Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Cztery ściany świata

Telewizja, prasa, radio i organizatorzy koncertów będą (mamy nadzieję) cały czas wspominać Niemena. Tutaj informujcie innych fanów o artykułach, programach i wydarzeniach, żeby też ich nie przegapili!

Sprawa radomszczańska 2014-05-08 - 2019-06-09 Veriton 10 9483
Veriton
2014-05-08 10:03:55
Obraz pobrany 2023-04-10 z zewnętrznego adresu.

"aleje 3" Dwumiesięcznik kulturalny Częstochowy nr 63 IX/X 2007
Veriton
2014-05-10 17:17:27
Żadnych komentarzy? a przecież powyżej Janusz Mielczarek bzdury pisze,
bo to nie Niemenowi, tylko Niemen proces wytoczył, przeciwko Romanowi C.
Ewa
2014-05-10 18:01:58
VeritonŻadnych komentarzy? a przecież powyżej Janusz Mielczarek bzdury pisze,
bo to nie Niemenowi, tylko Niemen proces wytoczył, przeciwko Romanowi C.

To prawda, że Niemen wytoczył proces.
Komentarzy nie ma pewnie dlatego, że już kiedyś poruszaliśmy ten temat, m.in. tutaj.
Veriton
2014-05-10 19:36:35
Ewo, czytalem tamten wątek.
Zdecydowałem się jednak założyć podobny z dwóch powodów:
- w tamtym wątku, w zasadzie tylko trzy wypowiedzi są na temat, w tym dwie jednego autora, reszta to jakieś "metzowanie" i dywagacje o kapeluszach ;)
- liczyłem na kontrreakcję autorów tych trzech wypowiedzi, bo obaj nadal są na NAE.

Przeliczyłem się, zacytuję więc wszystkie trzy tutaj, stwarzając tym samym, mam nadzieję, pole do dyskusji tematycznej.

Markovitz śr mar 15, 2006 22:30Proponowałbym jednak zachować ten założony przez Ewę wątek- dla plotki radomszczańskiej...
Zdumiewające - ta plotka obiega kraj już czwartą dekadę i znajduje wciąż chętnych, aby w nią wierzyć ...
Mimo szczerych przeprosin autora nieprawdziwej relacji zamieszczonej przed laty w lokalnej gazecie, mimo opublikowanych po procesie dementi , mimo książek i audycji - plotka nadal odżywa jak hydra ... Dlaczego ?
Odpowiedź na to pytanie jest chyba znacznie bardziej interesująca niż tworzenie listy nierzetelnych ... Tak przynajmniej uważam.

angur śr mar 15, 2006 23:43 Niestety, bzdura pwtarzana wielokrotnie i nie demaskowana staje sie prawda.

Przeciez byla sprawa w sadzie, Niemen wygral, dziennikarz przyznal sie i przeprosil, gazeta przeprosiny wydrukowala i to powinien chyba byc koniec calej sprawy. Niemniej pewni ludzie powtarzaja te bzdury z konsekwencja i frekwencja wartych lepszej sprawy, nawet dwa lata po smierci Czeslawa.

Plotka trzyma sie lepiej niz prawda, nie przypominam sobie ciaglego przypominania podobnych a prawdziwych wydarzen panom Borysewiczowi, Niezychowskiemu czy Grzeskowiakowi.

