Z emocjonalnego wpisu na Fb autorstwa p.Natalii Niemen wynika, że uważa ona dwóch znanych nam
niemenologów za "klasyczne przykłady tzw.pośmiertnych przyjaciół i znawców tematu". Do tego jej znajomi dołożyli porcję epitetów...
Rozumiem, że spadkobierczyni może nie lubić tych starszych panów, ale znali oni jej ojca i jego muzykę zanim zaczęła pobierać nauki. Pierwszy z panów- redaktor Wodniczak już w latach 70. pisał o muzyce Niemena w czasopiśmie NURT. Później - w jednym tylko 1990 roku p. Krzysztof zorganizował kilka koncertów Niemena w Poznaniu, w tym spektakularny występ z chórami (Koncert Dla Miasta). Z kolei
niemenolog nr 1- pan Tadeusz Skliński od połowy lat 60. dokumentuje wydarzenia z artystycznego życia Niemena, by w 2006r. opublikować album NIEMEN. DYSKOGRAFIA, FAKTY, TWÓRCZOŚĆ.
Spierając się o różne kwestie warto zachować umiar i wzajemny respekt, zwłaszcza że w cytowanych wypowiedziach w Newsweeku nie znalazłem nic obraźliwego. Nie respektując innych trudno samemu domagać się szacunku. Publikacja w Newsweeku daje powody do polemiki, ale nie do tak ostrej reakcji. Oczywiście - dywagacje na temat nazwiska (a wcześniej pseudonimu) "Niemen" nie są mocną stroną prezesa stowarzyszenia muzycznego BRZMIENIA...
A i redaktor Marek Gaszyński mógłby się chwilę zastanowić nad użyciem słowa "feta" w odniesieniu do obchodów bardzo smutnej rocznicy. Z kolei autor publikacji, mógłby czegoś dowiedzieć się o filmach - zarówno tych, które zrealizowano, jak i tych, które właśnie powstają. Pan Jacek Tomczuk z "Newsweeka"- tak jak kiedyś =>
Edyta Gietka z "Polityki"- chciał w nieco ironiczny sposób przedstawić racje obu stron sporu. Zamieszczona w tekście opinia anonimowego rozmówcy na temat życia osobistego p. Wydrzyckich była - moim zdaniem- równie mało przekonująca, co zbędna. To w końcu normalne, że małżonkowie żyjąc razem zajmują się na co dzień rozbieżnymi dziedzinami i realizują różne pasje.
Trudno natomiast odmówić racji prezesowi Czachorowi, gdy wspomina o wzajemnych waśniach i o słabym przygotowaniu do obchodów ważnej rocznicy. Coś jest na rzeczy także w opinii o
przaśności niektórych form upamiętnienia, ale jak może być inaczej skoro np. zloty fanów są na pół-oficjalne, przygotowywane chyłkiem, w obawie przed zakazami!
Najważniejsze zdanie wypowiedział w tym artykule dziennikarz muzyczny Daniel Wyszogrodzki mówiąc o braku całościowej wizji propagowania twórczości, o braku sprzyjającego klimatu i tak oto podsumowując:
Newsweek"... spadkobierczynie najwyraźniej sobie z tym nie radzą, grzęzną w kolejnych procesach, zakazach.
Może to nazbyt surowy osąd, bo jednak ukazało się kilka albumów z rarytasami, ale głośno było głównie o sporach.
Dodam, że nie ma oficjalnej strony Artysty, nie ma płyt DVD z jego programami tv i koncertami, nie ma wznowień dwóch ostatnich solowych albumów Niemena na CD. A co mamy? Panią Natalię krytykującą najwytrwalszych propagatorów Niemena i jej mamę, która w tym roku znów nie mogła pojawić się na
Dniu Niemena w Olsztynie, bo akurat załatwia w ministerstwie "duży projekt, przyszłoroczny". Tej treści informację podał ze sceny dyrektor olsztyńskiego MOK-u, a prowadząca koncert uzupełniła, że chodzi o projekt "
Niemen Mniej Znany" (hasło koncertów Natalii Niemen).
Niewiele zmienią ten stan rzeczy starania przywołane w końcu artykułu przez córkę Czesława, ani też (z drugiej strony) idea konspiracyjnego czczenia Niemena przez stowarzyszenia fanowskie. Zbliżająca się okrągła rocznica raczej nikogo nie pogodzi i wielka to szkoda, bo przecież Niemen-Wydrzycki nie był typem wojownika...
NIEMEN jako postać absorbująca od pół wieku świadomość słuchaczy może znaczyć dla naszej kultury narodowej równie wiele co dla spadkobierczyń mąż i ojciec, którego twórczością mogą dowolnie dysponować. I tę prostą zależność (z prawnymi niuansami) należałoby próbować zaakceptować, ale to tylko moje zdanie.
PS. Panie mogłyby w końcu zaakceptować sympatyczny termin "
niemenolog", który w potocznym znaczeniu oznacza kogoś, kto dobrze (a niekiedy może i lepiej od pań Niemen) zna
twórczość Niemena, zna jego
dyskografię i
drogę artystyczną. Do miana
niemenologów aspirują również ci, którzy starają się w swoich środowiskach propagować Niemena. A więc niekoniecznie chodzi o kogoś, kto się tak sam nazwał. Zapewne nadając takie miano miłośnikowi tej twórczości doceniło go grono fanów- ludzi o utrwalonej muzycznej pasji, bynajmniej nie koniunkturalistów...