wireqCzy chcesz postawić tezę, że popularność wyklucza alienację artysty?
nie - nic takiego - tylko trudno mi jakos wyobrazic sobie milesa wyobcowanego - zawsze wydawalo mi sie ze to normalny gosc - lubil sie ubierac boxowac jezdzic szybkimi samochodami z kolorowymi pieknosciami
ale na pewno nie wiem czy byl wyobcowany czy nie - moze - tak jak i kazdy z nas jest
miles mial to szczescie ze to on przez dziesiatki lat tworzyl i definiowal jazz
co do skostnienia formul to pamietam takie gadanie po plycie decoy - ale nic sie podobnego nie stalo
nie zgadzam sie ze wszystkie ladne piosenki etc - znam wiele ladnych piosenek powstalych w tym stuleciu - i oczekuje na nastepne!
wireqSpójrz na realia, w których funkcjonowali wówczas polscy muzycy: to nie było minione piętnastolecie lecz apogeum panowania srogiej "ludowej" władzy. A kontekst sztuki wokalnej (pisanie o Czesławie z omawianego okresu, jako o piosenkarzu, jest raczej uwłaczające) kompletnie odmiennej od tego, co płynęło ze scen i z płyt bogów rocka???
a jak mam napisac - piosnkokleta? spiewak? wokalista?
niestety to prawda ze bylismy biednym narodem sprzedanym przez zachod - i nawet wyprzedzajac swoj czas lokalny bylismy zawsze za zachodem
historia muzyki jednak pokazuje - ze gdy wyjechalismy - to potrafilismy znakomicie zmiescici sie w czolowce swiatowej - komeda urbaniak makowicz
sa to jednak problemy polityczne - zacimniajace obraz sztuki - bo nie mozna a moze by mozna - a jak mozna to tez zle
kiedys lubilem iwaszkiewicza - i narobilem sobie tym wrogow w dawnych latach - bo byl partyjny
---
wyprzedzanie czasu w muzyce rozumiem tak:
- ktos gra cos czego jeszcze nie bylo i czego nie ma
- za pare lat te elementy sa juz szeroko obecne w muzyce
w przypadku nae brakuje tego drugiego punktu
tylko punkt pierwszy - to granie raczej poza czasem - chyba wypuscilem gdzies takiego posta na tym forum
a sbb - byli po prostu na czasie - nie byli zadnymi geniuszami czy pionierami - tylko idealnie wgrali sie w nasza rzeczywistosc 2 pol 70tych
wireqJeśli ma pomysł na twórczość (i to niezdefiniowane "coś", zwane niekiedy "iskrą bożą") i znajdzie właściwych muzyków, to jego dzieło przetrwa czas i koniunkturalne oceny niektórych krytyków.
chciec i umiec vs nieumiejac chciec - w tym miejscu takze nae sie nie zgadza
odpisywalem juz komus na innym miejscu na to ze jakis gosc opanowal w 2 tygodnie wibrafon - nagral plyte - no i mamy dzielo
czy nie widzisz sam ze to jest smieszne?
nie wystarczy tylko chciec - na szczescie - bo bylibysmy zasypani jeszcze wieksza iloscia dziel domoroslych geniuszy
----
malo co przetrwa czas - postawie nawet ryzykowna teze ze nic
ocalajmy od zapomnienia rzeczy naprawde wartosciowe - bo inaczej to kazdy bedzie sie staral ocalic cos innego - a to talerzyk po praprababci - a to te ozdobna lyzeczke co dziadek kupil tanio od zyda za okupacji - a w tym samym czasie rozsypie sie kosciol mariacki
z reszta i tak sie rozsypie razem z naszymi rzeczami o wartosciach sentymentalnych
- i z nami wszystkimi