Zastanawiam sie, jakie prawa ma/mial konsument Niemena.
**************************
Po pierwsze, powierzchownie rzecz traktujac, kazdy artysta "obdarowujacy" nas za nasze ciezko zarobione pieniadze swoim produktem, powinien spodziewac sie odzewu. Nie widze niczego nienormalnego czy zdroznego w komentowaniu, badz porownywaniu swiezo nabytej plyty do innych znanych mi plyt. Jezeli wydaje mi sie, ze plyta ma feler, to albo oddaje ja do sklepu albo opatrzam stosownym komentarzem (i rowniez oddaje do sklepu, badz do smieci). Czasem plyta moze zachwycic juz po pierwszym przesluchaniu! Aby po drugim wyladowac w koszu, badz w pudle w garazu. Moze sie zdarzyc, ze plyta moze zachwycic po piatym przesluchaniu i po setnym. Kombinacji jest mnostwo, jak i komentarzy: od extatycznych zachwytow, az po slepa wscieklosc wywolana nie tylko strata paru zlotych i czasu na zakup+sluchanie ale glownie rozczarowaniem z powodu jakosci produktu - rozczarowaniem oczekiwan.
Kiedys, podczas jednego z wyjazdow, kupilem sobie w sklepie puszke brzoskwin (w konserwie) i otwieracz do konserw. Otwieracz zlamal sie w trakcie otwierania ww. puszki, na zawartosc ktorej mialem straszna ochote. Bylem wsciekly nieprzytomnie. Nie dlatego, ze wydalem pare zlotych, tylko dlatego, ze produkt nie spelnil swojego zadania i pozbawil mnie oczekiwanej przyjemnosci. Po co o tym pisze - zeby pokazac, jak rozne moga byc odczucia wywolane jakoscia produktu, takze artystycznego.
Artysta powinien spodziewac sie oceny wlasnego produktu a odbiorca ma prawo swoja opinie o produkcie wyrazic. Stad dziwi nieco podejscie Niemena obrazajacego sie na wszystkie wypowiedzi, ktore nie wychwalaly w wystarczajacym stopniu jego dziela. Autorzy takich opinii byli zazwyczaj traktowani jak idioci.
Czy klient kupujacy stolek na nierownych nogach nie ma prawa powiedziec, ze mu taki stolek nie odpowiada i ze stolek nie powinien sie kiwac? Ma prawo. Moze sie rowniez spodziewac, ze w odpowiedzi dostanie od stolarza rzeczonym stolkiem po lbie.
********************
Druga rzecz to - marketing. Bylo tak u nas pare lat temu, ze w sklepach pojawily sie "maselka" i inne bzdety, bo maslem tego nazwac nie bylo mozna... A dlaczego? Bo to nie bylo maslo! I nazywajac cos takiego "maslem" wprowadzano klienta w blad.
Podobnie ma sie rzecz z Niemenem, zachwalajacym swoj produkt jako np. "awangarde". Albo nazywajacego Requiem dla Van Gogha - wspolczesna muzyka powazna. Byl tez w innym temacie pokazany jazz-rock na Idee Fixe, bedacy w gruncie rzeczy produktem jazz-rockowopodobnym, bo pozbawionym istotnych cech tego kierunku (np. wspomniana wirtuozeria).
Stonesi, The Who, Clash nigdy nie robili z siebie "awangardzistow", nie usilowali robic z siebie tego, czym nie byli. Byli dumni z tego co robili, chwalili sie tym i nazywali rzeczy po imieniu. Muzyczna niedoskonalosc byla ich znakiem firmowym.
A czy Niemen byl dumny z tego co robil? Byc moze... Ale przedstawial to w nieco skrzywionym zwierciadle. Chcial zwalczyc przyczepiona do niego etykietke piosenkarza nalepiajac na siebie etykietke "awangardzisty" a na swoje produkty etykietki "rock", "jazz-rock" czy "wspolczesna muzyka powazna" - wprowadzajac tym w blad potencjalnego odbiorce!
***********
Rozpisalem sie troche za duzo - ale chyba mam do tego prawo?
Ale - czy Niemen lepiej by zrobil, gdyby sam nakleil sobie nalepke "piosenkarz"? Na Idee Fixe? Przeciez to nie byly zwykle piosenki... Tak zle i tak niedobrze.
