Jakiś czas temu natknąłem się na frapujące recenzje występu Natalii Niemen w Sztokholmie. W ramach swoistego studium przypadku, pozwolę sobie przytoczyć nie tylko ich treść, ale także dyskusję, jaką wywołały, z uwzględnieniem źródeł i dat publikacji. Dołożyłem starań, aby zachować chronologię wpisów i oryginalne formatowanie (pogrubienia, kursywy), moje nieliczne ingerencje zaznaczyłem nawiasami kwadratowymi.
Dana Platter w artykule 'Natalia Niemen. Koncert dla głuchych' opublikowanym 29.10.2014 na nieistniejącym już portalu szwecjadzisiaj.plGwiazda polskiej piosenki, Czesław Niemen, gdyby żył, skończyłby w tym roku siedemdziesiąt pięć lat. Niestety zmarł dziesięć lat temu. Jego twórczość próbuje przywrócić zbiorowej pamięci jedna z trzech córek artysty, Natalia Niemen. Próbuje jest tu właściwym słowem, ponieważ trudno przyswoić sobie coś z tego, co piosenkarka prezentuje na koncercie.
W sobotę 25 października wokalistka odwiedziła Sztokholm ze swoim zespołem akompaniatorów. Akompaniator nie jest określeniem adekwatnym, bowiem grupa muzyków wybiła się na plan pierwszy i prawie zupełnie zagłuszyła popisy Natalii. Mało tego, nagłośnienie było na poziomie startującego odrzutowca. Moje uszy nie wytrzymały, serce zaczęło bić jak szalone, ciśnienie skoczyło i cały organizm krzyczał – alarm! Salwowałam się ucieczką do holu sali koncertowej. Próbowałam jeszcze słuchać z balkonu – nie dało się. Za grubymi drzwiami mogłam jako tako wytrzymać i oto, co usłyszałam:
– Natalia Niemen niewątpliwie ma głos i talent, ale nie znalazła jeszcze swojej drogi. Trudno być dzieckiem sławnego ojca. Synom Johna Lennona nie udało się. Natalia stara się śpiewać i interpretować piosenki identycznie jak Czesław Niemen, ale przecież nie o to chodzi. Sztuką jest znaleźć odmienny sposób interpretacji, który nie zatraciłby przesłania utworu i podał je w inny, nowy, ciekawy sposób.
Piosenkarka przedstawiła mniej znane, klasyczne pieśni z ostatnich płyt swojego ojca: „Terra Deflorata” (1989) i ”Spod chmury kapelusza” (2001).
Piosenka artystyczna niesie przekaz, ten przekaz musi dotrzeć do publiczności. Trzeba stworzyć nastrój, trzeba publiczność zagarnąć do siebie, trzeba ją zauroczyć. Podać tekst tak, żeby chwycił za serce. Zespół ma piosenkarkę wspomagać, ma dawać oprawę muzyczną, tło, atmosferę. Nie da się wykreować magii w hałasie. Tego nie zrozumieli panowie artyści. Natalia wykrzykiwała teksty, a muzycy skutecznie je zagłuszali. Publiczność siedziała znokautowana, parę osób opuściło salę.
Nie dajmy się zwariować
Pytałam niektórych słuchaczy po koncercie, dlaczego nie wyszli w trakcie tej tortury dla uszu. Jedni mieli korki w uszach, innym było głupio. Przed kim? Muzykom nie było głupio. Odwalili, w ich pojęciu, kawał dobrej roboty i uśmiechali się zadowoleni z siebie.
Większość publiczności oczywiście wytrwała do końca i nawet zgotowała artystce owacje. Myślę, że przy przytępionym słuchu (albo korkach w uszach) można było wysiedzieć do finału. Ale czy trzeba stracić słuch, żeby móc chodzić na koncerty? Nie dajmy się zwariować.
Mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Twórczość Czesława Niemena jest niezniszczalna i wierzę, że znajdzie się ktoś, kto odczyta ją na nowo i przedstawi tak, że można będzie tego wysłuchać, odczuć wszystkie niuanse, wzbogacić swoją percepcję i nie trzeba będzie uciekać z koncertu ze zgwałconymi uszami.
[quote="Marta Frątczak w artykule 'Koncert Natalii Niemen w Sztokholmie' opublikowanym 31.10.2014 na portalu poloniainfo.se (
źródło)"]25 października 2014 w Södermalmskyrkan w Sztokholmie odbył się koncert Natalii Niemen, starszej córki wokalisty i kompozytora Czesława Niemena.
Urodzona w 1976 roku w Warszawie artystka od najmłodszych lat zajmuje się muzyką. Od wydania swojej pierwszej solowej płyty "Na opak" w marcu 1998 roku, nieustannie angażuje się w interesujące projekty muzyczne, regularnie współpracując z zespołami chrześcijańskimi New Life’m i Trzecia Godzina Dnia oraz kwintetem Piotra Barona.
***
Osobowość i głos Natalii Niemen należą niewątpliwie do jednych z najbardziej charakterystycznych i nietuzinkowych w dzisiejszej muzyce polskiej. Kiedy w 2013 roku podczas koncertu z okazji 50-lecia Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu zaśpiewała "Dziwny jest ten świat", jej niezwykła, emocjonalna interpretacja przeboju poruszyła całą Polskę.
W związku z dziesiątą rocznicą śmierci legendarnego polskiego wokalisty, przypadającą na 17 stycznia 2014 roku, Natalia wspólnie z zespołem muzyków opracowała program koncertowy o roboczym tytule "Czesław Niemen mniej znany", mający upamiętnić postać artysty oraz przybliżyć zainteresowanym jego późniejszą, mniej znaną i mniej rozpowszechnioną twórczość.
