szach' raj
2007-03-02 13:31:57
Edytowany 13 raz(y), ostatnio 2007-03-02 13:31:57 przez szach' raj
(…)
będziemy mówili o ludziach
którzy ze śmiertelną powagą
oddają ziemi jedno ziarno
a zbierają dziesięć
którzy naprawiają sandał i rzeczpospolitą
obliczają gwiazdy i obole
piszą poematy i pochylają się
aby z piasku podjąć zgubioną koniczynę
- Z. Herbert, Przypowieść o królu Midasie
Rok 1974. To musiało się stać właśnie wtedy. Tego roku Zbigniew Herbert publikuje tomik poezji zatytułowany „Pan Cogito”. Wydawnicza nowość w „rdzawej” okładce – sięga po nią koneser polskiej poezji, Czesław Niemen : „ W tym czasie odkryłem dla siebie Zbigniewa Herberta : o jego Panu Cogito było wówczas coraz głośniej (…)” (R.Radoszewski, Kiedy się dziwić przestanę, s.103). To było wyjątkowo doniosłe odkrycie w życiu Niemena - artysty. Najważniejszym poetą w jego twórczości był bez wątpienia Cyprian Norwid, to nie ulega kwestii. Po dzieła innych pisarzy sięgał dużo rzadziej, były to raczej „przygody jednorazowe”, jak sam to kiedyś określił. Z jednym wszakże wyjątkiem : „ Drugim twórcą, którego od razu zaakceptowałem w każdym słowie, był Zbigniew Herbert” (Polityka, 18.09.1999). W takich okolicznościach rodzą się plany głębszego „wniknięcia w temat” i szerszej prezentacji dorobku „Księcia Polskich Poetów” przed polską publicznością. Na temat swoich zamiarów zwierza się prasie jesienią 1974 roku :„ Ostatnio zafascynował mnie tomik "Pan Cogito" Z. Herberta. W oparciu o tę poezję chciałbym zrobić wielkie misterium audiowizualne. Pragnąłbym też skonfrontować swe odczucia i plany z Herbertem.(...)
Do "Pana Cogito" będę na pewno jeszcze wracał. Wykorzystując tę poezję chciałbym nagrać album nawet 4-płytowy.(...)” .Dalej wyjaśnia dlaczego zainteresował się właśnie Herbertowym „Cogito” : „Zawsze interesował mnie bowiem człowiek, jego wartości -uczciwość wobec ludzi, wrażliwość na sprawy świata. Marzeniem moim jest nie bogactwo
postępu, ale wszechoświecenie umysłów ludzkich, rozbudzenie ich wrażliwości.
Postęp często uderza w jednostkę. Część z nas staje w miejscu, nie nadąża
za pędzącym światem, i chciałoby się przytoczyć słowa Herberta, iż myśli "nie
chodzą, bo nie zajdą, bo nie ma dokąd i załamują ręce pod chmurnym niebem czaszki" ( Na końcu Niemen cytuje „Pan Cogito a ruch myśli”, całość pochodzi z ksiązki W. Panka, Mity muzycznej rozrywki, s. 112).
Niestety, w praktyce niewiele z tych zamierzeń Niemen zrealizował. Przede wszystkim nie udało mu się nigdy, mimo konkretnych starań, spotkać z Herbertem, gdyż ten preferował inne dźwięki, jego ulubioną muzyką była… cisza. Poezja Herberta jest pełna zwrotów na ten temat, np. : „cisza jest linią doskonałą” („Zimowy ogród”), „w doczesnym życiu był melomanem ciszy” („Przeczucia eschatologiczne Pana Cogito”) albo „coraz smuklejsze/cichsze/coraz bardziej dalekie/jak muzyka sfer/harmonia wszechświata/tak doskonała/że niedosłyszalna” („Pan Cogito – zapiski z martwego domu”). Jasnym więc było, że człowiek „pulsujący krzykiem”, który oparł swoje śpiewanie na, niespotykanej dotąd na krajowym „podwórku”, wokalnej sile ekspresji nie mógł przypaść do gustu autorowi „Apolla i Marsjasza”. Niemen przedstawiał to następująco :” Herbert nie bardzo to trawił, nie lubił takich krzykaczy rockandrollowców jak ja. Dopiero po jego śmierci dowiedziałem się od żony poety, że cenił mnie za Bema pamięci żałobny-rapsod” (M. Gaszyński, Czas jak rzeka, s.120) . Swój negatywny stosunek do krzyku we współczesnej tzw. muzyce rozrywkowej Herbert wyraził w utworze „ Pan Cogito a pop” (prezentowany na końcu tekstu). Po latach, w pierwszą rocznicę śmierci Księcia Poetów Niemen napisał polemiczny tekst, bezpośrednio nawiązujący do tego wiersza :
„ Do Zbigniewa Herberta
( w kwestii muzyki POP)”
wiem
nie byłem godzien
nie miałem prawa
zbyt późno odkryłem
przesłanie Pana Cogito
wcześnie zdradziłem naturę
godną politowania
moje dolce belcanto
kwiliło cienko
i zbyt amoroso
potem
rozpaczne banały
intonowane krzykiem
chropowate nuty
i ta maniera
grać na czerwonym gardle
utkwiły na dobre w krtani
zamiast na szczycie
na jego grani
ostrej jak pisk
przyznaję ochrypłem
by wreszcie ten stan
przysposobić w sobie
na wielogłosy
na wszystkie możliwe półcienie
harmonicznego przypadku
przypadku..?
blues czarny jak noc
wszędzie ten sam
pod niebem Tatr i Tybetu
żarliwe Flamenco
andaluzyjskich śpiewaków
duchowa liryka rytmu
Clyde McPhattera
skargi Ray Charlesa
i Otis Reddinga
modły kantorów
i muezzinów
codzienne nawoływania
pravocodery
wedyjskich mistrzów
niechaj Niebieski rozsądzi
co znaczą –
świadomość sensu
i pikanteria smaku
powodowany pokusą
nie mogłem nie dotknąć kamyka
(Tylko Rock, 12. 2000)
Wiernie naśladując styl i charakter Herbertowej poezji Niemen próbuje usprawiedliwić rodzaj wokalistyki ,którą uprawia. Pisze, że od dłuższego czasu używa chropowatego tembru w swoim śpiewie, co wg Herberta znamionuje ewolucję we właściwym kierunku („przez ochrypnięcie…krzyk dotyka ciszy”). Tłumaczy, że śpiewanie na granicy krzyku, który przecież zawiera wielki ładunek emocji, to nic nowego w dziejach ludzkich. Wreszcie, oddaje się w ręce Boga, bo tylko on, jako największy meloman i sędzia w jednym, potrafi sprawiedliwie rozstrzygnąć po czyjej stronie jest racja.