Markovitz wt kwie 25, 2006 19:09O wyjaśnienie plotki radomszczańskiej i całego podłoża, na jakim mogła ona zaistnieć zwrócił się student muzykologii- John z Berlina.
W wydanych już książkach najpełniej opisał tę sprawę Roman- w monografii "Kiedy się dziwić przestanę". Szczegóły ze sprawy sądowej miały się znaleźć także w "Nemen.Czas jak rzeka", gdzie ostatecznie Autor zdecydował się potraktować sprawę skrótowo.
Ja również -w skrócie - postanowiłem na podstawie w/w lektur i innych relacji przybliżyć młodszym czytelnikom forum: o co w tym wszystkim chodziło.
Od występu na festiwalu w Opolu w 1967r. Czesław był postrzegany przez władze PRL jako przedstawiciel kontrkultury. Nonkonformizm jego muzyki, tekstów i ubioru oraz częste wyjazdy zagraniczne budziły podejrzenia o chęć zaszczepienia w Polsce Ludowej obcych ideowo wzorców.
Stąd też latem 1970r. nie dopuszczono Niemena do udziału w Festiwalu w Sopocie transmitowanym na żywo przez Telewizję. Stało się tak, mimo iż jako jedyny wykonawca w tym czasie gromadził rekordowo liczną widownię i odnosił sukcesy za granicą. Jednak młodzież z Trójmiasta wymusiła specjalny koncert- dzień po festiwalu. Po tym właśnie koncercie doszło w Trójmieście do zamieszek- młodzi fani w proteście przeciwko dyskryminacji Niemena przez organizatorów festiwalu i telewizję wywracali ławki w Operze Leśnej w Sopocie i obrzucili kamieniami milicję. W prasie trwała stale podsycana nagonka na Niemena.
Jeszcze kilka lat później miały miejsce rewizje u Kuzyna :N:-a, którego odwiedzał w czasie pobytu w Szczecinie.
W styczniu 1971r. w Radomsku pewien miejscowy dziennikarz (a zarazem nauczyciel w jednej ze szkół) obwieścił w lokalnej gazecie, że Niemen .. "wypiął się na publiczność". Wkrótce potem w "Expressie Wieczornym" ukazał się artykuł, gdzie -niejaki U-ZZ potwierdził relację "Gazety Radomszczańskiej" pisząc , że Niemen ściągnął spodnie po występie w Radomsku. Tego było już za wiele, zważywszy nawet na prezentowany przez :N:-a stoicki spokój wobec wcześniejszych (równie bezpodstawnych) ataków ! Z pomocą znanego adwokata (obrońcy z procesów politycznych ) postanowił wytoczyć sprawę o zniesławienie.
Niespodziewanie dla formułującej przedwczesne wyroki krajowej prasy- ów dziennikarz-nauczyciel z Radomska zaczął okazywać podczas procesu skruchę. Obie strony postanowiły zawrzeć ugodę, na mocy której dziennikarz przeprosił Niemena za nieprawdziwe zarzuty i przyznał, że swoim artykułem wyrządził Muzykowi szkodę .
Mimo takiego finału sprawy- jeszcze przez wiele lat Niemen odczuwał negatywne konsekwencje prasowej nagonki. I tak : Telewizja Polska odmówiła transmisji koncertu Niemena na festiwalu w Opolu w 1971r. W obronie Artysty wystąpił wtedy przedstawiciel Polskich Nagrań- zacny pan Franciszek Pukacki, który wręczył tam Niemenowi trzecią złotą płytę za album "Niemen Enigmatic" . Rok później nagrany koncert Grupy Niemen z festiwalu w Opolu został .. skasowany. :x
Dopiero po wydaniu trzech albumów dla CBS i nagraniu czwartego p.t. "Mourner 's Rhapsody" w USA Telewizja Polska zarejestrowała koncert Niemena na festiwalu w Sopocie w 1974r. Koncert ten pokazano (o bardzo późnej porze) jesienią 1974r. , by następnie na długie lata zamknąć taśmę w archiwach...


