Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Muzyko moja

Dyskusje o twórczości Niemena.

Bema pamięci żałobny rapsod 2007-02-01 - 2017-03-06 Domin189 79 56404
Domin189
2007-02-01 17:55:23
Drodzy forumowicze,

pragnę, byście przytoczyli wszystkie znane Wam historie/szczegóły/ciekawostki o Niemenie i tym utworze. Na temat samej piosenki było sporo pisane, jednak zależy mi na tym, by znalazło się to w jednym miejscu...

Od czego zaczęła się Niemena fascynacja Norwidem? Kto zaproponował Niemenowi nagranie tego utworu? W którym momencie Niemen zmienił swoje oblicze z bigbitowca i wykonawcy przyjemnych tekstów (patrz: pierwsze trzy płyty) na grającego rocka i śpiewającego ambitniejsze wiersze? Jak Niemen z perspektywy czasu oceniał ten utwór? Interesują mnie także szczegóły dotyczące angielskiej wersji tego utworu...

Temat rzeka; ja posiadam strzępki wiadomości (nawet potrafiłbym odpowiedzieć na jedno postawione przeze mnie samego pytanie! :D), jednak by godnie zaprezentować ten utwór gronu klasowemu, to zdecydowanie zbyt mało! Zatem do dzieła!
Ewa
2007-02-01 20:20:14
Pomysł nagrania Rapsodu podsunął Niemenowi Wojciech Młynarski prawdopodobnie podczas trasy koncertowej w ramach programu "Zgaduj Zgadula".Wielokrotnie opowiadał o tym, jak pożyczył Niemenowi swój PIW-owski tomik poezji Norwida, którego ponoć Niemen nigdy mu nie oddał. :wink:
Niemen wspomina to trochę inaczej, mówił, że było to podczas opolskiego festiwalu w 1968r.
W sumie nie jest aż takie istotne gdzie i kiedy to było, ważne, że po rozmowie z Młynarskim zaczęła świtać w głowie Niemena myśl o tym utworze , no i od tej pory rozpoczęła się Jego fascynacja Norwidem.
Sam Rapsod został wykonany po raz pierwszy 20.12.68r. w warszawskiej Sali Kongresowej z towarzyszeniem Akwareli podczas koncertu z okazji wręczenia Złotej Płyty za "Dziwny jest ten świat".Po wykonaniu tego utworu na sali zaległa kompletna cisza, ludzie nie byli przygotowani na coś takiego. Później dopiero rozległy się oklaski.Ta pierwsza wersja utworu trwała około 10 minut i nie była jeszcze doskonała, mimo użycia sprowadzonych z Danii organów Hammonda (kupionych przez Niemena za niewyobrażalną wówczas kwotę 1600$).
Pełny efekt brzmieniowy uzyskał Niemen dopiero z zespołem Enigmatic.
Przed nagraniem płyty utwór był ogrywany na koncertach we Włoszech, gdzie stanowił numer popisowy.
Nagranie płytowe zarejestrwane jesienią 1969r. trwało 16minut i 26sek.
W 1970 r.w Sali Kongresowej miał swoja premierę filmowy Rapsod, nakręcony przez J.Rzeszewskiego. Jego przyjęcie było entuzjastyczne, a sam tytułowy utwór przez 18 tygodni był na 1-szym miejscu Listy Przebojów Studia Rytm.
To tyle najważniejszych informacji, może ktoś zechce kontynuować..
Markovitz
2007-02-02 16:13:23
Wczoraj miałem okazję wysłuchać audycji radiowej na temat szczecińskich wydarzeń Grudnia'70 i Stycznia 71'. Jednym z narratorów był stoczniowiec i ówczesny szef strajkowego radiowęzła- Romuald Juliusz Wydrzycki 8)
Słuchając przypomniałem sobie tamtą straszną atmosferę... Mówiono o strzałach.. (jako dzieciak czułem wtedy wielki niepokój).
Gwoli jasności : w reportażu nie było na temat Rapsodu ani słowa, ale przecież muzyka :n:. Enigmatic musiała być dla ówczesnej młodzieży tłem dla tych wszystkich dramatów i przemian.
Wróciłem do fragmentu dzienników w TERAZ ROCKu traktujących o tym jak w styczniu 1971r. doszło do nagrania następnego albumu[/color]

:N: w TR nr 3/2003Polityczna sytuacja w ostatnim roku gomułkowskiej dekady nie nastrajała optymistycznie. Czułem potrzebę kontynuacji śpiewania ważnych tekstów poetyckich.
Italiam! Italiam! i Aerumnarum plenus Cypriana Kamila Norwida, per analogiam do znaku czasu, były posunięciem trafnym, lecz niewygodnym dla tak zwanych czynników.


A jaki to miało związek z Rapsodem..?

Ano taki, że telewizja wczesnego okresu gierkowskiego przegnała precz wszelkie żałobne klimaty... Nagonka prasowa w 1971r. czyli (tzw. sprawa radomszczańska) dopełniła obraz Niemena jako człowieka niewdzięcznego .. wobec - łaskawie wypuszczającej Go poza granice kraju - władzy.

W tej sytuacji ani wersja koncertowa z Opola'71 ani smutne wiersze Norwida z 2LP Niemen nie miały szansy zagościć na telewizyjnej antenie. Właśnie w 1971r. :N: podjął ryzyko, jakie niosło podpisanie kontraktu z CBS. Rzecz wyglądała zachęcająco - zaczęły bowiem dochodzić wieści z Bostonu, iż pewien znany prezenter radiowy często nadaje polską wersję Rapsodu.
Kiedy trzy lata później Czesław realizował w Nowym Jorku czwartą z pięciu płyt , jakie przewidywał ów kontrakt - ku rozpaczy menażera i wielkiemu zdziwieniu muzyków - zdecydował, iż właśnie Rapsod zajmie całą drugą stronę płyty .. :o

Przybliżenia anglojęzycznym słuchaczom tematyki wiersza Norwida podjął się amerykański poeta Norman Simon. Do dyspozycji Niemena byli najlepsi instrumentaliści grający muzykę fusion (w tym dwaj muzycy Mahavishnu Orchestra). W nagraniach jako sideman wziął udział także Michał Urbaniak, który kilka lat wcześniej uczestniczył w sesji albumu :n: Enigmatic.
Podobnie - jak to miało miejsce jesienią 1969r. przy nagraniu polskiej wersji Rapsodu - tak na przełomie 1973/74 Czesław poprosił szefów Wytwórni o.. zaangażowanie chóru.
Boss z CBS będący współproducentem płyty - o dziwo - przystał na tę znacząco podnoszącą koszty produkcji propozycję .
24-osobowy chór czarnych pod dyrekcją Howarda Robertsa zabrzmiał inaczej niż chór pod batutą Romualda Miazgi. Redaktorowi TR ten sound nasunął skojarzenia z rosyjską operą ...

Wspomniany boss z CBS-u - Sol Rabinowitz (wiceprezydent Columbii)- podobno poprosił Niemena o zgodę, ażeby to wykonanie Rapsodu mogło kiedyś zabrzmieć .. na Jego pogrzebie.

Podniosłemu charakterowi tytułowej kompozycji należy zawdzięczać promocyjne rozterki bossów CBS , którzy nie mogli się zdecydować w jaki sposób zaprezentować światu "Mourner's Rhapsody".
W końcu ustalono , że premiera płyty połączona będzie z koncertem w londyńskim kościele, wiosną następnego roku.
Niemen miał tam zagrać z zespołem, którego sercem był Piotr Dziemski.

Niestety -jak wiemy- to SERCE przestało bić 29 marca 1975r.

Do Rapsodu Niemen powrócił jeszcze w czasie tras koncertowych albumu Idee fixe. Wykonywał ten długi utwór także na koncertach w Niemczech (w RFN , w Berlinie Zach. i w NRD). W Monografii Romana Nasz Cze. wspominał, że płyta "Mourner's Rhapsody" cieszyła się powodzeniem w.. Rumunii.

W 1993r. doszło do prapremiery albumu w Nowym Jorku. W maju tego roku odbył się koncert w prestiżowej sali Town Hall. Płytę (już na CD) wydano dzięki staraniom Normana Simona.
matt
2007-02-08 00:54:38
no to sie drodzy forumowicze rozpisali :)

Domin189Jak Niemen z perspektywy czasu oceniał ten utwór?


co prawda Markovitz napisal ze utwor byl wykonywany na koncertach, ale nie pisze juz o poznych latach 80-tych i 90-tych. Ja slyszalem ze potem :n: raczej rzadko wykonywal Rapsod na koncertach. Wynikalo to pewnie jednak z nieodpowiednich warunkow. Glownie chodzi mi o chor (o ktorego znaczeniu takze wspomnial Markovitz :) ). To moze mniej swiadczy o tym jak ocenial ten utwor a bardziej o profesjonalizmie Niemena. Jestem jednak pewien ze nie traktowal Rapsody jako wypadku przy pracy*.

*autoironiczne opowiesci :N:-a dotyczace niektorych piosenek z plyty Sen o Warszawie
Domin189
2007-02-08 16:26:48
A jak się ustosunkujecie do: tego :?:
Domin189
2007-02-25 17:20:54
Czy ktoś z Was posiada wykonanie "Bema pamięci..." przez innych piosenkarzy? Z tego co się orientuję, to bodaj Szymon Wydra i Maleńczuk sięgnęli do tego utworu...

:?:

Oho, proszę bardzo, sprawdźcie te linki:

http://fidel.waw.net.pl/cdtape/Bema pamieci zalobny rapsod - Moniti Revan - Homo Twist.mp3
bądź skrót: http://tinyurl.com/2c2kpj

lub

http://uploaded.to/?id=4gd6sh

wszędzie ten sam kawałek, różne źródła ;-)

Czy nie wydaje Wam się, że niektórych piosenek nikt nie powinien się tykać? Rozumiem, każdego ciągnie do własnych interpretacji wcześniej już nagranych utworów, ale... no właśnie, ALE - zapraszam do dyskusji ;-)
migaweczka
2007-02-25 17:48:03
Faktem jest, że nie lubię Maleńczuka, ale starałam się mimo wszystko obiektywnie wysłuchać... Co mi z tego wyszło ? Hmmm... Jak włączał to swoje zawodzenie na końcówkach fraz, to mi się skojarzył kabaret "Mumio" i gość, który jest genialny w podrabianiu wszelkich śmiesznych piosenek pseudo-wenezuelskich :) Wypisz wymaluj :lol:

Poza tym z całym szacunkiem, pan Maleńczuk mógłby chyba zaśpiewać trochę czyściej, w końcu muzyk chyba, nie ? :)

Konkluzja: może powinien się zastanowić, jak się zabierał za ten kawałek... 8) Nie podoba mi się ani technicznie, ani od strony interpretacyjnej...

