Markovitz
2007-11-27 00:15:04
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-11-27 00:15:04 przez Markovitz
Edzie
Kiedy zawitałem na tym forum pierwszą osobą, która skierowała do mnie PW byłeś właśnie Ty... Wprawdzie znaliśmy się już w realu, ale byłem ciekaw jak przyjmiesz nowego, nieznanego usera. Już w pierwszym poście po życzliwym powitaniu padło słowo-klucz: nagrania. Wtedy - dzięki zabawie w ciuciubabkę- obu nam było wesoło.
Później to słowo-klucz wielokrotnie padało w najrozmaitszych kontekstach (czy znasz ?), co nie wcale takie dziwne, bo właśnie w nagraniach żyje Ten wokół którego TU się zebraliśmy...
Ale coraz częściej i w dość mało sympatyczny sposób słowo nagrania pociągało podejrzliwe pytania . I do tego przyszło przywyknąć, bo zobowiązywało dane słowo i zrozumienie dla tych wszystkich żmudnych starań o te nagrania właśnie. Nie rozumiałem tylko tej podejrzliwości...
Istotą pobytu na forum jest dyskusja o muzyce i było TU miejsce na racje wszystkich uczestników. Nas zbliżały także spotkania w realu, ale ani troska o nagrania, ani wspólna pasja, ani forum nie pogłębiały naszego zaufania, mimo tylu ciekawych spotkań, zlotów i książek, w których masz nie do przecenienia udział.
I to próbowałem zrozumieć, bo przecież - wbrew temu co niektórzy TU głoszą - nikt z nas nie ma obowiązku dzielić się z innymi wiedzą na temat twórczości Niemena. Decyduje wolna wola, zwłaszcza że nie musimy przecież lubić wszystkich i cierpliwie znosić burz w szklance wody, jakie nawiedzają tą niszową społeczność.
Przyszedł dzień kiedy powodowany złością lub roztropnością (nieważne) postanowiłeś opuścić to miejsce. Zdjąłeś avatar z pokornym artystą. I to rozumiem- ileż to razy miałem dość Forum i tych problemów, jakie niosą ze sobą kontakty z ludźmi o różnych cechach charakteru i poglądach. Bywało, że zalazłem Ci za skórę, a innym razem role się odwróciły... Ileż to razy dostałem po nosie ?
Ileż głosów dezaprobaty przyszło mi znosić, gdy chciałem moderować. Odechciało mi się.
Zawsze jednak chciałem, aby Forum było otwartym miejscem dyskusji nie tylko o nagraniach... Próbowałem nawet wymodzić jakiś modus vivendi z pewnym Userem, którego wiedza ogólna o muzyce mogła imponować. Potem przyszło mi bronić tego Gościa wypraszanego stąd z powodu zbyt nachalnie stosowanych prowokacji.
Założył więc ów Gość swoje forum Polskiego Rocka - lat 70 i nie tylko dla ludzi o szerszym spektrum zainteresowań.
A ponieważ wielu z nas za takich właśnie ludzi się uważała przeto pod tymi samymi, albo innymi nickami tam się zalogowaliśmy, by następnie niemal w popłochu się ewakuować, bo zdominowały owe forum haniebne posty podpisane przez usera "F 1", którego.. wsparłeś...
Sytuacja była niezręczna, bo zanim się do tego przyznałeś, to dwoje Userów stąd już się domyśliło, choć niby nie powinni... Coś należało wtedy sobie wytłumaczyć, ale ani Ty, ani ja, ani nikt inny nie miał ochoty z tego faktu wyciągać jakichś ogólnych wniosków.
I trwałeś TU -jak ja- wśród swoich, ale w gruncie rzeczy z boku, aż pewnego dnia pod pretekstem, którego nie znamy zacząłeś usuwać swoje posty. Na pierwszy ogień poszły te, w których kiedyś krytycznie odniosłeś się do postawy spadkobierczyń Niemena. Temu akurat się nie dziwię, bo sam jestem userem, który do przesady cyzeluje swoje wypowiedzi.
Najgorsze jest jednak to, że skasowałeś Edzie posty, w których normalnie z nami rozmawiałeś : czasem o muzyce, czasem o Niemenie, a przeważnie na inne przyjemne tematy (wakacje, internet, książki).
Być może coś Cię TU zgniewało - mogłeś o tym napisać...
Wypadałoby rzucić na odchodnym jakieś zdanie wyjaśnienia, tym dla których nadal stanowisz autorytet jako znakomity znawca twórczości Niemena oraz dobry kolega z forum i zlotów.