Wiele razy miałem okazję czytać rozmaite dyskusje o Niemenie, i zawsze jeśli tylko pojawiał się w nich zarzut,
że Niemen był hołubiony przez władze PRLu, wyskakiwał jakiś fan/fanka z tezą, że to nieprawda, że wręcz przeciwnie,
Niemena "waadza" nie lubiła, a nawet prześladowała.
Jako koronny argument podawano właśnie sprawę radomszczańską.
Nie wnikając zbyt głęboko, na razie, jak to było z tym lubieniem czy nielubieniem,
chcę tylko zwrócić uwagę, że w ten sposób paradoksalnie to właśnie fanowie Niemena przedłużali życie tej plotce.
Na to dodatkowo nakłada się i to, że nawet tak wytrawni niemenolodzy jak Markovitz (chapeau bas),
chyba nie do końca wiedzą jak przebiegał ten proces sądowy.
Otóż ośmielę się twierdzić, że oskarżony dziennikarz-nauczyciel z Radomska
wcale nie okazywał skruchy w trakcie procesu.
Nie zawarto także ugody, mimo posiedzenia pojednawczego,
a do sprostowania oszczerstwa został on zobowiązany wyrokiem sądu.
Markovitz
2014-10-11 22:20:29
Edytowany 13 raz(y), ostatnio 2014-10-11 22:20:29 przez Markovitz
Artykuł zamieszczony w czwartym numerze „Gazety Radomszczańskiej” z przełomu stycznia i lutego 1971r. stał się przyczyną dwóch procesów przed sądem powszechnym. Pierwszy wytoczyli autorowi artyści z Silnej Grupy Pod Wezwaniem, którzy byli głównymi bohaterami tego tekstu. Drugą sprawę - również z oskarżenia prywatnego wytoczył (za pośrednictwem pełnomocnika) Czesław Wydrzycki (występujący na scenie już jako Niemen). Niejako odpryskami tych dwóch spraw sądowych były dwa postępowania innego rodzaju. Jedno toczyło się przed Zespołem ds.Teatru i Muzyki Ministerstwa Kultury, gdzie badano morale artystów z SGPW (sic). Druga sprawa odpryskowa miała miejsce przed dziennikarskim sądem dyscyplinarnym, gdzie tłumaczyć mieli się redaktorzy powielający nieprawdziwe rewelacje radomszczańskiego literata. Autorzy książek o Niemenie wyróżniają zwłaszcza jedną publikację, która nagłośniła rzekomy skandal - chodzi o artykuł w "Expressie Wieczornym" p.t. "Czas wyrugować z estrad szmirę i chałturę" z oskarżycielskim podtytułem "Koncert czkawki i Niemen... bez spodni" :evil:

Veriton nawet tak wytrawni niemenolodzy jak M- tz (...), chyba nie do końca wiedzą jak przebiegał ten proces sądowy


Rzeczywiście - dziś moja wiedza na ten temat jest nieco szersza, niż kilka lat temu, ale i teraz pewien aspekt sprawy pozostaje dla mnie niewiadomą, której filmy i książki nie wyjaśniły. Z relacjonowanego przebiegu rozpraw wiadomo, że duże znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy miało zeznanie pracownika technicznego, które nie potwierdziło zarzutu sformułowanego w artykule i co za tym idzie - linii obrony dziennikarza. Do dziś nie wiemy, jakie licho kazało umieścić w relacji z występu Silnej Grupy PW plotki odnoszącej się do koncertu, który odbył się wiele miesięcy wcześniej..? Lakoniczne notki prasowe nie przynoszą odpowiedzi na to pytanie. A gdy już natrafiłem na szczegółowe sprawozdanie z pierwszej rozprawy, to ze smutkiem stwierdziłem, że oprócz wykazania absurdu sytuacji, w której dziennikarz nie był na recenzowanych przez siebie koncertach, aż nadto widoczna jest szpila mająca pogrążyć naszego Artystę.

Lektura wywiadu z Krzysztofem Magowskim- reżyserem filmu dokumentalnego „Sen o Warszawie” (2014) ("Magazyn Filmowy") umocniła we mnie pogląd, że skandal z plotką nie był dziełem jednego li tylko nierozważnego pana, który nie będąc na koncercie pokusił się o jego fantazyjny opis i sformułował ryzykowne wnioski. Można się tylko domyślać motywów działania innych osób, które wymyślony incydent nagłośniły do rozmiarów skandalu.