A jak to wykonanie się Wam podoba ? Tylko fragment, ale można się zorientować :)
Kruciński
Domin189
2007-02-25 18:08:29
Mnie, wykonanie bliżej nieznanego mi artysty (Janusz Kruciński) podoba mi się bardziej niż wersja Maleńczuka. Pewnie dlatego, że jest wykonaniem zbliżona do niemenowskiego ;-) Podziwiam warunki głosowe.

A tutaj Maleńczuk
migaweczka
2007-02-25 18:18:35
To jest nagranie z Eurydyk, Kruciński mnie też bardziej się podoba, szkoda, że nie ma całości :(

A te niedopracowane (myślał, że wypadnie nonszalancko ?) zakończenia fraz u Maleńczuka ? To dziwne wibrato ? Nic ciekawego ogólnie, nic ciekawego... :roll:
Stach
2007-02-25 20:59:51
Krucińskiego i Maleńczuka (od (tfu)rców) dzieła NIEMENA i Norwida podsumuję fragmentem wypowiedzi NIEMENA z 1 IX 2001 zawartej na płycie "Spodchmurykapelusza" : "Jaką umiejętnośc zawzięty "Trąbodzwonnik"winien posiadac?Muzykalnośc,poczucie rytmu i rymu?A może wystarcza rozpowszechnione-muszę ,bo chcę...Co jednak począc,gdy chcenia nie ułatwia brak kiełkującego ziarna natchnienia .Zwłaszcza ,że boży porządek nie udziela każdemu z nas jednakowych szans na trafne odkrycie prawdziwego powołania...mimo,że wielu z nas usiłuje przebic się skrycie lub jawnie na sam wierzchołek płonącego knota ....choc tak wielu artystów zabiega o wyjątkowośc.Pozostaje pielęgnowanie własnego stylu ".
Tadeusz
2007-02-26 07:05:52
Maleńczuk w tym wykonaniu momentami brzmi jak Wiśniewski( ten farbowany)
Przerosło go to zadanie, i to bardzo!
Domin189
2007-02-26 07:31:41
Oto fragment wywiadu:

Maleńczuk na pytanie o największe wyzwanie, przed jakim stanął jako artysta- Wykonałem "Bema pamięci żałobny rapsod". To był skok w głęboką wodę, udany.


cały wywiad tutaj
Ewa
2007-02-26 07:49:52
Domin189
Maleńczuk na pytanie o największe wyzwanie, przed jakim stanął jako artysta- Wykonałem "Bema pamięci żałobny rapsod". To był skok w głęboką wodę, udany.

Gratuluję panu Maleńczukowi dobrego samopoczucia. :twisted:
Tadeusz
2007-02-26 07:58:48
Udany skok Maleńczuka ?
- Jeżeli samobójczy, to udany, i to bardzo!
Stach
2007-02-26 08:45:06
Jeżeli M. wykonał skok na głęboką wodę to po wyjściu z niej winien zając się .....lepieniem garnków.
Tadeusz
2007-02-26 09:26:26
Migaweczka napisała: Jak włączał to swoje zawodzenie na końcówkach fraz, to mi się skojarzył kabaret "Mumio".....

I w dodatku fałszował
matt
2007-02-26 09:41:15
TadeuszUdany skok Maleńczuka ?
- Jeżeli samobójczy, to udany, i to bardzo!


Udany komentarz :lol:

Ale sluchajcie moze juz starczy tego wysmiewania sie :?

:n: oczywisice zawiesil poprzeczke wysoko. I ta swiadomosc Malenczuk tez ma:

Największe wyzwanie przed jakim pan stanął, jako artysta?

- Wykonałem "Bema pamięci żałobny rapsod". To był skok w głęboką wodę , udany.


dodam, jeszcze ze na plycie sciezka poprzedzajaca ten utwor to byla minuta ciszy. Czyli pewną monumentalnosc wiersza Norwida tez chcial zachowac.

Mi tez najbardziej podoba sie wykonanie :N:-a, ale doceniam proby podjecia wyzwania przez innych. Tym bardziej ze nie wyszlo to tak zle jak np. wykonanie Dziwny jest ten swiat przez "tego w czerwonych".
gasket
2007-02-26 11:45:26
Macka lubie z powodow sentymentalnych... Podoba mi sie ~5, max.10 piosenek w jego wykonaniu - ze starymi Pudelsami, solo i z wczesnym Homo Twist...

Slyszalem fragment malenczukowego Bema (tylko fragment, bo nie dosluchalem do konca) w wersji studyjnej. Niestety nie widzialem live. Podkreslam to tylko dlatego, ze kto jak kto ale Malenczuk jest wykonawca nadajacym sie do prezentacji prawie wylacznie na zywo. Zadna z jego plyt nie podoba mi sie od poczatku do konca. Natomiast wszystkie jego koncerty wspominam bardzo milo. Moze koncertowa wersja Bema zdalaby wtedy egzamin. Kto wie...

Ciekaw jestem opinii mlodszego pokolenia, bo z tego co slyszalem od jednego z czlonkow rodziny (~24 lata teraz), to wszystkim poopadaly szczeki jak go uslyszeli i to, co najzabawniejsze, z zachwytu!
Pamietam jak kiedys Ewa wspominala, ze jej syn rowniez woli wersje Malenczuka...

Byc moze nie jestesmy pokoleniem do ktorego adresowany jest malenczukowy rapsod.
Ewa
2007-02-26 13:37:31
gasket
Ciekaw jestem opinii mlodszego pokolenia, bo z tego co slyszalem od jednego z czlonkow rodziny (~24 lata teraz), to wszystkim poopadaly szczeki jak go uslyszeli i to, co najzabawniejsze, z zachwytu!

Podobne głosy zachwytu młodych ludzi znajdziesz na stronce You Tube z koncertową wersją tego utworu. Dla młodych jest to genialny cover. :?
Może to wykonanie jest dla nich bardziej współczesne, może po prostu wolą Homo Twist od Niemena, tylko nam, mającym w sercu tamtą wersję, ciężko jest się z tym pogodzić.
migaweczka
2007-02-26 16:01:52
gasketNiestety nie widzialem live. Podkreslam to tylko dlatego, ze kto jak kto ale Malenczuk jest wykonawca nadajacym sie do prezentacji prawie wylacznie na zywo. Zadna z jego plyt nie podoba mi sie od poczatku do konca. Natomiast wszystkie jego koncerty wspominam bardzo milo. Moze koncertowa wersja Bema zdalaby wtedy egzamin. Kto wie...

Na YouTube jest koncertowa wersja właśnie... najpierw słuchałam tylko nagrania, potem obejrzałam też ten koncert. Nie uważam, żeby była szczególna różnica. Jak ktoś fałszuje, to nawet live mu nie pomoże ;)
Domin189
2007-02-26 17:29:42
Przede wszystkim różnica jakości nagrania... Niemen wybada baaardzo ubogo przy studyjnym sprzęcie XXI wieku! Przydałby się odpowiedni mastering dźwięku, ale z tych taśm nagraniowych pewnie niewiele możnaby wykrzesać. Gdyby taki utwór jak ten został nagrany chociażby w 2000 roku, to różnica byłaby kolosalna... Zresztą nawet tego nie potrzeba - odsłuchajcie "Mourners Rhapsody", takie brzmienie polskiej wersji byłoby w 100% zadowalające.
wireq
2007-02-26 21:28:40
Na kilka chwil przerwałem milczenie, bo trudno mi pozostawić bez polemiki pewną kwestię.
Domin189 napisał:
Niemen wybada baaardzo ubogo przy studyjnym sprzęcie XXI wieku! Przydałby się odpowiedni mastering dźwięku, ale z tych taśm nagraniowych pewnie niewiele możnaby wykrzesać. Gdyby taki utwór jak ten został nagrany chociażby w 2000 roku, to różnica byłaby kolosalna... Zresztą nawet tego nie potrzeba - odsłuchajcie "Mourners Rhapsody", takie brzmienie polskiej wersji byłoby w 100% zadowalające

Niełatwo traktować jako technologiczną porażkę brzmienie "Rapsodu", utrwalone na winylowej płycie Polskich nagrań, względnie zremasterowaną przez Czesława Niemena wersję tego dzieła znajdującą się w boksie "Niemen od początku vol. 1". Zastanawiam się Dominie, czy w rzeczywistości dysponujesz którąś z tych płyt?

"Bema pamięci żałobny - rapsod" w płytowej wersji nagranej w 1969 roku stanowi, moim zdaniem, klasykę muzyki rockowej. W skarbnicy arcydzieł stworzonych przez rockmenów na przełomie lat 60/70 ubiegłego stulecia niewiele znajdziemy równie przejmujących i doskonałych artystycznie utworów. Przeanalizuj formę tego utworu, zastosowane przez Niemena środki artystyczne, wsłuchaj się w aranżację, spróbuj odebrać paletę barw dźwiękowych, oceń sposoby budowania nastroju, kulminacji, a potem zastanów się jak wybitną i ponadczasową kompozycję stworzył Niemen z zespołem Enigmatic posługując się w tym celu organami, gitarą, chórem i sekcją rytmiczną (bębny i bas). Wybitnym walorem "kanonicznej" wersji ad 1969 jest wykorzystanie instrumentów brzmiących naturalnie (osobiście nie traktuję brzmienia organów Hammonda i "jaśkiewiczowskiej" gitary jako bezdusznej, anonimizującej wykonawcę elektroniki). Klimatu płytowego nagrania z 1969 roku nie są w stanie polepszyć żadne, nawet najdoskonalsze elektroniczne zabawki i wspomagacze. Co o tym decyduje? Świeżość, oryginalność i szczerość muzycznej wypowiedzi oraz inwencja twórcza, którą Niemen w tym czasie naładowany był do granic niekontrolowanej eksplozji. Kiedyś krytycznie odniosłem się na tym forum do "Mourner's Rhapsody" - kompozycji stworzonej przez Niemena w komfortowych warunkach amerykańskiego studia, wyposażonego we wszelkie techniczne i technologiczne ówczesne dobrodziejstwa. Zdania nie zmieniłem: tamta wersja jest dla mnie artystycznym rozczarowaniem (por: http://www.venco.com.pl/~dsier/Niemen/f ... .php?t=821).

O randze dzieła nie decyduje, moim zdaniem, sprzęt lecz 150 innych czynników. Na tej samej zasadzie można zganić Milesa Davisa, że ubogo dziś brzmią "Kind Of Blue" (z 1959 roku), albo zarejestrowana dziesięć lat później sesja "Bitches Brew". Obśmiać można Pink Floyd za "Dark Side Of The Moon", zrealizowaną w prymitywnej technologii realiów 1973 roku. Pastwić można się w identyczny sposób nad płytami The Beatles, King Crimson albo Franka Zappy. Tymczasem dostrzegam dziwną zależność: rzadko kiedy kolejne wersje (mutacje) określonych utworów rockowych lub jazzowych artystycznie przerastają pierwowzór. Pink Floyd parokrotnie umieścili na płytach koncertowych swoją "Ciemną stronę", dysponując doskonalszym sprzętem niźli ten z początku lat 70. Czy ta suita zabrzmiała lepiej, ciekawiej, bardziej przejmująco? Mike Oldfield nagrał swoje debiutanckie "Dzwony rurowe" również w początkach lat 70. Potem wielokrotnie czynił wysiłki, aby nadać im doskonalszy kształt, m .in. wchodząc do coraz lepiej wyposażonych studiów nagraniowych. Dla mnie pierwotna wersja jest najdoskonalsza, pozostałe (nowsze) smakują jak specjały w McDonaldzie, czy innym plastikowym przybytku. Te przykłady można mnożyć.