Z czterech planowanych płyt również nic nie wyszło. Najprawdopodobniej przyczynił się do tego brak jakichkolwiek pozytywnych sygnałów ze strony poety. Poza tym, poezja Zbigniewa Herberta, która uczyła buntu, mężności i „postawy wyprostowanej” okazała się zbyt niebezpieczna dla reżimu, aby można ją było ot tak „oddać” w ręce idola młodzieży, autora „Dziwnego świata”, interpretatora, którego nieprzeciętna charyzma i ekspresja mogły stać się „wzmacniaczem” niewłaściwych idei… Z tych powodów zniechęcony Niemen po 1975 odsunął na czas nieokreślony realizację ambitnych projektów z poezją Herberta w roli głównej.
Jedynym utworem, który Niemen „przemycił” na płytę był „Kamyk” ("Niemen Aerolit, wyd. 1975). „Sam pomysł na album Aerolit dopełnił się z chwilą odkrycia wiersza Zbigniewa Herberta - Kamyk". (Teraz Rock, 07. 2003) To stwierdzenie może sugerować, iż tytuł albumu, a także identyczna nazwa formacji rockowej, z jaką Niemen wówczas koncertował, zainspirowane zostały tym właśnie wierszem ( aerolit – z gr.: kamienny meteoryt ). [ Nasuwa się dygresja : kamienny meteoryt, a więc kamień z kosmosu….Niemen przecież wkrótce miał się zająć pracą nad longplayem „Katharsis”, koncept-albumem, w dużej mierze poświęconemu teorii kosmicznego pochodzenia człowieka… ]Natomiast kwestie filozoficznego przesłania „Kamyka” Niemen tłumaczył następująco :„(…) wiersz, w którym całe otoczenie, jego najdrobniejsze cząstki poddają nas surowemu osądowi :w nich też możemy odnaleźć siebie, zwłaszcza echa własnych ułomności” (R.Radoszewski, op. cit.,s. 103). W ten sposób Niemen scharakteryzował utwór, którego naczelną ideą było pokazanie ludzkiej niedoskonałości na tle materii nieożywionej. W przeciwieństwie do przedmiotów martwych - a przez to niezmiennych, doskonałych - człowiek jest ułomny, gdyż na oślep szuka sensu istnienia, ulega emocjom, naraża się na błędy, bywa podły i fałszywy. Z drugiej strony kamyk jest uboższy o cierpienie i śmierć, uczucia i postrzeganie za pomocą zmysłów….( S. Barańczak, Uciekinier z Utopii. O poezji Zbigniewa Herberta, s.84)
W tym miejscu należy dodać, iż „Kamyk” nagrano na płytę bez zgody autora. Fakt ten niewątpliwie mógł mieć decydujący wpływ na niechętny stosunek Herberta do Niemena. Nigdy więcej Niemen nie miał popełnić podobnego błędu : “ Do dziś czuję ciężki wyrzut, że nie dotarłszy do Poety z prośbą o wyrażenie zgody, zadysponowałem nim grając na czerwonym gardle... Niestety, pozostanę już do końca Jego dłużnikiem” (Teraz Rock, 09. 2002)
Cóż więc udało się zrealizować z tak bogatych planów ? Przede wszystkim ,w pełni powiodła się koncepcja audiowizualnego przedstawienia. Na przełomie lat 1974/1975 doszło do szeregu „herbertowych” koncertów, z których ostatni miał miejsce 16 lutego 1975 r. w Sali Kongresowej, w dzień urodzin kompozytora.Wspomina Niemen :
„Jerzy Bogdanowicz z pomocą Agencji Koncertowej PSJ postarał się o oprawę, jak na tamte gigantomańskie lata, jeśli nie na miarę brytyjskiego rozmachu, to jednak zamaszystą na tyle, że utkwiła w mojej pamięci do dziś. Szczególnie fragmenty Pana Cogito (…).” (Teraz Rock, 08, 2003). W uzupełnieniu dodam, że cała , starannie przygotowana, rozbudowana scenografia zasnuta była czerwonym dymem, a muzykom na scenie towarzyszyła grupa baletowa z klubu "Stodoła". Był to ostatni koncert grupy Niemen Aerolit, ostatni występ Piotra Dziemskiego, ostatnia szersza prezentacja poezji Herberta. W drugiej części występu artyści wykonywali wyłącznie wiersze tomiku „Pan Cogito”.
Pierwszym był :” Pan Cogito a ruch myśli”, w którym Herbert, wykorzystując potoczne wyrażenie, podkreśla ważną rolę oryginalności, o którą we współczesnym, globalizowanym świecie niezwykłe trudno. Dlatego właśnie, podczas występów z grupą Laboratorium Niemen łączył ten wiersz z norwidowską „Ciemnością”, którą traktował jako oryginalny manifest przeciw uleganiu wszelkim modom i powszechnym trendom.
Być może utwór ten ma i inne przesłanie. Fragment :”większość z nich/stoi nieruchomo/pośrodku krajobrazu/szarych pagórków/wyschłych drzew” może być metaforycznym opisem PRL, a tym samym zachętą do działań opozycyjnych, do przekształcania bezbarwnej rzeczywistości, który to proces należy zacząć od umysłowej rewolucji każdego człowieka z osobna. W następnej kolejności muzycy wykonywali utwór „Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz”, u Herberta rozpoczynający tomik poezji poświęcony Panu Cogito. Głęboko wnikając w facjatę głównego bohatera autor zauważa, że jesteśmy genetyczno-kulturowym wytworem tysięcy lat ludzkich dziejów. Wniosek – sami mamy niewielki wpływ na to jacy jesteśmy….
Prezentację poezji Herberta Niemen zakończył interpretacją wiersza „Co myśli Pan Cogito o piekle”,gdzie powraca do wątków społeczno-politycznych. Tym razem Herbert skupia się na grupie, którą zna doskonale – powojennym środowisku artystów maści wszelakiej. Pisarz piętnuje tam twórców zaprzedanych reżimowi komunistycznemu. Herbert, nie uznający nawet krótkotrwałej kolaboracji wyjaśnia powody, dla których część artystów zapominiała o swych ideałach. W „najniższym kręgu piekła” najłatwiej było o rozgłos i publikacje. Sezon ciągle w pełni, ale tylko dla współpracujących…. „Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój, dobre wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia”, które wychwalają….. Ciekawą interpretację podaje Stanisław Barańczak, wnioskując, iż negowana przez Herberta postawa „w odpowiednich warunkach historycznych może się sprowadzać do posłusznego lakiernictwa, do ukrywania prawdy pod różowym fałszem urzędowego optymizmu – lub też w bardziej finezyjnej wersji, do tryumfalnego pochodu awangardy tolerowanego i nawet popieranego przez mocodawców z uwagi na jego kompletną nieszkodliwość” (S. Barańczak, op. cit., s. 88). Patrząc na to przez pryzmat artystycznego życiorysu Niemena można mieć niejakie wątpliwości co do słuszności ostatniej tezy…
”Tylko wówczas śpiewanie poezji jest dla mnie uzasadnione, kiedy z połączenia muzyki i tekstu powstaje nowa wartość, nowe dzieło. Poezja jest dla mnie wielką inspiracją” (Tygodnik Demokratyczny, 1974). Ten krótki wywód Niemena niech będzie wstępem do kilku zdań na temat muzycznej strony Niemenowych prezentacji poezji twórcy „Kamyka”.