Warto zaznaczyć, że zanim jeszcze rozpoczął się proces przed sądem powiatowym, to mecenas de Virion dokładał starań, aby sprawę rozpoznał stołeczny sąd z uwagi na możliwe powiązania personalne w małym mieście. Jednakże organy wymiaru sprawiedliwości nie podzieliły tych obaw i proces toczył się w Radomsku.

Znaczącą okolicznością w tej sprawie był fakt, iż oprócz pracy w redakcji oskarżony był przede wszystkim nauczycielem i wyrok skazujący mógł położyć się cieniem na jego pracy pedagogicznej. Tak się jednak nie stało, bo ostateczny werdykt nie powodował dla oskarżonego nazbyt surowych następstw.

Tylko pierwszy ze wspomnianych na wstępie procesów zakończył się ugodą sądową. Jej stronami byli: oskarżony i dwaj członkowie Silnej Grupy Pod Wezwaniem (pozostali - w tym K.Grześkowiak- nie wytrwali do końca procesu). A w sprawie wszczętej przez pełnomocnika Cz.Wydrzyckiego i nazwanej przez publicystę K. Badziaka "procesem stulecia" - tak jak napisał Veriton- zapadł wyrok. Tak go podsumowała w fachowym periodyku Ośrodka Badań Prasoznawczych (późniejsza profesor) Izabela Dobosz:

"Sąd Powiatowy w Radomsku ustalił, że zarzut postawiony przez Romana C. był nieprawdziwy, a nadto działał on ze świadomością i z zamiarem poniżenia, gdyż wiedział, że opisany fakt jest nieprawdziwy."

Veriton ośmielę się twierdzić, że oskarżony dziennikarz-nauczyciel z Radomska wcale nie okazywał skruchy w trakcie procesu.


Czytając fragmenty tzw. "memuarów" pana C. zamieszczonych w książce Dariusza Michalskiego ("Niemen. Czy go jeszcze pamiętasz?", str.176-179) warto zwrócić uwagę, że ów pan jeszcze przed zakończeniem procesu zgłaszał gotowość przeproszenia Artysty. Mediacji podjął się kierownik Wydziału Kultury PRN i być może do jakiegoś nieformalnego porozumienia doszło, bo oskarżyciel nie obstawał już mocno przy roszczeniu odszkodowawczym. Jednak ugody sądowej w tej sprawie nie zawarto. Nic mi nie wiadomo, aby od wyroku z 29 lutego 1972r. oskarżyciel prywatny składał środek odwoławczy, więc zapewne Niemen nie odwoływał się.

W tym miejscu wyjaśnię, że przez kilka dekad w doktrynie prawa karnego trwał spór : czy orzeczenie warunkowo umarzające sprawę należy traktować jak wyrok skazujący..? Problem definitywnie rozstrzygnął sąd prawa, czyli Trybunał Konstytucyjny w wyroku o sygn. P 1/99 opublikowanym w Dzienniku Ustaw z 2000 r. (nr 40, poz.475) w którego uzasadnieniu stwierdzono, że wyrok umarzający warunkowo postępowanie karne ma charakter rozstrzygnięcia prowizorycznego i nie powinien być utożsamiany z wyrokiem skazującym (także pod rządami dawnych ustaw karnych).

W odróżnieniu od wielu znawców wypowiadających opinie na temat tej sprawy nasz kolega Veriton użył odpowiednich sformułowań. Jakich ? Ano takich, iż ów nieszczęsny dziennikarz na mocy orzeczenia Sądu Powiatowego został zobowiązany do przeprosin i sprostowania a nie skazany- jak niektórzy utrzymują.

Inna rzecz, że w dużo późniejszych wypowiedziach - jak np. w liście do redakcji RAZEM ów "były dziennikarz z Radomska" (jak sam siebie określił) starał się usprawiedliwić swoje postępowanie - oto cytat :

Roman Cielecki w liście z 1984r. do tyg. RAZEM w odpowiedzi na wywiad z Cz.Niemenem"...niestety, uwierzyłem informowany przez naocznego świadka, radomszczańskich muzyków i tzw.poważne osoby, np. dyrektora instytucji, w której artysta wówczas występował. (...)"