A pan Maleńczuk? Hmm .. śpiewać każdy może, ale może lepiej byłoby aby pan M. nadal występował jako stadionowy zapiewajło przed meczami swojej ukochanej Cracovii, zmierzającej ponownie do drugiej ligi rozgrywek futbolowych (jaki poziom wokalisty, taki i jego sportowych ulubieńców).
Domin189
2007-02-26 21:48:21
wirq, posiadam zarówno płytę Polskich Nagrań (jednak na moim zwalniającym gramofonie już jej nie odtwarzam :x) jak i zremasterowaną przez Niemena wersję "Bema Pamięci Żałobny Rapsod" ;-)

Nie zrozumiałeś mnie chyba - ja bardzo wysoko cenię sobie utwór sam w sobie; jako zwykły zjadacz chleba niejednokrotnie słuchając tego dzieła doznaję niezwykłych przeżyć. W żadnym wypadku nie podważam rangi tego dzieła! Całkowicie się zgadzam z Twoją wypowiedzią, ale nie miałem na myśli samego jako-takiego 'wykonania' rapsodu (bo to pozostaje genialne)...

...z drugiej strony, chyba nie warto kontynuować tej wypowiedzi, bo upiększać nam nie trzeba piękna, niepotrzebnie się czepiam :!: ;-)


Pozdrawiam,
siejący zamęt Domin


:twisted:
Piotr Starzyński
2007-02-26 21:55:57
Wirqu, jak miło wi(e)dzieć, że...jesteś! :D
Tadeusz
2007-02-27 15:15:34
Tym razem to ja wybieram się na urlop, a właściwie składam wypowiedzenie. Nudzą mnie bowiem szkolne wypracowania, bo za dawnych czasów, w szkole średniej, napisałem się ich wiele. Nauka z tamtych lat płynąca jest bezcenna, bo wiem co jest banałem, co jest frazesem, a co jest masą objetościową. Ta masą objętościową jest kilka zdań- z pozoru wnoszących dużo do wypowiedzi, a tak naprawdę nic nie znaczących, najczęściej traktujących o rzeczach oczywistych- zapełniających "szpalty", ot tak, dla zasmarowania pustych stron.

Pozdrawiam wszystkich aktywnych i sympatycznych forumowiczów: Ewę, Daszę, Lenę, Migaweczkę, Angura, Markowicza, Eda, Macka, Andrzeja Mroza, Domina, Matta. Szachraja. Szkoda, że Szachraj już nie pisze. Jego posty były ciekawe i wartościowe, a przede wszystkim normalne.
gasket
2007-02-27 15:25:59
wireqDomin189 napisał:
Niemen wybada baaardzo ubogo przy studyjnym sprzęcie XXI wieku! Przydałby się odpowiedni mastering dźwięku, ale z tych taśm nagraniowych pewnie niewiele możnaby wykrzesać. Gdyby taki utwór jak ten został nagrany chociażby w 2000 roku, to różnica byłaby kolosalna...
"Bema pamięci żałobny - rapsod" w płytowej wersji nagranej w 1969 roku stanowi, moim zdaniem, klasykę muzyki rockowej. W skarbnicy arcydzieł stworzonych przez rockmenów


Dobrze, ze ktos mlodszy od 50 latkow sie odzywa... Posluchajmy ich zdania. Mlodziezowa muzyka to przeciez - ich muzyka.

Trudno mi nie zgodzic sie z nimi, ze jak na dzisiejsze warunki tamte nagrania (z 1969r.) brzmia rzeczywiscie nienajlepiej. Nie ma co sie podpierac wybitnoscia dziela - to i tak nie pomoze technicznej jakosci, ktora jaka jest taka jest.

wireqO randze dzieła nie decyduje, moim zdaniem, sprzęt lecz 150 innych czynników.

rzadko kiedy kolejne wersje (mutacje) określonych utworów rockowych lub jazzowych artystycznie przerastają pierwowzór.


To, ze inni powtarzali i nie odniesli wiekszego artystycznego sukcesu, oznacza wlasnie, ze nagrania te byly "czasowe" (w odroznieniu od "ponadczasowe"). Wtedy sie podobaly, wtedy pasowaly. W 30 lat pozniej nie bedzie pasowala ani nowa wersja dark sie of the moon, ani wersja odczyszczona - ani nic na ta modle stworzone - bo to juz bylo i koniec kropka. Podniecac sie tym mozemy jeszcze my, ktorzy pamietamy tamte realia i jak niesamowicie brzmialo wtedy Abbey Road, Meddle czy Ciemna Strona.

Sam Niemen nie odnowilby rapsodu... Zagralby go jeszcze raz moze, jak Pink Floyd swojego Diamenta i Oldfield Dzwonki, ku extatycznemu zachwyceniu Ewy,
Markovitza i Tadeusza... Na starych robi to mile, sentymentalne wrazenie a na mlodych... Hmmm, nie przypuszczam, zeby dla nich byla jakas roznica miedzy starymi Dzwonkami a nowymi. Raczej bardziej podobalaby im sie nowa wersja, bo lepiej nagrana. Dla nich to nie jest przerobka, bo oni tego jeszcze nie znaja! My znamy, przyzwyczailismy sie do oryginalu i wybrzydzamy, bo to juz nie tak jak pamietamy, lubimy i znamy.

Sam Malenczuk, w sposob dla nas juz nieakceptowalny, przyblizyl niemenowo/norwidowy rapsod wspolczesnemu pokoleniu. Nie jest to ani popelina, ani slamazarstwo pod szeroko rozumiana publiczke - tu mamy surowe rockowe granko, bez zadnego wzorowania sie na Niemenie.

migaweczkaNa YouTube jest koncertowa wersja właśnie... najpierw słuchałam tylko nagrania, potem obejrzałam też ten koncert. Nie uważam, żeby była szczególna różnica. Jak ktoś fałszuje, to nawet live mu nie pomoże Wink

Co do koncertowych wykonan, mialem na mysli bycie na koncercie razem z calym cialem i moze jeszcze paroma znajomymi... Chociaz musze przyznac, ze wersje youtubowa udalo mi sie wczoraj przegladnac w calosci i nie bylem juz tak poirytowany glosem Malenczuka. Szukalem tych kilku moich ulubionych piosenek i zadnej tam nie ma. Kichane mam jakies gusta; a moze Ci co podsylaja tam piosenki...

Co do falszowania, sama pisalas, ze artystom wiele sie wybacza (temat o ortografiji), czemu wiec Mackowi nie wybaczasz falszow?


Podsumowujac, wg mnie niepotrzebnie sie czepiamy Malenczuka. Nie przypuszczam, zeby zrobil wieksze swietokradztwo, niz Niemen odwrzaskujac sobie glowe we wlasnej interpretacji wiersza Norwida (gorszac tym jakiegos profesora). Malenczuk zaspiewal po swojemu piosenke Niemena, przyblizajac ja zachwyconemu tym wykonaniem, mlodemu pokoleniu. Nic gorszacego nie widze. W dalszym ciagu - "ideal siegnal bruku".
migaweczka
2007-02-27 15:42:52
gasketCo do falszowania, sama pisalas, ze artystom wiele sie wybacza (temat o ortografii), czemu wiec Mackowi nie wybaczasz falszow?

Fakt, że artystom wiele się wybacza, nadal tak uważam, ale bardzo trudno jest mi w to wszystko wpasować pana Maleńczuka, bo za każdym razem, gdy mam okazję go posłuchać, odnoszę wrażenie, że w ogóle mu nie zależy na słuchaczach... Mnie przynajmniej prezentowany przez niego "olewatorski" sposób śpiewania piosenek niestety odrzuca i zniechęca do słuchania.
gasket
2007-03-01 11:21:40
migaweczkaFakt, że artystom wiele się wybacza, nadal tak uważam, ale bardzo trudno jest mi w to wszystko wpasować pana Maleńczuka, bo za każdym razem, gdy mam okazję go posłuchać, odnoszę wrażenie, że w ogóle mu nie zależy na słuchaczach... Mnie przynajmniej prezentowany przez niego "olewatorski" sposób śpiewania piosenek niestety odrzuca i zniechęca do słuchania.

W jaki sposob chcialabys, zeby "artysta" (jakikolwiek) wyrazal swoje zainteresowanie sluchaczami?

Aby ulatwic Ci krotka odpowiedz, podam - podpowiedz, a wlasciwie kilka:

1. Artysta powinien co chwile pytac sluchaczy - "Jak sie czujecie?" "Czy dobrze sie bawicie?", etc.
2. Artysta powinien sluchac komentarzy sluchaczy i spiewac koniecznie tylko tak, jak oni sobie tego zycza...
3. Artysta powinien sie ciekawie ubierac w ramach swego "image" (kapelusz, czarna kurtka skorzana, kolorowe skarpetki)
4. Artysta powinien byc w ogole mily, kochany i dobry.

To tylko kilka przykladow.

Jak o Ciebie, wedlug Ciebie, powinien dbac artysta, zebys odczula, ze mu na Tobie, czy na sluchaczach, zalezy?
migaweczka
2007-03-01 14:08:41
gasketW jaki sposob chcialabys, zeby "artysta" (jakikolwiek) wyrazal swoje zainteresowanie sluchaczami?

Aby ulatwic Ci krotka odpowiedz, podam - podpowiedz, a wlasciwie kilka:

1. Artysta powinien co chwile pytac sluchaczy - "Jak sie czujecie?" "Czy dobrze sie bawicie?", etc.
2. Artysta powinien sluchac komentarzy sluchaczy i spiewac koniecznie tylko tak, jak oni sobie tego zycza...
3. Artysta powinien sie ciekawie ubierac w ramach swego "image" (kapelusz, czarna kurtka skorzana, kolorowe skarpetki)
4. Artysta powinien byc w ogole mily, kochany i dobry.

To tylko kilka przykladow.

Jak o Ciebie, wedlug Ciebie, powinien dbac artysta, zebys odczula, ze mu na Tobie, czy na sluchaczach, zalezy?