Jak Wy uwazacie?
**************************
Po pierwsze, powierzchownie rzecz traktujac, kazdy artysta "obdarowujacy" nas za nasze ciezko zarobione pieniadze swoim produktem, powinien spodziewac sie odzewu. Nie widze niczego nienormalnego czy zdroznego w komentowaniu, badz porownywaniu swiezo nabytej plyty do innych znanych mi plyt. Jezeli wydaje mi sie, ze plyta ma feler, to albo oddaje ja do sklepu albo opatrzam stosownym komentarzem (i rowniez oddaje do sklepu, badz do smieci). Czasem plyta moze zachwycic juz po pierwszym przesluchaniu! Aby po drugim wyladowac w koszu, badz w pudle w garazu. Moze sie zdarzyc, ze plyta moze zachwycic po piatym przesluchaniu i po setnym. Kombinacji jest mnostwo, jak i komentarzy: od extatycznych zachwytow, az po slepa wscieklosc wywolana nie tylko strata paru zlotych i czasu na zakup+sluchanie ale glownie rozczarowaniem z powodu jakosci produktu - rozczarowaniem oczekiwan.
Kiedys, podczas jednego z wyjazdow, kupilem sobie w sklepie puszke brzoskwin (w konserwie) i otwieracz do konserw. Otwieracz zlamal sie w trakcie otwierania ww. puszki, na zawartosc ktorej mialem straszna ochote. Bylem wsciekly nieprzytomnie. Nie dlatego, ze wydalem pare zlotych, tylko dlatego, ze produkt nie spelnil swojego zadania i pozbawil mnie oczekiwanej przyjemnosci. Po co o tym pisze - zeby pokazac, jak rozne moga byc odczucia wywolane jakoscia produktu, takze artystycznego.
Artysta powinien spodziewac sie oceny wlasnego produktu a odbiorca ma prawo swoja opinie o produkcie wyrazic. Stad dziwi nieco podejscie Niemena obrazajacego sie na wszystkie wypowiedzi, ktore nie wychwalaly w wystarczajacym stopniu jego dziela. Autorzy takich opinii byli zazwyczaj traktowani jak idioci.
Czy klient kupujacy stolek na nierownych nogach nie ma prawa powiedziec, ze mu taki stolek nie odpowiada i ze stolek nie powinien sie kiwac? Ma prawo. Moze sie rowniez spodziewac, ze w odpowiedzi dostanie od stolarza rzeczonym stolkiem po lbie.
********************
Druga rzecz to - marketing. Bylo tak u nas pare lat temu, ze w sklepach pojawily sie "maselka" i inne bzdety, bo maslem tego nazwac nie bylo mozna... A dlaczego? Bo to nie bylo maslo! I nazywajac cos takiego "maslem" wprowadzano klienta w blad.
Podobnie ma sie rzecz z Niemenem, zachwalajacym swoj produkt jako np. "awangarde". Albo nazywajacego Requiem dla Van Gogha - wspolczesna muzyka powazna. Byl tez w innym temacie pokazany jazz-rock na Idee Fixe, bedacy w gruncie rzeczy produktem jazz-rockowopodobnym, bo pozbawionym istotnych cech tego kierunku (np. wspomniana wirtuozeria).
Stonesi, The Who, Clash nigdy nie robili z siebie "awangardzistow", nie usilowali robic z siebie tego, czym nie byli. Byli dumni z tego co robili, chwalili sie tym i nazywali rzeczy po imieniu. Muzyczna niedoskonalosc byla ich znakiem firmowym.
A czy Niemen byl dumny z tego co robil? Byc moze... Ale przedstawial to w nieco skrzywionym zwierciadle. Chcial zwalczyc przyczepiona do niego etykietke piosenkarza nalepiajac na siebie etykietke "awangardzisty" a na swoje produkty etykietki "rock", "jazz-rock" czy "wspolczesna muzyka powazna" - wprowadzajac tym w blad potencjalnego odbiorce!
***********
Rozpisalem sie troche za duzo - ale chyba mam do tego prawo?
Ale - czy Niemen lepiej by zrobil, gdyby sam nakleil sobie nalepke "piosenkarz"? Na Idee Fixe? Przeciez to nie byly zwykle piosenki... Tak zle i tak niedobrze.
Jak Wy uwazacie?