Niemen kilka lat później w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" nazwał całą tę sprawę groteskową. Tam też ocenił intencje, jakie kierowały tymi, którzy ową plotkę powielali : "Dla wielu publicystów urojone wypięcie się na publiczność stanowiło potwierdzenie mych odchyleń od norm moralnych i psychicznych".

Od tego czasu minęło kilkadziesiąt lat i czasem mam wrażenie, że wymyślone i nagłośnione przez prasę skandale bardziej ekscytują opinię publiczną niż kontrowersyjne, lecz prawdziwe zachowania.

P.S. Zmotywowany przez uczestników dyskusji przejrzałem swoje archiwalia i aż 13 razy poprawiłem swój post. Pora na odpoczynek od forum 8-)
Domin189
2014-10-12 15:46:52
Dla takich postów, jak powyższy, warto zaglądać na niniejsze forum. Dziękuję, Markovitz.

Ostatnimi czasy odczuwam pewien "brak Niemena" - interakcji z innymi fanami i pasjonatami, bodźców w postaci obrazków, muzyki. Nadzieję niesie ze sobą książka "Byłem gitarzystą Niemena" i film dokumentalny "Sen o Warszawie". Nic jednak nie zastąpi rzeczowej dyskusji z ludźmi, którzy dysponują szeroką wiedzą na temat muzyki i jej autora.

Więc tęskno mi...
pkosela
2014-10-13 23:52:15
Także dziękuję i podziwiam zaangażowanie Markovitza.
Markovitz
2015-03-26 16:17:23
Po przerwie dziękuję Kolegom za tych kilka zdań uznania i zachęcam wszystkich uczestników forum do dyskusji.

Sam długo ociągałem się z odpowiedzią na list Veritona licząc, że film "Sen o Warszawie" znacząco wzbogaci moją wiedzę. Te nadzieje nie do końca się ziściły. Bez specjalnego uzasadnienia pojawia się w tym obrazie teza o nagonce na Niemena, którą miał sterować Wydział Kultury KC PZPR. Pan Ziembiński reprezentujący ówczesną lokalną władzę radomszczańską ogranicza się do przeprosin pana Czesława. Mowa jest też o procesie, ale bardzo nieprecyzyjnie (de Virion jeszcze nie miał kancelarii, działały tzw. zespoły adwokackie). Uważam, że autor książkowej Dyskografii lepiej ujął temat "Radomska" w dokumencie Eugeniusza Szpakowskiego z 2007r.. Co prawda w filmie p. Krzysztofa Magowskiego (2014) opis przebiegu procesu wzbogacają relacje p. Andrzeja Marca oraz fotoreportera- Janusza Mielczarka (którego artykuł z fotografią znajdziecie u góry strony w liście Veritona), ale zastanawia mnie, że błąd popełniony przez pana Mielczarka w tytule jego tekstu został powtórzony w filmie "Sen o Warszawie" (Czesław Wydrzycki nie mógł być w tej sprawie uniewinniony, bo nie był oskarżonym tylko oskarżycielem; natomiast oskarżonym był pan Roman C.- dziennikarz Gazety Radomszczańskiej).

A jednak i w filmie Magowskiego można znaleźć ważny aspekt, na który zwrócił uwagę Tadeusz Skliński. Zauważył on mianowicie, że kampania prasowa rozpoczęta relacjami z koncertu w Radomsku dotknęła w końcowym efekcie nie tylko Niemena, lecz także zespół Breakout oraz innych artystów niepopieranych przez tzw. czynniki kulturalne (jak nazywał ich Niemen). Przypomnę, że owe czynniki utrąciły przyszłość zespołu Klan nagle odwołanym wyjazdem do Włoch z widowiskiem "Mrowisko". Fala przesadnej krytyki spotkała w latach 1969- 1975 wykonawców młodzieżowych na festiwalu opolskim. A i później trudny start (mimo wcześniejszych doświadczeń) miał zespół SBB. W roku 1975 było już pozamiatane, bo zakończyły działalność zespoły: Test i Niebiesko-Czarni.