Nie potrzebuję pomocy przy sformułowaniu kilku zdań, ale dzięki za zaoferowanie podpowiedzi ;)
Dbać artysta powinien wyłącznie o to, by wypaść dobrze na scenie i nie zapomnieć, że występuje dla ludzi, a nie dla siebie :) A żeby się nie powtarzać, to w skrócie - mowa ciała też jest ważna. :wink:
gasket
2007-03-08 10:00:35
migaweczkaDbać artysta powinien wyłącznie o to, by wypaść dobrze na scenie i nie zapomnieć, że występuje dla ludzi, a nie dla siebie :)

Podoba mi sie to, ze wymagasz od "artysty", zeby sie jakos zachowywal. To jest wazne z wielu powodow i jest takze elementem dialogu miedzy "artysta" a odbiorca. Moze zaakceptowac Twoje wymagania, moze je odrzucic... Zawsze jednak bedzie to reakcja na Twoje wymagania wyrazone tak czy inaczej.

Czy bylas kiedykolwiek na koncercie na ktorym ludzie "wygwizdali" jakiegos "artyste"? Koncerty zaczynaja przypominac mi happeningi, na ktorych zakapturzony gosc wychodzi na scene, albo pani w worku, posiedzi na scenie, zrobi cos, albo i nie, a potem widzowie opowiadaja jakimi to byli uczestnikami glebokich przezyc duchowych. Gdzie sie podzialo rozeznanie???


Wracajac do najpopularniejszego covera Niemena i jego autora:

Mnie zniecheca charakterystyczna wokalna maniera Malenczuka (ktorej czasem jednak nie stosuje, ku mojej nieczestej radosci). Maniera ta najbardziej kojarzy mi sie z W.Mlynarskim. Nawet byl do niego podobny jak nosil jezyka... Nie lubie takiej - melodeklamacji.

Pamietam jednak przyjemne koncerty, kiedy zaczynaly dzialac chemikalia... Wtedy z bluesmana i melodeklamatora zmienial sie w monstera w wytrzeszczonymi plonacymi oczami, wyjacego w szale jakims wersy znanych skadinad piosenek. Nie mowie, zeby to bylo piekne - ale lubilem czasem isc na koncert, gdzie "artysta" wrzeszczal z calych sil w charakterystycznym amoku, w takt zdecydowanych rytmow.

Nazywalo sie to kiedys - rock...
migaweczka
2007-03-08 11:01:13
No fakt :) Mam wymagania względem artysty, podejrzewam, że nie ja jedna :) A są one odpowiedzią na wymagania artysty względem widzów ;) I jesteśmy z artystą jeden:jeden :) Ja wymagam, żeby śpiewał do mnie, a on wymaga ode mnie uwagi i zainteresowania :)
gasket
2007-03-08 15:33:00
migaweczkaMam wymagania względem artysty, podejrzewam, że nie ja jedna :)

Ja wymagam, żeby śpiewał do mnie, a on wymaga ode mnie uwagi i zainteresowania :)

Tak... Ja ze swojej strony daje artyscie a zwlaszcza jego produktowi, duzo zainteresowania i uwagi.

Patrzysz na to bardziej od strony wykonawczej. Czego ja oczekuje od wykonawcy... I czego wymagam (kiedys mialem taki podtytul - "sluchacz jam wymagajacy")...

Bez wiekszego filozofowania powiem, ze:
- profesjonalnego warsztatu (idac na koncert chce, zeby muzyk byl do tego koncertu dobrze przygotowany, niepotrzebnie dodam tez, bo to oczywiste, technicznie zdolny do wykonania zaplanowanego repertuaru)
- wartosciowego muzycznie repertuaru (bo w moim przypadku wlasnie to bedzie sila napedowa do ruszenia sie z domu).

Nie chcialbym, zeby sie wysilal grajac rzeczy ponad swoje sily, tak jak nie chcialbym, zeby tracil i moj, i swoj czas grajac rzeczy ponizej wlasnych mozliwosci, badz artystycznie mialkie.

Wiem, ze jest to cos innego, niz Ty proponujesz, ale dla mnie dobre przygotowanie do wartosciowego repertuarowo koncertu jest wlasnie "spiewaniem do mnie", bez wzgledu na potencjalne grymasy, badz mowe ciala... Wiekszosc koncertow na ktore chodze spedzam i tak z zamknietymi oczami - sluchajac muzyki. Pozostala czesc spedzalem czasem z partytura, czesciej jednak podziwiajac wizualnie "dialogowania" instrumentow. Widzialas kiedys Koncerty Brandenburskie? To trzeba widziec!

Z koncertow rockowych pamietam malo, z oczywistych przyczyn...
Zartuje!
migaweczka
2007-03-08 15:45:27
gasketWidzialas kiedys Koncerty Brandenburskie? To trzeba widziec!

Chciałabym :) Koncertów słuchałam tylko i to nie wszystkich, a w przypadku takich utworów to trochę za mało... :) Ale lepszy rydz niż nic ;)
Andrzej Mróz
2007-03-08 17:52:31
Trochę tutaj już powiedziano na temat układu artysta – słuchacz na koncertach, więc i ja spróbuję swoje trzy grosze dorzucić.

Zacznę od tego, że nigdy nie poszedłbym na koncert podczas którego ja, czyli widownia miałbym być traktowany przez artystę podmiotowo, co oznaczałoby że ten koncert jest dla mnie, dla widowni. Taki układ wydawałby mi się fałszywy i sugerowałby, że rzekome dzieło sztuki jest produktem, który ma się dobrze sprzedać. Artysta występuje na scenie dla mnie, to mi schlebia, ja jestem tym, na którego patrzą oczy artysty, ja jestem tym, który decyduje poprzez aplauz, czy gwizd o wartości produktu. Sprytny artysta, zabiega o aplauz, łechcze, a może nawet łechce moje upodmiotowione ego, moją próżność. Wszyscy się doskonale bawimy, wychodzimy z imprezy zadowoleni. Produkt się dobrze sprzedał, a ja dostrzegam w artyście wielki szacunek dla mnie.
Taki układ to nie mój świat. Nigdy dzieła sztuki szanujący się artysta nie może zafałszowywać dopasowywać do trendów, mody wykonawczej, gustów odbiorców wielkomiejskich, czy prowincjonalnych.

Ja chodziłem na koncerty podczas których artysta (którego siedząc na widowni traktowałem podmiotowo), odkrywał przede mną swój świat muzyki, wypowiadał się muzycznie, a nie zagadywał mnie.

Przez czas koncertu z wielką uwagą wtapiałem się w powstającą przestrzeń muzyczną, w klimat, który się pojawiał i nie czułem się oszukiwany, bo to ja przyszedłem na ten koncert, bo to ja chciałem tego posłuchać. Nigdy nie zaakceptowałbym sytuacji, że artysta gra dla mnie, bo jeżeli tak jest tzn., że mnie kupuje.
migaweczka
2007-03-08 18:13:22
Andrzej MrózNigdy nie zaakceptowałbym sytuacji, że artysta gra dla mnie, bo jeżeli tak jest tzn., że mnie kupuje.

Nie sądziłam, że mogę być tak postrzegana przez widownię... Jeśli wychodzę na scenie, żeby zaśpiewać dla ludzi, którzy przyszli mnie (i moich kolegów) obejrzeć, posłuchać i nagrodzić oklaskami (lub nie, bo to zależy czy im się koncert spodoba czy nie), to jestem fałszywa, kupuję widownię i lepiej byłoby żebym, jako wokalistka, wychodziła na scenę i egoistycznie patrzyła na czubek własnego nosa podczas śpiewania ? Nie ma mowy Andrzeju :) Ja śpiewam dla widowni, bo ją lubię, i nic tego nie zmieni :wink:
Ewa
2007-03-08 20:15:21
Ja również nie zgadzam się z Andrzejem, bo zawsze uważałam, że artysta śpiewa dla publiczności. Oczywiście nie mówię tu o śpiewaniu "pod publiczkę" i schebianiu jej gustom.
Słuchając jakiegoś artysty na koncercie lubię czuć, że śpiewa dla mnie i mimo, że płacę za bilet, nie mam uczucia, żeby mnie kupował. :wink:

Niemen przecież nie śpiewal tylko sobie a muzom, bo w przeciwnym razie po co byłoby to całe koncertowanie. Mógłby śpiewać w domu, czy w lesie dla drzew, ale jednak śpiewał dla publiczności. Na pewno też nie było mu obojętne, jak ta publiczność go przyjmuje. To dla niej i na jej prośbę wykonywał wciąż swoje stare przeboje, choć najchętniej by tego nie robił i prezentowal tylko najświeższy repertuar. Często też rozmawiał ze swoją publicznością, albo raczej zagadywał do niej. :)

Uważam, że sztuka jednak jest produktem, gdyby nie była, to nie byłoby koncertów ani płyt. W końcu to wszystko służy sprzedaży swojego dzieła.
Andrzej Mróz
2007-03-09 06:46:22
EwaJa również nie zgadzam się z Andrzejem, bo zawsze uważałam, że artysta śpiewa dla publiczności.


W sensie fizycznym tak istotnie jest. Artysta śpiewa dla publiczności, zgodził się na koncert, a publiczność przyszła go posłuchać. Jest miła atmosfera, są dialogi, czy monologi, czyli jest wzajemny kontakt.

Ale jest jeszcze wymiar (o ile istotnie jest) pozafizyczny tego układu artysta - publiczność. Na tej płaszczyźnie artsta wprowadza mnie w świat w którym jeszcze nie byłem. W tym świecie nie mogę odnajdywać rzeczy skądinnąd mi znanych, ani też ten świat nie może być uformowany na miarę mojej wyobraźni.

Co do płyt to są one również produktem fizycznym, ale na fizycznej płycie, za którą się płaci jest jeszcze coś. To coś jest albo duszą artysty, albo moim (czy nie moim) muzycznym uformowaniem, czymś czego ja na tejże płycie oczekuję.
matt
2007-03-10 20:53:48
Wydaje mi sie ze wiem o co chodzi Andrzejowi, bo wlasciwie mam podobne zdanie :)

Artysta na koncercie spiewa dla publicznosci, ktora go przyszla posluchac i wydaje plyty dla tych ktorzy je kupuja.

Chodzi jednak o to zeby nie spiewal dla publicznosci w sensie "pod publiczkę" i zeby nie wydawal plyt i nie tworzyl muzyki z mysla o tym zeby sie dobrze sprzedala, czyli latwej, prostej, takiej co trafi do masowego sluchacza. Oczywiscie ostatecznie moze ona trafic do takiego sluchacza. Ale wazne jest zeby tworzac ta muzyke nie myslal o publicznosci i nie szedl w tym momencie na kompromis :D - tego tez wymagam od artystow.
migaweczka
2007-03-10 21:05:48
Andrzej MrózNa tej płaszczyźnie artysta wprowadza mnie w świat w którym jeszcze nie byłem. W tym świecie nie mogę odnajdywać rzeczy skądinąd mi znanych, ani też ten świat nie może być uformowany na miarę mojej wyobraźni.