Nadzieje tej części publiczności, która pragnęła usłyszeć owego wieczoru wszystkie największe przeboje Czesława Niemena, zostały rozwiane tuż po powitaniu artystki z zebranymi w Södermalmskyrkan. Natalia wyznała otwarcie, że jej ojciec był znużony wykonywaniem wciąż tych samych utworów ze szczytów list przebojów, oraz że pragnął zawsze rozwijać się muzycznie niezależnie od tego, czy eksperymentalny kierunek, w którym podążał, miał szanse być rozpowszechnianym w rozgłośniach radiowych, czy też nie.
Zgromadzeni w Sztokholmie wielbiciele talentu artysty mogli wysłuchać wielu historii o tym, jak Niemen rozwijał się twórczo po początkowej fali ogromnej popularności. "Był przede wszystkim genialnym kompozytorem i autorem fenomenalnych tekstów, poetą, a dopiero w dalszej kolejności wokalistą", opowiadała jego córka.
Natalia wykonała utwory ojca z jego dwóch ostatnich płyt, tych najmniej znanych spośród wszystkich 21 albumów studyjnych – "Terra deflorata" z 1989 roku oraz "Spodchmurykapelusza" z roku 2001.
Osoby znające Niemena tylko z około pięciu szlagierów z lat 70-tych, mogła zaskoczyć zawartość tych albumów, gdyż stanowi ją muzyka elektroniczna, którą artysta komponował, aranżował, a potem nagrywał w domu w latach 80-tych i 90-tych. Natalia miała wtedy kilkanaście lat, a teraz po 20 latach zaprezentowała ją wraz ze swoim zespołem przy pomocy instrumentów klasycznego składu rozrywkowego, czyli perkusji, basu, gitary elektrycznej, instrumentów klawiszowych oraz saksofonów, klarnetów i perkusjonalii.
To pierwsza taka próba przełożenia kompozycji i aranżacji Czesława Niemena na język zespołu instrumentalistów. Przybyli na koncert w Sztokholmie melomani mieli przyjemność wysłuchać nie tylko niezaprzeczalnie pięknego głosu Natalii Niemen i jej gry na altówce, ale też akompaniamentu w wykonaniu: wybitnego saksofonisty i kompozytora Piotra Barona, perkusisty i wibrafonisty pracującego z czołowymi muzykami polskiej sceny jazzowej Irka Głyka, basisty i aranżera młodego pokolenia Wojtka Gąsiora, cenionego gitarzysty i autora piosenek Adama Szewczyka oraz pianisty Tomka Kałwaka, który pełnił dodatkowo funkcję kierownika zespołu.
W programie znalazły się między innymi: „Począwszy od Kaina”, „Trąbodzwonnik”, „Pojutrze szary pył”, „Spodchmurykapelusza”, „Antropocosmicus”, „Doloniedola”, „Terra deflorata”, „Spojrzenie za siebie”, „Status mojego ja”, „Sen o Warszawie” i „Płonąca stodoła”.
Natalia wspominając swego ojca i opowiadając nieśpiesznie historie rodzinne zbudowała bez wysiłku intymną atmosferę pełną szacunku i pokory. Zachowała jednocześnie balans między melancholijnymi momentami refleksji, jak przykre wspomnienie ostatnich wizyt we wsi Stare Wasiliszki, w której wychował się Czesław Niemen, a żartobliwymi, radosnymi chwilami, w których można było usłyszeć m.in. o okolicznościach powstania zupełnie niepoważnej kompozycji „Jagody szaleju”.
Także aranżacje muzyczne okazały się być dobrze przemyślaną, zrównoważoną mieszaniną muzyki poprzedniego pokolenia z pełną świeżości muzyką nowoczesną. Brawurowa interpretacja „Jednego serca”, przeradzająca się w jedyny swego rodzaju jam session, wzbogacona o niezwykle emocjonalny, osobisty manifest wiary, zrobiła piorunujące wrażenie na widzach.
A kiedy po owacjach na stojąco muzycy weszli na scenę po raz ostatni tego wieczoru, by wykonać kochany przez wielu Polaków „Dziwny jest ten świat”, potęga głosu Natalii, kunszt muzyczny zespołu oraz przesłanie, jakie niesie ze sobą ten utwór, wzruszyły do głębi słuchających. Wrażenie, że oto było się świadkiem czegoś wyjątkowego towarzyszyło wielu osobom z publiczności przez resztę wieczoru.
***
Organizatorem koncertu była Agencja PolArt.[/quote]
[quote="Dziennikarz kryjący się pod pseudonimem LEKTOR w artykule 'Natalia Niemen w Sztokholmie. Mimo wszystko, sukces!' opublikowanym 09.11.2014 w Nowej Gazecie Polskiej (
źrodło)"]
Sala ma dokładnie 776 miejsc siedzących. Muzycy wychodzą na estradę, a na widowni jest najwyżej około stu osób... Jak nazywa się taki koncert? Klapa? Klęska? Katastrofa? W tym akurat przypadku przeciwnie!
Skłamałbym mówiąc o wielkim sukcesie. Ale to jednak był udany koncert. Choć równocześnie pozostawił niedosyt, nie tylko z powodu marnej frekwencji. O tym jednaj za chwilę.
Więc w ten sobotni wieczór nieliczna publiczność w Södermalms Konferenslokal była świadkiem prawdziwego profesjonalizmu Natalii Niemen i jej zespołu, którzy zagrali i zaśpiewali tak, jakby występowali w wypełnionym do ostatniego miejsca Globenie. Sukcesu pięknej i niezwykle utalentowanej wokalistki, wyróżniającej się nieprawdopodobną wręcz muzykalnością, obdarzonej intrygującą barwą i nieograniczoną zgoła skalą głosu. Wykonującej ciekawy, różnorodny i miejscami bardzo trudny repertuar. Szwedzkiemu słuchaczowi mogłaby przebiec przez głowę myśl: do diabła, dlaczego ci Polacy ukrywają przed światem taki skarb, dlaczego go tak marnie promują i reklamują? No, ale tych Szwedów można było policzyć na palcach jednej ręki. Zresztą, to nie dla nich był ten koncert.