Spróbujmy więc spojrzeć szerzej na kontekst sprawy radomszczańskiej i sytuację na naszej muzycznej scenie.

Od połowy lat 60 wzrosło znaczenie młodych kompozytorów i autorów tekstów, którym przysługiwały godziwe stawki autorskie - jak w reportażu "Nasza generacja" relacjonował kiedyś Tadeusz Nalepa. Dla starej gwardii, czyli autorów takich jak choćby pisujący dla Czerwono-Czarnych Zbigniew Zappert - była to groźna konkurencja.

Traf chciał, że ostatnio znani dziennikarze, organizatorzy imprez i muzycy w otwartej dyskusji zainicjowanej przez naczelnego JF na Fb wypowiedzieli się na temat spadku zainteresowania polskim rockiem w pierwszej połowie lat 70.. Przytoczę niektóre fragmenty ich wypowiedzi, albowiem zawierają wątki warte refleksji. Dyskurs zaczął się od wspomnienia warszawskiego koncertu zespołu Blood Sweat and Tears - amerykańskiej grupy w której kilka lat później menażerowie z CBS widzieli miejsce dla Czesława Niemena (On sam się tam nie widział).

Oto jak wspomina ów czas techniczny współpracownik naszego bohatera - Andrzej Filipek: "Mialem 22 lata, mieszkałem na Wilczej i pracowałem z "Labądziem" (a wczoraj w nocy obejrzałem "Sen o Warszawie" i wszystkie wspomnienia wróciły- np. zdjęcia z procesu w Radomsku i Kuba Kiszkiel (mój przyjaciel, którego ściągnąłem do roboty (...) i Czesław. Dawno się tak nie wzruszyłem!"

Z kolei p.Jacek Olechowski (menażer) tak zobrazował scenę muzyczną początku lat 70.: "Blood Sweat and Tears, Sala Kongresowa, 1970. Mocny krok w lata 70-te. Usłyszałem i zobaczyłem gigantów! A było to zaledwie chwilę po ich występie w Woodstock. Naszym Woodstockiem był "Ogólnopolski Festiwal Awangardy Beatowej” w Kaliszu, 1969. Kapele: Motyw Blues (Dominik Kuta), 74 Grupa Biednych, Krystyna i Piotr Prońko, Romuald i Roman…Było z czym zaczynać lata 70-te! Niemen Enigmatic, Breakout, Krzysztof Klenczon, Dżamble... Chyba nigdy wcześniej, a już na pewno nigdy później nie byliśmy tak blisko światowej sceny rockowej! ".

Po tej wypowiedzi zasadne pytanie postawił Paweł Brodowski : "To prawda, ale zastanawiające jest dlaczego ta dynamicznie rozwijająca się i kwitnąca scena tak szybko zgasła ("na pewno nigdy później")".

Odpowiedzi padło wiele - pisano o modzie na dyskoteki, które nie wymagały takich nakładów finansowych jak koncerty rockowe, przedstawiano osiągnięcia zachodnich gwiazd rocka - rzekomo nie do prześcignięcia przez naszych muzyków, ale częstokroć przywoływano przeszkody natury administracyjno-promocyjnej, jakie na drogi karier naszych idoli rzucała ludowa władza.

Cytowany wcześniej menażer- pan Jacek- skłonny był bagatelizować wpływ władz kulturalnych: "E tam, władze... Stało się to, co stało się w świecie: rock zaczął odjeżdżać w rożne symfonie i inne arty i im głębiej w 70'te zostawiał w tyle Zeppelinów, czy Purpli. Nawet Stonesi te lata nie najlepiej wspominają. Światem w tym czasie zawładnęła absolutnie era disco - zaczęło się od glamu w Anglii, Regine we Francji i cała petarda amerykańska na czele z Australijczykami Gibbami. U nas to był absolutny szał. Wszystkie te domy kultury, kluby studenckie czy salki parafialne nagle stały się oszałamiająco popularnymi dyskotekami (...)"