Wiersze z cyklu „Pan Cogito” to trudny materiał do wokalnej interpretacji. Wystarczy pierwszy rzut oka na tekst aby stwierdzić, że są to specyficznie napisane przypowieści, rodzaj poetyckiej prozy. Myślę, że właśnie dla tego Niemen obrał formę deklamacji bądź melorecytacji („Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz”). Niezależnie w jakim okresie artysta wykonywał te utwory ich ogólna koncepcja i budowa były podobne. Czy to z Niemen Aerolit (1974-75), czy z grupą Laboratorium (1975) czy wreszcie podczas koncertu w warszawskim Arsenale (1988) były to zawsze utwory o dużej swobodzie aranżacyjnej, ale z wyraźnymi cechami wspólnymi, charakterystycznymi dla rocka progresywnego lub muzyki ilustracyjnej. Każdy utwór poprzedzony był wstępem (zwykle długim) instrumentalnym, ew. z dodatkiem wokalizy. W momencie rozpoczęcia recytacji muzyka nagle cichła, tworząc delikatny i nastrojowy akompaniament. Potem, już do końca kompozycji, następowały długie moogowo-gitarowe improwizacje (w 1988 syntezatorowo-gitarowe), kosmiczne (lub piekielne – muzyka ilustracyjna) brzmienia czy też subtelne wokalizy Niemena, sprzyjające zadumie, pozwalające słuchaczom na przemyślenie wcześniej wybrzmiałego wiersza. Sam tekst deklamowany był bardzo przekonywująco, z wyraźnym aktorskim „zacięciem”, z dbałością niemal o każde słowo. Po 1975 roku Niemen już chyba nigdy nie recytował w sposób tak dopracowany i perfekcyjny….
Muzyczne oblicze utworu „Kamyk” nieco bardziej przypominało piosenkę, choć od jej klasycznej formy różniło się znacząco. Podczas koncertów z 1974 roku utwór nie miał jeszcze ostatecznego kształtu i brzmiał dość surowo. Podstawową rolę w aranżacji odgrywał melotron, a także różnorodnie wykorzystywana gitara. Tempo było powolne z umiarkowanym użyciem perkusji. Interpretacja wokalna zbliżona była do melorecytacji, o stonowanym i jednostajnym zabarwieniu (mimo to, nie przypadła do gustu Herbertowi….). Wersja płytowa, z albumu "Niemen Aerolit", nagrana w szybszym tempie , z „gęstszym” użyciem perkusji rozpoczynała się „kosmicznym” wstępem. Wokal miał wyraźniejsze inklinacje soulowe i przedzielony był długą wstawką improwizacyjną. Nagranie studyjne w pełni realizowało kompozytorskie zamiary Niemena, które w tym czasie określał następująco : „Muzykę traktuję jako projekcję przeżyć wywołanych wierszem, jako oddanie odczuć, wzruszeń, refleksji. Jest to też tworzenie pewnego klimatu, opartego w dużym stopniu na improwizacji” (W. Panek, op. cit., s. 112). Ostatnią wersję „Kamyka”, „zaaranżowaną na kwintet smyczkowy mojej Robotestry” (Teraz Rock, 09, 2002), Niemen zaprezentował w roku 2002 podczas koncertu w Filharmonii Krakowskiej, którym to występem ukoronował obchody 40 to lecia własnej pracy artystycznej.
Analizując wpływ Herberta, a wcześniej Norwida, na twórcę „Terra Deflorata” dochodzimy do kilku konkretnych wniosków. Przede wszystkim można zaobserwować stopniowy rozwój literackich zdolności Niemena, którego apogeum przypada na dekadę lat 80 tych. Nie oznacza to wcale, że w ostatnim okresie życia nastąpił u Niemena jakiś regres czy obniżka pisarskiej formy. Zmienia się jedynie charakter i kształt literatury w jakiej najpełniej odnalazł się wówczas artysta. Pierwsza połowa lat 80 tych to czas, kiedy Niemen przygotowuje nowy repertuar koncertowy, dlatego większości tekstów z tego okresu nadaje formę, którą można łatwo zaadaptować na potrzeby sceniczne. Mamy więc rymy, rytmiczność, powtórki (nie tylko w formie refrenu ale i literackiej sonaty lub ronda, co w połączeniu z muzyką stało się nową jakością , tzw. neo-piosenki), wyraźny podział na zwrotki itp. Stąd pewne podobieństwa tej poezji do „klasycznych” wierszy Norwida (patrz: „Niemen czyta Norwida”), ulubionego poety Niemena. Z kolei lata 90 te, to okres, w którym Niemen stopniowo ogranicza występy estradowe, m.in. na rzecz większej aktywności pisarskiej. W latach 1991 – 2004 regularnie publikuje, przede wszystkim w miesięcznikach „Tylko Rock” (1991-2000), a następnie „Teraz Rock” (2001-2004). Są to głównie dzienniki w formie felietonów lub wiersze, te ostatnie o wyraźnych właściwościach literackiego stylu Z. Herberta. Wspólnymi cechami poetyki obu artystów będą :
- głoszenie konieczności przyjęcia „postawy wyprostowanej”,
- wrażliwość na konflikty moralne epoki, wynikające ze współczesnych przemian historyczno – cywilizacyjnych, postawa oporu przeciw przemocy, solidaryzacja z prześladowanymi,
- ujmowanie aktualnych problemów moralnych i politycznych w szerszej, uniwersalnej perspektywie,
- poszukiwanie trwałych wartości, ładu w chaosie współczesnego świata,
- obiektywizacja, dystans do własnych wypowiedzi,
- forma wiersza wolnego (np stosowanie przerzutni) lub wiersza białego,
- używanie poetyckiej metafory i paraboli,
- używanie innych, tradycyjnych środków artystycznych.