Rozumiem, ale tu są dwa wyjścia... Mogę iść na koncert artysty, o którym wiem niewiele albo niewiele wiem o tym materiale, który na koncercie będzie prezentowany i pociąga mnie to "nieznane", ale z drugiej strony - mogę też pójść na koncert artysty dlatego, że go lubię i znam jego piosenki. W tej sytuacji wiem świetnie co będzie na koncercie, a mimo to idę, bo wiem, że będzie "dla mnie" śpiewał :)

mattChodzi jednak o to zeby nie spiewal dla publicznosci w sensie "pod publiczkę" i zeby nie wydawal plyt i nie tworzyl muzyki z mysla o tym zeby sie dobrze sprzedala, czyli latwej, prostej, takiej co trafi do masowego sluchacza.

Zgadzam się, znów mamy dwie ewentualności :) Śpiewanie "pod publiczkę", w pewnym sensie, nie jest już dla mnie artyzmem :?
Tadeusz
2007-03-11 08:30:53
Śpiewanie pod publiczkę jest nieodłącznym elementem koncertu artysty. Niemen też śpiewał pod publiczkę, bo na życzenie publiczności, prawie przez całe swoje życie estradowe, śpiewał - oprócz nowych - stare "kawałki", choć nie bardzo się do tego palił. Nie umniejsza to jednak wielkości i wartości artysty. Każdy śpiewa pod publiczkę, ważne jednak w tym wszystkim jest, jaka jest ta publiczka. Znakomity jazzman też gra solówki na saksofonie pod publiczkę-pod swoją publiczkę. „Klawiszowiec” Discopolo też gra pod publiczkę- pod swoją publiczkę.
Celowo dokonałem tej prowokacji aby uzmysłowić, że artysta bez publiczności nie istnieje. Pisanie i śpiewanie do „szuflady” ma taki sam sens jak oglądanie obrazów w zupełnych ciemnościach.
Żachnąć się może niejeden z powodu mojego postu, ale tylko dlatego, że zwrot „śpiewanie pod publiczkę” ma pejoratywne konotacje. Skąd to się wzięło- nie wiem. Chyba z tzw. dancingów, bo tam też śpiewano pod publiczkę – robili to klezmerzy. Ponieważ są oni uznawani za muzyków drugiej kategorii więc wszystko co ich dotyczy ma mniejszą wartość. Stąd może zwrot „ pod publiczkę” źle się kojarzy.
Wszyscy artyści tworzą pod publiczkę- pod swoją publiczkę.

Ale po co ja rozpętuję zbędną dyskusję ?
Andrzej Mróz
2007-03-11 12:02:20
TadeuszCelowo dokonałem tej prowokacji aby uzmysłowić, że artysta bez publiczności nie istnieje.

Tadziu, artysta zawsze istnieje, tak jak istnieje Ziemia bez ludzi, bez publiczności nie istnieje tylko popularność, sława, zaszczyty, samopoczucie, kasa, itd....
Śmiało możemy powiedzieć, że miliony działających na przestrzeni całych dziejów ludzkości wspaniałych artystów, jest nam nieznanych. Tych których znamy jest znacznie mniej.

Oczywistym jest też, że artysta estradowy śpiewa czy gra dla publiczności, bo po to są koncerty, ale czy prezentuje na nich swoją sztukę, czy być może nagina ją pod określone oczekiwania tejże publiczności.

Dla przykładu ja chętnie poszedłbym na koncert Tomasza Stańki, czy Magdy Piskorczyk, a trudno by było mnie zmusić na koncert Budki Suflera, choć nie znaczy to, że muzyka Budki Suflera mi się nie podoba, ale nie są to w moim odczuciu aż tak szczere dźwięki, abym czuł potrzebę bycia na ich koncercie.
Tadeusz
2007-03-12 11:24:03
Andrzej Mróz napisał: artysta zawsze istnieje, tak jak istnieje Ziemia bez ludzi, bez publiczności nie istnieje tylko popularność, sława, zaszczyty, samopoczucie, kasa, itd....

Śmiała to teza i bardzo filozoficzna, jak filozoficzne jest twierdzenie usłyszane kiedyś na wykładach z filozofii, że myśl może istnieć poza umysłem. Moja nieartystyczna głowa nie akceptuje takiego poglądu. Idąc tokiem rozumowania Andrzeja, każdy może śmiało powiedzieć, że jest artystą, tyle tylko, że nieznanym. Porównanie istnienia artysty bez publiczności do istnienia ziemi bez ludzi tylko na pozór jest trafne. Po krótkiej analizie bardzo szybko spostrzegamy, że porównujemy dwa różne światy- materialny z niematerialnym. Artyzm bowiem nie jest rzeczą materialną i nie da się zmierzyć żadnymi wielkościami fizycznymi a ziemię można opisać przynajmniej kilkunastoma takimi wielkościami.
Andrzej Mróz
2007-03-12 13:11:44
TadeuszArtyzm bowiem nie jest rzeczą materialną i nie da się zmierzyć żadnymi wielkościami fizycznymi
.

Jasne artyzm jest nieuchwytny, niemierzalny, ulotny i zaryzykowałbym takie stwierdzenie (choć nie jestem do końca pewien jego racji), że artyzm jest bezosobowy.

Natomiast artysta jest osobą fizyczną realnie istniejącą z realnie istniejącym dorobkiem (który to (dorobek) jest taki.... nieuchwytny).

Artysta zawsze pozostawia coś po swojej bytności, jakiś ślad, który jeżeli przebije się poprzez skorupę obojętności, niezrozumienia lub gdzieś tam...przetrwa swój czas niekorzystny dla siebie to zostanie w końcu odczytany, doceniony (przykład van Gogh). Artysta ten nie miał publiczności i publiczność, która doceniła go po czasie, też nie ma już artysty, tylko jego dzieła.

Publiczność i artysta rozminęli się w czasie, ale van Gogh mimo, iż za życia nie sprzedał żadnego dzieła, bo nie miał publiczności, artystą był, nie stał się nim dopiero po odkryciu go przez potomnych.

A ilu artystów nikt nigdy nie odkrył?
gasket
2007-03-12 16:02:08
Andrzej MrózPubliczność i artysta rozminęli się w czasie, ale van Gogh mimo, iż za życia nie sprzedał żadnego dzieła, bo nie miał publiczności, artystą był,

Zdaje sie, ze rozmijamy sie z tematem - podobnie jak Van Gogh rozminal sie ze swoja publicznoscia. Swobodna dyskusja rozwinela sie od pytania - czego oczekujemy od wykonawcy? A my zaczelismy do jednego worka wrzucac i spiewakow, i malarza i jakichs teoretycznych, nierealnych artystow...

Najogolniej - w muzyce mamy do czynienia z dwoma rodzajami artystow - z kompozytorami i z wykonawcami. Kazdy z nich na inne zadania i od kazdego z nich oczekujemy czegos innego.

Jak juz wspomnialem, rola wykonawcy jest mozliwie najdoskonalsze odtworzenie muzyki uprzednio skomponowanej przez kompozytora. Wykonawca, z racji swoich obowiazkow, zobowiazany jest grac - dla publicznosci. Nie umniejsza to w niczym jego roli. Wykonawca koncertowy nie gra dla przyszlych pokolen - on gra tu i teraz, dla tej publicznosci, ktora przyszla i zobowiazuje.

Co innego kompozytor. On nie musi grac dla publicznosci. On musi dla niej tworzyc. (***1)

Co nie znaczy, ze nie ma partaczy i oszustow - nie zyjemy niestety w idealnym swiecie.

Mnie osobiscie najbardziej cieszy balans miedzy kompozycja i wykonaniem. Ale taki balans w ktorym i kompozycja jest wartosciowa i wykonanie znakomite. Rzecz, co dziwne, nietrudna do znalezienia w dzisiejszym swiecie!

Precyzyjne wykonanie tez jest piekne!


PS. A co do kupowania odbiorcy w takim znaczeniu jak we wczesniejszych postach - to artysta juz Cie Andrzeju kupil - w momencie, kiedy wybrales sie na jego koncert!

Przypisy:
***1. Istnieja przypadki, ze kompozytor jest rownoczesnie wykonawca. I wtedy:
a) kompozycje wykonawcow, klada czesto nacisk na czysto wirtuozersko-sztukmistrzowski efekt... Wykonanie przeznaczone jest dla publicznosci i ma wzbudzic w niej podziw dla wykonawcy.
b) w przypadku jazzu, muzyki improwizowanej, czy intuitywnej, kompozycje powstaja "na zywo" w obecnosci sluchajacej publicznosci.
Ewa
2007-03-15 09:40:53
Zdaje się, że bardzo daleko odeszliśmy od głównego tematu tego wątku, którym był Rapsod. :wink:

Odnośnie relacji między artystą a publicznością, chciałabym jeszcze zacytować Marka Grechutę, który w jednym z wywiadów powiedział:

"Publiczność jest celem moich działań. Dla nich piszę posenki, dla nich je nagrywam, dla nich je śpiewam. Bez publiczności nie ma po prostu sensu tworzyć."

I według mnie takie powinno być podejście artysty. :)
migaweczka
2007-03-15 10:07:23
Ewa"Publiczność jest celem moich działań. Dla nich piszę posenki, dla nich je nagrywam, dla nich je śpiewam. Bez publiczności nie ma po prostu sensu tworzyć."(M.Grechuta)

Zgadzam się z Markiem Grechutą, też tak uważam :)
Andrzej Mróz
2007-03-15 11:32:01
Ewa"Publiczność jest celem moich działań. Dla nich piszę posenki, dla nich je nagrywam, dla nich je śpiewam. Bez publiczności nie ma po prostu sensu tworzyć."


Takie postawienie sprawy niczego nie zmienia. Można powiedzieć, że chyba każdy artysta tworzy dla innych ludzi, lecz nadal jest kwestią czy schlebia ludziom, czy idzie na masówkę, czy jego twórczość nie będąc komercyjną mimo wszystko znajduje odbiór. W tym jest całe piękno i magia pracy twórczej - dotrzeć do tych, którzy "na to czekają".

Dotrzeć lecz nie zabiegać.

Grechuta napewno nie zabiegał o publiczność, a mimo to ją miał (i ja też wśród tej publiczności jestem).
Ewa
2007-03-15 13:45:03
Andrzej Mróz W tym jest całe piękno i magia pracy twórczej - dotrzeć do tych, którzy "na to czekają".

Dotrzeć lecz nie zabiegać.

I tu w pełni się z Tobą zgadzam. :)
Dlatego artyści tacy jak Niemen czy Grechuta mieli swoją własną publiczność, do której docierali z tym, co tworzą. I na scenie nie musieli o nią specjalnie zabiegać ani dawać jakiegoś show z dymami i przebierankami. To wszystko było niepotrzebne, bo ich sztuka broniła się sama.
gasket
2007-03-15 13:49:49
migaweczkaZgadzam się z Markiem Grechutą, też tak uważam :)

A ja zgadzam sie z migaweczka, choc nie zgadzam sie z Grechuta!


Andrzeja Mroza prosilbym o wyjasnienie dlaczego pisze w trybie przypuszczajacym:
Andrzej Mrózja chętnie poszedłbym na koncert Tomasza Stańki

???
Czy poszedles kiedykolwiek?
Andrzej Mróz
2007-03-15 14:13:50
Ewa
Andrzej Mróz W tym jest całe piękno i magia pracy twórczej - dotrzeć do tych, którzy "na to czekają".

