Wypowiedź pani Małgorzaty z wczorajszej "Rzeczpospolitej" (29.05.2008), dotycząca wydania CD "Spiżowy krzyk", zeszła w pewnym momencie na temat płyt, które słuchał Niemen.
Częściowo się to pokrywa (ale jedynie częściowo) z wypowiedziami na ten temat, jakie udzielił sam Czesław. Warto nieco więcej dowiedzieć się na ten temat, bo to przecież też ważne źródła inspiracji.
Ewa mówiła o audycji, w której Niemen prezentował swoje ulubione płyty. Można do tego powrócić.
Romuald był blisko Czesława, bywał w domu na Niecałej oraz na Wieniawskiego. Gościł go u siebie w Szczecinie. Muzyka musiała wypełniać przestrzeń.
Na razie posłużę się przykładami znanymi dosyć szeroko, ale wielu zna również inne przykłady.
"STING. To samo mogę o nim powiedzieć, co o Gabrielu. I jego przypadek, moim zdaniem, również potwierdza, że nie trzeba mieć specjalnego głosu, żeby celująco śpiewać. Ma też takie szersze spojrzenie na muzykę, które lubię, nie zasklepił się w jakimś gatunku, słucha muzyki symfonicznej i to się czuje w jego utworach. Kiedyś przyznał się, że jest admiratorem muzyki Witolda Lutosławskiego. Notabene on nie przekazuje w swym śpiewie emocji soulowych i nie powinien mnie specjalnie obchodzić. Ale jednak zostaje to coś w pamięci, gdy go posłucham.... Mamy chyba wszystkie jego płyty - moja żona go uwielbia. Uważam, że każda jego płyta jest doskonała i aż się dziwię, że pojawiają się jakieś krytyczne, durne recenzje dyletantów, niewolników "najnowszych trendów" w muzyce."
"FRANK ZAPPA. Najbardziej inteligentny rockman świata. Zdjąłem z półki Joe's Garage, ale mógłby to być album Apostrophe. Zappa posiadł umiejętność dowcipkowania w aranżu i składania z muzycznych klocków, często bardzo różnych, ciekawych całości. I jestem pewien, że nie robi tego dla popisu. To był bardzo utalentowany kompozytor... Kiedyś nawet miałem w rękach partyturę jego utworu. W latach osiemdziesiątych Zappa zamierzał nagrać w Polsce płytę z katowickim WOSPR'em. Ja miałem grać partie moogowe."
"PINK FLOYD. Byłem na Wembley, kiedy Pink Floyd grali koncert pod tytułem Dark Side Of The Moon. To był dla mnie szok. Wspaniałe efekty scenograficzne, kwadrofoniczny dźwięk. Byłem na stadionie, a czułem się jakbym się znalazł w kosmosie. Wtedy utwierdziłem się w przekonaniu, jak ważne jest nagłośnienie. Wiadomo, że zawsze w Polsce cierpieliśmy z tego powodu. Były jakieś samodziały, które charczały, albo były tak słabe, że publiczność wszystko zagłuszała... Płyta Dark Side do dziś mi się podoba. Z powodu swojej fabularności. Była też przyczyną mojego zainteresowania syntezatorami. Wcześniejszych płyt Pink Floyd nie kupowałem, tylko gdzieś tam słuchałem. The Wall mam - bo zawsze lubiłem całościowe albumy"*
*(ze stron "NK")
(.)
A jakich płyt słuchał?
M.N.Żadnych. Sama byłam zaskoczona. Może w pewnym momencie nie chciał się zanadto sugerować. Ostatnimi czasy, kiedy kupowałam sobie np. Stinga, Petera Gabriela, czasem ich słuchał.
Częściowo się to pokrywa (ale jedynie częściowo) z wypowiedziami na ten temat, jakie udzielił sam Czesław. Warto nieco więcej dowiedzieć się na ten temat, bo to przecież też ważne źródła inspiracji.
Ewa mówiła o audycji, w której Niemen prezentował swoje ulubione płyty. Można do tego powrócić.
Romuald był blisko Czesława, bywał w domu na Niecałej oraz na Wieniawskiego. Gościł go u siebie w Szczecinie. Muzyka musiała wypełniać przestrzeń.
Na razie posłużę się przykładami znanymi dosyć szeroko, ale wielu zna również inne przykłady.
"STING. To samo mogę o nim powiedzieć, co o Gabrielu. I jego przypadek, moim zdaniem, również potwierdza, że nie trzeba mieć specjalnego głosu, żeby celująco śpiewać. Ma też takie szersze spojrzenie na muzykę, które lubię, nie zasklepił się w jakimś gatunku, słucha muzyki symfonicznej i to się czuje w jego utworach. Kiedyś przyznał się, że jest admiratorem muzyki Witolda Lutosławskiego. Notabene on nie przekazuje w swym śpiewie emocji soulowych i nie powinien mnie specjalnie obchodzić. Ale jednak zostaje to coś w pamięci, gdy go posłucham.... Mamy chyba wszystkie jego płyty - moja żona go uwielbia. Uważam, że każda jego płyta jest doskonała i aż się dziwię, że pojawiają się jakieś krytyczne, durne recenzje dyletantów, niewolników "najnowszych trendów" w muzyce."
"FRANK ZAPPA. Najbardziej inteligentny rockman świata. Zdjąłem z półki Joe's Garage, ale mógłby to być album Apostrophe. Zappa posiadł umiejętność dowcipkowania w aranżu i składania z muzycznych klocków, często bardzo różnych, ciekawych całości. I jestem pewien, że nie robi tego dla popisu. To był bardzo utalentowany kompozytor... Kiedyś nawet miałem w rękach partyturę jego utworu. W latach osiemdziesiątych Zappa zamierzał nagrać w Polsce płytę z katowickim WOSPR'em. Ja miałem grać partie moogowe."
"PINK FLOYD. Byłem na Wembley, kiedy Pink Floyd grali koncert pod tytułem Dark Side Of The Moon. To był dla mnie szok. Wspaniałe efekty scenograficzne, kwadrofoniczny dźwięk. Byłem na stadionie, a czułem się jakbym się znalazł w kosmosie. Wtedy utwierdziłem się w przekonaniu, jak ważne jest nagłośnienie. Wiadomo, że zawsze w Polsce cierpieliśmy z tego powodu. Były jakieś samodziały, które charczały, albo były tak słabe, że publiczność wszystko zagłuszała... Płyta Dark Side do dziś mi się podoba. Z powodu swojej fabularności. Była też przyczyną mojego zainteresowania syntezatorami. Wcześniejszych płyt Pink Floyd nie kupowałem, tylko gdzieś tam słuchałem. The Wall mam - bo zawsze lubiłem całościowe albumy"*
*(ze stron "NK")
(.)