W pewnych aspektach Herbert był nawet bliższy Niemenowi niż Norwid. Wiekowo dzieliło ich 15 lat, jednak obaj twórcy żyli i tworzyli przede wszystkim w PRL-u, najdziewniejszym z "dziwnych" światów. Ustrój nie obszedł się z nimi łaskawie co ostatecznie określiło ich polityczno-społeczne przekonania, nauczyło podobnie patrzeć na rzeczywistość, wykształciło stałe dążenie do samodoskonalenia i artystycznej oryginalności. Nieprzeciętna wyrazistość, konsekwencja i siła osobowości – takie postaci zawsze długo zachowujemy w pamięci, niezależnie od tego czym się zajmowały….
T. K.
* * * *
Poniżej zamieszczono wiersze Zbigniewa Herberta w kształcie proponowanym przez Czesława Niemena. Ewentualne zmiany określono w odnośnikach pod utworami.
"Co myśli Pan Cogito o piekle"
Najniższy krąg piekła. Wbrew powszechnej opinii nie zamieszkują go ani
despoci, ani matkobójcy, ani także ci, którzy chodzą za ciałem innych.
Jest to azyl artystów pełen luster, instrumentów i obrazów. Na pierwszy rzut
oka najbardziej komfortowy dział infernalny, bez smoły, ognia i tortur …
tortur fizycznych.
Cały rok odbywają się tutaj koncerty, konkursy i festiwale. Nie ma pełni
sezonu. Pełnia jest niemal permanentna i absolutna. Co kwartał powstają
nowe kierunki i tak, jak się zdaje, nie jest w stanie nic zatrzymać
triumfalnego pochodu awangardy.
Belzebub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci i jego
malarze przewyższają już prawie niebieskich. Kto ma lepszą sztukę, ma
lepszy rząd - to jasne. Niedługo będą się mogli zmierzyć na Festiwalu Dwu
Światów. I wtedy zobaczymy, co zostanie z Dantego, Fra Angelico i Bacha.
Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój, dobre
wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia.
[Przedstawioną powyżej wersję Niemen zaprezentował podczas koncertu w Arsenale’88. Dokonał wówczas największych zmian w tekście, polegających głównie na przestawieniu szyku wyrazów lub sformułowań. W oryginale wersy od 3 do 11 wyglądają następująco : „Na pierwszy rzut oka najbardziej komfortowy oddział infernalny, bez smoły, ognia i tortur fizycznych./Cały rok odbywają się tu konkursy, festiwale i koncerty. Nie ma pełni sezonu. Pełnia jest permanentna i niemal absolutna. Co kwartał powstają nowe kierunki i nic, jak się zdaje, nie jest w stanie zahamować tryumfalnego pochodu awangardy./Belzebub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci i jego malarze przewyższają już prawie niebieskich.” W 1975 Niemen nie ingerował aż tak mocno w tekst. Przestawiał jedynie kolejność pewnych zwrotów czy słów, np. „malarze” w miejscu „poetów” i odwrotnie.]
"Kamyk"
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równym samemu sobie
pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie
kamiennym sensem
o zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi pożądania
jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności
czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło
- Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym
"Pan Cogito a pop"
1
W czasie koncertu pop
Pan Cogito rozmyśla
nad estetyką hałasu
sama idea owszem
pociągająca
być bogiem
to znaczy ciskać gromy
albo mniej teologicznie
połknąć język żywiołów
zastąpić Homera
trzęsieniem ziemi
Horacego
kamienną lawiną
wydobyć z trzewi
to co jest w trzewiach
przerażenie i głód
obnażyć drogi
pokarmu
obnażyć drogi
oddechu
obnażyć drogi
pożądania
grać na czerwonym gardle
oszalałe pieśni miłosne
2
kłopot polega na tym
że krzyk wymyka się formie
jest uboższy od głosu
który wznosi się
i opada
krzyk dotyka ciszy
ale przez ochrypnięcie
a nie przez wolę
opisania ciszy
jest jaskrawie ciemny
z niemocy artykulacji
odrzucił łaskę humoru
albowiem nie zna półtonów
jest jak ostrze
wbite w tajemnicę
lecz nie oplata się
wokół tajemnicy
nie poznaje jej kształtów
wyraża jej prawdę uczuć
z rezerwatów przyrody
szuka utraconego raju
w nowych dżunglach porządku
modli się o śmierć gwałtowną
i ta mu zostanie przyznana
[Powyższy utwór stał się dla Niemen inspiracją do napisania wiersza p.t. „Do Zbigniewa Herberta (w kwestii muzyki POP)”.]
"Pan Cogito a ruch myśli"
Myśli chodzą po głowie
mówi wyrażenie potoczne
wyrażenie potoczne
przecenia ruch myśli
większość z nich
stoi nieruchomo
pośrodku nudnego krajobrazu
szarych pagórków
wyschłych drzew
czasem dochodzą
do rwącej rzeki cudzych myśli
stają na brzegu
na jednej nodze
jak głodne czaple
kręcą się w kółko
w poszukiwaniu ziaren
ze smutkiem
wspominają wyschłe źródła
nie chodzą
bo nie zajdą
nie chodzą
bo nie ma dokąd
siedzą na kamieniu
załamują ręce
pod niskim
chmurnym
niebem
czaszki
[Niemen zamienił kolejność strofy piątej z szóstą. W ostatniej zwrotce zamienił miejscami przymiotniki : „chmurnym” z „niskim”]
"Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz"
Kto pisał nasze twarze na pewno ospa
kaligraficznym piórem znacząc swoje "o"
lecz po kim mam podwójny podbródek
po jakim żarłoku gdy cała moja dusza
wzdychała do ascezy dlaczego oczy
osadzone tak blisko wszak to on nie ja
wypatrywał wśród chaszczy najazdu Wenedów
uszy zbyt odstające dwie muszle ze skóry
zapewne spadek po praszczurze który łowił echo
dudniącego pochodu mamutów po stepie
czoło niezbyt wysokie myśli bardzo mało
- kobiety złoto ziemia nie dać się strącić z konia -
książę myślał za nich a wiatr niósł po drogach
darli palcami mury i nagle z wielkim krzykiem
spadali w próżnię by powrócić we mnie
a przecież kupowałem w salonach sztuki
pudry mikstury maście
szminki na szlachetność
przykładałem do oczu marmur zieleń Veronese`a
Mozartem nacierałem uszy
doskonaliłem nozdrza wonią starych książek
przed lustrem twarz odziedziczoną
worek gdzie fermentują dawne mięsa
żądze i grzechy średniowieczne
paleolityczny głód i strach
jabłko upada przy jabłoni
w łańcuch gatunków spięte ciało
tak … tak to przegrałem turniej z twarzą
[W oryginale ostatniego wersu nie ma powtórzenia wyrazu „tak”. Warto dodać, że w późniejszych wydaniach książkowych „Pana Cogito” sformułowanie z wersu dziesiątego :”po stepie” zmieniono na :”przez stepy”]
