich.
--------------------------------------------------------------------------------------
Duchowe dziedzictwo tworzy się na mocnym i zdrowym pniu kultury i tradycji określonej zbiorowości. Każde pokolenie do tego zbioru dodaje swój wkład. Naród cementuje się wokół własnych wartości duchowych wypracowywanych przez pokolenia. W niczym to nie ogranicza niczyjej indywidualnej swobody duchowej, intelektualnej, czy fizycznej. Jako naród tworzymy więzi między ludzkie i chronimy je. To nam pozwala przetrwać różne kryzysy społeczne, czy polityczne jakimi nacechowane jest życie wszystkich zbiorowości. To pozwala również poszczególnym jednostkom dowolnie się realizować, zapewnia im poczucie bezpieczeństwa w ramach funkcjonowania zbiorowości, jak i poza nią.
Każda zbiorowość rozumując analogicznie jest odzwierciedleniem indywidualności na wielką skalę, posiada niejako swoją własną osobowość. Istotnym dla życia wszystkich zbiorowości jest to aby ta zbiorowa osobowość nie uległa zniszczeniu przez próby nadania jej cech schizofrenicznych. Wtedy może pojawić się sytuacja w której część wartości szanujemy, szczególnie w dni świąteczne, w inne dni zastanawiamy się czy nam się opłaca szanować samych siebie, jako zbiorowość, jako naród. Jeżeli my będziemy wątpić, to nie oczekujmy na to, że inne zbiorowości będą nas poważać, że będą nas traktować tak jak traktuje się ludzi i zbiorowości ludzkie świadome swojej odrębności i szanujące ją. Inaczej mówiąc, tak jak my siebie, tak inni nas.
Niemen w trudnych i podważających nasz duchowy dorobek latach dziewięćdziesiątych wrócił do śpiewania Norwida.
Najwymowniejszym utworem tego okresu stała się „Pieśń od ziemi naszej”.
W latach w których było dane nam dokonywać przekształceń ustrojowych, oddzielać się od jednej zideologizowanej przeszłości, pojawiły się istotne, mające uzasadnienie w faktach obawy, czy aby nie popadamy w kolejną, prowadzącą nas na duchowe manowce obłędną ideologię. Zdominowane przez liberalizm media, nie dopuszczały do głosu inaczej postrzegających, tych dla których to co jest naszym największym skarbem, nasze dziedzictwo duchowe było podstawą na której powinniśmy odbudowywać naszą tożsamość narodową. „Normalną” praktyką mediów stało się biczowanie ośmieszaniem tych, którzy mimo wszystko decydowali się przeciwstawiać napływowi liberalnego obłędu, tych którzy starali się wskazać, że nie jesteśmy znikąd, że mamy swoją kulturę, tradycję i prawo do historycznej prawdy.
Jeszcze raz wkleję wypowiedź Niemena, którą wcześniej już wkleił Szach’raj:
C.NIEMEN : „Muszę powiedzieć, że mam jeszcze sporo wierszy Norwida do zaśpiewania, które czekają na swoją kolej. Myślę, że jestem jeszcze winien poecie płytę pod tytułem "Pieśń od ziemi naszej" - bardzo aktualna, jak się dziś okazuje.”
Pozwólmy sobie na chwilę skupienia nad tym co o nas i otaczającej nas rzeczywistości napisał Norwid.
PIEŚŃ OD ZIEMI NASZEJ
Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica,
Tam jest mój środek dziś - tam ma stolica,
Tam jest mój gród.
Od wschodu: mądrość-kłamstwa i ciemnota,
Karności harap lub samotrzask z złota,
Trąd, jad i brud.
Na zachód: kłamstwo-wiedzy i błyskotność,
Formalizm prawdy - wnętrzna bez-istotność,
A pycha pych!
Na północ: Zachód z Wschodem w zespoleniu,
A na południe: nadzieja w zwątpieniu
O złości złych!
II
Więc - mamże oczy zakryć i paść twarzą,
Wołając: "Kopyt niech mię grady zmażą,
Jak pierwo-traw!"
Więc mamże nie czuć, jaką na wulkanie
Stałem się wyspą, gdzie łez winobranie
I czarnej krwi!...
Więc - mamże barki wyrzucać do góry
Za lada gwiazdką ze złotymi pióry -
Za sny nieść jaw?