Dotrzeć lecz nie zabiegać.

I tu w pełni się z Tobą zgadzam. :)
Dlatego artyści tacy jak Niemen czy Grechuta mieli swoją własną publiczność, do której docierali z tym, co tworzą. I na scenie nie musieli o nią specjalnie zabiegać ani dawać jakiegoś show z dymami i przebierankami. To wszystko było niepotrzebne, bo ich sztuka broniła się sama.


I tu nam się dyskusja zapętliła, przeszliśmy 360 stopni wokół problemu.
A problem nie tkwił w istocie naszego rozumienia, czy postrzegania, a jedynie w zbyt powierzchownym jego ujmowaniu w mało precyzyjnych sformułowaniach i wewnetrznym pośpiechu w którym przyszło nam żyć.

(Na koncertach Stańki byłem już w latach 70 - tych)
migaweczka
2007-03-15 14:39:04
Tworzenie dla publiczności - tak, ale jeśli chodzi o zabieganie o tę publiczność, to już wewnętrzna sprawa każdego artysty/twórcy. Myślę, że im wymyślniejsze "cuda" na scenie (od dymów i przebieranek po rozbieranki), tym słabiej artystycznie ma się dany osobnik... Tak mi się wydaje :)
Myślę, że jeśli człowiek potrafi wyjść na scenę i zaśpiewać tak, żebym w czasie jego występu nie zwróciła uwagi na scenografię, to znaczy, że jest dobry :):)
Andrzej Mróz
2007-03-15 14:44:16
MigaweczkaMyślę, że jeśli człowiek potrafi wyjść na scenę i zaśpiewać tak, żebym w czasie jego występu nie zwróciła uwagi na scenografię, to znaczy, że jest dobry



Cudownie to ujęłaś!!!!
matt
2007-03-15 17:48:58
migaweczka
Myślę, że jeśli człowiek potrafi wyjść na scenę i zaśpiewać tak, żebym w czasie jego występu nie zwróciła uwagi na scenografię, to znaczy, że jest dobry :):)


Ok, tylko, ze scena daje rowniez pewne mozliwosci. Ktore przeciez mozna, a nawet warto nieraz wykorzystac. Tutaj z kolei pojawia sie problem wlasciwego rozlozenia akcentu. Zeby (w przypadku koncertu muzycznego) muzyka nie zostala zepchnieta na drugi plan. Sam :n: byl pod wrazeniem tego jak wygladaja koncerty (nawet pod wzgledem oswietlenia) na Zachodzie a jakie sa (a raczje byly) mozliwosci u nas w tamtych latach.

Wracajac natomiast do Bema pamieci... to wydaje mi sie ze scenografia przedstawiona w teledysku bardzo wspolgra z muzyka i jest jak najbardziej uzasadniona i trafiona.
gasket
2007-03-15 18:13:40
Andrzej Mróz(Na koncertach Stańki byłem już w latach 70 - tych)

Ja tez!

Andrzej MrózI tu nam się dyskusja zapętliła, przeszliśmy 360 stopni wokół problemu.
A problem nie tkwił w istocie naszego rozumienia, czy postrzegania, a jedynie w
zbyt powierzchownym jego ujmowaniu

No, nie dokladnie o to chodzilo...
Chodzilo o to, ze Malenczuk "olewa" publicznosc. I jak poznac czy artysta "olewa", zabiega, czy robi jeszcze co innego...
Dla mnie artysta zabiega o publicznosc swoim produktem. Dla migaweczki za to "mowa ciala" byla istotna.


Usmialem sie gdy przeczytalem post Ewy:
EwaDlatego artyści tacy jak Niemen czy Grechuta mieli swoją własną publiczność, do której docierali z tym, co tworzą. I na scenie nie musieli o nią specjalnie zabiegać ani dawać jakiegoś show z dymami i przebierankami. To wszystko było niepotrzebne, bo ich sztuka broniła się sama.

Dymow moze i nie bylo... Ale przebieranki??? Rzeczywiscie nie bylo? Czy moze ktos tu traci pamiec?

(Ewie jej obraz Niemena calkowicie przeslania rzeczywistosc!!!)
migaweczka
2007-03-15 18:51:31
matt
migaweczkaMyślę, że jeśli człowiek potrafi wyjść na scenę i zaśpiewać tak, żebym w czasie jego występu nie zwróciła uwagi na scenografię, to znaczy, że jest dobry :):)
Ok, tylko, ze scena daje rowniez pewne mozliwosci. Ktore przeciez mozna, a nawet warto nieraz wykorzystac. Tutaj z kolei pojawia sie problem wlasciwego rozlozenia akcentu. Zeby (w przypadku koncertu muzycznego) muzyka nie zostala zepchnieta na drugi plan. Sam :n: byl pod wrazeniem tego jak wygladaja koncerty (nawet pod wzgledem oswietlenia) na Zachodzie a jakie sa (a raczje byly) mozliwosci u nas w tamtych latach.

Wracajac natomiast do Bema pamieci... to wydaje mi sie ze scenografia przedstawiona w teledysku bardzo wspolgra z muzyka i jest jak najbardziej uzasadniona i trafiona.

Jasne, może zastosowałam zbyt duży skrót myślowy. Z tym niezauważeniem scenografii miałam na myśli raczej sytuację, w której owszem widzę całość, która fajnie współgra z muzyką artysty, ale sama w sobie nie robi na mnie na tyle dużego wrażenia, żebym się na niej skupiała :) W Bema pamięci... scenografia jest świetnie dobrana, czyli "łapie klimat", ale jej szczegółów nie wymieniłabym niestety, bo nigdy nie jestem w stanie wyłączyć się na tyle z muzyki, żeby zwrócić na nie uwagę ;)
Ewa
2007-03-15 21:15:58
gasket
Dymow moze i nie bylo... Ale przebieranki??? Rzeczywiscie nie bylo? Czy moze ktos tu traci pamiec?

Jeśli nawet były, to pewnie w początkowym okresie i tego niestety z racji wieku mogę nie pamiętać.

gasket
Ewie jej obraz Niemena calkowicie przeslania rzeczywistosc!!!

Być może mój obraz Niemena jest trochę wyidealizowany, ale przynajmniej nie jest tak wypaczony jak Twój.
gasket
2007-03-16 16:25:40
Ewa
gasketEwie jej obraz Niemena calkowicie przeslania rzeczywistosc!!!

Być może mój obraz Niemena jest trochę wyidealizowany, ale przynajmniej nie jest tak wypaczony jak Twój.

Wypaczenie a ta czy w inna strone jest zawsze wypaczeniem. Moim zdaniem to akurat Twoj obraz Niemena jest wypaczony...

Ewa
gasketDymow moze i nie bylo... Ale przebieranki??? Rzeczywiscie nie bylo? Czy moze ktos tu traci pamiec?

Jeśli nawet były, to pewnie w początkowym okresie i tego niestety z racji wieku mogę nie pamiętać.

Piszesz, ze z racji wieku nie pamietasz np. kapelusza (ze inne elementy artystycznego wizerunku pomine, aby nie zostac znowu nieslusznie posadzonym o cos tam). Znaczy, ze masz 3 lata. Witamy w forumowym gronie przedstawicielke poznych wnukow!!!

Jezeli jednak masz wiecej lat, to trudno nam sie bedzie rozmawialo, bo ktos z nas dwojga nie jest szczery. I nie jestem to ja! Jak ktos moze mowic, ze czegos nie bylo, mimo, ze o tym wiedzial.... Czy podobnie wiarygodna jestes w innych wypowiedziach?

Jezeli pewnych rzeczy nie chcesz pamietac, to nie znaczy, ze ich nie bylo i ze inni ich nie pamietaja. Mozesz napisac, ze Grechuta czy Niemen nie robili przebieranek, ale powinnas spodziewac sie, ze ktos pamietajacy te przebieranki bedzie pisal, ze byly!
Ewa
2007-03-16 17:03:27
gasket
Piszesz, ze z racji wieku nie pamietasz np. kapelusza (ze inne elementy artystycznego wizerunku pomine, aby nie zostac znowu nieslusznie posadzonym o cos tam).

Nie to akurat miałam na myśli mówiąc o scenicznych przebierankach.
Kapelusz czy peruka to część image'u Niemena, nie tylko artystycznego. Tak wygladał na scenie, ale i poza nią również.
gasket
..trudno nam sie bedzie rozmawialo...

Więc nie rozmawiajmy. I nie prowokuj mnie do pisania następnych postów, bo ja naprawdę nie widzę sensu kontynuowania tych bezsensownych dyskusji.
Piotr Starzyński
2007-03-16 17:17:50
Ewuniu,spokojnie ...przygotowuj się do 600-nego postu.
Dzięki za wszystko!
Po-zdrowie-nia :lol:
Ewa
2007-03-16 17:49:52
Piotrze, staram się być spokojna, ale czasem tracę cierpliwość, kiedy ktoś przeinacza moje wypowiedzi i w dodatku zarzuca mi nieszczerość.