Polemizował z nim autor książki "Rock - Od Presleya do Santany"- Marek Garztecki, który tak rzecz podsumował odpowiadając na post pana Jacka: "Przypomnij sobie jak partyjni szczekacze znęcali się nad Czesławem w oficjalnej prasie, przypomnij sobie jak nawet Gitarom początkowo zakazywano większych koncertów bo wzbudzali zbyt duży entuzjazm publiczności. Sprawdź w IPN-ie ilu "wybitnych" dziennikarzy, prezenterów i organizatorów było agentami i czemu taką a nie inna muzykę lansowali w radiu i na estradach. Kiedyś napiszę co widziałem i słyszałem OSOBIŚCIE i przedziurawię trochę kolorowych baloników. " Hmmm..

Rzecz nie jest jednak tak jednoznaczna, jeśli przypomnimy sobie zasługi, jakie położył w promocji Niemena w Italii uwikłany we współpracę z PRL-owskim aparatem władzy Roman Waschko, a z drugiej strony niepochlebne opinie o Niemenie w antykomunistycznej prasie polonijnej (patrz treści od str. 273 książki Romana Radoszewskiego), jakie formułował Jacek Nieżychowski (od 1972r. filar osławionej koncertem w Radomsku Silnej Grupy Pod Wezwaniem).

Do filmu "Sen o Warszawie" włączono wypowiedzi Niemena na temat sprawy radomszczańskiej z programu TV Wacława Panka z 1990r. Przyczyn tej intrygi, której źródłem były artykuły w "Ekspresie Wieczornym" oraz w łódzkiej prasie lokalnej i regionalnej, Czesław upatrywał w poczynaniach władzy, bo to mono-partia miała wpływ na to, co się ukaże w gazetach, tygodnikach i miesięcznikach (wpływano nawet na te periodyki, którymi PZPR nie władała).

Czy ludziom aparatu władzy aż tak bardzo zależało na ograniczeniu wpływu rodzimych idoli na młodzież..?
Z filmu Magowskiego (posłuchajcie wypowiedzi Romana Rogowieckiego) wynika, że coś było na rzeczy.
Maciek
2015-03-31 12:55:38
Marku, myślę, że temat jest złożony a zarazem prosty. Po pierwsze tak naprawdę ci artyści, którym coś tam zablokowano (wyjazd, koncert czy udział w programie TVP) przeważnie mieli niewiele do zaproponowania lub po jednej płycie wyczerpali swoje możliwości (Klan, Nurt i Dżamble). Niestety najlepiej o tym świadczą pozostałe późniejsze nagrania radiowe. O ile grupy Klan i Dżamble nagrały płyty dobre choć czasami wtórne (Klan) to już Nurt prezentuje się na jednym LP szablonowo, a czasami wręcz amatorsko. Oczywiście były też zespoły (R&R), które rokowały dobrze, ale dziś można jedynie snuć domysły „co by było?”. Jak się dobrze wczytać w te legendy, które dziś tworzą na swój temat to można dojść do wniosku, że oprócz zlej władzy - nie mieli szczęścia czyli dobrego menadżera (czyt. dobrze ustawionego i zaprzyjaźnionego z tymi pierwszymi jak np. Franciszek Walicki) lub redaktorzy PR (np. Marek Gaszyński), którzy z lubością pisali teksty i wciskali pewnym artystom, a później wyłącznie takich lansowali w swoich audycjach. Przy czym dziś ochoczo rozliczają innych… Wspomnijmy jeszcze o współpracujących tekściarzach i muzycznych dziennikarz, a później o ich udziale w psuciu muzyki w PR (oczywiście to miało jeszcze jakieś pozory przyzwoitości w porównaniu z dzisiejszymi redaktorkami mieniącymi się muzycznymi) i wyłania się cały obraz tzw. „pecha”. Zachodnie zespoły też go miały i często po jednej znakomitej płycie nagle znikały (np. Indian Summer, Arcadium) , bo właśnie trafiały na kiepskiego menago lub wytwórnię. U nas nie z tym ostatnim nie było „problemu”, bo istniały właściwie tylko niewydolne PN :( Jak dobrze pamiętam najwięcej „rockowych” płyt PN wydały w roku 1970 i było ich aż 10 :) Po prostu nędza, bo w gospodarcze socjalistycznej nie liczył się zysk, a zresztą większość naszych rodaków zawsze wolało Tercet Egzotyczny niż Niemena – niestety dziś proporcje są jeszcze większe  O samym sposobie wydawania u nas płyt można napisać sporo, ale myślę, że wystarczy w tym temacie napisać tylko, że była to tragedia! Naprawdę już u naszych sąsiadów stało to wszystko o niebo lepiej. Na koniec oczywiście, że wszystko to było sterowane, ale jakoś ten prawdziwy talent mimo przeciwności (a czasami zmuszony na pewne ustępstwa) potrafił przetrwać i się przebić (Niemen, SBB , Skaldowie, Grechuta, Demarczyk, która później sama zmarnowała swoją szansę), a że ich było mało to już inna sprawa. Tak sobie myślę, że Niemen wbrew wszelkim przeciwnością miał też dużo szczęścia. Wyobraźmy sobie, że dziś przychodzi z materiałem „Katharsis” do wydawcy z propozycją jego wydania… ja znam dalszy ciąg, a Ty? :)
Ewa
2019-03-18 22:27:06
W Bibliotece Publicznej w Radomsku można wypożyczyć książkę Romana Cieleckiego "Spodnie Niemena czyli proces stulecia w Radomsku".