M.
//edit
Kiedy zawitałem na tym forum pierwszą osobą, która skierowała do mnie PW byłeś właśnie Ty... Wprawdzie znaliśmy się już w realu, ale byłem ciekaw jak przyjmiesz nowego, nieznanego usera. Już w pierwszym poście po życzliwym powitaniu padło słowo-klucz: nagrania. Wtedy - dzięki zabawie w ciuciubabkę- obu nam było wesoło.
Później to słowo-klucz wielokrotnie padało w najrozmaitszych kontekstach (czy znasz ?), co nie wcale takie dziwne, bo właśnie w nagraniach żyje Ten wokół którego TU się zebraliśmy...
Ale coraz częściej i w dość mało sympatyczny sposób słowo nagrania pociągało podejrzliwe pytania . I do tego przyszło przywyknąć, bo zobowiązywało dane słowo i zrozumienie dla tych wszystkich żmudnych starań o te nagrania właśnie. Nie rozumiałem tylko tej podejrzliwości...
Istotą pobytu na forum jest dyskusja o muzyce i było TU miejsce na racje wszystkich uczestników. Nas zbliżały także spotkania w realu, ale ani troska o nagrania, ani wspólna pasja, ani forum nie pogłębiały naszego zaufania, mimo tylu ciekawych spotkań, zlotów i książek, w których masz nie do przecenienia udział.
I to próbowałem zrozumieć, bo przecież - wbrew temu co niektórzy TU głoszą - nikt z nas nie ma obowiązku dzielić się z innymi wiedzą na temat twórczości Niemena. Decyduje wolna wola, zwłaszcza że nie musimy przecież lubić wszystkich i cierpliwie znosić burz w szklance wody, jakie nawiedzają tą niszową społeczność.
Przyszedł dzień kiedy powodowany złością lub roztropnością (nieważne) postanowiłeś opuścić to miejsce. Zdjąłeś avatar z pokornym artystą. I to rozumiem- ileż to razy miałem dość Forum i tych problemów, jakie niosą ze sobą kontakty z ludźmi o różnych cechach charakteru i poglądach. Bywało, że zalazłem Ci za skórę, a innym razem role się odwróciły... Ileż to razy dostałem po nosie ?
Ileż głosów dezaprobaty przyszło mi znosić, gdy chciałem moderować. Odechciało mi się.
Zawsze jednak chciałem, aby Forum było otwartym miejscem dyskusji nie tylko o nagraniach... Próbowałem nawet wymodzić jakiś modus vivendi z pewnym Userem, którego wiedza ogólna o muzyce mogła imponować. Potem przyszło mi bronić tego Gościa wypraszanego stąd z powodu zbyt nachalnie stosowanych prowokacji.
Założył więc ów Gość swoje forum Polskiego Rocka - lat 70 i nie tylko dla ludzi o szerszym spektrum zainteresowań.
A ponieważ wielu z nas za takich właśnie ludzi się uważała przeto pod tymi samymi, albo innymi nickami tam się zalogowaliśmy, by następnie niemal w popłochu się ewakuować, bo zdominowały owe forum haniebne posty podpisane przez usera "F 1", którego.. wsparłeś...
Sytuacja była niezręczna, bo zanim się do tego przyznałeś, to dwoje Userów stąd już się domyśliło, choć niby nie powinni... Coś należało wtedy sobie wytłumaczyć, ale ani Ty, ani ja, ani nikt inny nie miał ochoty z tego faktu wyciągać jakichś ogólnych wniosków.
I trwałeś TU -jak ja- wśród swoich, ale w gruncie rzeczy z boku, aż pewnego dnia pod pretekstem, którego nie znamy zacząłeś usuwać swoje posty. Na pierwszy ogień poszły te, w których kiedyś krytycznie odniosłeś się do postawy spadkobierczyń Niemena. Temu akurat się nie dziwię, bo sam jestem userem, który do przesady cyzeluje swoje wypowiedzi.
Najgorsze jest jednak to, że skasowałeś Edzie posty, w których normalnie z nami rozmawiałeś : czasem o muzyce, czasem o Niemenie, a przeważnie na inne przyjemne tematy (wakacje, internet, książki).
Być może coś Cię TU zgniewało - mogłeś o tym napisać...
Wypadałoby rzucić na odchodnym jakieś zdanie wyjaśnienia, tym dla których nadal stanowisz autorytet jako znakomity znawca twórczości Niemena oraz dobry kolega z forum i zlotów.
M.
//edit