T. K.
będziemy mówili o ludziach
którzy ze śmiertelną powagą
oddają ziemi jedno ziarno
a zbierają dziesięć
którzy naprawiają sandał i rzeczpospolitą
obliczają gwiazdy i obole
piszą poematy i pochylają się
aby z piasku podjąć zgubioną koniczynę
- Z. Herbert, Przypowieść o królu Midasie
Rok 1974. To musiało się stać właśnie wtedy. Tego roku Zbigniew Herbert publikuje tomik poezji zatytułowany „Pan Cogito”. Wydawnicza nowość w „rdzawej” okładce – sięga po nią koneser polskiej poezji, Czesław Niemen : „ W tym czasie odkryłem dla siebie Zbigniewa Herberta : o jego Panu Cogito było wówczas coraz głośniej (…)” (R.Radoszewski, Kiedy się dziwić przestanę, s.103). To było wyjątkowo doniosłe odkrycie w życiu Niemena - artysty. Najważniejszym poetą w jego twórczości był bez wątpienia Cyprian Norwid, to nie ulega kwestii. Po dzieła innych pisarzy sięgał dużo rzadziej, były to raczej „przygody jednorazowe”, jak sam to kiedyś określił. Z jednym wszakże wyjątkiem : „ Drugim twórcą, którego od razu zaakceptowałem w każdym słowie, był Zbigniew Herbert” (Polityka, 18.09.1999). W takich okolicznościach rodzą się plany głębszego „wniknięcia w temat” i szerszej prezentacji dorobku „Księcia Polskich Poetów” przed polską publicznością. Na temat swoich zamiarów zwierza się prasie jesienią 1974 roku :„ Ostatnio zafascynował mnie tomik "Pan Cogito" Z. Herberta. W oparciu o tę poezję chciałbym zrobić wielkie misterium audiowizualne. Pragnąłbym też skonfrontować swe odczucia i plany z Herbertem.(...)
Do "Pana Cogito" będę na pewno jeszcze wracał. Wykorzystując tę poezję chciałbym nagrać album nawet 4-płytowy.(...)” .Dalej wyjaśnia dlaczego zainteresował się właśnie Herbertowym „Cogito” : „Zawsze interesował mnie bowiem człowiek, jego wartości -uczciwość wobec ludzi, wrażliwość na sprawy świata. Marzeniem moim jest nie bogactwo
postępu, ale wszechoświecenie umysłów ludzkich, rozbudzenie ich wrażliwości.
Postęp często uderza w jednostkę. Część z nas staje w miejscu, nie nadąża
za pędzącym światem, i chciałoby się przytoczyć słowa Herberta, iż myśli "nie
chodzą, bo nie zajdą, bo nie ma dokąd i załamują ręce pod chmurnym niebem czaszki" ( Na końcu Niemen cytuje „Pan Cogito a ruch myśli”, całość pochodzi z ksiązki W. Panka, Mity muzycznej rozrywki, s. 112).
Niestety, w praktyce niewiele z tych zamierzeń Niemen zrealizował. Przede wszystkim nie udało mu się nigdy, mimo konkretnych starań, spotkać z Herbertem, gdyż ten preferował inne dźwięki, jego ulubioną muzyką była… cisza. Poezja Herberta jest pełna zwrotów na ten temat, np. : „cisza jest linią doskonałą” („Zimowy ogród”), „w doczesnym życiu był melomanem ciszy” („Przeczucia eschatologiczne Pana Cogito”) albo „coraz smuklejsze/cichsze/coraz bardziej dalekie/jak muzyka sfer/harmonia wszechświata/tak doskonała/że niedosłyszalna” („Pan Cogito – zapiski z martwego domu”). Jasnym więc było, że człowiek „pulsujący krzykiem”, który oparł swoje śpiewanie na, niespotykanej dotąd na krajowym „podwórku”, wokalnej sile ekspresji nie mógł przypaść do gustu autorowi „Apolla i Marsjasza”. Niemen przedstawiał to następująco :” Herbert nie bardzo to trawił, nie lubił takich krzykaczy rockandrollowców jak ja. Dopiero po jego śmierci dowiedziałem się od żony poety, że cenił mnie za Bema pamięci żałobny-rapsod” (M. Gaszyński, Czas jak rzeka, s.120) . Swój negatywny stosunek do krzyku we współczesnej tzw. muzyce rozrywkowej Herbert wyraził w utworze „ Pan Cogito a pop” (prezentowany na końcu tekstu). Po latach, w pierwszą rocznicę śmierci Księcia Poetów Niemen napisał polemiczny tekst, bezpośrednio nawiązujący do tego wiersza :
„ Do Zbigniewa Herberta
( w kwestii muzyki POP)”
wiem
nie byłem godzien
nie miałem prawa
zbyt późno odkryłem
przesłanie Pana Cogito
wcześnie zdradziłem naturę
godną politowania
moje dolce belcanto
kwiliło cienko
i zbyt amoroso
potem
rozpaczne banały
intonowane krzykiem
chropowate nuty
i ta maniera
grać na czerwonym gardle
utkwiły na dobre w krtani
zamiast na szczycie
na jego grani
ostrej jak pisk
przyznaję ochrypłem
by wreszcie ten stan
przysposobić w sobie
na wielogłosy
na wszystkie możliwe półcienie
harmonicznego przypadku
przypadku..?
blues czarny jak noc
wszędzie ten sam
pod niebem Tatr i Tybetu
żarliwe Flamenco
andaluzyjskich śpiewaków
duchowa liryka rytmu
Clyde McPhattera
skargi Ray Charlesa
i Otis Reddinga
modły kantorów
i muezzinów
codzienne nawoływania
pravocodery
wedyjskich mistrzów
niechaj Niebieski rozsądzi
co znaczą –
świadomość sensu
i pikanteria smaku
powodowany pokusą
nie mogłem nie dotknąć kamyka
(Tylko Rock, 12. 2000)
Wiernie naśladując styl i charakter Herbertowej poezji Niemen próbuje usprawiedliwić rodzaj wokalistyki ,którą uprawia. Pisze, że od dłuższego czasu używa chropowatego tembru w swoim śpiewie, co wg Herberta znamionuje ewolucję we właściwym kierunku („przez ochrypnięcie…krzyk dotyka ciszy”). Tłumaczy, że śpiewanie na granicy krzyku, który przecież zawiera wielki ładunek emocji, to nic nowego w dziejach ludzkich. Wreszcie, oddaje się w ręce Boga, bo tylko on, jako największy meloman i sędzia w jednym, potrafi sprawiedliwie rozstrzygnąć po czyjej stronie jest racja.