Natalia Niemen śpiewająca repertuar swojego ojca, przede wszystkim te mniej znane utwory z ostatnich lat jego życia, z płyt "spodchmurykapelusza" i "Terra Deflorata", ale też takie wielkie przeboje jak "Płonie stodoła", "Sen o Warszawie" czy "Dziwny jest ten świat", w nowych aranżacjach, mocniej rockowych, już od pierwszych taktów zamyka usta wszystkim sceptykom podejrzewającym, że swoją karierę buduje na legendzie Czesława Niemena i odcina kupony od jego sławy. Jest zgoła odwrotnie, jej interpretacje niejednokrotnie są lepsze, a głosem operuje wręcz brawurowo, znacznie ciekawiej niż nierzadko fałszujący w występach na żywo i wpadający w dyszkant ojciec. Natalia w dodatku fantastycznie improwizuje, a jej wokaliz nie powstydziłyby się największe gwiazdy jazzu. Jakiż to kontrast z lansowanymi wokół, miauczącymi, pozbawionymi talentu i słuchu "gwiazdeczkami".
Dlaczego zatem piszę o niedosycie?
Otóż ta rewelacyjna piosenkarka najwyraźniej potrzebuje dobrego producenta. Takiego, który zabroniłby jej powtarzania po lub przed każdym utworem ojca, że jest to kompozycja czy piosenka "znakomita", "wspaniała", a tata był po prostu "genialny". Za którymś razem staje [się - DK] to już zupełnie nieznośne. Nawet, jeśli kolejny numer jest już zapowiedziany tylko jako "fajny". Sam koncert wydaje się wystarczającym hołdem złożonym ojcu, taka egzaltacja w ustach 38-letniej, dojrzałej kobiety jest chwilami żenująca.
Dodatkowym problemem dla części słuchaczy może być ewangelizacyjna misja Natalii, aktywnej baptystki. W trakcie koncertu kilkakrotnie mówi nam o Jezusie, ale mnie to akurat nie przeszkadza, przeciwnie, w czasach, gdy duże instytucjonalne kościoły, z katolickim na czele, sprawiają wrażenie, że nauka Chrystusa im tylko przeszkadza, miło usłyszeć kogoś, kto się do niego szczerze i serio odwołuje. Lecz jak na jeden półtoragodzinny koncert tych bożyszczy [było - DK] stanowczo za dużo!
Mimo to, ta skromna setka publiczności zgotowała Natalii Niemen "standing ovation". I ja też stałem i biłem brawo. Mimo wszystko.[/quote]
Te trzy recenzje, kolejno - krytyczna, pochlebna i sprawiająca wrażenie wyważonej świadczą w zasadzie wyłącznie o zróżnicowanych gustach ich autorów. Pojmowanie sztuki i piękna jest odczuciem subiektywnym i w mojej opinii wszelkie spory o piękniejszy utwór czy lepszy wokal nie przyniosą rozstrzygnięcia. Jakie stosować zatem kryteria? W demokratycznych wyborach na najlepszego piosenkarza kraju wygrałby zapewne Zenek Martyniuk... Zanim przejdę do tego, co nastąpiło potem, podsunę czytającym to studium przypadku słowa Norwida:
(...) A teraz - wróćcie do waszéj rozmowy
O sztukach pięknych i pieśni ludowéj,
A teraz wróćcie do wyobrażenia,
Że jest rozrywką znudzonej materii
Odcedzać światło i czyścić półcienia,
Z bezkolorowej wskrzeszając Syberii
Pozatracane Boskości wspomnienia;
Że piękno to jest, co się wam podoba
Przez samolubstwo czasu lub koterii;
- nie wiem, czy dobrze interpretuję słowa autora, ale świetnie oddają to, co czuję
W komentarzach pod niepochlebną recenzją pojawił się interesujący wpis, który nie uszedł uwadze innego polonijnego dziennikarza (przytaczam go w całości nieco dalej) - ów anonimowo postanowił opisać całą awanturę:
[quote="Anonimowy dziennikarz w rubryce 'Plotki prawdziwe i zmyślone' opublikowanej w Nowej Gazecie Polskiej z 8.03.2015 (
źrodło)"]
Zacznijmy od anegdoty: Po koncercie, na którym wykonywane były dzieła Maxa Regera, w prasie ukazała się ostra krytyka jednego z recenzentów. "Szanowny panie - pisze doń Reger następnego dnia - siedzę w najbardziej ustronnym zakątku mego domu i mam pańską krytykę przed sobą. Za chwilę będę ją miał za sobą."
O tym, że rola recenzenta nie zawsze jest wdzięczna przekonała się niedawno sztokholmska autorka, Dana Platter. Zresztą dwukrotnie - bo raz jako autorka recenzji, a drugi jako autorka tekstów kabaretowych, które z kolei nie spodobały się innemu recenzentowi (w NGP). Ale skupmy się teraz na pierwszym przypadku, bo jest dość kuriozalny.
Otóż kilka miesięcy temu w Sztokholmie odbył się koncert
Natalii Niemen, który na stronach internetowych portalu Szwecja Dzisiaj, recenzowała Platter. Napisała m.in. że Natalia Niemen wykrzykiwała teksty, a muzycy skutecznie je zagłuszali. "Publiczność siedziała znokautowana, parę osób opuściło salę. Pytałam niektórych słuchaczy po koncercie, dlaczego nie wyszli w trakcie tej tortury dla uszu. Jedni mieli korki w uszach, innym było głupio. Przed kim? Muzykom nie było głupio. Odwalili w ich pojęciu, kawał dobrej roboty i uśmiechali się zadowoleni z siebie. Za grubymi drzwiami mogłam jako tako wytrzymać i oto, co usłyszałam:
Natalia Niemen niewątpliwie ma głos i talent, ale nie znalazła jeszcze swojej drogi. Trudno być dzieckiem sławnego ojca. Synom Johna Lennona nie udało się. Natalia stara się śpiewać i interpretować piosenki identycznie jak Czesław Niemen, ale przecież nie o to chodzi. Sztuką jest znaleźć odmienny sposób interpretacji, który nie zatraciłby przesłania utworu i podał je w inny, nowy, ciekawy sposób."
