Tadeuszu, słusznie napisałeś, że:
TadeuszCelem wywiadów-jak sadzę-jest zaprezentowanie sylwetki rozmówcy, poprzez pokazanie jego dorobku, poprzez pytania o poglądy i zamierzenia.
Ale już następne zdanie jest zdecydowanie godne poddania dyskusji.
Tadeusz Cechą dobrego wywiadu jest pomijanie przez pytającego spraw drażliwych a jednocześnie pokazanie w dyskretny sposób wad rozmówcy. Taka konwencja nie narusza dobrych obyczajów, a zainteresowany słuchacz i tak wyłapie wszystkie "smaczki"
Otóż ja mam zdecydowanie odmienne zdanie na ten temat.
Wywiad, poważny wywiad, mający ambicje dogłębnej penetracji problemu, to nie banalna wymiana zdań na neutralne tematy, prowadzona w "gładki" sposób, mająca na celu wysłuchanie jedynie tego, co chce nam powiedzieć rozmówca.
To byłoby o ś w i a d c z e n i e. Wywiad nie musi być prowadzony w sposób "drapieżny", ale nie wolno myśleć jedynie o tym, aby broń Boże nie urazić jakimś nieopacznym słowem, gościa zaproszonego do takiej dyskusji, bo ucieka cały sens rozmowy p o w a ż n e j, mogącej pozwolić na j e d n o z n c z n e odczytanie poglądów, zamiarów, celów, refleksji. Inaczej dalej brnąć będziemy w ślepą uliczkę niedopowiedzeń, domysłów, fikcji.
TadeuszZatem, co nam po walnięciu pałką w głowę ! To i tak nic nie zmieni, i tak nie dowiemy się co w niej siedzi; i tak wiemy, że siedzi w niej nie to, co chcieliby fani Niemena.
Więc po co pozostawiać niesmak? Niech tak zostanie, jak jest.
Nie chodzi o walnięcie pałką.
Wystarczy konsekwentne drążenie rozpoczętego wątku, dążenie do uzyskania, czasami aż do bólu szczerej odpowiedzi, i nie można tego traktować w sferze zachowania aroganckiego, nietaktownego. Traktujmy się poważnie.
Pytajmy z p o w a g ą o rzeczy w a ż n e i oczekujmy na nie, w a ż n y c h i p o w a ż n y c h odpowiedzi. Czy to niemożliwe? Czy to przerasta naszą wyobraźnię? Czy to komuś urąga?
Nie traktujmy spadkobierczyń w sposób infantylny, bo to właśnie im uwłacza. Trzeba stawiać - właśnie im - poprzeczkę nieco wyżej niż mieliśmy do czynienia w rozmówkach prowadzonych w TVP Kultura przez Z. Hołdysa. I co uzyskaliśmy takim stosunkiem do rozmówczyń i tematu rozmów? Nic!
Chybam, że komuś wyraźnie zależy na takim spłaszczaniu tematu i opowiadaniu nieistotnych dykteryjek o Niemenie lub pełnych słodyczy stwierdzeń, o braku znajomości twórczości męża i ojca. Chcemy tego, czy chcemy, aby w końcu i nas - fanów, słuchaczy i widzów, zaczęto szanować i traktować z należną powagą? Czy mamy zniżać się do poziomu, jaki jest lansowany w telewizjach komercyjnych?
Czy osiągniemy to poprzez pomijanie tematów drażliwych? Po raz drugi odpowiem - nie.
Będziemy kręcili się wokół tych samych pytań, stawianych sobie i spadkobierczyniom. Odfajkowanych, że padły, usprawiedliwjających nasz brak dociekliwości, dążenia do poznania prawdy i uzyskania odpowiedzi, dotyczącej prawdziwych intencji drugiej strony.
To wszystko jest dziwne i niezrozumiałe. Stawia nas na linii frontu. "My" i "One". A przecież nie o to nam chodzi. Jak doprowadzić do zniwelowania rowów i pogodzenia stron? Dlaczego ten front konfrontacji w ogóle ma miejsce? Przecież powinniśmy działać wspólnie. Co powoduje, że dotychczas tak się nie stało, że tak się nie dzieje? Czy taki stan ma trwać wiecznie? Co należy zrobić, aby działania szły jeśli nie tożsamą drogą, to choćby równolegle? Co... (x ± ∞ )?
Brak jednoznacznych odpowiedzi i udawanie, że nie wolno drażnić rozmówców, doprowadzi do stanu, że
W S Z Y S C Y będziemy dalej tańczyli chocholi taniec, udając, że wszystko jest OK, a Niemen będzie nam śpiewał "Miałeś chamie złoty róg".
Tadeuszu, nie może tak zostać, bo to dopiero wywołuje poczucie niesmaku.
Wolę odświeżone powietrze, nawet jeśli miałoby być efektem burzy. Po niej zwykle przychodzi spokój, a unoszący się w powietrzu ozon jest ożywczy.
Ps. Odpowiedziałem Tadeuszowi, ale nie znaczy to, że tylko do niego skierowałem te zdania. Śmiało...
(.)