http://mbprad44.vot.pl/sowacgi.php?KatID=0&typ=basket
Markovitz
2019-06-09 08:22:53
Muszę po kilku latach przyznać Veritonowi rację w sprawie oceny oskarżonego w tej sprawie dziennikarza "Gazety Radomszczańskiej"... Nie będę się tu wdawał w ocenę życia nauczyciela i literata z Radomska oraz motywów którymi się kierował, ale akurat w tej sprawie kłamał jak najęty i niestety nawet warunkowe umorzenie wobec niego postępowania karnego przez radomszczański Sąd nie skłoniło go do szczerej ekspiacji.
Dzięki Koleżance zaznajomiłem się z memuarami pana Romana, o których wspomniał w swej książce Dariusz Michalski. Po długaśnym wprowadzeniu jest tam jedno zdanie o inspiracji do działań szkalujących artystów (oprócz Czesława Niemena chodziło też o członków Silnej Grupy Pod Wezwaniem). Pada tam określenie: "natarczywe telefony", których adresatem miał być kierownik radomszczańskiej redakcji, a zaraz potem Cielecki dodaje, że zrobił to z przyjemnością...

A byłoby za co przepraszać, bo ta sprawa kosztowała Niemena nieobecność w Polskiej Telewizji przez kilka lat niesłychanie twórczego rozwoju. Tak więc w archiwach TVP całą dokumentację telewizyjną okresu opisywanego przez nas jako N. ENIGMATIC II stanowią ścinki z festiwalu opolskiego (1971). Właśnie to zawdzięczamy panom: Cieleckiemu, Zappertowi i innym stojącym za tzw. sprawą radomszczańską. Efektem tej prowokacji było usunięcie przez pana Fillera zarządzającego telewizyjną rozrywką twórczości Niemena z anten jedynej dostępnej wtedy w Polsce stacji TV.

Załączam skany z zapisem wypowiedzi - w tym Witolda Fillera- na ten temat z efemerycznego czasopisma redagowanego przez Franciszka Walickiego na początku lat 70.
Musicorama 1971 Witold Filler o spr_radomszczańskiej.jpg Musicorama 1971 Witold Filler o spr_radomszczańskiej.jpg | Komentarz: MUSICORAMA 1971
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Cztery ściany świata | górę strony