Recenzja jak recenzja, nic szczególnego, nieco surowa, ale w końcu przekazująca myśli recenzentki. Wszystko to by pewnie uleciało w niepamięć, gdyby nie reakcja Natalii Niemen. W komentarzach do recenzji (!) na dość niszowym portalu internetowym, na którym opublikowano recenzję, napisała pełne irytacji listy, znaczenie dłuższe niż sama recenzja:
Osoby w podeszłym wieku nie powinny uczestniczyć w koncertach rockowych, a tym bardziej takowe wydarzenia publicznie oceniać. Pani Dana wykazała się wybitnie złą wolą, negatywnym, już „na dzień dobry”, nastawieniem, a także podstawową niewiedzą. Bo czy osoba, która wyraźnie chełpi się (postawa ta wynika jasno z treści publikacji) wysokim poziomem znawstwa Niemena i jego CAŁEJ twórczości, kiedy pisze niepoprawnie tytuł albumu artysty, jest wiarygodna? Czy daje dobre świadectwo swego profesjonalizmu, kiedy gani interpretatorkę późnego Niemena, nie mając zielonego pojęcia o owej późnej twórczości?
I dalej:
Na szczęście na naszym koncercie w Sodermalms Kyrkan znalazło się mnóstwo osób, które doświadczyły uniesień, wzruszeń i zachwytów, powodem których były kompozycje oraz wiersze Czesława Niemena, a także – powiem asertywnie – wykonanie Natalii Niemen oraz jej zespołu.Co z nimi pani pocznie? O tych osobach pani w ogóle w artykule nie wspomniała? Jako rasowa Polka specjalizuje się pani w doszukiwaniu się minusów oraz w – przepraszam za wyrażenie – dowalaniu ludziom. Nie wspomnę o tym, iż nie zna się pani w ogóle na Sztuce. Mam dla pani dobrą radę – następnym razem, jeśli trafi pani na kota w worku, czyli koncert rockowy, który miał nim wg pani nie być, proszę natychmiast z sali wyjść i już nie wracać. Po co Pani ma sie męczyć? Moja ponad 70-letnia Babcia też odczuwa wątpliwą przyjemność w obcowaniu z wysokimi decybelami.( To oczywiste, że ludzie sędziwi nie powinni przebywać na koncertach rockowych, powtarzam). Dlatego na koncerty ostrej muzyki nie chodzi. Łączy panie wiek, ale wie pani, co różni? Ano to, że moja Babcia ma werwę, jest kochana i Sztukę pojmuje w sposób niezaściankowy i z ogromną pokorą. Ma otwarty umysł i docenia czyjąś pracę. Pani tych cech albo nie posiada, albo je z jakiś powodów skrzętnie ukrywa. (...) Pani Dano, pani recenzja jest dla nas przykra i niesprawiedliwa, mimo to, żyjemy nadal i – TAK – jesteśmy z siebie zadowoleni, bo wiemy, że zajmujemy się Sztuką z wysokiej i CO NAJWAŻNIEHJSZE – MAŁO UCZĘSZCZANEJ, NIETUZINKOWEJ PÓŁKI, czego wielu tzw. widocznych mniej lub bardziej artystów nie robi. I robimy to na wysokim poziomie, świetnie i profesjonalnie. I….GŁOŚNO ! I niech tak zostanie LET’S ROCK’N’ ROLL !!!!!
Podobnie kuriozalnej reakcji na recenzję jeszcze nie widzieliśmy. To prawdziwe mistrzostwo świata. Pycha, zarozumialstwo, brak dystansu do siebie i rozdmuchane
ego mają się nijak do rzekomego profesjonalizmu Natalii Niemen. Ale i to nie powinno dziwić. W jednym z ostatnich "Newsweeków" ukazał się artykuł Wojciecha Staszewskiego ("Twierdza Niemen") opisujący dziwną aurę w jakiej przyszło żyć po śmierci Czesławowi Niemenowi:
Dziwny jest ten świat? Matka wytacza proces za procesem, Eleonorę ojciec nazywał talibem, Natalia śpiewa na konwencji PiS. Maria o podział spadku musi walczyć w sądzie. Rodzina Czesława Niemena jest naprawdę dziwna.
Staszewski opisując losy Natalii Niemen przypomina, że podczas jedneo z wywiadów mówiła, że lubi życie kury domowej, zwyczajne, przaśne, ludzkie czynności.
"Niczym ślimaczek malusieńki krok po kroczku idę dalej. I gdyby nie Pan Bóg, to ten ślimaczek już dawno zostałby przejechany".
Z kolei w wywiadzie dla chrześcijańskiego portalu Stacja 7 Niemenówna wyznaje, że jej synowie uczą się w domu, nauczycielami są ona i mąż. Zabierają czasami chłopców na koncerty, modlą się wspólnie i rozważają Pismo. Mąż Natalii założył własną wspólnotę Genesis i oboje przeszli do Kościoła baptystycznego.
Rok temu Natalia wróciła do kariery scenicznej - pisze Staszewski.
- Po zaśpiewaniu największego hitu ojca na konwencji PiS wywołała burzę w internecie. Na jej facebookowym profilu Ralf Sommer dowala: - Ani talentu po Ojcu, ani urody po Mamie. Głośna poPISówka na utworze ojca, bo samemu się jest miernym. Ale większość komentarzy jest przychylna. An.Stokalska: "Jest Pani Rycerką Jezusa. A one nigdy nie mają łatwo. Ciężko o zrozumienie, ale przecież nie po to tu jesteśmy Jest nas więcej, tylko jesteśmy cisi..."