Z czterech planowanych płyt również nic nie wyszło. Najprawdopodobniej przyczynił się do tego brak jakichkolwiek pozytywnych sygnałów ze strony poety. Poza tym, poezja Zbigniewa Herberta, która uczyła buntu, mężności i „postawy wyprostowanej” okazała się zbyt niebezpieczna dla reżimu, aby można ją było ot tak „oddać” w ręce idola młodzieży, autora „Dziwnego świata”, interpretatora, którego nieprzeciętna charyzma i ekspresja mogły stać się „wzmacniaczem” niewłaściwych idei… Z tych powodów zniechęcony Niemen po 1975 odsunął na czas nieokreślony realizację ambitnych projektów z poezją Herberta w roli głównej.
Jedynym utworem, który Niemen „przemycił” na płytę był „Kamyk” ("Niemen Aerolit, wyd. 1975). „Sam pomysł na album Aerolit dopełnił się z chwilą odkrycia wiersza Zbigniewa Herberta - Kamyk". (Teraz Rock, 07. 2003) To stwierdzenie może sugerować, iż tytuł albumu, a także identyczna nazwa formacji rockowej, z jaką Niemen wówczas koncertował, zainspirowane zostały tym właśnie wierszem ( aerolit – z gr.: kamienny meteoryt ). [ Nasuwa się dygresja : kamienny meteoryt, a więc kamień z kosmosu….Niemen przecież wkrótce miał się zająć pracą nad longplayem „Katharsis”, koncept-albumem, w dużej mierze poświęconemu teorii kosmicznego pochodzenia człowieka… ]Natomiast kwestie filozoficznego przesłania „Kamyka” Niemen tłumaczył następująco :„(…) wiersz, w którym całe otoczenie, jego najdrobniejsze cząstki poddają nas surowemu osądowi :w nich też możemy odnaleźć siebie, zwłaszcza echa własnych ułomności” (R.Radoszewski, op. cit.,s. 103). W ten sposób Niemen scharakteryzował utwór, którego naczelną ideą było pokazanie ludzkiej niedoskonałości na tle materii nieożywionej. W przeciwieństwie do przedmiotów martwych - a przez to niezmiennych, doskonałych - człowiek jest ułomny, gdyż na oślep szuka sensu istnienia, ulega emocjom, naraża się na błędy, bywa podły i fałszywy. Z drugiej strony kamyk jest uboższy o cierpienie i śmierć, uczucia i postrzeganie za pomocą zmysłów….( S. Barańczak, Uciekinier z Utopii. O poezji Zbigniewa Herberta, s.84)
W tym miejscu należy dodać, iż „Kamyk” nagrano na płytę bez zgody autora. Fakt ten niewątpliwie mógł mieć decydujący wpływ na niechętny stosunek Herberta do Niemena. Nigdy więcej Niemen nie miał popełnić podobnego błędu : “ Do dziś czuję ciężki wyrzut, że nie dotarłszy do Poety z prośbą o wyrażenie zgody, zadysponowałem nim grając na czerwonym gardle... Niestety, pozostanę już do końca Jego dłużnikiem” (Teraz Rock, 09. 2002)
Cóż więc udało się zrealizować z tak bogatych planów ? Przede wszystkim ,w pełni powiodła się koncepcja audiowizualnego przedstawienia. Na przełomie lat 1974/1975 doszło do szeregu „herbertowych” koncertów, z których ostatni miał miejsce 16 lutego 1975 r. w Sali Kongresowej, w dzień urodzin kompozytora.Wspomina Niemen :
„Jerzy Bogdanowicz z pomocą Agencji Koncertowej PSJ postarał się o oprawę, jak na tamte gigantomańskie lata, jeśli nie na miarę brytyjskiego rozmachu, to jednak zamaszystą na tyle, że utkwiła w mojej pamięci do dziś. Szczególnie fragmenty Pana Cogito (…).” (Teraz Rock, 08, 2003). W uzupełnieniu dodam, że cała , starannie przygotowana, rozbudowana scenografia zasnuta była czerwonym dymem, a muzykom na scenie towarzyszyła grupa baletowa z klubu "Stodoła". Był to ostatni koncert grupy Niemen Aerolit, ostatni występ Piotra Dziemskiego, ostatnia szersza prezentacja poezji Herberta. W drugiej części występu artyści wykonywali wyłącznie wiersze tomiku „Pan Cogito”.
Pierwszym był :” Pan Cogito a ruch myśli”, w którym Herbert, wykorzystując potoczne wyrażenie, podkreśla ważną rolę oryginalności, o którą we współczesnym, globalizowanym świecie niezwykłe trudno. Dlatego właśnie, podczas występów z grupą Laboratorium Niemen łączył ten wiersz z norwidowską „Ciemnością”, którą traktował jako oryginalny manifest przeciw uleganiu wszelkim modom i powszechnym trendom.
Być może utwór ten ma i inne przesłanie. Fragment :”większość z nich/stoi nieruchomo/pośrodku krajobrazu/szarych pagórków/wyschłych drzew” może być metaforycznym opisem PRL, a tym samym zachętą do działań opozycyjnych, do przekształcania bezbarwnej rzeczywistości, który to proces należy zacząć od umysłowej rewolucji każdego człowieka z osobna. W następnej kolejności muzycy wykonywali utwór „Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz”, u Herberta rozpoczynający tomik poezji poświęcony Panu Cogito. Głęboko wnikając w facjatę głównego bohatera autor zauważa, że jesteśmy genetyczno-kulturowym wytworem tysięcy lat ludzkich dziejów. Wniosek – sami mamy niewielki wpływ na to jacy jesteśmy….
Prezentację poezji Herberta Niemen zakończył interpretacją wiersza „Co myśli Pan Cogito o piekle”,gdzie powraca do wątków społeczno-politycznych. Tym razem Herbert skupia się na grupie, którą zna doskonale – powojennym środowisku artystów maści wszelakiej. Pisarz piętnuje tam twórców zaprzedanych reżimowi komunistycznemu. Herbert, nie uznający nawet krótkotrwałej kolaboracji wyjaśnia powody, dla których część artystów zapominiała o swych ideałach. W „najniższym kręgu piekła” najłatwiej było o rozgłos i publikacje. Sezon ciągle w pełni, ale tylko dla współpracujących…. „Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój, dobre wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia”, które wychwalają….. Ciekawą interpretację podaje Stanisław Barańczak, wnioskując, iż negowana przez Herberta postawa „w odpowiednich warunkach historycznych może się sprowadzać do posłusznego lakiernictwa, do ukrywania prawdy pod różowym fałszem urzędowego optymizmu – lub też w bardziej finezyjnej wersji, do tryumfalnego pochodu awangardy tolerowanego i nawet popieranego przez mocodawców z uwagi na jego kompletną nieszkodliwość” (S. Barańczak, op. cit., s. 88). Patrząc na to przez pryzmat artystycznego życiorysu Niemena można mieć niejakie wątpliwości co do słuszności ostatniej tezy…
”Tylko wówczas śpiewanie poezji jest dla mnie uzasadnione, kiedy z połączenia muzyki i tekstu powstaje nowa wartość, nowe dzieło. Poezja jest dla mnie wielką inspiracją” (Tygodnik Demokratyczny, 1974). Ten krótki wywód Niemena niech będzie wstępem do kilku zdań na temat muzycznej strony Niemenowych prezentacji poezji twórcy „Kamyka”.