Ja również dziękuję Ci za Twoje audycje, oby nigdy nie zabrakło w nich muzyki Niemena. :)
Andrzej Kolendo
2007-03-21 16:24:56
Witam wszystkich forumowiczów. Chciałbym króciutko nawiązać do pytania Domina 189 (25.02.br) dotyczącego "Rapsodu". Utwór ten wykonuje Weronika Szypura, mało tego - "Rapsod..." w jej interpretacji znalazł się na płycie "Weronika Szypura - Rozwiana". Płyta ukazała się w sierpniu ub.roku.
Pozdrawiam z zadeszczonego Poznania, mając nadzieję, że wiosna i tak kiedyś do nas przyjdzie :)
Ewa
2007-03-21 18:40:06
Witamy instruktora Weroniki Szypury. :)
Rapsodu w wykonaniu Weroniki co prawda jeszcze nie słyszałam, ale na jej stronie internetowej można posłuchać ciekawej interpretacji Dziwnego świata. :wink:
Piotr Starzyński
2007-03-21 18:40:18
Witam serdecznie (Panie) Andrzeju na naszym forum. :)
Tym razem spotykamy się tu!
Gdzie następnym razem? :wink:
Po-zdrowie-nia wio-SENNE- dla wszystkich!
Andrzej Kolendo
2007-03-21 18:59:52
Cieszę się z tak sympatycznego przyjęcia mnie przez Ewę i Piotra :) Bardzo dziekuję. Wobec tego dodam jedynie, że za ok. półtora miesiąca planujemy z Weroniką nagranie "Śpiewu ocalenia", nad którym aktualnie bardzo intensywnie pracujemy. Dziekuję Ewie za przychylną ocenę "Dziwnego świata" :)
Tadeusz
2007-03-21 19:37:18
Ja też odsłuchałem "Dziwny..." w wykonaniu Weroniki. Bardzo ciekawa i dobra interpretacja. Powiem szczerze, lepszej, w wykonaniu innym niż Niemena, nie słyszałem
Jurek
2013-01-31 07:23:27
"Bema pamięci rapsod żałobny" w wykonaniu Czesława Niemena widziałem w telewizji, wtedy , gdy była premiera tej kompozycji w telewizji polskiej. Czesław Niemen śpiewa pieśń sławiącą bohatera , tekst Cypriana Kamila Norwida , śpiewa i imponująco gra Czesław Niemen , mnóstwo świec palących się wokoło Czesława Niemena, dzieło organowo-oratoryjne, smutne. Czesłąw Niemen odczuł zapotrzebowanie społeczne w Polsce na pieśni sławiące bohaterów. I na takie zapotrzebowanie Czesław Niemen odpowiedział posługując się poetyckim tekstem Norwida.
Jakie w tym czasie były słyszalne pieśni sławiące bohaterów w Polsce. Byłem na takim koncercie , Krzysztof Klenczon sławił bosmana walczącego ze wzburzonym morzem . To dopiero działa na wyobrażnię, bohater stawiąjący się przeciwnościom natury, podporządkowujący sobie ludzi i sprzęt , w sytuacji trudnej do opanowania. Na tym koncercie bis to pieśń sławiąca bohatera, czyli "10 w skali Buforta". Tekst Janusz Kondratowicz, muzyka Krzysztof Klenczon, data powstania tekstu i muzyki 1969.
Są różne pieśni sławiące bohaterów.
Stan Borys sławi bohatera ze Słowacji , pieśń "Janosik".
Filipinki sławią bohaterkę ze Związku Radzieckiego , Walentynę Tiereszkową , piosenka "Walentyna Twist".
Halina Frąckowiak sławi bohaterkę ze Skandynawii , pieśń "Geira".
SBB i Teatr Wizji i Ruchu z Lublina sławi polskiego malarza Malczewskiego , w spektaklu "Malczewski". Malczewski malował obrazy o bohaterach.
Rudi Schubert sławi bohatera , kombajnistę kombajnu Bizon.
Franek Kimono sławi bohatera Bruce Lee, w piosence "King Bruce Lee karate mistrz".

Opisałem kilka pieśni sławiących bohaterów. Bo jest taka odmiana pieśni , i w takiej kategorii , jest rozważana przeze mnie kompozycja Czesława Niemena do tekstu Cypriana Kamila Norwida.
Początek lat osiemdziesiątych , jestem na koncercie w studenckim klubie "Rotunda" w Krakowie i słyszę tekst śpiewany z estrady tego klubu. "Dlaczego u nas nie ma bohatera i jest nudno jak cholera". Zapotrzebowanie na bohaterów i , co za tym idzie , na pieśni sławiące tych bohaterów istniało, istnieje i będzie istnieć.
W moim wpisie uwydatniam , staram się uporządkować wydarzenia muzyczne dziejące się mimo kompozycji Czesława Niemena "Bema pamięci rapsod żałobny " . Czyli po pierwsze , jaka jest to kategoria pieśni. Po drugie , jakie są jeszcze różne pieśni tej kategorii.
Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jedną kategorię pieśni , w której bohaterami są śpiewający.
"Bo dla naszej kompanii szturmowej nie ma przeszkód i nie ma złych dróg" , piosenka uczestników Powstania Warszawskiego w 1944 roku.
"Tak , to właśnie my , cała piątka znów przed wami" piosenka zespołu Czerwone Gitary .

Po takim wstępie objaśniajacym czas przystąpić do rzeczy. Jakie jest miejsce, jaka jest pozycja kompozycji Czesława Niemena "Bema pamięci rapsod żałobny" w polskiej muzyce . Czytałem w miesięczniku "Teraz Rock" , jest to najwyżej notowana kompozycja polska wsród różnych z kraju i ze świata.
Jak rzeczywiście wyglądała konfrontacja przed publicznością na wspólnej trasie Czesława Niemena i węgierskiego zespołu Omega. W 1970 roku są publikowane , "Bema pamięci rapsod żałobny " Niemena i "Dziewczyna o perłowych włosach " Omegi. Wykonawcy potem mieli wspólną trasę. No to proszę , popisowe numery Niemena i Omegi. Koncert rockowy, publiczność słucha rocka z estrady. Niemen i Omega. Czytałem kilka wpisów na tym forum , po wykonaniu kompozycji "Bema pamięci rapsod żałobny" ludzie wychodzili z sali , zapanowała cisza. Czytałem opis koncertu "Omegi" , koncert "Omegi" to oczekiwanie na wykonanie kompozycji "Dziewczyna o perłowych włosach" i wykonanie tej piosenki. Ludzie to kochają .

Gdy w telewizji po raz pierwszy pokazano tą kompozycję , pomyślałem, Czesław Niemen śpiewa takie różne świetne piosenki z zespołem "Akwarele" , a proszę ; wielkie dzieło oratoryjno-organowe , smutne.

Pozdrawiam
Jurek
Jurek
2013-03-18 08:50:22
Piosenka "Szturmówka" , którą wymieniłem ; ze słowami Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego i muzyką Jana Ekiera powstała w 1942 roku i była śpiewana nie tylko w Warszawie , ale w całym kraju.
Pozdrawiam
Jurek
Ewa
2014-07-03 18:25:07
Tomasz Jaśkiewicz zamieścił dziś na facebooku recenzję płyty Niemen Enigmatic, której końcówka wzbudziła u czytelników spore kontrowersje:
http://screenagers.pl/index.php?service ... =show&id=2
Tadeusz
2014-07-04 09:13:19
Czytałem felieton spod linku podanego przez Ewę i po części zgadzam się z autorem felietonu co do skłonności Niemena do moralizowania, zgadzam się też z tym, że apogeum w twórczosći Niemena to album "Bema..." , kolejne choć dobre, to jednak wg. mnie gorsze... a może inne.
Częste podkreślanie swojej skromności jest pewną formą przeceniania siebie samego, co autor artykułu też zauważył, choć nazwał to zbyt obcesowo.
kangie
2014-07-08 05:08:47
Ciekawie napisany wstęp do felietonu. To prawda, że artyści urodzeni w latach 30-tych i 40-tych to często geniusze.
Idee Fixe
2016-04-14 17:24:55
Witam szanownych forumowiczów chciałbym się dowiedzieć czy ktoś z tutaj obecnych wie może gdzie znaleźć można wersje rapsodu z sali kongresowej z okazji wręczenia złotej płyty za album "Dziwny Jest Ten Świat"? Widziałem jej urywek w filmie "Sen O Warszawie" i zaintrygowało mnie to żeby znaleźć pełną wersje z tego koncertu moim zdaniem najlepszego utworu Czesława.
Markovitz
2016-04-24 09:23:46
Rozważania z poprzednich stron dość daleko odbiegły od Rapsodu jako głównego tematu. Ostatnio na tapecie była mało wnikliwa recenzja z modnego niegdyś portalu Screenagers. Moim zdaniem- imć Jakub Radkowski jest autorem zdania, które w Sevres może stanowić wzorzec zarozumiałej niewiedzy:

Lata 60. w Polsce to okres muzycznie przegrany. Nigdy nie odrobimy już tego wielkiego dystansu, jaki dzieli polski rock od zachodniego

Rynce opadajo... Czy autor słyszał o takich artystach jak Krzysztof Klenczon, Seweryn Krajewski, Wojtek Korda, Leszek Grzyb (Bogdanowicz), Tadeusz Nalepa, Stan Borys..?, o zespołach jak: Niebiesko-Czarni, Polanie, Skaldowie, Blackout i Breakout, Romuald i Roman.? Mam nadzieję, że minione lata zweryfikowały tę niesprawiedliwą ocenę polskiej muzyki lat 60 . Wymienieni przeze mnie twórcy i artyści - mimo kordonów granic- byli muzycznie blisko tego, co działo się w Europie Zach. Mieli utrudniony dostęp do instrumentów i dobrych studiów nagraniowych, były problemy z wyjazdami, ale tworzyli świetną muzykę. Niebiesko-Czarni debiutowali na scenie paryskiej razem z Steve Wonderem i Eagles, Polanie wygrali konkurs zespołów w Hamburgu, a z konkursu w Rennes Polacy przywozili trofea niemal co roku. Breakout grał w Holandii obok najlepszych grup -jak się wtedy mówiło- undergroundowych.
A jednak - zdaniem autora- docenić płytę "Niemen Enigmatic" można tylko na tle obrazu zacofanego polskiego beatu.

Od wielu lat obserwuję deprecjonowanie niemenowskiej interpretacji wiersza Norwida. Pamiętam jak pani Magda Umer w programie Archiwizja wywodziła, że jest w stanie zaakceptować "Wspomnienie", ale już nie "Rapsod". Prowadzący ten program Wojciech Mann i Grzegorz Wasowski nie zdobyli się na polemikę. W filmie dok. o Niemenie Michał Urbaniak opowiadał o rzekomych oporach producenta amerykańskiego co do pomysłu nagrania "Rapsodu". To dość wątpliwe rewelacje, ponieważ pomysł na nagranie przez płyty w USA wyniknął właśnie z powodzenia płyty "Niemen Enigmatic" w Europie Środkowo-Wschodniej. Deczko irytujące są też próby pomniejszenia tego utworu przez przekręcanie tytułu na "żałosny rapsod". Że niby coś zrealizowanego z rozmachem i patosem nie pasuje do rocka. To przykre, że z Rapsodu dworują sobie muzycy, którzy brali udział w sesji Enigmatic. Kpiarze nie chcą zauważyć, że bez "Bema" ten album wiele traci na swej wyjątkowości.

Ale ja nie chciałem się rozpisywać o nieprzemyślanych opiniach muzyków i nieopierzonych wojowników pióra, ale o czymś pozytywnym.

W najnowszym magazynie LIZARD ukazało się obszerne omówienie tej właśnie kompozycji Niemena autorstwa norwidologa Piotra Chlebowskiego. Rzecz warta lektury, lecz w mojej opinii jeden aspekt autor pominął w artykule- mianowicie - co skłoniło Niemena do porwania się na interpretację tak poważnej poezji..?
Dlaczego Czesław sięgnął właśnie po wiersz wskazany mu przez W. Młynarskiego..? Czy tylko po to, aby wyświadczyć uprzejmość elokwentnemu koledze z autokaru "Zgaduj-zgaduli"..? Przy całej sympatii dla autora "Jesteśmy na wczasach" nie sądzę, żeby to wystarczyło za genezę powstania kompozycji, która oprócz uznania przysporzyła jednak kompozytorowi spory ból głowy z powodu zarzutów o szarganiu wielkiej poezji polskiej.

Pamiętajmy, że początkowo za uznaniem niemenowej interpretacji stali głównie wielbiciele talentu Wykonawcy i .. nauczyciele jęz.polskiego.