Dodajmy od siebie: An.Stokalska nie czytała recenzji Dany Platter, bo może by miała inne zdanie na temat tej... ciszy.
Dziwny jest ten świat, gdy czytanie Pisma Świętego nie uczy pokory. W dodatku ślimaczek zachowuje się jak słoń w sklepie z porcelaną.[/quote]
Warto dodać, że tekst pojawił się ponad trzy miesiące (!) od koncertu omawianego w cytowanych na wstępie trzech recenzjach, krótko po publikacji przywoływanego w nim artykułu "Twierdza Niemen" (czyżby to był swoisty impuls dla dziennikarza NGP?), a ten z kolei kilka dni wcześniej skomentowała na swoim blogu Eleonory Atalay:
[quote="Eleonora Atalay na swoim blogu we wpisie z 2.03.2015 (
źródło)"]Tata nie nazywał mnie Talibem. (...) Nieprawdą jest, że poinformowałam pana Wojciecha Staszewskiego, że mój mąż nie jest muzułmaninem. Postanowiłam nie odpowiadać na pytania Newsweeka. Pomyślałam jednak, że będzie najlepiej jeśli prześlę linki do wywiadów i tekstów, które autoryzowałam. Że jeśli muszą coś napisać, żeby przynajmniej korzystali z wiarygodnych źródeł. Pomimo tego, że z tych linków można dowiedzieć się czym się zajmuję, autor ubolewa, że nie było mu dane dowiedzieć się gdzie pracuję. Pozwoliłam sobie nawet dać linki do wszystkich reedycji albumów, które tata nagrał dla Polskich Nagrań, a które odrestaurowałam w ostatnich miesiącach. Zresztą przecież o tym też jest przelotna wzmianka, dlaczego więc autor stwierdza, że nie było mu dane dowiedzieć się co robię. (...) Pomimo tego, że pan Staszewski napisał mi, że w Polsce jest duże zainteresowanie tym kim są spadkobierczynie Czesława Niemena, ostatecznie udowadnia, że jest mu obojętne co przekaże o mnie.
(...) Autor próbuje zlokalizować kiedy i skąd wzięła się Natalia. Odnoszę wrażenie, że jedynie udaje, że nie zauważył spektakularnego występu siostry na festiwalu w Opolu 2013r. Jednak zdradza go wzmianka, że od 2013r. Natalia powraca do śpiewania, ale jedynie występuje z chrześcijańskimi zespołami. Prawda jest taka, że Natalia ponad 10 lat temu występowała z wymienionymi zespołami,
a od paru lat jedynie sporadycznie. Natomiast w 2013 roku zaczęła śpiewać niepopularne kompozycje taty w koncertach pt. "Niemen mniej znany" i również zdobyła ogromną popularność śpiewając "Dziwny jest ten świat" na festiwalu. Wydaje mi się, że autorowi zależy aby pominąć występ w Opolu, dlatego podaje sztuczną informację, że szerzej o Natalii dopiero usłyszano gdy poparła jednego z kandydatów na prezydenta w tym roku. To jest moment kiedy można stwierdzić, że nieuczciwe media nakręcają pewną nową rzeczywistość niezależnie od tego jak było naprawdę.[/quote]
Ta rzeczowa analiza nieuchronnie prowadzi jednak do postawienia cisnącego się na usta pytania - jaki jest cel tych ataków i czy są one prowadzone w sposób skoordynowany? Czy anonimowy dziennikarz ze sztokholmskiej Nowej Gazety Polskiej otrzymał instrukcje kogo i w jaki sposób atakować? Eleonora Atalay zdaje się nie mieć co do tego wątpliwości:
[quote="Eleonora Atalay na swoim blogu (
źródło)"]Niewątpliwie chodzi o czyjś interes. Jaki interes? Wszelki. Trudno powiedzieć komu chodzi o zniekształcenie i udupienie wizerunku "Niemenków". Jedno jest dla mnie jasne, wszystkie te osoby, które wylewają na mamę i na nas pomyje, znają się, albo są spokrewnione. Dla mnie to najzwyklejsza, swego rodzaju mafia niemenologów. Tak pompatycznie nazywają swoje grono. Co jakiś czas mama ma propozycje, od jakichś dziennikarzy, żeby opowiedziała o tych swoich "niemenowych" problemach. Mama nie chce międlić tematu, a za pewien czas i tak czytamy artykuł tego dziennikarza, który co dopiero dzwonił, gdzie obsmarowuje mamę przy ochoczej pomocy naszych nieodłącznych niemenologów.[/quote]
- mnie natomiast trudno uwierzyć, aby pani Dana Platter lub redaktor rubryki "Plotki prawdziwe i zmyślone" w Nowej Gazecie Polskiej brali udział w światowym spisku przeciwko rodzinie zmarłego w 2004 roku artysty. Cios wymierzony w kolektywne grono "niemenologów" dotyka również i mnie, pasjonata, uczestnika ogólnopolskich zlotów miłośników artysty, który twórczości Niemena poświęcił mnóstwo swojego czasu i uwagi, bynajmniej nie po to, aby oczerniać spadkobierczynie. Generalizowanie jest krzywdzące i... w zasadzie tyle.