Wiersze z cyklu „Pan Cogito” to trudny materiał do wokalnej interpretacji. Wystarczy pierwszy rzut oka na tekst aby stwierdzić, że są to specyficznie napisane przypowieści, rodzaj poetyckiej prozy. Myślę, że właśnie dla tego Niemen obrał formę deklamacji bądź melorecytacji („Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz”). Niezależnie w jakim okresie artysta wykonywał te utwory ich ogólna koncepcja i budowa były podobne. Czy to z Niemen Aerolit (1974-75), czy z grupą Laboratorium (1975) czy wreszcie podczas koncertu w warszawskim Arsenale (1988) były to zawsze utwory o dużej swobodzie aranżacyjnej, ale z wyraźnymi cechami wspólnymi, charakterystycznymi dla rocka progresywnego lub muzyki ilustracyjnej. Każdy utwór poprzedzony był wstępem (zwykle długim) instrumentalnym, ew. z dodatkiem wokalizy. W momencie rozpoczęcia recytacji muzyka nagle cichła, tworząc delikatny i nastrojowy akompaniament. Potem, już do końca kompozycji, następowały długie moogowo-gitarowe improwizacje (w 1988 syntezatorowo-gitarowe), kosmiczne (lub piekielne – muzyka ilustracyjna) brzmienia czy też subtelne wokalizy Niemena, sprzyjające zadumie, pozwalające słuchaczom na przemyślenie wcześniej wybrzmiałego wiersza. Sam tekst deklamowany był bardzo przekonywująco, z wyraźnym aktorskim „zacięciem”, z dbałością niemal o każde słowo. Po 1975 roku Niemen już chyba nigdy nie recytował w sposób tak dopracowany i perfekcyjny….
Muzyczne oblicze utworu „Kamyk” nieco bardziej przypominało piosenkę, choć od jej klasycznej formy różniło się znacząco. Podczas koncertów z 1974 roku utwór nie miał jeszcze ostatecznego kształtu i brzmiał dość surowo. Podstawową rolę w aranżacji odgrywał melotron, a także różnorodnie wykorzystywana gitara. Tempo było powolne z umiarkowanym użyciem perkusji. Interpretacja wokalna zbliżona była do melorecytacji, o stonowanym i jednostajnym zabarwieniu (mimo to, nie przypadła do gustu Herbertowi….). Wersja płytowa, z albumu "Niemen Aerolit", nagrana w szybszym tempie , z „gęstszym” użyciem perkusji rozpoczynała się „kosmicznym” wstępem. Wokal miał wyraźniejsze inklinacje soulowe i przedzielony był długą wstawką improwizacyjną. Nagranie studyjne w pełni realizowało kompozytorskie zamiary Niemena, które w tym czasie określał następująco : „Muzykę traktuję jako projekcję przeżyć wywołanych wierszem, jako oddanie odczuć, wzruszeń, refleksji. Jest to też tworzenie pewnego klimatu, opartego w dużym stopniu na improwizacji” (W. Panek, op. cit., s. 112). Ostatnią wersję „Kamyka”, „zaaranżowaną na kwintet smyczkowy mojej Robotestry” (Teraz Rock, 09, 2002), Niemen zaprezentował w roku 2002 podczas koncertu w Filharmonii Krakowskiej, którym to występem ukoronował obchody 40 to lecia własnej pracy artystycznej.
Analizując wpływ Herberta, a wcześniej Norwida, na twórcę „Terra Deflorata” dochodzimy do kilku konkretnych wniosków. Przede wszystkim można zaobserwować stopniowy rozwój literackich zdolności Niemena, którego apogeum przypada na dekadę lat 80 tych. Nie oznacza to wcale, że w ostatnim okresie życia nastąpił u Niemena jakiś regres czy obniżka pisarskiej formy. Zmienia się jedynie charakter i kształt literatury w jakiej najpełniej odnalazł się wówczas artysta. Pierwsza połowa lat 80 tych to czas, kiedy Niemen przygotowuje nowy repertuar koncertowy, dlatego większości tekstów z tego okresu nadaje formę, którą można łatwo zaadaptować na potrzeby sceniczne. Mamy więc rymy, rytmiczność, powtórki (nie tylko w formie refrenu ale i literackiej sonaty lub ronda, co w połączeniu z muzyką stało się nową jakością , tzw. neo-piosenki), wyraźny podział na zwrotki itp. Stąd pewne podobieństwa tej poezji do „klasycznych” wierszy Norwida (patrz: „Niemen czyta Norwida”), ulubionego poety Niemena. Z kolei lata 90 te, to okres, w którym Niemen stopniowo ogranicza występy estradowe, m.in. na rzecz większej aktywności pisarskiej. W latach 1991 – 2004 regularnie publikuje, przede wszystkim w miesięcznikach „Tylko Rock” (1991-2000), a następnie „Teraz Rock” (2001-2004). Są to głównie dzienniki w formie felietonów lub wiersze, te ostatnie o wyraźnych właściwościach literackiego stylu Z. Herberta. Wspólnymi cechami poetyki obu artystów będą :
- głoszenie konieczności przyjęcia „postawy wyprostowanej”,
- wrażliwość na konflikty moralne epoki, wynikające ze współczesnych przemian historyczno – cywilizacyjnych, postawa oporu przeciw przemocy, solidaryzacja z prześladowanymi,
- ujmowanie aktualnych problemów moralnych i politycznych w szerszej, uniwersalnej perspektywie,
- poszukiwanie trwałych wartości, ładu w chaosie współczesnego świata,
- obiektywizacja, dystans do własnych wypowiedzi,
- forma wiersza wolnego (np stosowanie przerzutni) lub wiersza białego,
- używanie poetyckiej metafory i paraboli,
- używanie innych, tradycyjnych środków artystycznych.