Lub znać, co ogień z łona mi wypali?
Gdzie spełznie? - odkąd nie postąpi daléj? -
I - zmarszczyć brwi...
III
Gdy ducha z mózgu nie wywikłasz tkanin
Wtedy cię czekam - ja, głupi Słowianin,
Zachodzie - ty!...
A tobie, Wschodzie, znaczę dzień-widzenia,
Gdy już nie będzie żadnego sumienia
W ogromni twéj.
A ciebie minę, o głucha Północy,
Południe! - klaśniesz mi, bo klaszczesz mocy;
Więc wstanę sam.
Braterstwo ludom dam, gdy łzy osuszę,
Bo wiem, co własność ma - co ścierpieć muszę -
Bo już się znam….
--------------------------------------------------------------------------------------
Czas mijał, a Niemen nadal nie pozwalał sobie na przemilczanie istotnych problemów zarówno ludzkich, jak i społecznych. Kolejna i ostatnia Jego płyta Spodchmurykapelusza, jest kontynuacją tych rozważań. Niemen staje się przez to niejako współczesnym bardem, który zwracając się do swoich słuchaczy, zwracając się do każdego człowieka, próbuje pobudzić ich do aktywności na wszystkich płaszczyznach ludzkiej egzystencji. Budzi refleksje nad bytowaniem, nad sensem tego czemu niekiedy oddajemy się bezkrytycznie, bezmyślnie.
Przynosi również współczesnemu światu te głębokie przemyślenia i nauki które skryte są w „archiwach” naszej kultury. Jeszcze raz dzięki Niemu, a może nawet jedyny raz dzięki Niemu przeżywamy refleksyjne teksty „Mojej ojczyzny”, „Mojej piosnki”, „Sieroctwa”, „Pielgrzyma”, „Pieśni od ziemi naszej” i innych. Wszystkie te utwory literackie można dzięki opracowaniu Szach’raja znaleźć pod adresem:
http://www.venco.com.pl/~dsier/Niemen/f ... 52&start=0
(Wydaje mi się, że można by było zebrać w podobne opracowanie pozostałe wiersze innych autorów wykonywane przez Niemena, jak i Jego własne teksty.)
Niemen to przede wszystkim największy bard polskiej najwartościowszej literatury. Podniósł On te wielkie dzieła ze stanu spoczynku w jakim były stojąc na księgarskich, czy też naszych domowych półkach, ożywił wspaniałą muzyką i niezwykłą interpretacją, nadał im ponadczasowy charakter, i wniósł tę poezję głęboko do naszych serc. Sprawił, że często i chętnie do niej wracamy, za każdym razem coś nowego w niej odkrywając. Dzięki Niemenowi, dzięki Jego wspaniałym dokonaniom, kolejne pokolenia mogą odczuć piękno i radość duchowego przekazu. Chleb duchowy karmi nieustannie, karmi bo był ktoś, dzięki komu duchowy pokarm zaistniał i był ktoś kto ten pokarm wziął w swoje ręce i nam podał.
To jest nasze duchowe dziedzictwo. To jest kultura duchowa Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
To jakie będą Rzeczypospolite zależy tylko od nas i to Niemen chciał nam dogłębnie uświadomić, chciał obudzić nasze sumienia, przywrócić nam samym jak i całemu naszemu dziedzictwu wymiar godności.
Wielowiekowa mądrość narodu nie ma nic wspólnego z transparentnością kultury ostatnich dziesięcioleci. To jacy jesteśmy wykuwało się już ponad tysiąc lat, każde pokolenie coś do duchowej skarbnicy dokładało i jeżeli mamy nadal być niepodległym szanującym się narodem, to nie możemy być przysłowiową papugą innych narodów. Wróćmy więc idąc za myślą Norwida i za głosem Niemena do kraju tego gdzie kruszynę chleba.... Nie ma innej bardziej godnej drogi dla wielkiej naszej narodowej społeczności.
Oddajmy jeszcze raz głos Norwidowi, którego fraszkę jakże nadal aktualną (mimo, że w dzisiejszych czasach to
pojednanie ma charakter bardziej medialny niż militarny) recytował Niemen.