Ku mojemu zaskoczeniu, w jednym zgadzam się z redaktorem rubryki "Plotki..." - wokół osoby i dorobku Czesława Niemena rzeczywiście roztacza się dziwna, nieprzyjazna aura: począwszy od wzajemnych relacji czterech spadkobierczyń, przez stosunki znawców jego twórczości i kolekcjonerów z tymi pierwszymi i sobą nawzajem, na dziwnej polityce wydawniczej Polskich Nagrań/Warner Music Poland skończywszy. Pierwsze pokolenia fanów Niemena, a więc ci, którzy w latach '60 i '70 mieli już dostatecznie rozwiniętą świadomość muzyczną, by za takowych się uznać, powoli przemijają. Gdy spoglądam na fotografię z kameralnego zlotu fanów w Bydgoszczy (2016) z niedowierzaniem muszę stwierdzić, że troje uczestników tego wydarzenia nie ma już wśród nas. Pozostali niestety nadal nie mają możliwości śledzenia informacji o nowinkach wydawniczych związanych ze swoim ulubionym artystą za pośrednictwem oficjalnej strony czy choćby profilu w mediach społecznościowych - a płyt CD i winyli ukazało się w ostatnich latach niemało (m.in. składanka Winyloteki, wznowienie niedostępnego w kraju maxi-singla Niemen/Urbaniak "Extravaganza", CD Kciuka z gościnnym udziałem Niemena w utworze "Little Wing"). Na nasze forum trafiają nieliczni, a nawet jeśli, to dla osób nieobytych z tą formą komunikacji, jest ono zapewne nieczytelne...
Na koniec, dla zachowania szerszego kontekstu, zacytuję w całości kilka komentarzy, które znalazły się pod recenzją pani Platter, także te autorstwa Natalii, które fragmentarycznie przytacza anonimowy dziennikarz Nowej Gazety Polskiej w swoim felietonie. Miłej lektury!
użytkownik 'natalia' w komentarzu pod artykułem 'Natalia Niemen. Koncert dla głuchych' w dniu 1.11.2014 (opublikowanym na nieistniejącym już portalu szwecjadzisiaj.pl)Osoby w podeszłym wieku nie powinny uczestniczyć w koncertach rockowych, a tymbardziej takowe wydarzenia publicznie oceniać. Pani Dana wykazała się wybitnie złą wolą, negatywnym, już „na dzień dobry”, nastawieniem, a także podstawową niewiedzą. Bo czy osoba, która wyraźnie chełpi się (postawa ta wynika jasno z treści publikacji) wysokim poziomem znawstwa Niemena i jego CAŁEJ twórczości, kiedy pisze niepoprawnie tytuł albumu artysty, jest wiarygodna? Czy daje dobre świadectwo swego profesjonalizmu, kiedy gani interpretatorkę późnego Niemena, nie mając zielonego pojęcia o owej późnej twórczości? Pani Dana oceniła interpretacje piosenek z „Terry Defloraty” oraz „spodchmurykapelusza” (pisownia oryginalna) porównując je do wykonań Niemena sprzed 40-stu lat, kiedy to wyśpiewywał błahe i konfekcyjne pioseneczki (sam Niemen miał ich serdecznie dość). Gdyby choć raz posłuchała tych wyżej wymienionych albumów w całości, a także gdyby zjawiła się choć raz na koncercie Niemena w latach 90-tych na przykład i wreszcie, gdyby cechowała panią Danę elementarna wrażliwość, wyobraźnia i szerokość Sztuki pojmowania (o dobru wewnętrznym, które na zewnątrz widać już nie wspomnę), wstrzymałaby swoje złowrogie i niemerytoryczne w swej treści zapędy pisarskie pod szyldem „recenzja”. Dodam, iż pani Dana zachowywała się na naszym koncercie w sposób – delikatnie mówiąc – niekulturalny i takoż o nas niektórym osobom mówiła. Podczas CICHUTKIEGO i przepięknie zagranego przez Piotra Barona na klarnecie basowym oraz przez Wojtka Gąsiora na gitarze basowej wstępu do przejmującego utworu „Terra Deflorata” ostentacyjnie „rozpruła” szeleszczącą torebkę z chipsami oraz poczęła je zajadać. Wiele to mówi o naszej autorce. Na górę poszła, bo nie mając podstawowej wiedzy na temat akustyki, nie wiedziała, że na balkonie jest zawsze…..głośniej. Powie to każdy profesjonalny akustyk, czy muzyk. Widz, w tych kwestiach profesjonalizmem się kierować nie musi, ale już pokorą, wyobraźnią, świadomością własnej niewiedzy, już tak. Jeśli o osobach kulturalnych, o osobach na tzw. poziomie mówimy. Niestety pani Danie, mieniącej się, jak widać wielką pisarką, tego zwykłego człowieczeństwa i dobra zabrakło. Zastanawiam się, kto pozwala niekompetentnym i ograniczonym osobom piastować stanowiska recenzentów na głównym portalu dla polonii w Szwecji? Pani Dano, koncert mojego ojca z tymi piosenkami z pewnością by panią zabił. On miał za sobą „robotestrę” (jako znawca tematu zapewne pani wie, co to oznacza. A jeśli nie, dobry wujek „google” chętnie wytłumaczy), ja – żywych muzyków. Doprawdy, nie mam pojęcia, co by pani wolała – elektryczne, rockowe rżnięcie, czy tysiąc-warstwową ścianę miliona skomplikowanych dźwięków w elektronicznym wykonaniu mego Ojca. Uwaga! Proszę się uważnie wczytać – „elektryczne” kontra „elektroniczne”. I znowu – jeśli taka pani mądra, to napewno pani nie tyle widzi różnicę, ale ją rozumie. Na szczęście na naszym koncercie w Sodermalms Kyrkan znalazło się mnóstwo osób, które doświadczyły uniesień, wzruszeń i zachwytów, powodem których były kompozycje oraz wiersze Czesława Niemena, a także – powiem asertywnie – wykonanie Natalii Niemen oraz jej zespołu.Co z nimi pani pocznie? O tych osobach pani w ogóle w artykule nie wspomniała? Jako rasowa Polka specjalizuje się pani w doszukiwaniu się minusów oraz w – przepraszam za wyrażenie – dowalaniu ludziom. Nie wspomnę o tym, iż nie zna się pani w ogóle na Sztuce. Mam dla pani dobrą radę – następnym razem, jeśli trafi pani na kota w worku, czyli koncert rockowy, który miał nim wg pani nie być, proszę natychmiast z sali wyjść i już nie wracać. Po co Pani ma sie męczyć? Moja ponad 70-letnia Babcia też odczuwa wątpliwą przyjemność w obcowaniu z wysokimi decybelami.