W pewnych aspektach Herbert był nawet bliższy Niemenowi niż Norwid. Wiekowo dzieliło ich 15 lat, jednak obaj twórcy żyli i tworzyli przede wszystkim w PRL-u, najdziewniejszym z "dziwnych" światów. Ustrój nie obszedł się z nimi łaskawie co ostatecznie określiło ich polityczno-społeczne przekonania, nauczyło podobnie patrzeć na rzeczywistość, wykształciło stałe dążenie do samodoskonalenia i artystycznej oryginalności. Nieprzeciętna wyrazistość, konsekwencja i siła osobowości – takie postaci zawsze długo zachowujemy w pamięci, niezależnie od tego czym się zajmowały….
T. K.
* * * *
Poniżej zamieszczono wiersze Zbigniewa Herberta w kształcie proponowanym przez Czesława Niemena. Ewentualne zmiany określono w odnośnikach pod utworami.
"Co myśli Pan Cogito o piekle"
Najniższy krąg piekła. Wbrew powszechnej opinii nie zamieszkują go ani
despoci, ani matkobójcy, ani także ci, którzy chodzą za ciałem innych.
Jest to azyl artystów pełen luster, instrumentów i obrazów. Na pierwszy rzut
oka najbardziej komfortowy dział infernalny, bez smoły, ognia i tortur …
tortur fizycznych.
Cały rok odbywają się tutaj koncerty, konkursy i festiwale. Nie ma pełni
sezonu. Pełnia jest niemal permanentna i absolutna. Co kwartał powstają
nowe kierunki i tak, jak się zdaje, nie jest w stanie nic zatrzymać
triumfalnego pochodu awangardy.
Belzebub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci i jego
malarze przewyższają już prawie niebieskich. Kto ma lepszą sztukę, ma
lepszy rząd - to jasne. Niedługo będą się mogli zmierzyć na Festiwalu Dwu
Światów. I wtedy zobaczymy, co zostanie z Dantego, Fra Angelico i Bacha.
Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój, dobre
wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia.
[Przedstawioną powyżej wersję Niemen zaprezentował podczas koncertu w Arsenale’88. Dokonał wówczas największych zmian w tekście, polegających głównie na przestawieniu szyku wyrazów lub sformułowań. W oryginale wersy od 3 do 11 wyglądają następująco : „Na pierwszy rzut oka najbardziej komfortowy oddział infernalny, bez smoły, ognia i tortur fizycznych./Cały rok odbywają się tu konkursy, festiwale i koncerty. Nie ma pełni sezonu. Pełnia jest permanentna i niemal absolutna. Co kwartał powstają nowe kierunki i nic, jak się zdaje, nie jest w stanie zahamować tryumfalnego pochodu awangardy./Belzebub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci i jego malarze przewyższają już prawie niebieskich.” W 1975 Niemen nie ingerował aż tak mocno w tekst. Przestawiał jedynie kolejność pewnych zwrotów czy słów, np. „malarze” w miejscu „poetów” i odwrotnie.]
"Kamyk"
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równym samemu sobie
pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie
kamiennym sensem
o zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi pożądania
jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności
czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło
- Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym
"Pan Cogito a pop"
1
W czasie koncertu pop
Pan Cogito rozmyśla
nad estetyką hałasu
sama idea owszem
pociągająca
być bogiem
to znaczy ciskać gromy
albo mniej teologicznie
połknąć język żywiołów
zastąpić Homera
trzęsieniem ziemi
Horacego
kamienną lawiną
wydobyć z trzewi
to co jest w trzewiach
przerażenie i głód
obnażyć drogi
pokarmu
obnażyć drogi
oddechu
obnażyć drogi
pożądania
grać na czerwonym gardle
oszalałe pieśni miłosne
2
kłopot polega na tym
że krzyk wymyka się formie
jest uboższy od głosu
który wznosi się
i opada
krzyk dotyka ciszy
ale przez ochrypnięcie
a nie przez wolę
opisania ciszy
jest jaskrawie ciemny
z niemocy artykulacji
odrzucił łaskę humoru
albowiem nie zna półtonów
jest jak ostrze
wbite w tajemnicę
lecz nie oplata się
wokół tajemnicy
nie poznaje jej kształtów
wyraża jej prawdę uczuć
z rezerwatów przyrody
szuka utraconego raju
w nowych dżunglach porządku
modli się o śmierć gwałtowną
i ta mu zostanie przyznana
[Powyższy utwór stał się dla Niemen inspiracją do napisania wiersza p.t. „Do Zbigniewa Herberta (w kwestii muzyki POP)”.]
"Pan Cogito a ruch myśli"
Myśli chodzą po głowie
mówi wyrażenie potoczne
wyrażenie potoczne
przecenia ruch myśli
większość z nich
stoi nieruchomo
pośrodku nudnego krajobrazu
szarych pagórków
wyschłych drzew
czasem dochodzą
do rwącej rzeki cudzych myśli
stają na brzegu
na jednej nodze
jak głodne czaple
kręcą się w kółko
w poszukiwaniu ziaren
ze smutkiem
wspominają wyschłe źródła
nie chodzą
bo nie zajdą
nie chodzą
bo nie ma dokąd
siedzą na kamieniu
załamują ręce
pod niskim
chmurnym
niebem
czaszki
[Niemen zamienił kolejność strofy piątej z szóstą. W ostatniej zwrotce zamienił miejscami przymiotniki : „chmurnym” z „niskim”]
"Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz"
Kto pisał nasze twarze na pewno ospa
kaligraficznym piórem znacząc swoje "o"
lecz po kim mam podwójny podbródek
po jakim żarłoku gdy cała moja dusza
wzdychała do ascezy dlaczego oczy
osadzone tak blisko wszak to on nie ja
wypatrywał wśród chaszczy najazdu Wenedów
uszy zbyt odstające dwie muszle ze skóry
zapewne spadek po praszczurze który łowił echo
dudniącego pochodu mamutów po stepie
czoło niezbyt wysokie myśli bardzo mało
- kobiety złoto ziemia nie dać się strącić z konia -
książę myślał za nich a wiatr niósł po drogach
darli palcami mury i nagle z wielkim krzykiem
spadali w próżnię by powrócić we mnie
a przecież kupowałem w salonach sztuki
pudry mikstury maście
szminki na szlachetność
przykładałem do oczu marmur zieleń Veronese`a
Mozartem nacierałem uszy
doskonaliłem nozdrza wonią starych książek
przed lustrem twarz odziedziczoną
worek gdzie fermentują dawne mięsa
żądze i grzechy średniowieczne
paleolityczny głód i strach
jabłko upada przy jabłoni
w łańcuch gatunków spięte ciało
tak … tak to przegrałem turniej z twarzą
[W oryginale ostatniego wersu nie ma powtórzenia wyrazu „tak”. Warto dodać, że w późniejszych wydaniach książkowych „Pana Cogito” sformułowanie z wersu dziesiątego :”po stepie” zmieniono na :”przez stepy”]
T. K.