SIŁA ICH
( fraszka )
Ogromne wojska, bitne generały,
Policje - tajne, widne i dwu-płciowe –
Przeciwko komuż tak się
pojednały? –
Przeciwko kilku myślom... co nie nowe!...
--------------------------------------------------------------------------------------
Próba spojrzenia na rozważany temat powoli dobiegła końca. Jednak uważam, że to co dotychczas zostało napisane to jedynie pobieżny szkic problemu, któremu warto poświecić więcej uwagi. Namawiam wszystkich chętnych do rozszerzenia tematu, na dyskusję w temacie, do rzucenia światła wiedzy i rozumienia na te aspekty, które z powodu mojej jedynie amatorszczyzny nie zostały w nim zauważone. Myślę, że i sam coś jeszcze tu w przyszłości bliższej, czy dalszej dopiszę. Naszym wspólnym skarbem jest zarówno Niemen ze swoim dorobkiem, jak i nasza duchowa tradycja w którą zarówno Niemen jak i jego twórczość wspaniale się wpisują. Któż inny jak nie my Polacy powinniśmy szanować jedyne w swoim rodzaju korzenie z których jako zbiorowość wyrastamy. Nie ma dwu identycznych ludzi i nie ma dwu identycznych narodów. Jeżeli będziemy pawiem, czy papugą innych, to nigdy nie odnajdziemy największego skarbu, tego co autentycznie nasze. Cudze chwalmy, ale swoje poznawajmy, abyśmy mogli sami siebie określić i uszanować, bo nasza kultura na tle kultur innych narodów nie ma się czego wstydzić. Przez całe stulecia szerzej i głębiej dostrzegaliśmy sprawy międzynarodowe, społeczne, ludzkie niż inne europejskie narody. Gdy Paweł Włodkowic i Stanisław ze Skarbimierza na soborze w Konstancji (1414 – 1418 r.) przemawiali do przedstawicieli innych narodów o konieczności wzajemnego poszanowania między narodami, nikt z adresatów tej mowy nie rozumiał, nawet nie kojarzono o czym nasi rodacy mówią, tak nieprzygotowana była jeszcze wówczas Europa na humanizm. Wystąpienie pozostało bez echa, nie tylko w tamtych czasach, ale i wieki później. Myślę, że i dziś Europie niełatwo by przyszło zrozumieć te poglądy, które zostały sześćset lat temu wyłożone przez naszych rodaków. Już wtedy nasi, polscy myśliciele sugerowali możliwości łączenia się narodów w większe państwowości wielonarodowe, dla zapewnienia narodom bezpieczeństwa i lepszej organizacji życia wewnętrznego. Podstawowa zasada głoszona w polskiej kulturze politycznej, że narody powinny się jednoczyć jak wolny z wolnym i jak równy z równym do dziś nie znalazła zastosowania. Nie ma wolnych i równych, gdy jest wyścig interesów.
Myślę, że i Niemen ze swoim wkładem w naszą kulturę, może być traktowany jak wielkie i niepowtarzalne zjawisko. Ta niekończąca się pieśń, którą nas obdarzył, wzbogacił duchowo pozostanie już „na wieka” (jak powiedziała Teresa Aksciłowicz w reportażu „Czas jak rzeka”) z nami i z tymi co przyjdą po nas aby tu żyć i aby w tym co my pozostawimy po sobie, doszukiwać się swoich własnych korzeni.
--------------------------------------------------------------------------------------
Jest to już mój ostatni post w tym temacie, który mam nadzieję przedstawiłem choć skrótowo, to jednak w miarę obszernie. Taki był mniej więcej zamysł tego przedsięwzięcia. Kiedy dotrze do mojej świadomości coś co przeoczyłem, pominąłem, nie zauważyłem, lub nie zdążyłem tego wcześniej poznać aby móc to tu zaprezentować, to postaram się temat uzupełnić w kolejnych postach.
Mam też wielką nadzieję, że spotkam się z rzeczowym ustosunkowaniem do moich tez i temat samoistnie się rozszerzy w wyniku naszej wspólnej dyskusji. Dziękuję wszystkim za wytrwałość i za zrozumienie, wszak pisałem całość na bieżąco i bez możliwości autoweryfikacji, do której niezbędny jest dystans czasowy. Przepraszam też za powstały w pewnym momencie bałagan.