Piosenke lubilem... No, nie za bardzo ale jest i nic na to nie poradze. Wielu polglowkow-redaktorkow wysmiewalo sie z textu, ze, generalnie, grafomanski... Nie przejmowalem sie tym dawniej. Pasuje jako-tako do piosenki, calosc sie trzyma kupy... Przyzwyczailem sie.
Teraz, po latach, zaplodniony postami w innych tematach zastanawiam sie chwile i - nie wiem o co w tym wielkim przeboju chodzi??? Jako sluchacz "dobrej woli", moge to rozumiec tak, ze artysta/podmiot chcialby, aby swiat byl cudowny, wszyscy sie kochali, etc, etc.
Niestety, gdy slucham textu zmieniam sie caly w znak zapytania, wstrzasany dodatkowo dreszczem - na pewno nie zachwytu!
Bo jak to? Wezmy np.: "ten swiat" w zwrotce, jest taki, ze az "wstyd sie przyznac"...; a juz w refrenie podmiot liryczny ma nadzieje (o przepraszam - wiare, i to mocna!), ze "ten swiat" "nie zginie nigdy dzieki" "ludziom dobrej woli"! Straszny, dziwny swiat, do ktorego wstyd sie przyznac, nie zginie nigdy dzieki ludziom dobrej woli... Nie bede sie zaglebial i zastanawial, czy moze chodzi tu o cos takiego jak abrahamowe targowanie sie o Sodome, ktora nie mialaby zginac, gdyby znalazla sie odpowiednia ilosc sprawiedliwych... Bo tutaj jest to raczej nieudolny przekaz slowny.
Inny "kwiatek": do tego dziwnego swiata "czasem az wstyd przyznac sie"... "A jednak" (tu spodziewamy sie zaprzeczenia, czy przeciwstawienia, jak zwykle po "jednak"), "czesto jest" (! - nastepny kwiatek), ze ktos ...zabija...
I o co tu znowu chodzi? "Wstretny jest swiat a jednak ktos zabija"??? Nam prostaczkom wydawaloby sie, ze powinno byc raczej: "Wstretny jest swiat a jednak ktos nie zabija". Czy moze mamy przyjac, ze zabijanie slowem jak nozem, jako przeciwstawione "dziwnemu swiatowi", czyms dziwnym czy negatywnym nie jest. Raczej normalnym, wrecz pozytywnym...
He, he, w tym wypadku nasz "dobry smak" jest zabijany takimi niewysiedzianymi do konca, "zlymi" zlepkami slow... Jak nozem!
Podejrzewam, ze byla to "wielka improwizacja", jakich w naszej tradycji nie malo.
I tak juz zostalo!
Powiedzial tez: "Wstyd mi"...
Rozumiem dlaczego i - zal mi. Tak wiele i nic zarazem.
Teraz, po latach, zaplodniony postami w innych tematach zastanawiam sie chwile i - nie wiem o co w tym wielkim przeboju chodzi??? Jako sluchacz "dobrej woli", moge to rozumiec tak, ze artysta/podmiot chcialby, aby swiat byl cudowny, wszyscy sie kochali, etc, etc.
Niestety, gdy slucham textu zmieniam sie caly w znak zapytania, wstrzasany dodatkowo dreszczem - na pewno nie zachwytu!
Bo jak to? Wezmy np.: "ten swiat" w zwrotce, jest taki, ze az "wstyd sie przyznac"...; a juz w refrenie podmiot liryczny ma nadzieje (o przepraszam - wiare, i to mocna!), ze "ten swiat" "nie zginie nigdy dzieki" "ludziom dobrej woli"! Straszny, dziwny swiat, do ktorego wstyd sie przyznac, nie zginie nigdy dzieki ludziom dobrej woli... Nie bede sie zaglebial i zastanawial, czy moze chodzi tu o cos takiego jak abrahamowe targowanie sie o Sodome, ktora nie mialaby zginac, gdyby znalazla sie odpowiednia ilosc sprawiedliwych... Bo tutaj jest to raczej nieudolny przekaz slowny.
Inny "kwiatek": do tego dziwnego swiata "czasem az wstyd przyznac sie"... "A jednak" (tu spodziewamy sie zaprzeczenia, czy przeciwstawienia, jak zwykle po "jednak"), "czesto jest" (! - nastepny kwiatek), ze ktos ...zabija...
I o co tu znowu chodzi? "Wstretny jest swiat a jednak ktos zabija"??? Nam prostaczkom wydawaloby sie, ze powinno byc raczej: "Wstretny jest swiat a jednak ktos nie zabija". Czy moze mamy przyjac, ze zabijanie slowem jak nozem, jako przeciwstawione "dziwnemu swiatowi", czyms dziwnym czy negatywnym nie jest. Raczej normalnym, wrecz pozytywnym...
He, he, w tym wypadku nasz "dobry smak" jest zabijany takimi niewysiedzianymi do konca, "zlymi" zlepkami slow... Jak nozem!
Podejrzewam, ze byla to "wielka improwizacja", jakich w naszej tradycji nie malo.
I tak juz zostalo!
"Chcieć i umieć to nie to samo"-powiedział NIEMEN ,który nadal jest genialny!!!
Powiedzial tez: "Wstyd mi"...
Rozumiem dlaczego i - zal mi. Tak wiele i nic zarazem.