Ci nauczyciele, a zwłaszcza młode polonistki kilka lat wcześniej chodziły na koncerty Niemena i słuchały "big- beatu" 8-)

W mojej szkole na lekcji języka polskiego z płytą "N.Enigamtic" nauczycielka zaproponowała, aby wysłuchać tej pieśni z zamkniętymi oczami starając się wyobrazić sobie pogrzeb wielkiego człowieka. O taką właśnie projekcję wyobraźni pokusił się - VidMak- twórca klipu na You Tube, który z urywków różnych dzieł filmowych zmontował i przedstawił nam obraz wyimaginowanego pochówku niedocenionego bohatera. Warto obejrzeć, żeby samemu spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie o genezę niemenowskiego opus magnum...

=> Bema pamięci żałobny rapsod

P.S. Przypominam, że utwór ten jest w zestawie do głosowania na polski TOP wszech czasów (PR3).
Ewa
2016-06-08 20:33:38
Idee FixeWitam szanownych forumowiczów chciałbym się dowiedzieć czy ktoś z tutaj obecnych wie może gdzie znaleźć można wersje rapsodu z sali kongresowej z okazji wręczenia złotej płyty za album "Dziwny Jest Ten Świat"? Widziałem jej urywek w filmie "Sen O Warszawie" i zaintrygowało mnie to żeby znaleźć pełną wersje z tego koncertu moim zdaniem najlepszego utworu Czesława.

Można to znaleźć na Allegro, niestety cena niezbyt przystępna:
http://allegro.pl/czeslaw-niemen-live-i ... 09870.html
angur
2016-06-08 20:42:05
Niestety to nie ten concert i nie ta zlota plyta :?
Markovitz
2016-06-08 20:57:45
Ach, witaj Angurze - szkoda, że tak zdawkowo. Brakuje nam Twoich komentarzy, wspomnień i luźnych wypowiedzi 8)

Rzeczywiście - użytkownikowi Idee fixe chodziło o wcześniejszą wersję Rapsodu - tę z Akwarelami z Sali Kongresowej z grudnia 1968r. I co ciekawe, to nie jedyna osoba, która ostatnimi czasy poszukuje tego "mitycznego" nagrania.

Wiemy, że urywek z próby koncertowej użyty w filmie "Sen o Warszawie" pochodzi z Polskiej Kroniki Filmowej (fragment tego wykonania jest skutecznie zagłuszany komentarzem lektora). Jednakże od starszych fanów można usłyszeć, że w Rozgłośni Harcerskiej w 1969r. było prezentowane koncertowe nagranie- jeszcze z Akwarelami...

No właśnie- naprawdę było, czy się tylko komuś śniło..?

Rapsod w znanej nam wszystkim wersji studyjnej (ale bez wstępu i z wyciszeniem) prezentowany był w radio jeszcze przed premierą płyty "Niemen Enigmatic". Być może prezenterzy z przyzwyczajenia używali nazwy "Niemen i Akwarele"..?

Jak niektórzy pamiętają- Czesław nieco się wzbraniał przed nadaniem nazwy nowemu zespołowi, tłumacząc że "Niemen Enigmatic" to określenie nowej formuły muzycznej (?), nowego etapu. A jednak nowa nazwa przyjęła się na oznaczenie zespołu. W napisach do dwóch filmów Janusza Rzeszewskiego towarzyszący Niemenowi band podpisano jako "Enigmatic". Drugi skład tej formacji zagrał nieco zmienioną wersję "Bema pamięci żałobnego rapsodu" na festiwalu w Opolu w 1971, gdzie lider odebrał od p. Franciszka Pukackiego Złotą płytę za longplay nagrany jesienią 1969r..

Gdzieś w przepastnych archiwach istnieje jeszcze koncertowe nagranie "Rapsodu" dokonane przez ten drugi skład z Jackiem Mikułą i Andrzejem Tylcem. Na koniec przypomnę fragm. Rapsodu z Akwarelami. Takiej wersji od lat poszukują kolekcjonerzy => PKF 3a/69
Jurek
2016-08-22 23:17:18
Markovitzu, co skłoniło Czesława Niemena do takiej interpretacji tekstu Norwida.
W roku 1968 wydawnictwo płytowe Polskich Nagrań numer XL 0427 . Orkiestra Wojska Polskiego i Chór "Polska Pieśń Rycerska" . Nagranie o tytule "Suita Rycerska Pieśń Rycerzy Krzywoustego " robi potężne wrażenie .

Możliwie sugestia Wojciecha Młynarskiego , poważny tekst Norwida , skłoniło Niemena do znalezienia odpowiednich środków wyrazu. Odpowiedniki do poważnego tekstu powinny mieć swoją wagę , a odpowiednią wagę posiada Suita Rycerska Pieśń Rycerzy Krzywoustego .

"Bema pamięci rapsod żałobny" w studiu telewizyjnym Czesław Niemen gra i śpiewa , wokoło mnóstwo palących się świec. Czy w czasie koncertu Czesław Niemen grał i śpiewał przy zapalonych świecach .


Jurek
Domin189
2017-02-27 22:49:08
Domin189 przed dziesięcioma laty, tj. 25.02.2007Czy ktoś z Was posiada wykonanie "Bema pamięci..." przez innych piosenkarzy? Z tego co się orientuję, to bodaj Szymon Wydra i Maleńczuk sięgnęli po ten utwór... (...) Czy nie wydaje Wam się, że niektórych piosenek nikt nie powinien tykać? Rozumiem, wielu artystów ciągnie do zaprezentowania własnych interpretacji wcześniej już nagranych utworów, ale... no właśnie, ALE - zapraszam do dyskusji ;-)
(w powyższej wypowiedzi poprawiłem nieco styl, bo pewne językowe niezręczności bardzo mi przeszkadzały)

Po latach nie podzielam wspominanej w rozmowach z fanami opinii Niemena, jakoby "Bema pamięci..." w wykonaniu Macieja Maleńczuka była marna pod względem artystycznym. Uważam, że stosunkowo oszczędna, surowa forma, mroczne brzmienie całkiem pasują do wiersza Norwida. Jest to moim zdaniem udane, nowoczesne podejście do tekstu "ostatniego poety romantycznego", co potwierdza Marek Bodusz z Uniwersytetu Opolskiego:

Marek Bodusz w szkicu "Tekst literacki jako tekst rockowy. Utwory romantyczne w obiegu popularnymWykonanie Bema pamięci żałobnego-rapsodu przez Macieja Maleńczuka jest natomiast - stwierdza Krzysztof Gajda - "reinterpretacją na dwóch kulturowych poziomach": z jednej strony muzyk przekłada tekst Norwida na muzykę rockową, ale z drugiej parodystycznie nawiązuje do muzycznej interpretacji wiersza Norwida przez Niemena (parodia bez antyfrastycznego chwytu ironii, a więc bez wartociowania pejoratywnego - ze stopniem agresywności równym zeru). Widzimy tu próbę dialogu ze stylem wzniosłym. O ile wykonanie Niemena odbywało się w ramach wyznaczonych przez sam tekst poety XIX wieku (archaizacja), zgodnie z duchem epoki, którą przywołuje wiersz (średniowieczna liturgia żałobna), o tyle interpretacja Maleńczuka prezentuje utwór poetycki z użyciem współczesnych środków wyrazu. Stąd też modyfikacjom poddane są te części kompozycji zespołu Niemen Enigmatic, w których szczególnie słyszalne były dźwiękowe reprezentacje kultury średniowiecznej, a także wykorzystuje się inne instrumentarium - od dźwięków art-rocka (Niemen) - do typowego "rockowego grania" (Maleńczuk). Można powiedzieć, że w przeciwieństwie do Niemena, który wpisuje swoją wypowiedź w styl przeszłości, Maleńczuk traktuje ów tekst jako punkt wyjścia do wyrażania własnej podmiotowości. Włącza on gatunek wysoki w relacje międzystylowe (rapsod-rock), przez co "zmienia hierarchie i narusza rytuały wykonania wzorca". "Mowa dźwięków", która u Niemena wyrażała treści pozamuzyczne, jest w rockowej suicie Maleńczuka zastąpiona "ciężkim" elektrycznym brzmieniem gitar, instrumentów perkusyjnych oraz głosem śpiewaka, który wyraża własne emocje z tekstem Norwida związane ("gest ekspresyjny"). Można powiedzieć, że bierze on "język" Norwida i Niemena, po to, aby stworzyć styl własny, taki, który odpowiadałby współczesnym potrzebom ekspresji (różnicujące powtórzenie). Nie ma więc tu zmiany stylu muzycznego (jak u Niemena), ale dostosowanie tekstu do własnej muzyki (ballada rockowa) po to, by pokazać, że we współczesnym języku muzyki istnieje miejsce dla "tekstów kultury i tradycji". Maleńczuk pokazuje więc współczesne brzmienie tekstu poetyckiego, ale w kontrastywnym związaniu "cudzego" (Norwid, Niemen) i własnego stylu.

- powyższy fragment ukazał się drukiem w "Kody kultury, interakcja, transformacja, synergia", wyd. Sutoris (2009).

Na marginesie, jedno z ostatnich lub ostatnie wykonanie "Bema pamięci żałobnego rapsodu" miało miejsce podczas koncertów Czesława Niemena w Kolonii w 1979 roku. Czy ktoś słyszał o jakimś późniejszym występie, zawierającym tę kompozycję?
Tadeusz
2017-02-28 16:46:35
Nie uważam, aby ktokolwiek powinien zabierać się za śpiewanie "Bema..." O ile Dziwny..." jest doskonałym mateiałem do pokazania swojego talentu wokalnego i interpretacyjnego, o tyle "Bema..." jest dziełem nietyklanym ze względu na swoją podniosłość i świętość. I to powinno być wszelkim hamulcem do zapędów zdobywania na nim szlifów wokalisty lub sławy - tym bardziej, że "Bema ..," nie jest wcale trudnieszy wokalnie niż " Dziwny..."
Domin189
2017-02-28 17:37:58
W moim odczuciu wykonanie Maleńczuka nie jest obrazoburcze tylko przystające brzmieniowo do epoki, w jakiej zostało nagrane. Forma, w jakiej Niemen ów wiersz przedstawił publiczności, jest zaiste podniosła, niemalże uroczysta, chciałoby się rzec - klasyczna i przez to nie straszny jej upływający czas. Jednak nawet fakt stworzenia dzieła ponadczasowego nie daje Niemenowi wyłączności na wykonywanie "Bema pamięci żałobnego rapsodu".
Domin189
2017-03-06 15:49:42
Domin189(...) nawet fakt stworzenia dzieła ponadczasowego nie daje Niemenowi wyłączności na wykonywanie "Bema pamięci żałobnego rapsodu".

No i proszę, kilka dni po wznowieniu tematu możemy wysłuchać najświeższego wykonania tej niewątpliwie genialnej kompozycji:

https://www.youtube.com/watch?v=YSCYQnpSVXM

Mateusz Ziółko i Marek Piekarczyk wypadli przyzwoicie, wstydu nie ma 8)
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Muzyko moja | górę strony