( To oczywiste, że ludzie sędziwi nie powinni przebywać na koncertach rockowych, powtarzam). Dlatego na koncerty ostrej muzyki nie chodzi. Łączy panie wiek, ale wie pani, co różni? Ano to, że moja Babcia ma werwę, jest kochana i Sztukę pojmuje w sposób niezaściankowy i z ogromną pokorą. Ma otwarty umysł i docenia czyjąś pracę. Pani tych cech albo nie posiada, albo je z jakiś powodów skrzętnie ukrywa. Twierdzi pani z oburzeniem, że wykrzykiwałam. Tak, wykrzykiwałam, bo sam Niemen wykrzykiwał i tego mnie nauczył. To taka muzyka. Mówią coś pani nazwiska: Otis Redding, Wilson Pickett, Arthur Conley, Sam Cooke, Little Richard, Taylor Dayne, Steve Perry? (google pomoże). Oczywiście pani nie fascynuje się muzyką rockową, ani retro rhytm’n’bluesową i za to panią absolutnie nie ganię. Jednak, jak można krytykować kogoś za zwinne i stylowe poruszanie się w stylistyce, której samemu się nie zna, czy nie lubi? Gdzie tu sens? Gdzie LOGIKA? Jeśli ma pani do mnie pretensje za „wykrzykiwanie”, to proszę je wystosować do mojego ś. p. Ojca, który nie dość, ze sam krzyczał, to też kazał mi słuchać krzykaczy, takich, jak powyżsi. A więc…. Wszystko wskazuje na to, że pani Dana nie dotrwała do końca naszego koncertu, a jednak ośmieliła się go zrecenzować. Oto kolejny nonsens. Z lubością przyklasnęła treści podsłuchanej rozmowy. Cytat z owej zdradza brak mądrości i rozeznania, a także pychę komentującego. Po pierwsze – jak obca osoba może stwierdzić, iż nie znalazłam swojej drogi? A co ten ktoś o mnie w ogóle wie? Zobaczył mnie raz, czy dwa w telewizji, wykonującą jedną piosenkę, na konkretne potrzeby, nigdy nie był na moich koncertach, których rodzajów uskuteczniam kilka (np. koncerty Natalia Niemen Kameralna z autorską twórczością) i z pewnością siebie śmie oceniać, kim jestem, co zrobiłam, czego nie zrobiłam….Wysoce to nierozumne i raniące.Mądrali na świecie jest już wystarczająco dużo. Przyszedł czas nienawiść zniszczyć w sobie, popracować nad pokorą i serdecznością wobec świata. Dodatkowo – jak ów ktoś śmie stwierdzać, że trudno jest być dzieckiem Niemena? Co to za absurdalny i bezmyślny tok – o ironio – myślenia? „Stara się śpiewać i interpretować piosenki identycznie, jak Czesław Niemen(…)”. Ciekawe, skąd wie, jak Niemen śpiewał te piosenki…gdy pytałam publiczność, czy ktoś zna te późne albumy, na sali zaległa cisza. Tylko para bardzo młodych ludzi podniosła rękę. Ci sami, po koncercie w rozmowie ze mną, komunikowali rzeczy zgoła przeciwne…Czy moa interpretacja „Jednego serca” była kopią wykonania Niemena? (ci ludzie pewnie też wyszli wcześniej, więc nie wiedzą, co z tego „serca” wyszło )Czy nie pojmują prostej prawdy, że dzieci są podobne do rodziców? A jeśli rodzic jeszcze uczy dziecko, jak ma różne rzeczy wykonywać, to nie jest przypadkiem głupie, obruszać się, że to dziecko robi tak samo, jak rodzic? Życzę wszystkim tego typu ludziom, na czele z panią Daną więcej radości życia, jak mantra już powtarzanej przeze mnie pokory wobec świata, życzliwości, serdeczności, dobrej wiary w ludzi, pogody ducha i przede wszystkich dużo, dużo humoru i uśmiechu. Gdy mniej śmiertelnie poważnie bierze się sprawy, tym lżej się żyje. I jeszcze na sam koniec – Pani Dano, pani recenzja jest dla nas przykra i niesprawiedliwa, mimo to, żyjemy nadal i – TAK – jesteśmy z siebie zadowoleni, bo wiemy, że zajmujemy się Sztuką z wysokiej i CO NAJWAŻNIEHJSZE – MAŁO UCZĘSZCZANEJ, NIETUZINKOWEJ PÓŁKI, czego wielu tzw. widocznych mniej lub bardziej artystów nie robi. I robimy to na wysokim poziomie, świetnie i profesjonalnie. I….GŁOŚNO ! I niech tak zostanie LET’S ROCK’N’ ROLL !!!!!
użytkownik 'Monika' w komentarzu pod artykułem 'Natalia Niemen. Koncert dla głuchych' w dniu 3.11.2014 (opublikowanym na nieistniejącym już portalu szwecjadzisiaj.pl)Do: natalia. Czy tak mocno BOLĄ słowa krytyki, iż trzeba słowotokiem zalać niezadowolonego z wykonania słuchacza? Podobno prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Po przeczytaniu riposty Pani Natalii utwierdziłam się w przekonaniu, że nie tylko koncert wykonany w Södermalmskyrkan epatował przerostem formy nad treścią (na prawdę było głośno!)ale i reakcja na krytykę wyrywa się spod kontroli emocji (i bynajmniej już nie artystycznych). A przecież Pani Dana Platter o megalomanię ARTYSTKI nie posądzała. Czy to był błąd recenzentki? Zawsze wydawało mi się, że poklepywanie ARTYSTÓW po plecach prowadzi właśnie w taką ślepą uliczkę samouwielbienia. No i teraz ŚWIĘTE OBURZENIE Pani Natalii utwierdza mnie w tym przekonaniu. A szkoda. Bo Pani Dana dała mi swoją recenzją nadzieję na artystyczny rozwój Pani Natalii, a ja – po wsłuchaniu się w słowa autorstwa tym razem Pani Natalii a nie Jej Ojca – jakoś już teraz tego go nie widzę.
użytkownik 'natalia' w komentarzu pod artykułem 'Natalia Niemen. Koncert dla głuchych' w dniu 3.11.2014 (opublikowanym na nieistniejącym już portalu szwecjadzisiaj.pl)Pani Moniko, są jeszcze oprócz kolorów czarnych i białych, szarości maści wszelkiej. Nikt tu poklepywania po plecach nie oczekiwał. Krytyki – tak, ale mądrej i konstruktywnej. Jak widać, niedokładnie Pani przeczytała treść mojego postu. Oburzenie widzę raczej w Pani, niż we mnie. Proszę mnie nie rozśmieszać:”Pani Dana dała mi swoją recenzją nadzieję na artystyczny rozwój Pani Natalii(…)” A co ma do rzeczy głęboko subiektywna i tendencyjna recenzja źle nastawionej osoby do mojego rozwoju artystycznego? Proszę się uważnie wczytać w to, co Pani pisze. Przecież to jest masło maślane. Pani Dana złośliwie mnie obsmarowywuje, a Pani twierdzi, iż jest w tym nadzieja na mój rozwój? Pani mnie w ogóle nie zna. Nie zna Pani mojej twórczości i drogi artystycznej. Nie wie Pani, czym sie param. Ocenianie mojego artystycznego status quo na podstawie tego, co mówią o mnie i jak mnie pokazują media jest – proszę mi wybaczyć – mało rozumne. Słyszała mnie Pani prawdopodobnie tylko w tv polonia lub na innym kanale tv, śpiewającą „Dziwny jest ten świat”. Czy Pani zna moją autorską twórczość? Czy była Pani na moim autorskim koncercie? Widziała moje obrazy albo fotografie? No, właśnie. Nie musi zatem Pani mi dokładać. Nie wiem, czym Pani się na co dzień zajmuje. Jak Pani by sie czuła, gdyby ze złośliwości nie spodobałaby mi się Pani praca i publicznie zaczęłabym Pani dowalać? Miło by Pani było? Z uśmiechem by Pani przyjęła niesprawiedliwą i roztrąbioną wszem i wobec ocenę Pani pracy? Proszę się nad tym zastanowić. Pani Dana Platter nie jest osobą kompetentną do recenzowania koncertów rockowych i alternatywnych. Wyraziłam się chyba w powyższym poście jasno, łopatologicznie i transparentnie. Jeśli Pani tego nie rozumie – trudno. Zresztą, zamiast Pani mogłaby mi odpisać sama Dana Platter. Myślę, iż z jej pewnością siebie nie potrzebuje adwokatów. I proszę się nie bać emocji. Dał nam je Pan Bóg. Dobrze zaprzęgnięte mogą stanowić piękne błogosławieństwo. Myli Pani w moim przypadku emocje z asertywną niezgodą na złe traktowanie. A pani Dana, rozumiem emocji w swojej recenzji nie pokazała, tak? Albo może cechuje Panią takowy tok myślenia – krytykowi wolno, skrytykowanemu – nie?….życząc konstruktywnej refleksji, pozdrawiam.
użytkownik 'Jozek' w komentarzu pod artykułem 'Natalia Niemen. Koncert dla głuchych' w dniu 4.11.2014 (opublikowanym na nieistniejącym już portalu szwecjadzisiaj.pl)
Chyba byliśmy na dwóch różnych koncertach i w moim najbliższym otoczeniu wszystkim się podobało a ręce puchły od klaskania. Ten tekst jak nic to bardzo subiektywna i nieobiektywna ocena – a ja będąc na sali nie zauważyłem tego zdarzenia z chipsami ale to samo przez się stanowi o poziomie autora……
Natalia Niemen uzyskała ten efekt, o który zabiegała zainteresowała – mnie muzyką swego ojca a i przekazała kilka trafnych myśli do przemyślenia oraz zastanowienia się
użytkownik 'Doktor Decybel' w komentarzu pod artykułem 'Natalia Niemen. Koncert dla głuchych' w dniu 3.11.2014 (opublikowanym na nieistniejącym już portalu szwecjadzisiaj.pl)Nie rozumiem dlaczego tyle krytyki wobec tej recenzji. Recenzji się nie recenzuje, tylko własną się pisze. Istnieje także przychylna recenzja, do której załączył link pan Kajetan.
Recenzent ma prawo mieć subiektywną opinię. Jeżeli chciało by się wiedzieć opinię ogółu to trzeba by było w to miejsce przeprowadzać badania opinii.
Według mnie problem z za wysokim dźwiękiem na koncertach jest powszechny. Według
http://www.dangerousdecibels.org/educat ... uidelines/
nie powinno się eksponować na dźwięki wysokości 91 dB dłużej niż dwie godziny, aby nie ryzykować szkód słuchu.
Zauważcie że to jest górna granica!
Szczególnie młodzi ludzie powinni dbać o zdrowie uszu. Wiele ludzi cierpi na szum uszu od eksponaciki na hałasy różnego typu albo musi korzystać z aparatów słuchowych.
Wiele ludzi używa korki do uszu kiedy idzie na koncert rockowy. To jest znany fakt. Sprawa jest jasna że mamy tu problem.
Pani Dana odważyła się napisać to co na prawdę myśli. Niestety większość ludzi nie ma takiej odwagi i dlatego wiele problemów na świecie trwa przez długi czas i nie można się z nimi uporać.